Ania poszła z rodzicami do zoo w piątek. Gdy weszli do alejki z małpami jeden z pracowników właśnie czyścił klatkę szympansa. Jeden z szympansów podszedł do niego i go spoliczkował. Pracownik odskoczył od klatki co wykorzystał przeciwnik i wyskoczył z zamknięcia.
- Wszyscy stać spokojnie, a nic się nie stanie... chyba - powiedział niepewnie pracownik.
- Jak mam stać spokojnie jeśli on łaskocze mnie w stopę? - poskarżył siię jeden zwiedzający.
Faktycznie. Szympas ściągnął mu buta i zaczął go gilgotać pod piętą. Zauważył Anię. Najwidoczniej mu się spodobała bo podszedł do niej i ją przytulił.
- Ojej! Jaki on słodki! - powiedziała Ania.
- Jak się nazywasz dziewcynko? - zapytał pracownik.
- Ania.
- Słuchaj mam pomysł.
- Jaki proszę pana?
- Pójdziesz powoliu z tą małpą do klatki, puścisz ją na ziemie i dasz jej tego banana. Wtedy na pewni pójdzie a ty Aniu spokojnie wyjdziesz. Wtedy zamknę za tobą drzwi klatki -wyjaśnił pracownik.
- Hmm... No dobrze - zgodziła się Ania.
Ania zaczęła powoli iść z szympansem na rękach w stronę klatki. postawiła go na ziemi i podała mu banana - tak jak kazał pracownik. Powoli wycofała się do wyjścia po czym drzwi klatki zamknięto. Gdzy szympans się zorientował podbiegł do krat i zaczął wyciągać ręce do Ani.
- Hej. Musisz tam zostać. Tam jset twój domek mały. Muszę już iść. Papa! -pożegnała się z nim Ania.
Biedny szympans został sam. Jednak zaraz podeszli jego towarzysze i zaprosili go do zabawy. Pół roku óźniej Ania znów była w zoo. Zaauważył ją w tłumie i zaczął robić dla niej wielki popis gimnastyki. Odta Ania raz w tygodniu przychodziła zobaczyć się z szympansem.
Pewnego marcowego popoudnia przyszedem zalamany ze szkoly.... Jak zawsze od wejscia uslyszalem cieply glos babci: Czesc wnusiu, jak tam w szkole...? Nieodpowiedzialem, skrecilem od razu do pokoju, wlaczylem glosno muzyke i polozylem sie na tapczanie. Po chwili weszla zmartwiona babcia.
- .... Cos sie stalo??
- Nie, skadze-odparlem.
- Widze, ze cos jest nie tak, nigdy tak sie nie zachowujesz- powiedziala babcia.
Bylem bardzo zly, nie wiedzialem co zrobic i odwrocilem sie na bok. Babcia powiedziala:
- Moze pozniej bedziesz mial ochote porozmawiac, bede w kuchni.
Lezalem przez 40 minut i rozgladalem sie po polkach, scianach. Mysl o przyjsciu rodzicow z pracy z minuty na minute budzila we mnie coraz wieksza obawe. W pewnej chwili wyszedlem z pokoju i powiedzialem do babci:
- Przepraszam za moje zachowanie, po prostu sie zdenerwowalem.
Babcia nic nie mowila tylko przysiadla na rogu taboretu i wskazala reka abym usiadl.
- Hmmm, no to moze.... powiesz mi co sie stalo, bo dasaniem sie nic nie zdzialasz.
- Kiedy nie wiem od czego zaczac.
- Od poczatku- odparlam z usmiechem babcia.
- Pamietasz wczoraj rodzice dali mi pieniadze na wycieczke do ....
- No tak pamietam, zaraz po kolacji.
- Wlasnie. I spakowalem pieniadze do plecaka a dzis jak chcialem wplacic zauwazylem ze ich nie mam a to bylo 100 zl. Nie wiem jak im to powiedziec.
- Szkoda, ze nie powiedziales od razu tylko sie schowales. Nie zgubiles ich, wypadly Ci chyba jak rano pakowales sniadanie, lezaly pod stolem.
Poczulem wielka ulge.
- Dziekuje babciu, gdyby nie Ty to nie wiem co bym zrobil. Pieniadze by sie znalazly ale rodzice by mi przypominali ta historie przez najblizsze 2 miesiace, dziekuje.
- Nie ma za co, ale uwazam ze powinienes bardziej uwazac i kupilam Ci dzisiaj portfel, prosze i idz schowaj do plecaka.
Myslalem, ze zawiode swoich rodzicow i przyspoze im klopotow jenak zawsze mozna liczyc na babcie.
