Emma Bovary, z domu Rouault, to główna bohaterka powieści, żona prowincjonalnego lekarza, Karola Bovary. Otrzymała staranne wykształcenie, uczęszczała na pensję sióstr urszulanek, gdzie nauczyła się tańczyć, rysować, grać na fortepianie, haftować, szyć, prowadzić dom. W szkole miała koleżanki ze szlacheckich i arystokratycznych rodzin. Kontakt z nimi oraz lektury, które czytała, stały się przyczyną jej niechęci do wiejskich zajęć i marzeń o lepszym, wykwintniejszym życiu. Była ładna, delikatna, subtelna, inna niż kobiety z jej okolic. Miała drobną figurę, długie czarne włosy, wielkie oczy, prosty nos, mięsiste wargi. Karol w chwili poznania zwrócił uwagę na jej zadbane ręce i niezwykły połysk paznokci.
Zdecydowała się na małżeństwo z Karolem, bo miała nadzieję, że to będzie lepsze wyjście niż prowadzenie gospodarstwa wraz z ojcem w jego majątku. Sądziła też, że zdoła pokochać swego męża. Szybko przekonała się, że małżeńskie pożycie nie jest spełnieniem jej marzeń i pragnień.
Emma była osobą wrażliwą, potrzebowała uczuć, wzruszeń, szukała mocnych wrażeń. Wcześniej, jeszcze na pensji, przeżyła ekstazę religijną, ale krótką i powierzchowną. Kościół dla niej to piękne kwiaty, dymy kadzideł, blask świec, mistyczna tęsknota. Myślała nawet o wstąpieniu do klasztoru, ale szybko zrezygnowała z zamiaru. Później kilkakrotnie szukała pociechy w religii, ale zawsze na krótko.
W małżeństwie nudziła się, pragnęła zwierzeń, czułych słów, chciała wyrazić swoje tęsknoty, ale nie miała okazji ani śmiałości. Rozmowy z Karolem były bardzo powierzchowne, nie potrafił niczym jej zaimponować. Pragnęła urozmaiconego życia, w którym nieustannie budzi się ludzka wrażliwość, rozwija się umysł, a tymczasem otaczali ją nieciekawi, zwyczajni ludzie. Wciąż czekała, że coś się wydarzy, chciała kochać, tańczyć, podróżować, marzyła o Paryżu, teatrach, modnych strojach. Mąż nie dostrzegał jej tęsknot, a smutek i przygnębienie tłumaczył objawami choroby nerwowej.
Uciekając od monotonii codziennego życia, Emma zagłębiała się w lekturach, studiowaniu żurnali i pism kobiecych. Pragnąc ubarwić kolejne dni, otaczała się ładnymi przedmiotami i stała się rozrzutna. Początkowo zajmowała się domem, ozdabiała jego wnętrze, gotowała wyszukane potrawy. Z czasem zaniedbała siebie, dom i męża. Po przeniesieniu się z Tostes do Yonville liczyła, że będzie lepiej i coś się zmieni. Urodziła córkę, ale nie rozbudziła się w niej miłość macierzyńska, nie opiekowała się dzieckiem. Zainteresowała się natomiast pisarzem notarialnym, Leonem Dupuis. Znalazła w nim bratnią duszę, mieli podobne gusta i zainteresowania. Porównując go z Karolem, żałowała, że wyszła za mąż. Cieszyła się, że Leon zakochał się w niej, ona też go pokochała, ale zwalczyła tę miłość, pogrzebała ją. Zmieniła się, zajęła gospodarstwem, pielęgnowaniem córki, Berty, dbała o męża, nawet zaczęła oszczędzać. Leonowi wydawała się chłodna, nieprzystępna, wyniosła. W głębi duszy bardzo go kochała, była rozdarta między namiętnościami, marzeniami, tęsknotą a nienawiścią do męża i ubogiego, monotonnego życia, jakie jej stworzył.
Leon wyjechał, a Emma pielęgnowała w sobie nienawiść do męża, uważając, że jest on winien wszystkiemu, co złego wydarzyło się w jej życiu. Znowu ogarnęła ją apatia, zaczęła chorować.
Poznanie Rudolfa Boulangera z Huchette stało się ucieczką od dotychczasowego odrętwienia. Teraz już się nie broniła, uległa jego pięknym słowom, wspaniałym strojom, poddała się uczuciu, rozkwitła.
