Streszczenie Trurl, znany konstruktor zbędnych wynalazków, sporządził maszynę, która potrafiła zrobić wszystko, co zaczynało się na literę „n”. Aby ją wypróbować, polecił wykonać kilka przedmiotów, takich jak nici, naparstki, norę itp. Urządzenie sprawowało się bez zarzutu. Pierwsza trudność pojawiła się, gdy wynalazca nakazał maszynie sporządzić „natrium”. Odmówiła posłuszeństwa, tłumacząc, że nie zna takiego słowa. Trurl wyjaśnił, że chodzi mu o sód, którego łacińska nazwa tak właśnie brzmi. Jednak roztropna maszyna wyjaśniła, że produkuje rzeczy jedynie w języku ojczystym, nie jest bowiem stworzona do tłumaczenia na języki obce. Po czym, na życzenie pogodzonego z tym faktem twórcy, sporządziła niewielkie niebo. Trurl zdecydował, że najwyższy czas pochwalić się osiągnięciem przed swoim rywalem, Klapaucjuszem. Zaprosił go do siebie i dokonał prezentacji. Gość mocno wątpił w możliwości maszyny i zaraz postanowił ją wypróbować. Zadał jej hasło „nauka”. W efekcie maszyna wyrzuciła z siebie cały tłum naukowców, którzy natychmiast wdali się w ożywioną dyskusję, produkowali tony drukowanych stron, a w końcu zaczęli wytwarzać wybuchy i domy w kształcie atomowych grzybów. Klapaucjusz nie był usatysfakcjonowany, gdyż nie tego się spodziewał. Niestety nie potrafił wyjaśnić precyzyjnie, co rozumie pod słowem „nauka”. Spróbował zatem trudniejszego egzaminu i rozkazał, by sprzęt zrobił „nice”. Na oburzony krzyk Trurla odpowiedział wyjaśnieniem, że „nice” to po prostu odwrotność wszystkiego. Tak również pojęła to polecenie maszyna i wyprodukowała: antyprotony, antyelektrony, antyneutrina, antyneutrony, czyli pokaźną ilość antymaterii. Klapaucjusz nadal nie był zadowolony i po raz trzeci wystawił urządzenie na próbę. Kazał jej zrobić „nic”. Trurl ostro zaprotestował, sądząc, że jego wynalazek otrzymał polecenie niewykonalne. Zwłaszcza, że maszyna od dłuższej chwili nie robiła nic. Klapaucjusz był przekonany, że udowodnił niesprawność maszyny i już wygłaszał słowa triumfu oraz cieszył się z kompromitacji przeciwnika. Rozpoczęła się ostra kłótnia, którą przerwało odezwanie się urządzenia. Maszyna uprzedziła, że właśnie zaczyna realizację polecenia, więc za chwilę cały świat zniknie w Nicości. Na pierwszy ogień poszły: natągwie, nupajki, nurkownice, nędzioły, nałuszki, niedostópki i nędasy. Potem jakby świat się wzbogacił, gdyż pochłonęła: niesmak, niewiarę, niepospolitość, niedosyt, nienasycenie i niemoc. Jednak już po chwili zaczęły znikać obiekty nie tylko na literę „n”, ale i zaczynające się od pozostałych liter. Zapowiedziała, że będzie stwarzać nicość tak długo, dopóki Klapaucjusz nie przyzna, że jest ona znakomitą, sprawną i uniwersalną maszyną. Przerażony Klapaucjusz widział, że maszyna realizuje swoje zapowiedzi i znikają kolejne elementy rzeczywistości. Wykrzyknął więc, że odwołuje swoje zastrzeżenia co do maszyny i błaga ją o zaprzestanie niszczącej działalności. Zanim skończył, nastąpiły już nieodwracalne zniszczenia. Zanim maszyna się zatrzymała, na zawsze zniknęły: graszaki, pluskwy, filidrony i zamry, a przedtem jeszcze: gryzmaki, gwajdolnice, murkwie i pćmy. Bez nich świat wydawał się brzydszy i pusty, a nieboskłon był pełen dziur. Wyrzuty Klapaucjusza odniosły ten skutek, że maszyna skarciła go ostro za brak logiki, bo przecież to jego nierozważne polecenie doprowadziło do nieszczęścia. Świat uratował się jedynie dzięki temu, że maszyna musiała pozostawić kogoś lub coś, co potwierdziłoby jej sprawność i niezawodność. Konstruktor próbował wybłagać, by przywróciła chociaż murkwie, które lubił szczególnie, ale było to dla urządzenia niemożliwe. Zawstydzony i przerażony Klapaucjusz wymknął się do domu, mając nadzieję, że przyszłe pokolenia nie dowiedzą się, jak za sprawą jego bezmyślności świat zbrzydł, a nawet nieomal zniknął. Niestety, nikt nie potrafił zbudować maszyny, która mogłaby produkować rzeczy na inną literę, dlatego świat pozostał na wieki bez murkwi i innych wspaniałych zjawisk.
