Narnia to cudowna kraina, która ciągnie się na wschód od starej latarni, aż po zamek Ker-Paravel. To piękna kraina, w której żyją magiczne istoty, lecz nie ma w niej ludzi, a ja miałam szczęście ją odwiedzić…
Ten dzień od samego ranka zapowiadał się jakoś inaczej. Pomyślałam sobie, że nie ma w tym nic dziwnego, bo był to pierwszy dzień wakacji. Ale
do rzeczy… Obudziłam się bardzo wcześnie rano, niebo było jeszcze szarawe, ale ja już nie miałam ochoty spać, po prostu wydawało mi się że już pora wstawać. Po śniadaniu spakowałam do plecaka książkę, bluzę, wodę, ciasteczka i poszłam do ogrodu. Niedługo po tym, gdy zaczęłam czytać, zasnęłam. Obudziłam się, gdyż poczułam, że jest mi strasznie zimno. Otworzyłam oczy, okazało się, że leżę na śniegu pod wielkim świerkiem! Nie mogłam
w to uwierzyć. Po chwili namysłu postanowiłam się rozejrzeć, ubrałam bluzę
i ruszyłam. Rozglądałam się wokół, gdy nagle zza krzaków wyskoczył lis!
Nie uwierzycie, ale ten lis, najprawdziwszy lis, przemówił do mnie!
Powiedział, że bardzo niebezpiecznie szwendać się samemu po lesie i nakazał abym poszła za nim. Poszłam więc, zresztą nie miałam za bardzo wyboru, bo i tak nie wiedziałam, co mam robić. Nagle zatrzymał się - Przepraszam, zapomniałem się przedstawić, jestem Rudy. – powiedział. – Bardzo mi miło cię poznać. Wiesz jaką rzadkością tu jesteś? – Nie – odpowiedziałam niepewnie – Ale ja… - Cicho! – przerwał mi w pół słowa – Wskakuj! – Wskazał pyskiem na dziurę w ziemi. Skoczyłam, a on za mną. Gdzieś blisko wejścia do dziury, słychać było dzwoneczki. - Co się stało? – Zapytałam – I co to za dźwięk? Ale lis nie odpowiedział tylko ruszył dalej w głąb tunelu… Minęło już sporo czasu, a my dalej czołgaliśmy się w tunelu, było ciasno i zimno chciałam wracać do domu. Rudy jednak zaraz wyjaśnił mi, że ludzie są tu rzadkością, a jeśli Biała Czarownica spotka jakiegoś człowieka, to zamienia go w kamień. Powiedział też, że dzwonki które słyszeliśmy, wisiały na uprzęży jej sań. Przestraszyłam się że grozi mi niebezpieczeństwo i tym bardziej cieszyłam się że spotkałam Rudego. Gdyby nie on, już byłabym posągiem. Rudy prowadził mnie jeszcze kilka minut przez tunel, aż w końcu dotarliśmy do jakiejś groty. Na mchu leżał kolejny lis. Okazało się że to partnerka Rudego – Kita. Obok niej leżały cztery malutkie liski! Kita wyjaśniła mi, że trafiłam do Narnii
i opowiedziała mi jej historię. Jej prawowitym władcą jest Aslan, lecz rządy przejęła zła czarownica, przez którą w krainie od stu lat panuje zima. Oznajmiła, że w krótce wszystko się zmieni i w Narnii znowu zapanuje szczęście. Mieszkańcy bardzo na to liczą, gdyż przybył Aslan. Ma on spotkać się z czwórką rodzeństwa, którzy zgodnie z przepowiednią, zasiądą na tronach w Ker-Paravelu i będą sprawiedliwie rządzić Narnią. Pomyślałam sobie, że chętnie spotkałabym innych ludzi i miło by było pogadać z człowiekiem, a nie lisem. Tym bardziej chciałam ich poznać, gdyż mieli oni rządzić tą niezwykłą krainą! Byłam też bardzo ciekawa jaki jest Aslan. Zapytałam o to Rudego, stwierdził, że jeśli tak bardzo chcę, możemy wyruszyć do obozu Aslana, bo znajduje się on zaledwie kilka minut drogi stąd. Ruszyliśmy. Gdy byliśmy
w pobliżu zaczęło się ściemniać. Niestety, kiedy już miałam wejść do namiotu rodzeństwa, zakręciło mi się w głowie, upadłam na ziemię i… niestety znowu znalazłam się w moim ogrodzie. Długo nie mogłam dojść do siebie. Czy to wszystko mi się śniło? Czy jednak rzeczywiście tam byłam? Nie wiem tego do tej pory… Mam jednak nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wrócę, chociażby we śnie, poznam władców Narnii oraz dowiem się czy znowu zapanowało tam szczęście.
