Pilne...! Niemcy L.Kruczkowski Zredaguje kartkę z pamietnika profesora Sunnenbrucha znalezionego po wojnie Kartka ma dotyczeć spotkania z Joachimem
Daje maxa ^^ :)
Zgłoś nadużycie!
Zisiejszego dnia miało miejsce wiele znaczących wydarzeń. To one skłoniły mnie do refleksji i do przemyśleń nad swoim życiem, nad swoja postawą. Dzisiaj również straciłem dotychczasowy spokój ducha, coś a raczej ktoś poruszył moje sumienie. W moi domu podczas ostatnio minionych godzin pojawił się zbieg z obozu koncentracyjnego – Joachim Peters. Był to niegdyś mój przyjaciel, mój ulubiony uczeń. Gdy zobaczyłem go w drzwiach tarasu nie wiedziałem co się dzieje. Miałem wrażenie, że to tylko duch z przeszłości, że to tylko niepokojąca wizja. Jednak on był tam naprawdę i patrzył mi głęboko w oczy. Doznałem szoku. Czułem się omotany i zdezorientowany. Spotkałem kogoś, kogo najmniej bym się spodziewała i kogoś, koga najmniej chciałem zobaczyć. W tamtym momencie nie wiedziałem co się ze mną dziej, nie wiedziałem jak się zachować, co robić. Nie mogłem wydobyć ani jednego słowa. Odczuwałem przerażeni i lęka, a z drugiej strony gdzieś w głębi kryła się mała iskierka szczęścia, że widzę swojego zapomnianego przyjaciela. Mój cały dobytek duchowy legł w gruzach nie miałem pojęcia jak wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. Nie mogłem zawiadomić policji, przecież to niegdyś bardzo bliska mi osoba... lecz jednak to zbieg …nie miałem pomysłu jak rozwiązać ten wątek. W mej głowie tłukły się różnorodne myśli, lecz żaden nie była dobrym pomysłem. W pewnym momencie inicjatywę przejęła Ruth. Widziałem wyraźnie, że chce mu pomóc, wiedziałem, ze chce uchronić go od zgubnej śmierci. Jednakże przeciwieństwem okazał się Willy. Mój syn stał się okropnym szowinistą. Liczy się tylko z poglądami Hitlera. Bez opamiętania oddany jest nazistowskiej partii. Mój jedyny syn to typowy przedstawiciel wychowany w ideologi „wielkiego wodza”. Sumiennie z zaangażowaniem wypełnia swą pracę... hańbiącą pracę. Ja nie tak go sobie wyobrażałem... teraz nawet już ode mnie się odwrócił. Dlaczego? Dlatego, że jestem przecinkiem ludobójstwa, nie zgadzam się nad znęcaniem bezbronnych ludzi, jest to obłudne i pełne pogardy. Jestem przeciwnikiem światopoglądu Hitlera. Me serce przepełnia ból, rozpacz i gorzki żale, że mój własny syn ma takie podejście do swego ojca. Jest mi przykro, że zapomina o mnie i wypowiada się na mój temat z marazmem i apatią. Jestem dla niego kimś obcym, kimś obojętnym,a ja nie tak go wychowywałem. Tymczasem to nie wszystko... w dzisiejszych czasach nawet Berta staje mi się coraz dalsza. Nie mamy wspólnych tematów do dyskusji, nie mamy razem już o czym rozmawiać... Jest to straszne uczucie. Osoba którą tak bardzo kocham staje się mi zupełnie obca, staje się moim wrogiem. Zachowuje się tak jakby mnie nie znała. Moja najbliższa rodzina uważa mnie za skończonego nieudacznika, dziwaka i człowiek odmiennego, odstającego od reszty. Uważają, ze nie jestem wart ich poszanowania... Bardzo się zmienili, dzieli nas taka gigantyczna różnica, stajemy się dla siebie obcymi ludźmi. Zachowujemy się tak jakbyśmy byli przechodnimi na ulicy. Takie podejście skłoniło mnie do odizolowania się od świata, uciekam w naukę i pracę. Mym jedynym zajęciem są badania i rozgryzanie nowych tajników przyrody, odkrywanie sekretów natury. Aby nie myśleć nad własnym życiem, nad tym jakie ono jest niepoukładane i bezwartościowe, płytkie i denne. Dziś mija moja rocznica pracy zawodowej, powinienem się cieszyć, świętować z najbliższymi swój sukces, jednak nie potrafię się radować się i nie potrafię docenić tych sztucznych uśmiechów i owacji od mojej najbliższej rodziny. Jest to tak sztuczne i fałszywe... Moje przemówienie na jubileuszu wypadło fatalnie. Nie wiedziałem co mam mówić, moje myśli były zakłopotane, pogubione,niepoukładane. Wszystko przez wizytę niespodziewanego gościa. Ten dzień zapadnie mi głęboko w pamięci na zawsze.
