Opowiadanie z dialogiem opowiadające o przyjaźni...
. 3 dzielność tekstu !!!!!!!!!!!!!
DO 20.00 godz !!!!!!!!!
makoto90
DOSTARCAM dużo materiału, żeby w razie czego było z czego skracać i z czego wybierać i "przemontowywać" :PP
Był koniec kolejnego upalnego lata. Grupka młodych ludzi siedziała w parku na ławce i opowiadał sobie o spędzonych wakacjach, jak zwykle marudząc, że zbliża się początek roku. Marcin opowiadał o swoim pobycie w Niemczech z rodzicami, Karolina wspominała wspaniały wypad na wieś do rodziny, ktoś inny mówił, ze wcale nigdzie nie wyjeżdżał, ale spędził cudowne lato, bo przyjechali kuzynowie z daleka. Nagle padło pytanie w stronę Michała: - A Ty czemu nic nie mówisz? Nie byłeś nigdzie? Chłopak popatrzył po wszystkich, uśmiechnął się i zaczął opowiadać: - Owszem, wyjechałem za miasto... z Kasią. Spędziliśmy wspaniale czas u jej dziadków. Potem przyjechał jeszcze Piotrek, mój sąsiad z rodzeństwem. - To był niesamowity miesiąc. Chyba nigdy tak nie wypoczęłam. - Kasia oparła się wygodnie na ławce, wspominając jakieś wydarzenia z zamkniętymi oczami. Gdy zbliżał się wieczór i wszyscy wracali już do domów, Marcin dogonił Michała i zapytał napastliwym tonem: - Dlaczego nic nie powiedziałeś, że... no wiesz, że ty coś z Kaśką?! Michał stanął jak wryty. - No wiesz co? Przecież my jesteśmy przyjaciółmi. Zresztą od kilku lat. - Daj spokój, przecież przyjaźń między nami i dziewczynami jest nimożliwa - roześlmiał sietamten. - Jak uważasz. My z Kasią traktujemy się jak rodzeństwo. Nie bądź dziecinny. - TO ty... - Nie będę się z Tobą kłócił o coś takiego. - Przerwał mu Michał. - Wybij sobie z głowy te bajki o tym, ze jesteśmy z Kasią w jakichś innych stosunkach.
Wrzesień minął zadziwiająco szybko. W szkole na przerwach Kasia i Michał często siedzieli razem pod salą, obgadując nowinki dnia poprzedniego, przeglądając jakieś czasopisma albo zawzięcie dyskutując o zadaniach domowych. Wiadomo - nie codzinnie, bo przecież Michał często szedł po lekcjach grać z chłopakami w piłkę, zimą czasem zrywali się z ostatnich lekcji. Marcin już więcej nie wrócił do tematu w sierpnia, aż do pewnego grudniowego dnia, kiedy zobaczył kolegę z jakąś dziewczyną na szkolnym korytarzu. Gdy po dzwonku, każde z nich skierowało się do swojej klasy, MArcin zaczepił Michała: - Pokłóciłeś się z Kaśką? - Nie, ską d ten pomysł - zapytał michał patrząc ze zdziwieniem na chłopaka. - No to co to za dziewczyna? Nie wyglądaliście na rodzeństwo. - To Monika. Spotykamy się od kilku dni. Ale co am do tego Kasia nadal nie rozumiem. - No... - Marcin przystanął. - To masz zamiar grać na dwa fronty? - Jakie dwa fronty?! - Michał nagle zrozumiał, co tamten ma na myśli - Powtarzam Ci jeszcze raz: Jesteśmy przyjaciółmi i nic tego nie zmieni. Więc dlaczego każde z nas ma nie spotykać się z kimś innym?
