Aksencja
No to tak: jestem na fonie więc dam ci skróconą wersje: Pewnego razu, w Lesie Dallim spotkali się dwaj starzy przyjaciele. (tu daj opis lasu że np. był ciemny/jasny korę drzew porastały mchy/porosty itp). Przez dłuższą chwile nikt sie nie odzywał. Jedynie Smok Rafał mruczał coś pod nosem. Z jego paszczy dało się słyszeć słowa takie jak: zmienił się, nie jest już taki sam. W końcu Olbrzym szepnął, by swoim donośnym głosem nie spłoszyć ptaków na zielonych koronach drzew. -Dawno się nie widzieliśmy. -Prawda... Ile to już czasu?-rzekł Smok Jacek -Prawie 6 lat (Tu opisz olbrzyma koniecznie napisz imie) Znów nastała długa cisza. Nagle rycerz zaczął się cofać. 2 pozostałe postacie zaczęły krzyczeć. Nie wiedzieli co się dzieje. Okazało się, że rycerz zwany Nikczemnym zaplanował zasadzkę. Po chwili przybył wraz z wojskiem, kyóre miało za zadanie porwać Jacka i (imie olbrzyma). Nagle Nikczemy powiedział: -Przez takich jak wy ludzie umierają. Nie pozwolę, by ktokolwiek z mojego miasta musiał cierpieć przez was. -Dobrze wiesz, co robisz. Posyłasz nas na śmierć. Własnych przyjaciół.-Krzykneli chórem. Rycerz nie odpowiedział. W jeho oku było widać łze. Odziały zabrały stworów, a Nikczemny klęknął i płakał.
Pewnego razu, w Lesie Dallim spotkali się dwaj starzy przyjaciele. (tu daj opis lasu że np. był ciemny/jasny korę drzew porastały mchy/porosty itp). Przez dłuższą chwile nikt sie nie odzywał. Jedynie Smok Rafał mruczał coś pod nosem. Z jego paszczy dało się słyszeć słowa takie jak: zmienił się, nie jest już taki sam. W końcu Olbrzym szepnął, by swoim donośnym głosem nie spłoszyć ptaków na zielonych koronach drzew.
-Dawno się nie widzieliśmy.
-Prawda... Ile to już czasu?-rzekł Smok Jacek
-Prawie 6 lat
(Tu opisz olbrzyma koniecznie napisz imie)
Znów nastała długa cisza. Nagle rycerz zaczął się cofać. 2 pozostałe postacie zaczęły krzyczeć. Nie wiedzieli co się dzieje. Okazało się, że rycerz zwany Nikczemnym zaplanował zasadzkę. Po chwili przybył wraz z wojskiem, kyóre miało za zadanie porwać Jacka i (imie olbrzyma). Nagle Nikczemy powiedział:
-Przez takich jak wy ludzie umierają. Nie pozwolę, by ktokolwiek z mojego miasta musiał cierpieć przez was.
-Dobrze wiesz, co robisz. Posyłasz nas na śmierć. Własnych przyjaciół.-Krzykneli chórem.
Rycerz nie odpowiedział. W jeho oku było widać łze. Odziały zabrały stworów, a Nikczemny klęknął i płakał.
prosze. zycze 5 ☺