W moi domu podczas ostatnio minionych godzin pojawił się zbieg z obozu koncentracyjnego – Joachim Peters. Był to niegdyś mój przyjaciel, mój ulubiony uczeń. Gdy zobaczyłem go w drzwiach tarasu nie wiedziałem co się dzieje. Miałem wrażenie, że to tylko duch z przeszłości, że to tylko niepokojąca wizja. Jednak on był tam naprawdę i patrzył mi głęboko w oczy. Doznałem szoku. Czułem się omotany i zdezorientowany. Spotkałem kogoś, kogo najmniej bym się spodziewała i kogoś, koga najmniej chciałem zobaczyć. W tamtym momencie nie wiedziałem co się ze mną dziej, nie wiedziałem jak się zachować, co robić. Nie mogłem wydobyć ani jednego słowa. Odczuwałem przerażeni i lęka, a z drugiej strony gdzieś w głębi kryła się mała iskierka szczęścia, że widzę swojego zapomnianego przyjaciela. Mój cały dobytek duchowy legł w gruzach nie miałem pojęcia jak wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. Nie mogłem zawiadomić policji, przecież to niegdyś bardzo bliska mi osoba... lecz jednak to zbieg …nie miałem pomysłu jak rozwiązać ten wątek. W mej głowie tłukły się różnorodne myśli, lecz żaden nie była dobrym pomysłem. W pewnym momencie inicjatywę przejęła Ruth. Widziałem wyraźnie, że chce mu pomóc, wiedziałem, ze chce uchronić go od zgubnej śmierci. Jednakże przeciwieństwem okazał się Willy. Mój syn stał się okropnym szowinistą. Liczy się tylko z poglądami Hitlera. Bez opamiętania oddany jest nazistowskiej partii. Mój jedyny syn to typowy przedstawiciel wychowany w ideologi „wielkiego wodza”. Sumiennie z zaangażowaniem wypełnia swą pracę... hańbiącą pracę. Ja nie tak go sobie wyobrażałem... teraz nawet już ode mnie się odwrócił. Dlaczego? Dlatego, że jestem przecinkiem ludobójstwa, nie zgadzam się nad znęcaniem bezbronnych ludzi, jest to obłudne i pełne pogardy. Jestem przeciwnikiem światopoglądu Hitlera. Me serce przepełnia ból, rozpacz i gorzki żale, że mój własny syn ma takie podejście do swego ojca. Jest mi przykro, że zapomina o mnie i wypowiada się na mój temat z marazmem i apatią. Jestem dla niego kimś obcym, kimś obojętnym,a ja nie tak go wychowywałem.
Tymczasem to nie wszystko... w dzisiejszych czasach nawet Berta staje mi się coraz dalsza. Nie mamy wspólnych tematów do dyskusji, nie mamy razem już o czym rozmawiać... Jest to straszne uczucie. Osoba którą tak bardzo kocham staje się mi zupełnie obca, staje się moim wrogiem. Zachowuje się tak jakby mnie nie znała. Moja najbliższa rodzina uważa mnie za skończonego nieudacznika, dziwaka i człowiek odmiennego, odstającego od reszty. Uważają, ze nie jestem wart ich poszanowania... Bardzo się zmienili, dzieli nas taka gigantyczna różnica, stajemy się dla siebie obcymi ludźmi. Zachowujemy się tak jakbyśmy byli przechodnimi na ulicy. Takie podejście skłoniło mnie do odizolowania się od świata, uciekam w naukę i pracę. Mym jedynym zajęciem są badania i rozgryzanie nowych tajników przyrody, odkrywanie sekretów natury. Aby nie myśleć nad własnym życiem, nad tym jakie ono jest niepoukładane i bezwartościowe, płytkie i denne.
Dziś mija moja rocznica pracy zawodowej, powinienem się cieszyć, świętować z najbliższymi swój sukces, jednak nie potrafię się radować się i nie potrafię docenić tych sztucznych uśmiechów i owacji od mojej najbliższej rodziny. Jest to tak sztuczne i fałszywe... Moje przemówienie na jubileuszu wypadło fatalnie. Nie wiedziałem co mam mówić, moje myśli były zakłopotane, pogubione,niepoukładane. Wszystko przez wizytę niespodziewanego gościa. Ten dzień zapadnie mi głęboko w pamięci na zawsze.