Dyd
Scena ta rozgrywa się w pokoju w zamku Cześnika Macieja Raptusiewicza. W didaskaliach pojawia się informacja na temat wyglądu owego pomieszczenia: w pokoju na ścianie wisi gitara angielska, ponadto znajdują się w nim stoły, krzesła oraz troje drzwi (jedne z prawej, drugie z lewej strony, a trzecie pośrodku). To ważne, ponieważ poszczególni bohaterowie będą wchodzić z różnych kierunków do tegoż pokoju. W scenie tej Cześnik siedzi „w białym żupanie bez pasa i w szlafmycy” (szlafmyca to rodzaj czapki nocnej – przypis własny), ma „okulary na nosie, czyta papiery”. O tym, jakie stanowisko piastował cześnik w ówczesnych czasach, pisze Mieczysław Inglot:
„Cześnik – urząd dworski w dawnej Polsce. Obowiązkiem cześnika było stawianie przed biesiadującym królem potraw podanych przez krajczego. Z czasem, gdy posługi przy królu przejęli dworzanie, obowiązki cześnika ustały – pozostał tylko tytuł. Wielkich cześników było dwóch: koronny i litewski, oprócz nich istniały tytuły cześników ziemskich, czyli powiatowych, o daleko mniejszym znaczeniu. Do tych ostatnich należy bohater ‘Zemsty’.”
Cześnik przegląda jakieś papiery w towarzystwie swego marszałka (tj. zarządcy domu, przełożonego służby) Dyndalskiego, który stoi nieco z tyłu z założonymi rękoma. Cześnik (jego nazwisko, Raptusiewicz, celowo ma swoją genezę – pochodzi bowiem od łacińskiego słowa „raptus”, tj. gwałt; oznacza więc wstępną charakterystykę tej postaci – osobnika porywczego, gwałtownego, działającego pod wpływem impulsu).
Z rozmów wynika, iż są to papiery przedstawiające stan majątkowy pewnej niewiasty, którą Cześnik prawdopodobnie chce poślubić. Sam nie jest już bowiem zbyt młodym człowiekiem, ale też nie na tyle starym, by nie móc ułożyć sobie życia u boku jakiejś kobiety. Przegląda więc papiery swojej bratanicy Klary, nad którą sprawuje bezwzględną opiekę, to od jego decyzji zależy jego los. Jak wspomina Mieczysław Inglot, fakt, że Cześnik rozmyśla nad pojęciem za żonę swej bliskiej krewnej dziś może budzić odrazę i zdziwienie, natomiast w ówczesnych czasach było zjawiskiem dopuszczalnym. Cześnik zastanawia się jednak, jak mógłby zapewnić sobie dozgonną wierność młodej małżonki, a przede wszystkim to, że nie stanie się ona pokusą i łatwą zdobyczą dla wielu potencjalnych kochanków. Dyndalski odpowiada mu, iż „rzecz to śliska”, nikt nie może mu za tego zagwarantować. Cześnik zauważa jednak za moment, że Klara „ma dochody wprawdzie znaczne – Podstolina ma znaczniejsze”. Okazuje się, że Podstolina jest „świeżo upieczoną” wdową po swoim trzecim mężu, który nosił tytuł podstolego (urząd dworski; obowiązki: usługiwanie królowi przy stole). To o niej Raptusiewicz wypowiada się w sposób następujący: „piękne dobra w każdym względzie: lasy – gleba wyśmienita – dobrą żoną pewnie będzie – co za czynsze! – to kobieta! Trzy folwarki…”.
Świadczy to o obyczajowości ówczesnych Polaków, którzy małżeństwo traktowali wówczas przede wszystkim jako swego rodzaju kontrakt, mający zapewnić dostatnie życie. Dyndalski podpowiada swemu panu, że taka doświadczona pani nie będzie wymagała wielkich starań oraz tzw. fircykowania (typ „bawidamka”, najpełniej przedstawiony w komedii Zabłockiego „Fircyk w zalotach”). Następnie obaj dyskutują na temat wieku Cześnika – o tym, czy nadal można go uznać za „także i nie starego”, Dyndalski nie bardzo jest w stanie przyznać temu rację, ale stara się zbyt swego przełożonego tak, aby „nie potwierdzić ani nie zaprzeczyć”, a więc bardzo dyplomatycznie. Mowa tu także o niektórych dolegliwościach Raptusiewicza, tj. o pedogrze (artretycznej chorobie nóg), „kurczach żołądka” (po przepiciu!) czy „łupiącym reumatyzmie”. Cześnik jednak nie daje za wygraną, mówiąc: „Ot, co powiesz, wszystko głupio. Ten mankament nic nie znaczy; wszak i u niej, co w ukryciu, Bóg to tylko wiedzieć raczy; i nikt pewnie się nie spyta, byle tylko w dalszym życiu między nami była kwita”.