Streszczenie Trurl, znany konstruktor zbędnych wynalazków, sporządził maszynę, która potrafiła zrobić wszystko, co zaczynało się na literę „n”. Aby ją wypróbować, polecił wykonać kilka przedmiotów, takich jak nici, naparstki, norę itp. Urządzenie sprawowało się bez zarzutu. Pierwsza trudność pojawiła się, gdy wynalazca nakazał maszynie sporządzić „natrium”. Odmówiła posłuszeństwa, tłumacząc, że nie zna takiego słowa. Trurl wyjaśnił, że chodzi mu o sód, którego łacińska nazwa tak właśnie brzmi. Jednak roztropna maszyna wyjaśniła, że produkuje rzeczy jedynie w języku ojczystym, nie jest bowiem stworzona do tłumaczenia na języki obce. Po czym, na życzenie pogodzonego z tym faktem twórcy, sporządziła niewielkie niebo. Trurl zdecydował, że najwyższy czas pochwalić się osiągnięciem przed swoim rywalem, Klapaucjuszem. Zaprosił go do siebie i dokonał prezentacji. Gość mocno wątpił w możliwości maszyny i zaraz postanowił ją wypróbować. Zadał jej hasło „nauka”. W efekcie maszyna wyrzuciła z siebie cały tłum naukowców, którzy natychmiast wdali się w ożywioną dyskusję, produkowali tony drukowanych stron, a w końcu zaczęli wytwarzać wybuchy i domy w kształcie atomowych grzybów. Klapaucjusz nie był usatysfakcjonowany, gdyż nie tego się spodziewał. Niestety nie potrafił wyjaśnić precyzyjnie, co rozumie pod słowem „nauka”. Spróbował zatem trudniejszego egzaminu i rozkazał, by sprzęt zrobił „nice”. Na oburzony krzyk Trurla odpowiedział wyjaśnieniem, że „nice” to po prostu odwrotność wszystkiego. Tak również pojęła to polecenie maszyna i wyprodukowała: antyprotony, antyelektrony, antyneutrina, antyneutrony, czyli pokaźną ilość antymaterii. Klapaucjusz nadal nie był zadowolony i po raz trzeci wystawił urządzenie na próbę. Kazał jej zrobić „nic”. Trurl ostro zaprotestował, sądząc, że jego wynalazek otrzymał polecenie niewykonalne. Zwłaszcza, że maszyna od dłuższej chwili nie robiła nic. Klapaucjusz był przekonany, że udowodnił niesprawność maszyny i już wygłaszał słowa triumfu oraz cieszył się z kompromitacji przeciwnika. Rozpoczęła się ostra kłótnia, którą przerwało odezwanie się urządzenia. Maszyna uprzedziła, że właśnie zaczyna realizację polecenia, więc za chwilę cały świat zniknie w Nicości. Na pierwszy ogień poszły: natągwie, nupajki, nurkownice, nędzioły, nałuszki, niedostópki i nędasy. Potem jakby świat się wzbogacił, gdyż pochłonęła: niesmak, niewiarę, niepospolitość, niedosyt, nienasycenie i niemoc. Jednak już po chwili zaczęły znikać obiekty nie tylko na literę „n”, ale i zaczynające się od pozostałych liter. Zapowiedziała, że będzie stwarzać nicość tak długo, dopóki Klapaucjusz nie przyzna, że jest ona znakomitą, sprawną i uniwersalną maszyną. Przerażony Klapaucjusz widział, że maszyna realizuje swoje zapowiedzi i znikają kolejne elementy rzeczywistości. Wykrzyknął więc, że odwołuje swoje zastrzeżenia co do maszyny i błaga ją o zaprzestanie niszczącej działalności. Zanim skończył, nastąpiły już nieodwracalne zniszczenia. Zanim maszyna się zatrzymała, na zawsze zniknęły: graszaki, pluskwy, filidrony i zamry, a przedtem jeszcze: gryzmaki, gwajdolnice, murkwie i pćmy. Bez nich świat wydawał się brzydszy i pusty, a nieboskłon był pełen dziur. Wyrzuty Klapaucjusza odniosły ten skutek, że maszyna skarciła go ostro za brak logiki, bo przecież to jego nierozważne polecenie doprowadziło do nieszczęścia. Świat uratował się jedynie dzięki temu, że maszyna musiała pozostawić kogoś lub coś, co potwierdziłoby jej sprawność i niezawodność. Konstruktor próbował wybłagać, by przywróciła chociaż murkwie, które lubił szczególnie, ale było to dla urządzenia niemożliwe. Zawstydzony i przerażony Klapaucjusz wymknął się do domu, mając nadzieję, że przyszłe pokolenia nie dowiedzą się, jak za sprawą jego bezmyślności świat zbrzydł, a nawet nieomal zniknął. Niestety, nikt nie potrafił zbudować maszyny, która mogłaby produkować rzeczy na inną literę, dlatego świat pozostał na wieki bez murkwi i innych wspaniałych zjawisk.Odpowiedziano: 2012-01-25 16:25:47