Zmierzch melancholią szarą spływa... Senność powieki moje klei, Pełen znużenia, bez nadziei, Chce spać bez marzeń i rojenia... Gdzieś płacz sierocy się odzywa... Chcę spać... myśl jakaś pośród cienia Błądzi, sen mąci mi, przerywa, Ciągła, natrętna, uporczywa...
Światłość dnia blada dogorywa, Światłość omdlała i znużona... Zraniona łania kędyś kona W śmiertelnej ciszy mrocznej kniei... Litości niemym okiem wzywa... Jestem znużony, bez nadziei... Chce spać... Sen mąci mi, przerywa Wciąż myśl natrętna, uporczywa...
Zmierzch melancholią szarą spływa... Senność powieki moje klei, Znużony trudem, bez nadziei, Błądzi wędrowiec mroźną nocą. Pustka bezludna w krąg, nieżywa... Mróz zgnębi go swą twardą mocą... Chce spać... Sen mąci mi, przerywa Wciąż myśl natrętna, uporczywa...
bunia12104
Podmiot liryczny pragnie,aby jego życie się zmieniło. Ma już dosyć tej szarej,smutnej rzeczywistości,chcę aby ta monotonność się zmieniła. W jego życiu od dawna nie zdażyło się nic co dało by mu chęć i motywację do życia. Osoba mówiąca w wierszu jest na skraju wytrzymałości, jest osamotniona. Potrzebuję towarzystwa,jakiejś bratniej duszy i zmian w swoim życiu. Oraz czegoś lub kogoś dla kogo będzie żył.