butterflyxed
Demeter i Kora według mitu W. Markowskiej – inscenizacja.
(Scena przedstawia ukwieconą łąkę, w pobliżu której płynie rzeka. Na łąkę wbiegają roześmiane nimfy. Wśród nich jest Kora, córka bogini urodzaju.) NIMFA I: Koro, nazrywajmy kwiatów. Zrobimy z nich wspaniałe wianki. NIMFA II: Pamiętajcie, co mówiła Demeter. Nie wolno zrywać narcyzów! (Dziewczęta rozbiegają się po łące. Kora zbliża się ku jej skrajowi. tam rośnie kępa narcyzów.) KORA: Jaka cudowna woń! A płatki nieskazitelnie białe! Czyżby na dnie kielicha kryły się oczy Narcyza? Kyane; droga przyjaciółko, czy pamiętasz tę opowieść o najpiękniejszym z myśliwych? (Przywołana nimfa zbliża się do Kory. Z obawą w głosie pyta.) KYANE: Koro, o czym myślisz, co zamierzasz zrobić? Zapomniałaś już o matczynych przestrogach? KORA: Nie, pamiętam, pamiętam… Ale te kwiaty są takie piękne, delikatne… Wiem, że zostały poświęcona bogowi podziemia. Jednak jeśli zerwę tylko jeden, chyba nic się nie stanie. KYANE: Proszę cię, Koro, nie rób tego. Usiądź na tym kamieniu, a ja przypomnę ci tragiczne dzieje owego młodzieńca: „W Narcyzie, najpiękniejszym z myśliwych, kochały się wszystkie nimfy strumieni i drzew. Lecz on znał tylko łowy i nawet nie spojrzał na żadną z nich. Najnieszczęśliwsza była z tego powodu nimfa Echo. Żałosne jej skargi odbijały się echem po górach i lasach Hellady. Pewnego razu Narcyz odpoczywał nad brzegiem strumienia. Pochylił się nad wodą i ujrzał w niej swoje odbicie. Afrodyta sprawiła, że zakochał się w sobie samym. Mijały dni, a on wpatrywał się z taflę źródełka. W końcu umarł z tęsknoty i miłości do swego odbicia”. KORA (przerywając Kyane): To wzruszająca historia. Na jego grobie wyrósł kwiat o śnieżystych płatkach i cudownej woni. Nazwano go narcyzem. Jest naprawdę piękny. (Zrywa zakazany kwiat.) KYANE: Koro, dlaczego to zrobiłaś? Boję się, że za chwilę na pewno stanie się coś złego. (Zza sceny słychać grzmoty, na chwilę gaśnie światło. Na łące pojawia się ubrany na czarno Hades. Podbiega do zdumionej i przerażonej Kory, chwyta ją za rękę i ciągnie za sobą. Kyane próbuje przeszkodzić w porwaniu przyjaciółki.) KYANE: Nimfy łąk i strumieni, boginki leśne, przybądźcie do mnie! Ratujcie córkę naszej pani! (Jednak na jej wołanie nikt nie odpowiada. Ona sama upadła popchnięta przez Hadesa znikającego w otchłani. Na łące znów panuje spokój, nimfy zrywają kwiaty. Nagle pojawia się Demeter. Podchodzi do Kyane.) DEMETER: Kyane, nie widziałaś mojej córki? Już dawno powinna wrócić ze spaceru. KYANE (z trudem powstrzymując łzy): O! Bogini, stało się nieszczęście… DEMETER: Nie, to niemożliwe… Koro? Gdzie jesteś? Koro, córko moja, odezwij się! Koro?! Koro?! (Słysząc jej wołanie nimfy po chwili rozbiegają się, ale po chwili wracają.) NIMFY (razem): Szukałyśmy Kory, szukałyśmy wszędzie, wielka bogini, lecz córka twoja zniknęła tak, jakby rozstąpiła się pod nią ziemia. DEMETER (krzyczy): Ziemio, będziesz cierpiała razem ze mną. Słuchaj mego rozkazu: niech trawa uschnie, krzewy i drzewa stracą liście, kwiaty zwiędną i poczernieją, opadną zawiązki owoców. Niech ziemia będzie bezpłodną pustynią, niech umrze wszelka radość! (Ukwiecona łąka pokrywa się żałobną czernią. Milknie śpiew ptaków. Na scenie pojawiają się 3 kobiety, ich głowy pokryte są czarnymi chustami.) KOBIETA I: Zboża na polach poczerniały, oliwki twarde jak kamienie spadły