Pewnego razu w krainie Złotókolandii, zaczął padać deszcz pieniędzy. Ludzie zbierali banknoty do torebek, walizek, kieszeni - czego tylko się dało. Byli szczęśliwi. Po jakimś czasie, gdy wielki tłok i zamęt nadal trwał, do Złotówkolandii przyleciał w szybowcu, Pan Mądry, który wygłosił z góry wszystkim przez megafon: "Opamiętajcie się! Pieniądze szczęścia nie dają!". Wszyscy wybuchli śmiechem i dalej zbierali spadające banknoty. Do zachodu słońca, pieniądze przestały spadać, a tłok już znikał. Wielu ludzi zbierało pozostałości, a gdy już nic nie leżało na ziemi, patrzyli się w niebo z nadzieją, że pieniądze jeszcze będą spadać. Wtedy, przyszedł turysta, który miał bardzo rozczarowaną minę. Nie zebrał nic, ponieważ dopiero co, tutaj przyjechał. Bardzo zawiedziony, poszedł do domu i zamknął za sobą drzwi. Ludzie rezygnowali z pracy, szkoły i wszystkich innych ważnych obowiązków, bo wydawało im się, że teraz mogą mieć już wszystko, czego zapragną i nic im nie potrzeba. Po bardzo długim czasie, ludzie wreszcie zaczęli normalnie wychodzić ze swoich domów, ale byli jacyś smutni. Wtedy, przyleciał Pan Mądry i spytal co się stało, na co jeden z mieszkańców Złotówkolandii odpowiedział: "Kupiłem sobie rzeczy, o których marzyłem. Willę, samochód, konsolę, lustrzankę, laptopa i mnóstwo jedzenia. Nie chodziłem do pracy, bo nie było takiej potrzeby, nie musiałem zarabiać, bo miałem pieniędzy w bród. Nie wychodziłem z domu, nie spotykałem się z nikim, ponieważ wolałem zostać w domu i bawić się moimi nowymi sprzętami. Teraz - pieniądze się skończyły, nie mam pracy, przyjaciele i rodzina nie chcą ze mną rozmawiać, bo wolałem moje pieniądze. Miałem wszystko, a teraz nie mam nic.". Pan Mądry wiedział, że tak będzie. Podniósł głowę do góry i zanim odszedł powiedział: "Tak, jak już mówiłem - pieniądze szczęścia nie dają." Po chwili przyszedł też turysta, który nie zdążył na deszcz pieniędzy. Teraz, jednak był szczęśliwy. Wszyscy patrzyli z niego zdziwionym wzrokiem. Uśmiechnął się szeroko, patrząc na zapatrzonych w niego ludzi. Zaraz za nim, z domu wyszła jego żona i dwóch synów. Po chwili, trzymając swoje dzieci za ręce, powiedział: "Wiecie co? Śmialiście się ze mnie, że mi się nie udało. Jednak, gdybym wziął te pieniądze, stałbym teraz tam z Wami smutny. Mam coś cenniejszego niż pieniądze, wiecie co? Rodzinę i przyjaciół, których Wy właśnie przez tą waszą kasę straciliście. Myślę, że sytuacja da Wam do myślenia". Gdy skończył mówić, uśmiechnął się ponownie, od ucha do ucha. Większość mieszkańców Złotówkolandii miały taką sytuację, po jakimś czasie zrozumieli, że Pan Mądry miał jednak rację.
Pewnego razu w krainie Złotókolandii, zaczął padać deszcz pieniędzy. Ludzie zbierali banknoty do torebek, walizek, kieszeni - czego tylko się dało. Byli szczęśliwi. Po jakimś czasie, gdy wielki tłok i zamęt nadal trwał, do Złotówkolandii przyleciał w szybowcu, Pan Mądry, który wygłosił z góry wszystkim przez megafon: "Opamiętajcie się! Pieniądze szczęścia nie dają!". Wszyscy wybuchli śmiechem i dalej zbierali spadające banknoty. Do zachodu słońca, pieniądze przestały spadać, a tłok już znikał. Wielu ludzi zbierało pozostałości, a gdy już nic nie leżało na ziemi, patrzyli się w niebo z nadzieją, że pieniądze jeszcze będą spadać. Wtedy, przyszedł turysta, który miał bardzo rozczarowaną minę. Nie zebrał nic, ponieważ dopiero co, tutaj przyjechał. Bardzo zawiedziony, poszedł do domu i zamknął za sobą drzwi. Ludzie rezygnowali z pracy, szkoły i wszystkich innych ważnych obowiązków, bo wydawało im się, że teraz mogą mieć już wszystko, czego zapragną i nic im nie potrzeba. Po bardzo długim czasie, ludzie wreszcie zaczęli normalnie wychodzić ze swoich domów, ale byli jacyś smutni. Wtedy, przyleciał Pan Mądry i spytal co się stało, na co jeden z mieszkańców Złotówkolandii odpowiedział: "Kupiłem sobie rzeczy, o których marzyłem. Willę, samochód, konsolę, lustrzankę, laptopa i mnóstwo jedzenia. Nie chodziłem do pracy, bo nie było takiej potrzeby, nie musiałem zarabiać, bo miałem pieniędzy w bród. Nie wychodziłem z domu, nie spotykałem się z nikim, ponieważ wolałem zostać w domu i bawić się moimi nowymi sprzętami. Teraz - pieniądze się skończyły, nie mam pracy, przyjaciele i rodzina nie chcą ze mną rozmawiać, bo wolałem moje pieniądze. Miałem wszystko, a teraz nie mam nic.". Pan Mądry wiedział, że tak będzie. Podniósł głowę do góry i zanim odszedł powiedział: "Tak, jak już mówiłem - pieniądze szczęścia nie dają." Po chwili przyszedł też turysta, który nie zdążył na deszcz pieniędzy. Teraz, jednak był szczęśliwy. Wszyscy patrzyli z niego zdziwionym wzrokiem. Uśmiechnął się szeroko, patrząc na zapatrzonych w niego ludzi. Zaraz za nim, z domu wyszła jego żona i dwóch synów. Po chwili, trzymając swoje dzieci za ręce, powiedział: "Wiecie co? Śmialiście się ze mnie, że mi się nie udało. Jednak, gdybym wziął te pieniądze, stałbym teraz tam z Wami smutny. Mam coś cenniejszego niż pieniądze, wiecie co? Rodzinę i przyjaciół, których Wy właśnie przez tą waszą kasę straciliście. Myślę, że sytuacja da Wam do myślenia". Gdy skończył mówić, uśmiechnął się ponownie, od ucha do ucha. Większość mieszkańców Złotówkolandii miały taką sytuację, po jakimś czasie zrozumieli, że Pan Mądry miał jednak rację.