„Cześnik – urząd dworski w dawnej Polsce. Obowiązkiem cześnika było stawianie przed biesiadującym królem potraw podanych przez krajczego. Z czasem, gdy posługi przy królu przejęli dworzanie, obowiązki cześnika ustały – pozostał tylko tytuł. Wielkich cześników było dwóch: koronny i litewski, oprócz nich istniały tytuły cześników ziemskich, czyli powiatowych, o daleko mniejszym znaczeniu. Do tych ostatnich należy bohater ‘Zemsty’.”
Cześnik przegląda jakieś papiery w towarzystwie swego marszałka (tj. zarządcy domu, przełożonego służby) Dyndalskiego, który stoi nieco z tyłu z założonymi rękoma. Cześnik (jego nazwisko, Raptusiewicz, celowo ma swoją genezę – pochodzi bowiem od łacińskiego słowa „raptus”, tj. gwałt; oznacza więc wstępną charakterystykę tej postaci – osobnika porywczego, gwałtownego, działającego pod wpływem impulsu).
Z rozmów wynika, iż są to papiery przedstawiające stan majątkowy pewnej niewiasty, którą Cześnik prawdopodobnie chce poślubić. Sam nie jest już bowiem zbyt młodym człowiekiem, ale też nie na tyle starym, by nie móc ułożyć sobie życia u boku jakiejś kobiety. Przegląda więc papiery swojej bratanicy Klary, nad którą sprawuje bezwzględną opiekę, to od jego decyzji zależy jego los. Jak wspomina Mieczysław Inglot, fakt, że Cześnik rozmyśla nad pojęciem za żonę swej bliskiej krewnej dziś może budzić odrazę i zdziwienie, natomiast w ówczesnych czasach było zjawiskiem dopuszczalnym. Cześnik zastanawia się jednak, jak mógłby zapewnić sobie dozgonną wierność młodej małżonki, a przede wszystkim to, że nie stanie się ona pokusą i łatwą zdobyczą dla wielu potencjalnych kochanków. Dyndalski odpowiada mu, iż „rzecz to śliska”, nikt nie może mu za tego zagwarantować. Cześnik zauważa jednak za moment, że Klara „ma dochody wprawdzie znaczne – Podstolina ma znaczniejsze”. Okazuje się, że Podstolina jest „świeżo upieczoną” wdową po swoim trzecim mężu, który nosił tytuł podstolego (urząd dworski; obowiązki: usługiwanie królowi przy stole). To o niej Raptusiewicz wypowiada się w sposób następujący: „piękne dobra w każdym względzie: lasy – gleba wyśmienita – dobrą żoną pewnie będzie – co za czynsze! – to kobieta! Trzy folwarki…”.
Świadczy to o obyczajowości ówczesnych Polaków, którzy małżeństwo traktowali wówczas przede wszystkim jako swego rodzaju kontrakt, mający zapewnić dostatnie życie. Dyndalski podpowiada swemu panu, że taka doświadczona pani nie będzie wymagała wielkich starań oraz tzw. fircykowania (typ „bawidamka”, najpełniej przedstawiony w komedii Zabłockiego „Fircyk w zalotach”). Następnie obaj dyskutują na temat wieku Cześnika – o tym, czy nadal można go uznać za „także i nie starego”, Dyndalski nie bardzo jest w stanie przyznać temu rację, ale stara się zbyt swego przełożonego tak, aby „nie potwierdzić ani nie zaprzeczyć”, a więc bardzo dyplomatycznie. Mowa tu także o niektórych dolegliwościach Raptusiewicza, tj. o pedogrze (artretycznej chorobie nóg), „kurczach żołądka” (po przepiciu!) czy „łupiącym reumatyzmie”. Cześnik jednak nie daje za wygraną, mówiąc: „Ot, co powiesz, wszystko głupio. Ten mankament nic nie znaczy; wszak i u niej, co w ukryciu, Bóg to tylko wiedzieć raczy; i nikt pewnie się nie spyta, byle tylko w dalszym życiu między nami była kwita”.