na wyschniętą ziemię. Wszystkie ogrodowe rośliny wyglądają jakby polano je wrzącą wodą. KOBIETA II: Niedługo zagrozi nam głód. KOBIETA III: Czym was obraziliśmy bogowie, że rzuciliście klątwę na ziemię? Czy słyszycie, że bydło ryczy z głodu nad wyschniętą trawą? KOBIETA II: Nasze dzieci chcą jeść, a starcy wypłakali już swoje łzy. Czy pragniecie, abyśmy umarli razem z ziemią? KOBIETA III: Zlitujcie się nad nami, o bogowie! Sprawcie, by ziemia znów stała się urodzajna, pokryła się trawą, ziołami, by zakwitły kwiaty, a drzewa szumiały liśćmi! KOBIETY (razem): Nie skazujcie nas na pewną śmierć! (Na scenie pojawia się Demeter pogrążona w rozpaczy. Podbiega do niej skrzydlaty Hermes.) HERMES: Demeter, zatrzymaj się! Przybywam do ciebie z woli najwyższego. DEMETER: Nie jestem ciekawa niczego, co może mi powiedzieć Zeus. HERMES: Czyżbyś zapomniała, że macie wspólną matkę, Reę? DEMETER: Trudno uważać za brata kogoś, kto pozwolił, by porwano moją jedyną córkę! HERMES: Postaraj się zrozumieć. Zeus nie chciał, aby zakochany Hades cierpiał, dlatego pozwolił mu porwać Korę. Gromowładny prosi cię, byś okazała litość. Zdejmij klątwę z ziemi! DEMETER: Tylko rzucając klątwę na wszystko, co żyje i kwitnie, mogę odzyskać swe ukochane dziecko. Jeśli Zeus odda mi córkę, zmienię swe rozkazy. (Hermes żegna się z bolesną boginią, by udać się do Hadesa.) HERMES: Potężny Hadesie, Zeus prosi cię, byś zwrócił matce porwaną dziewczynę. HADES: Już to zrobiłem. Nie mogłem patrzeć na jej smutek i przygnębienie. Wolę sam cierpieć, niż codziennie oglądać jej ból. HERMES: Ona wróci do ciebie. Widziałem, że przekraczając granicę państwa cieni, przełykała kilka ziaren granatu. To przecież symbol małżeństwa, los związał ją z tobą, Hadesie. HADES: Naprawdę to widziałeś? Jeżeli tak zrobiła, to znaczy, że mnie pokochała i chce wrócić do mnie. (W sali tronowej na Olimpie gromadzą się boginki i bogowie. Nagle bez słowa wchodzi Demeter. Rozgląda się, chcąc ujrzeć wśród zgromadzonych Korę. Podchodzi Zeus.) DEMETER: Oto jestem, Zeusie. ZEUS: Pokój, niechaj zagości w twym sercu, Demeter. Nie mogę cofnąć swego wyroku, ale postanowiłem go nieco zmienić, aby ulżyć twemu cierpieniu. DEMETER: Naprawdę chcesz to zrobić? ZEUS: Nie przerywaj mi, droga siostro. Córka twa, Kora, będzie odtąd spędzać u swego małżonka, Hadesa, trzecią część roku, jako pani podziemnego królestwa – Persefona, dwie trzecie zaś roku będziesz ją miała przy sobie. (W tej chwili w sali pojawia się Kora-Persefona. Jej włosy ozdabia wianek z narcyzów, a w dłoniach trzyma pęk maków.) DEMETER: Dziecko moje! Jakaś ty blada, Koro! Ogrzeje się słońce, owieje ciepły wiatr, znowu odzyskasz swoje rumieńce. KORA: Mamo, otrzyj łzy, znów jestem z tobą! Zdejmij już klątwę z ziemi. DEMETER: Masz rację, córeczko. Ziemio, rozkwitnij, jak najpiękniej potrafisz, odżyj tysiącami strumieni, rozszum się łanami złocistych zbóż, okryj się zielenią drzew i bielą kwitnących sadów! NARRATOR: Od tej pory co roku na wiosnę ziemia – Demeter stroi się w szaty radosne na powitanie swej córki, a późną jesienią, gdy ją ma utracić, płacze deszczem i szarugą nad swoją dolą.
2 votes Thanks 0
natalka9860dominik
Demeter przemierzała wiele czasu aż dotarła do hadesa. gdy byla na miejscu odpowiedziała do inego gdzie jest moja córka hsdes oddał kore i wrócili razem do domu
według mitu W. Markowskiej – inscenizacja.