Nie zważała na nic, nie dbała o opinię, planowała ucieczkę z Rudolfem, ale on przeraził się siły i namiętności uczucia, jakim go darzyła. Dla niego był to tylko przelotny flirt, jeden z wielu, więc uciekł zachowując się jak tchórz. Zapłaciła za swe złudzenia ciężką chorobą. Potem zamknęła się w sobie, stała się egoistyczna, nie dostrzegała i nie doceniała starań męża, nie dbała o córkę. Znowu zaczęła rozpaczliwie szukać pociechy w religijności i działalności dobroczynnej. Znów stała się rozrzutna. Otrząsnęła się podczas wizyty w teatrze i po spotkaniu z Leonem. Znowu odżyły w niej nadzieje na zmianę dotychczasowego trybu życia. Uległa tym razem Leonowi bardzo szybko i pogrążyła się w kłamstwie, oszustwie i rozpuście. Dała się oplątać siecią intryg lichwiarza Lheureuxa, by realizować swe zachcianki. W tym przypadku to ona była stroną aktywną w miłości, oddawała się bez reszty przyjemnościom. Lekceważyła męża, okradała go, oszukiwała, wybuchała gniewem z byle powodu. W końcu i Leon zaczął ją nudzić. Kłopoty finansowe, w jakie popadła, stały się przyczyną tego, że była gotowa oddać się komukolwiek, byle tylko uzyskać pomoc. Nie znalazłszy ratunku, popełniła samobójstwo. Zniszczyło ją drobnomieszczańskie, nieciekawe, nudne życie, skoncentrowane na zarabianiu, codziennych obowiązkach, wychowywaniu dzieci. Nie umiała przywyknąć do takiego życia, potrzebowała radości, kolorów, uczuć, namiętności, odrobiny szczęścia, szaleństwa. Nie była też bez winy, nie kochała dziecka, nie doceniała męża, nie szukała kontaktów z ludźmi. Brakowało jej otwartości, stałych zajęć, wytrwałości i aktywności. Niczym nie potrafiła zainteresować się na dłużej. Nie akceptując otoczenia, nie próbowała go zmieniać. Zbyt łatwo ulegała pozorom uczuć, dawała się zwodzić pięknym słówkom i ponosić namiętnościom. Nie szukała radości w wypełnianiu obowiązków. Była słaba, bezwolna, kierowała się wzruszeniami i uczuciami. Brakowało jej budulca moralnego i wyraźnie wytyczonego celu. Emma kierowała się emocjami, kaprysami, nad którymi sama nie potrafiła zapanować. Uciekała ze skrajności w skrajność, od apatii do euforii. Nie kierowała swoim życiem w sposób racjonalny, ulegała namiętnościom i pragnieniom. O ile można zrozumieć jej marzenia o miłości, radości i szczęściu, o tyle trudno zaakceptować uciekanie od odpowiedzialności i obowiązków, a co za tym idzie popełnianie cudzołóstwa i krzywdzenie najbliższych.
Odpowiedź:
Emma Bovary, z domu Rouault, to główna bohaterka powieści, żona prowincjonalnego lekarza, Karola Bovary. Otrzymała staranne wykształcenie, uczęszczała na pensję sióstr urszulanek, gdzie nauczyła się tańczyć, rysować, grać na fortepianie, haftować, szyć, prowadzić dom. W szkole miała koleżanki ze szlacheckich i arystokratycznych rodzin. Kontakt z nimi oraz lektury, które czytała, stały się przyczyną jej niechęci do wiejskich zajęć i marzeń o lepszym, wykwintniejszym życiu. Była ładna, delikatna, subtelna, inna niż kobiety z jej okolic. Miała drobną figurę, długie czarne włosy, wielkie oczy, prosty nos, mięsiste wargi. Karol w chwili poznania zwrócił uwagę na jej zadbane ręce i niezwykły połysk paznokci.
Zdecydowała się na małżeństwo z Karolem, bo miała nadzieję, że to będzie lepsze wyjście niż prowadzenie gospodarstwa wraz z ojcem w jego majątku. Sądziła też, że zdoła pokochać swego męża. Szybko przekonała się, że małżeńskie pożycie nie jest spełnieniem jej marzeń i pragnień.
Emma była osobą wrażliwą, potrzebowała uczuć, wzruszeń, szukała mocnych wrażeń. Wcześniej, jeszcze na pensji, przeżyła ekstazę religijną, ale krótką i powierzchowną. Kościół dla niej to piękne kwiaty, dymy kadzideł, blask świec, mistyczna tęsknota. Myślała nawet o wstąpieniu do klasztoru, ale szybko zrezygnowała z zamiaru. Później kilkakrotnie szukała pociechy w religii, ale zawsze na krótko.
W małżeństwie nudziła się, pragnęła zwierzeń, czułych słów, chciała wyrazić swoje tęsknoty, ale nie miała okazji ani śmiałości. Rozmowy z Karolem były bardzo powierzchowne, nie potrafił niczym jej zaimponować. Pragnęła urozmaiconego życia, w którym nieustannie budzi się ludzka wrażliwość, rozwija się umysł, a tymczasem otaczali ją nieciekawi, zwyczajni ludzie. Wciąż czekała, że coś się wydarzy, chciała kochać, tańczyć, podróżować, marzyła o Paryżu, teatrach, modnych strojach. Mąż nie dostrzegał jej tęsknot, a smutek i przygnębienie tłumaczył objawami choroby nerwowej.