Odpowiedź:
Narnia to cudowna kraina, która ciągnie się na wschód od starej latarni, aż po zamek Ker-Paravel. To piękna kraina, w której żyją magiczne istoty, lecz nie ma w niej ludzi, a ja miałam szczęście ją odwiedzić…
Ten dzień od samego ranka zapowiadał się jakoś inaczej. Pomyślałam sobie, że nie ma w tym nic dziwnego, bo był to pierwszy dzień wakacji. Ale
do rzeczy… Obudziłam się bardzo wcześnie rano, niebo było jeszcze szarawe, ale ja już nie miałam ochoty spać, po prostu wydawało mi się że już pora wstawać. Po śniadaniu spakowałam do plecaka książkę, bluzę, wodę, ciasteczka i poszłam do ogrodu. Niedługo po tym, gdy zaczęłam czytać, zasnęłam. Obudziłam się, gdyż poczułam, że jest mi strasznie zimno. Otworzyłam oczy, okazało się, że leżę na śniegu pod wielkim świerkiem! Nie mogłam
w to uwierzyć. Po chwili namysłu postanowiłam się rozejrzeć, ubrałam bluzę
i ruszyłam. Rozglądałam się wokół, gdy nagle zza krzaków wyskoczył lis!
Nie uwierzycie, ale ten lis, najprawdziwszy lis, przemówił do mnie!
Powiedział, że bardzo niebezpiecznie szwendać się samemu po lesie i nakazał abym poszła za nim. Poszłam więc, zresztą nie miałam za bardzo wyboru, bo i tak nie wiedziałam, co mam robić. Nagle zatrzymał się - Przepraszam, zapomniałem się przedstawić, jestem Rudy. – powiedział. – Bardzo mi miło cię poznać. Wiesz jaką rzadkością tu jesteś? – Nie – odpowiedziałam niepewnie – Ale ja… - Cicho! – przerwał mi w pół słowa – Wskakuj! – Wskazał pyskiem na dziurę w ziemi. Skoczyłam, a on za mną. Gdzieś blisko wejścia do dziury, słychać było dzwoneczki. - Co się stało? – Zapytałam – I co to za dźwięk? Ale lis nie odpowiedział tylko ruszył dalej w głąb tunelu… Minęło już sporo czasu, a my dalej czołgaliśmy się w tunelu, było ciasno i zimno chciałam wracać do domu. Rudy jednak zaraz wyjaśnił mi, że ludzie są tu rzadkością, a jeśli Biała Czarownica spotka jakiegoś człowieka, to zamienia go w kamień. Powiedział też, że dzwonki które słyszeliśmy, wisiały na uprzęży jej sań. Przestraszyłam się że grozi mi niebezpieczeństwo i tym bardziej cieszyłam się że spotkałam Rudego. Gdyby nie on, już byłabym posągiem. Rudy prowadził mnie jeszcze kilka minut przez tunel, aż w końcu dotarliśmy do jakiejś groty. Na mchu leżał kolejny lis. Okazało się że to partnerka Rudego – Kita. Obok niej leżały cztery malutkie liski! Kita wyjaśniła mi, że trafiłam do Narnii
i opowiedziała mi jej historię. Jej prawowitym władcą jest Aslan, lecz rządy przejęła zła czarownica, przez którą w krainie od stu lat panuje zima. Oznajmiła, że w krótce wszystko się zmieni i w Narnii znowu zapanuje szczęście. Mieszkańcy bardzo na to liczą, gdyż przybył Aslan. Ma on spotkać się z czwórką rodzeństwa, którzy zgodnie z przepowiednią, zasiądą na tronach w Ker-Paravelu i będą sprawiedliwie rządzić Narnią. Pomyślałam sobie, że chętnie spotkałabym innych ludzi i miło by było pogadać z człowiekiem, a nie lisem. Tym bardziej chciałam ich poznać, gdyż mieli oni rządzić tą niezwykłą krainą! Byłam też bardzo ciekawa jaki jest Aslan. Zapytałam o to Rudego, stwierdził, że jeśli tak bardzo chcę, możemy wyruszyć do obozu Aslana, bo znajduje się on zaledwie kilka minut drogi stąd. Ruszyliśmy. Gdy byliśmy
w pobliżu zaczęło się ściemniać. Niestety, kiedy już miałam wejść do namiotu rodzeństwa, zakręciło mi się w głowie, upadłam na ziemię i… niestety znowu znalazłam się w moim ogrodzie. Długo nie mogłam dojść do siebie. Czy to wszystko mi się śniło? Czy jednak rzeczywiście tam byłam? Nie wiem tego do tej pory… Mam jednak nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wrócę, chociażby we śnie, poznam władców Narnii oraz dowiem się czy znowu zapanowało tam szczęście.
Wyjaśnienie:
Mam nadzieję że pomogłam :)
Miłego wieczoru!