(Scena przedstawia ukwieconą łąkę, w pobliżu której płynie rzeka. Na łąkę wbiegają roześmiane nimfy. Wśród nich jest Kora, córka bogini urodzaju.)
NIMFA I:
Koro, nazrywajmy kwiatów. Zrobimy z nich wspaniałe wianki.
NIMFA II:
Pamiętajcie, co mówiła Demeter. Nie wolno zrywać narcyzów!
(Dziewczęta rozbiegają się po łące. Kora zbliża się ku jej skrajowi. tam rośnie kępa narcyzów.)
KORA:
Jaka cudowna woń! A płatki nieskazitelnie białe! Czyżby na dnie kielicha
kryły się oczy Narcyza? Kyane; droga przyjaciółko, czy pamiętasz tę opowieść
o najpiękniejszym z myśliwych?
(Przywołana nimfa zbliża się do Kory. Z obawą w głosie pyta.)
KYANE:
Koro, o czym myślisz, co zamierzasz zrobić? Zapomniałaś już o matczynych
przestrogach?
KORA:
Nie, pamiętam, pamiętam… Ale te kwiaty są takie piękne, delikatne… Wiem,
że zostały poświęcona bogowi podziemia. Jednak jeśli zerwę tylko jeden, chyba
nic się nie stanie.
KYANE:
Proszę cię, Koro, nie rób tego. Usiądź na tym kamieniu, a ja przypomnę ci
tragiczne dzieje owego młodzieńca:
„W Narcyzie, najpiękniejszym z myśliwych, kochały się wszystkie nimfy strumieni i drzew. Lecz on znał tylko łowy i nawet nie spojrzał na żadną
z nich. Najnieszczęśliwsza była z tego powodu nimfa Echo. Żałosne jej skargi odbijały się echem po górach i lasach Hellady. Pewnego razu Narcyz odpoczywał nad brzegiem strumienia. Pochylił się nad wodą i ujrzał w niej swoje odbicie. Afrodyta sprawiła, że zakochał się w sobie samym. Mijały dni,
a on wpatrywał się z taflę źródełka. W końcu umarł z tęsknoty i miłości do swego odbicia”.
KORA (przerywając Kyane):
To wzruszająca historia. Na jego grobie wyrósł kwiat o śnieżystych płatkach i
cudownej woni. Nazwano go narcyzem. Jest naprawdę piękny.
(Zrywa zakazany kwiat.)
KYANE:
Koro, dlaczego to zrobiłaś? Boję się, że za chwilę na pewno stanie się coś złego.
(Zza sceny słychać grzmoty, na chwilę gaśnie światło. Na łące pojawia się ubrany na czarno Hades. Podbiega do zdumionej i przerażonej Kory, chwyta ją za rękę
i ciągnie za sobą. Kyane próbuje przeszkodzić w porwaniu przyjaciółki.)
KYANE:
Nimfy łąk i strumieni, boginki leśne, przybądźcie do mnie! Ratujcie córkę
naszej pani!
(Jednak na jej wołanie nikt nie odpowiada. Ona sama upadła popchnięta przez Hadesa znikającego w otchłani. Na łące znów panuje spokój, nimfy zrywają kwiaty. Nagle pojawia się Demeter. Podchodzi do Kyane.)
DEMETER:
Kyane, nie widziałaś mojej córki? Już dawno powinna wrócić ze spaceru.
KYANE (z trudem powstrzymując łzy):
O! Bogini, stało się nieszczęście…
DEMETER:
Nie, to niemożliwe… Koro? Gdzie jesteś? Koro, córko moja, odezwij się! Koro?! Koro?!
(Słysząc jej wołanie nimfy po chwili rozbiegają się, ale po chwili wracają.)
NIMFY (razem):
Szukałyśmy Kory, szukałyśmy wszędzie, wielka bogini, lecz córka twoja zniknęła tak, jakby rozstąpiła się pod nią ziemia.
DEMETER (krzyczy):
Ziemio, będziesz cierpiała razem ze mną. Słuchaj mego rozkazu: niech trawa uschnie, krzewy i drzewa stracą liście, kwiaty zwiędną i poczernieją, opadną zawiązki owoców. Niech ziemia będzie bezpłodną pustynią, niech umrze wszelka radość!
(Ukwiecona łąka pokrywa się żałobną czernią. Milknie śpiew ptaków. Na scenie pojawiają się 3 kobiety, ich głowy pokryte są czarnymi chustami.)