Zadzwonił telefon. Kasia odebrała i usłyszała nienaturalnie brzmiący głos Michałą. ZAytał tlyko, czy nie przeszkadza i czy mogą się spotakć. - Jasne. Daj mi tylko minutę i czekaj tam gdzie zawsze, przy moście. - Odpowiedziała. CHłopak się rozłączył. Załozyła więc kurtkę, zabrała telefon i rękawiczki, rzuciała rodzicom, że wychodzi i nawet nie zatrzymałą się na słowa mamy: "Parasol! Kaśka! Leje jak z cebra!" - Pokłóciłem się z Moniką. - usłyszałą zamiast powitania, gdy byłą jużna miejscu. - Och, Michał. Przytuliła go. Znowu? O co tym razem? - Stwierdziła, że znalazła kogoś innego, bo ja ją ograniczam i byłą ze mną tylko... Rozmawiali dobrą godzinę. Kasia próbowała przkonać go, że nie warto, że jest mnóstwo innych dziewczyn.
Zbliżał się czas egzaminów. Wszyscy dostali jakiejś dziwnej choroby - cały czas mamrotali pod nosem, że chyba zrezygnują ze szkły, po czym dostawali niezwykłej energii, przychodzili przygotowani na każde zajęcia, ale entuzjazm mijał, gdy stawali w obliczu klasówek i trudniejszych zadań domowych. Kasia leżała w domu, bo akurat teraz musiałą się rozchorować. Michał przychodził do niej średnio co dwa dni z nową porcją materiału i notatek. - dziękuję ci. Gdyby nie ty, chyba bym się załamała pod nawałem tego wszystkiego. - To drobiazg, od tego są przyjaciele. Gdy wyszedł, mama Kasi przyszła podać jej porcję antybiotyków. - Wiesz, że jestem pod wrażeniem. Takich przyjaciół jak ty i Michał spotyka sie raz na tysiąc. Naprwadę, to wspaniały chłopak.
- Myślałeś już nad szkołą, no wiesz, nad wyborem liceum, do którego pójdziesz? - zapytała przy kojelnej jego wizycie. - Mnie to się nie che daleko iść. CHyba zostanę tutaj, szkołę znam, limit punktów nie jest duży, blisko domu. - Ja bym chciałą do jakiegoś o wyżeszej renomie, ale bojęsię, że sobie nie poradzę. POza tym, sam wiesz, ze nigdy nie lubiła obcych ludzi, nieznanego środowiska. - No to zostań tutaj, razem ze mną. Zawsze będzie ktoś obok...
Był koniec kolejnego upalnego lata. Grupka młodych ludzi siedziała w parku na ławce i opowiadał sobie o spędzonych wakacjach, jak zwykle marudząc, że zbliża się początek roku. Marcin opowiadał o swoim pobycie w Niemczech z rodzicami, Karolina wspominała wspaniały wypad na wieś do rodziny, ktoś inny mówił, ze wcale nigdzie nie wyjeżdżał, ale spędził cudowne lato, bo przyjechali kuzynowie z daleka. Nagle padło pytanie w stronę Michała:
- A Ty czemu nic nie mówisz? Nie byłeś nigdzie?
Chłopak popatrzył po wszystkich, uśmiechnął się i zaczął opowiadać:
- Owszem, wyjechałem za miasto... z Kasią. Spędziliśmy wspaniale czas u jej dziadków. Potem przyjechał jeszcze Piotrek, mój sąsiad z rodzeństwem.
- To był niesamowity miesiąc. Chyba nigdy tak nie wypoczęłam. - Kasia oparła się wygodnie na ławce, wspominając jakieś wydarzenia z zamkniętymi oczami.
Gdy zbliżał się wieczór i wszyscy wracali już do domów, Marcin dogonił Michała i zapytał napastliwym tonem:
- Dlaczego nic nie powiedziałeś, że... no wiesz, że ty coś z Kaśką?!
Michał stanął jak wryty.
- No wiesz co? Przecież my jesteśmy przyjaciółmi. Zresztą od kilku lat.
- Daj spokój, przecież przyjaźń między nami i dziewczynami jest nimożliwa - roześlmiał sietamten.
- Jak uważasz. My z Kasią traktujemy się jak rodzeństwo. Nie bądź dziecinny.
- TO ty...
- Nie będę się z Tobą kłócił o coś takiego. - Przerwał mu Michał. - Wybij sobie z głowy te bajki o tym, ze jesteśmy z Kasią w jakichś innych stosunkach.
