wilama
Z Lubonia Wielkiego zchodzili ok. 30 minut. Nagle Pan Wojtek pomyślał że razem z dziećmi pójdą jeszcze dziś na Czoło Turbacza. Wszyscy oczywiście się zgodzili, ale Jarek wolałby teraz oglądać i czytać książki historyczne.Nagle Dzika Mrówka powiedział: - Panie Wojtku... Mam pewne pytanie... -Jakie Dzika Mrówko?? - no bo ja jestem bardzo ,bardzo głodny i chciałbym coś zjeść. I chciałem się zapytać kiedy skończymy na dzisiaj? - Wiesz, przecież że idziemy jeszcze na Czoło Turbacza. - No tak wiem... - westknął Dzika Mrówka. I tak szli spokojnym krokiem aż nagle Jadźka zemdlała.Wszyscy zaraz do niej podbiegli. Pan Wojtek dobrze się nią zajął i zaraz odzyskała przytomność. Załoga płetwo nurków urządziła obóz. Na następny dzień wspięli się już na sam szczyt. Z niego pan Wojtek zadzwonił po autokar. I gdy zeszli ze szczytu on już czekał.
Wszyscy oczywiście się zgodzili, ale Jarek wolałby teraz oglądać i czytać książki historyczne.Nagle Dzika Mrówka powiedział:
- Panie Wojtku... Mam pewne pytanie...
-Jakie Dzika Mrówko??
- no bo ja jestem bardzo ,bardzo głodny i chciałbym coś zjeść. I chciałem się zapytać kiedy skończymy na dzisiaj?
- Wiesz, przecież że idziemy jeszcze na Czoło Turbacza.
- No tak wiem... - westknął Dzika Mrówka.
I tak szli spokojnym krokiem aż nagle Jadźka zemdlała.Wszyscy zaraz do niej podbiegli. Pan Wojtek dobrze się nią zajął i zaraz odzyskała przytomność. Załoga płetwo nurków urządziła obóz.
Na następny dzień wspięli się już na sam szczyt. Z niego pan Wojtek zadzwonił po autokar. I gdy zeszli ze szczytu on już czekał.
I tak właśnie zakończyła się ta opowieść