Uciekając od monotonii codziennego życia, Emma zagłębiała się w lekturach, studiowaniu żurnali i pism kobiecych. Pragnąc ubarwić kolejne dni, otaczała się ładnymi przedmiotami i stała się rozrzutna. Początkowo zajmowała się domem, ozdabiała jego wnętrze, gotowała wyszukane potrawy. Z czasem zaniedbała siebie, dom i męża. Po przeniesieniu się z Tostes do Yonville liczyła, że będzie lepiej i coś się zmieni. Urodziła córkę, ale nie rozbudziła się w niej miłość macierzyńska, nie opiekowała się dzieckiem. Zainteresowała się natomiast pisarzem notarialnym, Leonem Dupuis. Znalazła w nim bratnią duszę, mieli podobne gusta i zainteresowania. Porównując go z Karolem, żałowała, że wyszła za mąż. Cieszyła się, że Leon zakochał się w niej, ona też go pokochała, ale zwalczyła tę miłość, pogrzebała ją. Zmieniła się, zajęła gospodarstwem, pielęgnowaniem córki, Berty, dbała o męża, nawet zaczęła oszczędzać. Leonowi wydawała się chłodna, nieprzystępna, wyniosła. W głębi duszy bardzo go kochała, była rozdarta między namiętnościami, marzeniami, tęsknotą a nienawiścią do męża i ubogiego, monotonnego życia, jakie jej stworzył.
Leon wyjechał, a Emma pielęgnowała w sobie nienawiść do męża, uważając, że jest on winien wszystkiemu, co złego wydarzyło się w jej życiu. Znowu ogarnęła ją apatia, zaczęła chorować.
Poznanie Rudolfa Boulangera z Huchette stało się ucieczką od dotychczasowego odrętwienia. Teraz już się nie broniła, uległa jego pięknym słowom, wspaniałym strojom, poddała się uczuciu, rozkwitła.
Nie zważała na nic, nie dbała o opinię, planowała ucieczkę z Rudolfem, ale on przeraził się siły i namiętności uczucia, jakim go darzyła. Dla niego był to tylko przelotny flirt, jeden z wielu, więc uciekł zachowując się jak tchórz. Zapłaciła za swe złudzenia ciężką chorobą. Potem zamknęła się w sobie, stała się egoistyczna, nie dostrzegała i nie doceniała starań męża, nie dbała o córkę. Znowu zaczęła rozpaczliwie szukać pociechy w religijności i działalności dobroczynnej. Znów stała się rozrzutna. Otrząsnęła się podczas wizyty w teatrze i po spotkaniu z Leonem. Znowu odżyły w niej nadzieje na zmianę dotychczasowego trybu życia. Uległa tym razem Leonowi bardzo szybko i pogrążyła się w kłamstwie, oszustwie i rozpuście. Dała się oplątać siecią intryg lichwiarza Lheureuxa, by realizować swe zachcianki. W tym przypadku to ona była stroną aktywną w miłości, oddawała się bez reszty przyjemnościom. Lekceważyła męża, okradała go, oszukiwała, wybuchała gniewem z byle powodu. W końcu i Leon zaczął ją nudzić. Kłopoty finansowe, w jakie popadła, stały się przyczyną tego, że była gotowa oddać się komukolwiek, byle tylko uzyskać pomoc. Nie znalazłszy ratunku, popełniła samobójstwo. Zniszczyło ją drobnomieszczańskie, nieciekawe, nudne życie, skoncentrowane na zarabianiu, codziennych obowiązkach, wychowywaniu dzieci. Nie umiała przywyknąć do takiego życia, potrzebowała radości, kolorów, uczuć, namiętności, odrobiny szczęścia, szaleństwa. Nie była też bez winy, nie kochała dziecka, nie doceniała męża, nie szukała kontaktów z ludźmi. Brakowało jej otwartości, stałych zajęć, wytrwałości i aktywności. Niczym nie potrafiła zainteresować się na dłużej. Nie akceptując otoczenia, nie próbowała go zmieniać. Zbyt łatwo ulegała pozorom uczuć, dawała się zwodzić pięknym słówkom i ponosić namiętnościom. Nie szukała radości w wypełnianiu obowiązków. Była słaba, bezwolna, kierowała się wzruszeniami i uczuciami. Brakowało jej budulca moralnego i wyraźnie wytyczonego celu. Emma kierowała się emocjami, kaprysami, nad którymi sama nie potrafiła zapanować. Uciekała ze skrajności w skrajność, od apatii do euforii. Nie kierowała swoim życiem w sposób racjonalny, ulegała namiętnościom i pragnieniom. O ile można zrozumieć jej marzenia o miłości, radości i szczęściu, o tyle trudno zaakceptować uciekanie od odpowiedzialności i obowiązków, a co za tym idzie popełnianie cudzołóstwa i krzywdzenie najbliższych.