Ania poszła z rodzicami do zoo w piątek. Gdy weszli do alejki z małpami jeden z pracowników właśnie czyścił klatkę szympansa. Jeden z szympansów podszedł do niego i go spoliczkował. Pracownik odskoczył od klatki co wykorzystał przeciwnik i wyskoczył z zamknięcia.
- Wszyscy stać spokojnie, a nic się nie stanie... chyba - powiedział niepewnie pracownik.
- Jak mam stać spokojnie jeśli on łaskocze mnie w stopę? - poskarżył siię jeden zwiedzający.
Faktycznie. Szympas ściągnął mu buta i zaczął go gilgotać pod piętą. Zauważył Anię. Najwidoczniej mu się spodobała bo podszedł do niej i ją przytulił.
- Ojej! Jaki on słodki! - powiedziała Ania.
- Jak się nazywasz dziewcynko? - zapytał pracownik.
- Ania.
- Słuchaj mam pomysł.
- Jaki proszę pana?
- Pójdziesz powoliu z tą małpą do klatki, puścisz ją na ziemie i dasz jej tego banana. Wtedy na pewni pójdzie a ty Aniu spokojnie wyjdziesz. Wtedy zamknę za tobą drzwi klatki -wyjaśnił pracownik.
- Hmm... No dobrze - zgodziła się Ania.
Ania zaczęła powoli iść z szympansem na rękach w stronę klatki. postawiła go na ziemi i podała mu banana - tak jak kazał pracownik. Powoli wycofała się do wyjścia po czym drzwi klatki zamknięto. Gdzy szympans się zorientował podbiegł do krat i zaczął wyciągać ręce do Ani.
- Hej. Musisz tam zostać. Tam jset twój domek mały. Muszę już iść. Papa! -pożegnała się z nim Ania.
Biedny szympans został sam. Jednak zaraz podeszli jego towarzysze i zaprosili go do zabawy. Pół roku óźniej Ania znów była w zoo. Zaauważył ją w tłumie i zaczął robić dla niej wielki popis gimnastyki. Odta Ania raz w tygodniu przychodziła zobaczyć się z szympansem.
Pewnego marcowego popoudnia przyszedem zalamany ze szkoly.... Jak zawsze od wejscia uslyszalem cieply glos babci: Czesc wnusiu, jak tam w szkole...? Nieodpowiedzialem, skrecilem od razu do pokoju, wlaczylem glosno muzyke i polozylem sie na tapczanie. Po chwili weszla zmartwiona babcia.
- .... Cos sie stalo??
- Nie, skadze-odparlem.
- Widze, ze cos jest nie tak, nigdy tak sie nie zachowujesz- powiedziala babcia.
Bylem bardzo zly, nie wiedzialem co zrobic i odwrocilem sie na bok. Babcia powiedziala:
- Moze pozniej bedziesz mial ochote porozmawiac, bede w kuchni.
Lezalem przez 40 minut i rozgladalem sie po polkach, scianach. Mysl o przyjsciu rodzicow z pracy z minuty na minute budzila we mnie coraz wieksza obawe. W pewnej chwili wyszedlem z pokoju i powiedzialem do babci:
- Przepraszam za moje zachowanie, po prostu sie zdenerwowalem.
Babcia nic nie mowila tylko przysiadla na rogu taboretu i wskazala reka abym usiadl.
- Hmmm, no to moze.... powiesz mi co sie stalo, bo dasaniem sie nic nie zdzialasz.
- Kiedy nie wiem od czego zaczac.
- Od poczatku- odparlam z usmiechem babcia.
- Pamietasz wczoraj rodzice dali mi pieniadze na wycieczke do ....
- No tak pamietam, zaraz po kolacji.
- Wlasnie. I spakowalem pieniadze do plecaka a dzis jak chcialem wplacic zauwazylem ze ich nie mam a to bylo 100 zl. Nie wiem jak im to powiedziec.
- Szkoda, ze nie powiedziales od razu tylko sie schowales. Nie zgubiles ich, wypadly Ci chyba jak rano pakowales sniadanie, lezaly pod stolem.
Poczulem wielka ulge.
- Dziekuje babciu, gdyby nie Ty to nie wiem co bym zrobil. Pieniadze by sie znalazly ale rodzice by mi przypominali ta historie przez najblizsze 2 miesiace, dziekuje.
- Nie ma za co, ale uwazam ze powinienes bardziej uwazac i kupilam Ci dzisiaj portfel, prosze i idz schowaj do plecaka.
Myslalem, ze zawiode swoich rodzicow i przyspoze im klopotow jenak zawsze mozna liczyc na babcie.