KOBIETA I:
Zboża na polach poczerniały, oliwki twarde jak kamienie spadły na wyschniętą ziemię. Wszystkie ogrodowe rośliny wyglądają jakby polano je wrzącą wodą.
KOBIETA II:
Niedługo zagrozi nam głód.
KOBIETA III:
Czym was obraziliśmy bogowie, że rzuciliście klątwę na ziemię? Czy słyszycie, że bydło ryczy z głodu nad wyschniętą trawą?
KOBIETA II:
Nasze dzieci chcą jeść, a starcy wypłakali już swoje łzy. Czy pragniecie, abyśmy umarli razem z ziemią?
KOBIETA III:
Zlitujcie się nad nami, o bogowie! Sprawcie, by ziemia znów stała się urodzajna, pokryła się trawą, ziołami, by zakwitły kwiaty, a drzewa szumiały liśćmi!
KOBIETY (razem):
Nie skazujcie nas na pewną śmierć!
(Na scenie pojawia się Demeter pogrążona w rozpaczy. Podbiega do niej skrzydlaty Hermes.)
HERMES:
Demeter, zatrzymaj się! Przybywam do ciebie z woli najwyższego.
DEMETER:
Nie jestem ciekawa niczego, co może mi powiedzieć Zeus.
HERMES:
Czyżbyś zapomniała, że macie wspólną matkę, Reę?
DEMETER:
Trudno uważać za brata kogoś, kto pozwolił, by porwano moją jedyną córkę!
HERMES:
Postaraj się zrozumieć. Zeus nie chciał, aby zakochany Hades cierpiał, dlatego pozwolił mu porwać Korę. Gromowładny prosi cię, byś okazała litość. Zdejmij klątwę z ziemi!
DEMETER:
Tylko rzucając klątwę na wszystko, co żyje i kwitnie, mogę odzyskać swe ukochane dziecko. Jeśli Zeus odda mi córkę, zmienię swe rozkazy.
(Hermes żegna się z bolesną boginią, by udać się do Hadesa.)
HERMES:
Potężny Hadesie, Zeus prosi cię, byś zwrócił matce porwaną dziewczynę.
HADES:
Już to zrobiłem. Nie mogłem patrzeć na jej smutek i przygnębienie. Wolę sam cierpieć, niż codziennie oglądać jej ból.
HERMES:
Ona wróci do ciebie. Widziałem, że przekraczając granicę państwa cieni, przełykała kilka ziaren granatu. To przecież symbol małżeństwa, los związał ją z tobą, Hadesie.
HADES:
Naprawdę to widziałeś? Jeżeli tak zrobiła, to znaczy, że mnie pokochała
i chce wrócić do mnie.
(W sali tronowej na Olimpie gromadzą się boginki i bogowie. Nagle bez słowa wchodzi Demeter. Rozgląda się, chcąc ujrzeć wśród zgromadzonych Korę. Podchodzi Zeus.)
DEMETER:
Oto jestem, Zeusie.
ZEUS:
Pokój, niechaj zagości w twym sercu, Demeter. Nie mogę cofnąć swego wyroku, ale postanowiłem go nieco zmienić, aby ulżyć twemu cierpieniu.
DEMETER:
Naprawdę chcesz to zrobić?
ZEUS:
Nie przerywaj mi, droga siostro. Córka twa, Kora, będzie odtąd spędzać
u swego małżonka, Hadesa, trzecią część roku, jako pani podziemnego królestwa – Persefona, dwie trzecie zaś roku będziesz ją miała przy sobie.
(W tej chwili w sali pojawia się Kora-Persefona. Jej włosy ozdabia wianek
z narcyzów, a w dłoniach trzyma pęk maków.)
DEMETER:
Dziecko moje! Jakaś ty blada, Koro! Ogrzeje się słońce, owieje ciepły wiatr, znowu odzyskasz swoje rumieńce.
KORA:
Mamo, otrzyj łzy, znów jestem z tobą! Zdejmij już klątwę z ziemi.
DEMETER:
Masz rację, córeczko.
Ziemio, rozkwitnij, jak najpiękniej potrafisz, odżyj tysiącami strumieni, rozszum się łanami złocistych zbóż, okryj się zielenią drzew i bielą kwitnących
sadów!
NARRATOR:
Od tej pory co roku na wiosnę ziemia – Demeter stroi się w szaty radosne
na powitanie swej córki, a późną jesienią, gdy ją ma utracić, płacze deszczem
i szarugą nad swoją dolą.