Raz pewien talib w Afganistanie Przeczytał „limeryk na śniadanie” I miast podkładać bomby Zaczął uprawiać klomby I niech już lepiej tak zostanie
Raz pewien żarłok aż z Ameryki Zjadł przykładowe dwa limeryki Skropił keczupem I nie padł trupem Więc mu wybaczę takie wybryki
Raz bas w mieście o nazwie Limerick Coś przytrzasnął sobie w drzwiach opery. Kiedy cienko zaśpiewał, Tłum się z niego naśmiewał: Basuj basie i nie bądź histeryk!
Osioł Eryk na farmie w Limerick Nietypowy był mruk i chimeryk. Lecz dokoła się niosła Wieść, że głos tego osła, To podobno belcanto, a nie ryk.
Raz turyście w pięknym mieście Limerick Poradzono zwiedzić Wzgórek Wenery. Długo szuka na mapie, Błądzi, w głowę się drapie... Cóż, turyści, to czasem frajery.
Pewną lady przy stadninie w Limerick Raz dopadły cztery dzikie ogiery. Ona słabo się broni: Ja nic nie mam do koni, Lecz wy macie trochę dziwne maniery!
Raz pewien talib w Afganistanie
Przeczytał „limeryk na śniadanie”
I miast podkładać bomby
Zaczął uprawiać klomby
I niech już lepiej tak zostanie
Raz pewien żarłok aż z Ameryki
Zjadł przykładowe dwa limeryki
Skropił keczupem
I nie padł trupem
Więc mu wybaczę takie wybryki
Raz bas w mieście o nazwie Limerick
Coś przytrzasnął sobie w drzwiach opery.
Kiedy cienko zaśpiewał,
Tłum się z niego naśmiewał:
Basuj basie i nie bądź histeryk!
Osioł Eryk na farmie w Limerick
Nietypowy był mruk i chimeryk.
Lecz dokoła się niosła
Wieść, że głos tego osła,
To podobno belcanto, a nie ryk.
Raz turyście w pięknym mieście Limerick
Poradzono zwiedzić Wzgórek Wenery.
Długo szuka na mapie,
Błądzi, w głowę się drapie...
Cóż, turyści, to czasem frajery.
Pewną lady przy stadninie w Limerick
Raz dopadły cztery dzikie ogiery.
Ona słabo się broni:
Ja nic nie mam do koni,
Lecz wy macie trochę dziwne maniery!
wybierz sobie.........................
W centralnej Polsce stało, Łódź się nazywało. Wielkie kominy dymiły, A fabryki tętniły. Jajco z tego zostało.
Taki chłopak ze starej szóstej kasy wygrał pierwsze miejscze tym limerykiem