Pewnego deszczowego dnia nie miałem co robić. Chodziłem po domu z kąta w kąt. Nie mogłem znaleźć dla siebie żadnego miejsca. Wszystko mnie drażniło. Byłem zły, że w czasie deszczu mama nie pozwoliła mi wyjść do Bartka. Marzyłem o tym, żeby ten dzień jak najszybciej dobiegł końca.
Kiedy bezcelowo przeglądałem wszystkie kanały telewizyjne, dziadek usiadł obok mnie. Nie zauważyłem go, a może nie chciałem go zauważyć. Wiedziałem, że zacznie próbować nawiązać ze mną rozmowę. Ja nie miałem na to ochoty. Jednak on się nie poddał i ten upór warto doceniać. Historia jaką mi opowiedział wywołała na mnie piorunujące wrażenie. Zawsze ciekawiło mnie, dlaczego pewien mosiężny kluczyk znajduje się za gablotą, a nikt nie ma prawa go ruszać. Nagle, w ten deszczowy dzień poznałem sekret naszej rodziny.
Otóż dawno temu mój pra pra pra dziadek Marian był podwładnym pewnego bogatego i niezwykle irytującego jegomościa, który był arystokratą. To właśnie na służbie w jego pałacyku poznał swoją przyszłą żonę- Helgę. To ona dodawała mu otuchy, pomagała znosić zaczepki lorda lecz pewnego dnia dziadek nie wytrzymał. Namówił całą służbę do buntu przeciw władcy. Mimo wielu obaw wszyscy chętnie się zgodzili. Postanowili, że wyprawią z wdzięczności wspaniałą ucztę, na której upiją do nieprzytomności jegomościa i ograbią go.
Kiedy nastał ów dzień lord był we wspaniałym humorze. Wszystkim opowiadał o prezencie, jaki sprawiła mu służba. Był tym bardzo podniecony, gdyż nikomu innemu nie okazano takiego szacunku.
Podczas uczty wszystko szło zgodnie z planem. Wino i inne alkohole przelewały się, a władca nie wyczuł żadnego podstępu. Kiedy stracił przytomność, dziadek i babcia pobiegli do jego gabinetu i ukradli małą szkatułkę, w której lord chował wszystkie pieniądzę i biżuterię. Wzięli ją i wraz z resztą lokaju uciekli. Gdy arystokrata się obudził i doszło do niego co się stało, uciekł z miasta bojąc się spojrzeć ludziom w oczy.
Okazało się, że kluczyk, który znajduje się w naszym mieszkaniu otwiera tajemniczą szkatułkę, w której znajdują się kosztowności. Podobno, jest ona zakopana gdzieś w naszym ogródku, dlatego z niecierpliwością czekam, aż się rozpogodzi by móc znaleźć ten rodzinny skarb.
Pewnego deszczowego dnia nie miałem co robić. Chodziłem po domu z kąta w kąt. Nie mogłem znaleźć dla siebie żadnego miejsca. Wszystko mnie drażniło. Byłem zły, że w czasie deszczu mama nie pozwoliła mi wyjść do Bartka. Marzyłem o tym, żeby ten dzień jak najszybciej dobiegł końca.
Kiedy bezcelowo przeglądałem wszystkie kanały telewizyjne, dziadek usiadł obok mnie. Nie zauważyłem go, a może nie chciałem go zauważyć. Wiedziałem, że zacznie próbować nawiązać ze mną rozmowę. Ja nie miałem na to ochoty. Jednak on się nie poddał i ten upór warto doceniać. Historia jaką mi opowiedział wywołała na mnie piorunujące wrażenie.
Zawsze ciekawiło mnie, dlaczego pewien mosiężny kluczyk znajduje się za gablotą, a nikt nie ma prawa go ruszać. Nagle, w ten deszczowy dzień poznałem sekret naszej rodziny.
Otóż dawno temu mój pra pra pra dziadek Marian był podwładnym pewnego bogatego i niezwykle irytującego jegomościa, który był arystokratą. To właśnie na służbie w jego pałacyku poznał swoją przyszłą żonę- Helgę. To ona dodawała mu otuchy, pomagała znosić zaczepki lorda lecz pewnego dnia dziadek nie wytrzymał. Namówił całą służbę do buntu przeciw władcy. Mimo wielu obaw wszyscy chętnie się zgodzili. Postanowili, że wyprawią z wdzięczności wspaniałą ucztę, na której upiją do nieprzytomności jegomościa i ograbią go.
Kiedy nastał ów dzień lord był we wspaniałym humorze. Wszystkim opowiadał o prezencie, jaki sprawiła mu służba. Był tym bardzo podniecony, gdyż nikomu innemu nie okazano takiego szacunku.
Podczas uczty wszystko szło zgodnie z planem. Wino i inne alkohole przelewały się, a władca nie wyczuł żadnego podstępu. Kiedy stracił przytomność, dziadek i babcia pobiegli do jego gabinetu i ukradli małą szkatułkę, w której lord chował wszystkie pieniądzę i biżuterię. Wzięli ją i wraz z resztą lokaju uciekli. Gdy arystokrata się obudził i doszło do niego co się stało, uciekł z miasta bojąc się spojrzeć ludziom w oczy.
Okazało się, że kluczyk, który znajduje się w naszym mieszkaniu otwiera tajemniczą szkatułkę, w której znajdują się kosztowności. Podobno, jest ona zakopana gdzieś w naszym ogródku, dlatego z niecierpliwością czekam, aż się rozpogodzi by móc znaleźć ten rodzinny skarb.