Jan Długosz zaprowadził Wawrzusia do pracowni największego rzeźbiarza Krakowa- mistrza Wita Stwosza.Mężczyzna obejrzawszy prace chłopca, od razu przyjął go do terminu. Wit Stwosz od wielu lat pracował nad wielkim dziełem- ołtarzem mającym ozdobić wnętrze znajdującego się na krakowskim rynku kościoła pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny. Wawrzuś przez długi czas wykonywał tylko najprostrze czynności, jednak doskonale rozumiał że na tym polega nauka, i z zapałem wycinał w drewnie kolejne wzory. Dopiero po kilkunastu miesiącach mistrz pozwolił mu wyrzeźbić małe figurki mające zdobić obramowanie głównej części ołtarza.
W ten sposób mineło kilka lat. Chłopiec stał się ulubionym uczniem mistrza i powieżano mu coraz trudniejsze zadania.
NIE WIEM CZY O TAKĄ PRZYGODĘ CHODZIŁO, ALE CHYBA OCIUPINKĘ POMOGŁAM...:-D
Jan Długosz zaprowadził Wawrzusia do pracowni największego rzeźbiarza Krakowa- mistrza Wita Stwosza.Mężczyzna obejrzawszy prace chłopca, od razu przyjął go do terminu. Wit Stwosz od wielu lat pracował nad wielkim dziełem- ołtarzem mającym ozdobić wnętrze znajdującego się na krakowskim rynku kościoła pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny. Wawrzuś przez długi czas wykonywał tylko najprostrze czynności, jednak doskonale rozumiał że na tym polega nauka, i z zapałem wycinał w drewnie kolejne wzory. Dopiero po kilkunastu miesiącach mistrz pozwolił mu wyrzeźbić małe figurki mające zdobić obramowanie głównej części ołtarza.
W ten sposób mineło kilka lat. Chłopiec stał się ulubionym uczniem mistrza i powieżano mu coraz trudniejsze zadania.
NIE WIEM CZY O TAKĄ PRZYGODĘ CHODZIŁO, ALE CHYBA OCIUPINKĘ POMOGŁAM...:-D
,