Wrzesień minął zadziwiająco szybko. W szkole na przerwach Kasia i Michał często siedzieli razem pod salą, obgadując nowinki dnia poprzedniego, przeglądając jakieś czasopisma albo zawzięcie dyskutując o zadaniach domowych. Wiadomo - nie codzinnie, bo przecież Michał często szedł po lekcjach grać z chłopakami w piłkę, zimą czasem zrywali się z ostatnich lekcji. Marcin już więcej nie wrócił do tematu w sierpnia, aż do pewnego grudniowego dnia, kiedy zobaczył kolegę z jakąś dziewczyną na szkolnym korytarzu. Gdy po dzwonku, każde z nich skierowało się do swojej klasy, MArcin zaczepił Michała:
- Pokłóciłeś się z Kaśką?
- Nie, ską d ten pomysł - zapytał michał patrząc ze zdziwieniem na chłopaka.
- No to co to za dziewczyna? Nie wyglądaliście na rodzeństwo.
- To Monika. Spotykamy się od kilku dni. Ale co am do tego Kasia nadal nie rozumiem.
- No... - Marcin przystanął. - To masz zamiar grać na dwa fronty?
- Jakie dwa fronty?! - Michał nagle zrozumiał, co tamten ma na myśli - Powtarzam Ci jeszcze raz: Jesteśmy przyjaciółmi i nic tego nie zmieni. Więc dlaczego każde z nas ma nie spotykać się z kimś innym?
Zadzwonił telefon. Kasia odebrała i usłyszała nienaturalnie brzmiący głos Michałą. ZAytał tlyko, czy nie przeszkadza i czy mogą się spotakć.
- Jasne. Daj mi tylko minutę i czekaj tam gdzie zawsze, przy moście. - Odpowiedziała. CHłopak się rozłączył. Załozyła więc kurtkę, zabrała telefon i rękawiczki, rzuciała rodzicom, że wychodzi i nawet nie zatrzymałą się na słowa mamy: "Parasol! Kaśka! Leje jak z cebra!"
- Pokłóciłem się z Moniką. - usłyszałą zamiast powitania, gdy byłą jużna miejscu.
- Och, Michał. Przytuliła go. Znowu? O co tym razem?
- Stwierdziła, że znalazła kogoś innego, bo ja ją ograniczam i byłą ze mną tylko...
Rozmawiali dobrą godzinę. Kasia próbowała przkonać go, że nie warto, że jest mnóstwo innych dziewczyn.
Zbliżał się czas egzaminów. Wszyscy dostali jakiejś dziwnej choroby - cały czas mamrotali pod nosem, że chyba zrezygnują ze szkły, po czym dostawali niezwykłej energii, przychodzili przygotowani na każde zajęcia, ale entuzjazm mijał, gdy stawali w obliczu klasówek i trudniejszych zadań domowych.
Kasia leżała w domu, bo akurat teraz musiałą się rozchorować. Michał przychodził do niej średnio co dwa dni z nową porcją materiału i notatek.
- dziękuję ci. Gdyby nie ty, chyba bym się załamała pod nawałem tego wszystkiego.
- To drobiazg, od tego są przyjaciele.
Gdy wyszedł, mama Kasi przyszła podać jej porcję antybiotyków.
- Wiesz, że jestem pod wrażeniem. Takich przyjaciół jak ty i Michał spotyka sie raz na tysiąc. Naprwadę, to wspaniały chłopak.
- Myślałeś już nad szkołą, no wiesz, nad wyborem liceum, do którego pójdziesz? - zapytała przy kojelnej jego wizycie.
- Mnie to się nie che daleko iść. CHyba zostanę tutaj, szkołę znam, limit punktów nie jest duży, blisko domu.
- Ja bym chciałą do jakiegoś o wyżeszej renomie, ale bojęsię, że sobie nie poradzę. POza tym, sam wiesz, ze nigdy nie lubiła obcych ludzi, nieznanego środowiska.
- No to zostań tutaj, razem ze mną. Zawsze będzie ktoś obok...