Gdyby ktoś zapytał nas, czym jest rasizm, większość odpowiedziałaby, że to opinie i zachowania dyskryminujące ludzi innych ras, obrazowo mówiąc: Murzynów, Azjatów, a nawet - choć należących do rasy białej, to wykazujących cechy wyraźnie różniące ich od Europejczyków - Arabów i Hindusów. W naszym europocentryzmie zapomnieliśmy, że przecież my sami możemy stać się obiektem nienawiści i dyskryminacji rasowej ze strony przedstawicieli innych ras. Postanowiłam poruszyć ten temat, ponieważ znajomy Anglik z krwi i kości, no może z małą domieszką irlandzką, ale jaki rodowity Brytyjczyk jej nie ma, poczuł się ofiarą rasizmu i swojemu poczuciu krzywdy daje wyraz równie głośno co rozhisteryzowany 3-latek. Zaczęło się od tego, że usłyszał w radiu wywiad z Lauryn Hill (The Fugees), w którym powiedziała, że wolałaby zabić swoje dziecko niż pozwolić mu zadawać się z białymi. Nawet nie poczuł się tym osobiście dotknięty; ograniczył się do tego, że słusznie uznał tę wypowiedź gwiazdy soul za wyjątkowo idiotyczną. Wkurzył go natomiast brak oddźwięku społecznego, słów potępienia dla przejawu tak skrajnego rasizmu. Gdyby jakakolwiek osoba publiczna rasy białej powiedziała, że woli swoje dziecię widzieć na cmentarzu niż w towarzystwie czarnuchów - argumentował, zresztą bardzo logicznie, Mr Briton - jego kariera byłaby skończona, wszyscy by się od niego odwrócili, nie byłoby czynu, który mógłby zmazać ciążące na nim odium, nie wspominając o wrzącej debacie, którą by rozpętało podobne stwierdzenie. A może - kontrargumentowałam - zbycie milczeniem takiej obelgi jest raczej przejawem arogancji, zadufania i poczucia wyższości białych nad przedstawcielami innych ras, w tym przypadku czarnej, i to właśnie ci pierwsi są rasistami, gdy ta nienawiść nie upokarza ich i nie wywołuje poczucia dyskomfortu. Ludzie biali są po prostu „ponad to”.
Gdyby ktoś zapytał nas, czym jest rasizm, większość odpowiedziałaby, że to opinie i zachowania dyskryminujące ludzi innych ras, obrazowo mówiąc: Murzynów, Azjatów, a nawet - choć należących do rasy białej, to wykazujących cechy wyraźnie różniące ich od Europejczyków - Arabów i Hindusów. W naszym europocentryzmie zapomnieliśmy, że przecież my sami możemy stać się obiektem nienawiści i dyskryminacji rasowej ze strony przedstawicieli innych ras. Postanowiłam poruszyć ten temat, ponieważ znajomy Anglik z krwi i kości, no może z małą domieszką irlandzką, ale jaki rodowity Brytyjczyk jej nie ma, poczuł się ofiarą rasizmu i swojemu poczuciu krzywdy daje wyraz równie głośno co rozhisteryzowany 3-latek. Zaczęło się od tego, że usłyszał w radiu wywiad z Lauryn Hill (The Fugees), w którym powiedziała, że wolałaby zabić swoje dziecko niż pozwolić mu zadawać się z białymi. Nawet nie poczuł się tym osobiście dotknięty; ograniczył się do tego, że słusznie uznał tę wypowiedź gwiazdy soul za wyjątkowo idiotyczną. Wkurzył go natomiast brak oddźwięku społecznego, słów potępienia dla przejawu tak skrajnego rasizmu. Gdyby jakakolwiek osoba publiczna rasy białej powiedziała, że woli swoje dziecię widzieć na cmentarzu niż w towarzystwie czarnuchów - argumentował, zresztą bardzo logicznie, Mr Briton - jego kariera byłaby skończona, wszyscy by się od niego odwrócili, nie byłoby czynu, który mógłby zmazać ciążące na nim odium, nie wspominając o wrzącej debacie, którą by rozpętało podobne stwierdzenie. A może - kontrargumentowałam - zbycie milczeniem takiej obelgi jest raczej przejawem arogancji, zadufania i poczucia wyższości białych nad przedstawcielami innych ras, w tym przypadku czarnej, i to właśnie ci pierwsi są rasistami, gdy ta nienawiść nie upokarza ich i nie wywołuje poczucia dyskomfortu. Ludzie biali są po prostu „ponad to”.