Pewnego zimowego dzionka podczas ferii wybrałam się wraz z dwiema koleżankami na sanki. Dzień jak na zimę był ładny mróz szczypał w nosek. Gdy dotarliśmy na pobliską górkę ujrzałyśmy dwóch kolegów z naszej klasy. Pomyślałam sobie, że dobrze tak się stało ponieważ będzie nas więcej. Poczeliśmy wszyscy zwariowaną zabawę. Każdy zjeżdzał naraz Marek z Piotrkiem ja z Anią a Malwina na została na dole ponieważ zadzwonił jej telefon. Kilka serii zjazdów i wszyscy byliśmy znudzeni więc Marek zaproponował abyśmy udali się nad stawik się poślizgać na lodzie. Za namową kolegów i koleżanek zgodziłam się. Gdy dotarliśmy na miejsce Marek z Piotrem odrazu zaczeli ślizgać się po zlodowaciałym stawie. W głowie miałam złe przeczucia, nie chciałam uczestniczyć w zabawie. Nagle stało się nie szczęście Marek wielki łyżwiarz wpadł do lodowatej wody bo owy lód w tym miejscu nie był zbyt gruby. Oniemiałam szybko z resztą przyjaciół ruszyliśmy na ratunek. Maliwna dała swój szalik ja swój Piotrek kurtkę a Ania zadzwoniła po pomoc. Poczeliśmy ciągnąc Marek ze strachu krzyczał w niebogłosy. Było przerażająco. Nagle usłyszał nas mieszkaniec który właśnie wracał ze sklepu. Przybiegł i zaczął pomagać nam wyciągać Marusia. Po chwili z pomocą dorosłego udało nam się to. Marek zziębnięty i przemoczony dziękował nam za uratowanie życia. Za chwilkę przyjechała moja mama i zabrała nas do domu. Tego dnia nigdy nie zapomnię był to dzień pełen emocji nikomu nie życzę takiego stresu.
----------------
Jentelmen- poleca się na przyszłość ( oczywiście zmień nazwy imion bo ja tam nie wiem jak twoi znajomi się nazywają) Liczę na naj :)
Moja zimowa przygoda!
Pewnego zimowego dzionka podczas ferii wybrałam się wraz z dwiema koleżankami na sanki. Dzień jak na zimę był ładny mróz szczypał w nosek. Gdy dotarliśmy na pobliską górkę ujrzałyśmy dwóch kolegów z naszej klasy. Pomyślałam sobie, że dobrze tak się stało ponieważ będzie nas więcej. Poczeliśmy wszyscy zwariowaną zabawę. Każdy zjeżdzał naraz Marek z Piotrkiem ja z Anią a Malwina na została na dole ponieważ zadzwonił jej telefon. Kilka serii zjazdów i wszyscy byliśmy znudzeni więc Marek zaproponował abyśmy udali się nad stawik się poślizgać na lodzie. Za namową kolegów i koleżanek zgodziłam się. Gdy dotarliśmy na miejsce Marek z Piotrem odrazu zaczeli ślizgać się po zlodowaciałym stawie. W głowie miałam złe przeczucia, nie chciałam uczestniczyć w zabawie. Nagle stało się nie szczęście Marek wielki łyżwiarz wpadł do lodowatej wody bo owy lód w tym miejscu nie był zbyt gruby. Oniemiałam szybko z resztą przyjaciół ruszyliśmy na ratunek. Maliwna dała swój szalik ja swój Piotrek kurtkę a Ania zadzwoniła po pomoc. Poczeliśmy ciągnąc Marek ze strachu krzyczał w niebogłosy. Było przerażająco. Nagle usłyszał nas mieszkaniec który właśnie wracał ze sklepu. Przybiegł i zaczął pomagać nam wyciągać Marusia. Po chwili z pomocą dorosłego udało nam się to. Marek zziębnięty i przemoczony dziękował nam za uratowanie życia. Za chwilkę przyjechała moja mama i zabrała nas do domu. Tego dnia nigdy nie zapomnię był to dzień pełen emocji nikomu nie życzę takiego stresu.
----------------
Jentelmen- poleca się na przyszłość ( oczywiście zmień nazwy imion bo ja tam nie wiem jak twoi znajomi się nazywają) Liczę na naj :)