Opowiadanie wycieczka do zakopanego z elementami opisu krajobrazu. prosze o szybką odpowiedź!!!
kkkkdawid
Wróciłam do domu tak radosna jak nigdy. Wychowawczyni zakomunikowała całej klasie, że w tym roku jedziemy na plener do Zakopanego, i to aż na tydzień. Wszyscy byli zachwyceni, choć wiadomo było, że nie wszyscy pojadą. Tak, jak i w zeszłym roku wychowawczyni zapowiedziała, że będziemy musieli przywieźć pięć prac wykonanych w różnych technikach i zorganizować wystawę w naszej szkole.
Po krótkiej rozmowie z rodzicami byłam pewna, że jadę na tę wycieczkę. Mama nigdy nie była przeciwna takim wyjazdom. Bardzo lubiła podróżować, tylko ojciec nie chciał nigdzie wyjeżdżać. Z tego właśnie powodu mama zawsze popierała mnie w takich kwestiach. - Jeśli tylko masz okazję gdzieś jechać, nie wahaj się, jedź. - Mawiała. Nigdy nie byłam w górach, więc tym bardziej się cieszyłam. Już układałam w głowie plany wędrówek, wdrapywanie się na pomniejsze szczyty; a może i nawet zdobycie jakiegoś większego. Był wrzesień, a na te wycieczkę mieliśmy jechać dopiero w maju. Prawie cały rok szkolny przed nami.
Miesiące mijały spokojnie i bez większych ekscesów, nie licząc ciągłych niedomówień z Kaśką. Poznałam ją rok temu dzięki Iwonie. Były razem w jednej klasie. Ja i Iwona grałyśmy w szkolnej drużynie koszykówki. Już od pierwszego wejrzenia Kaśka zrobiła na mnie wrażenie. Była bardzo ładna i inteligentna. Poszła rok wcześniej do szkoły, więc była w sumie młodsza o dwa lata ode mnie. Wysoka, dobrze zbudowana, długie kręcone brązowe włosy, wiecznie uśmiechnięta. Zaczęłyśmy częściej się spotykać. Spędzałyśmy razem większość przerw między lekcjami, oczywiście w asyście i pod okiem Iwony. W końcu, wypuściłyśmy się raz i drugi same na wagary. Spacerowałyśmy po okolicznych laskach i wzgórzach. Kaśka bardzo lubiła las i naturę. Była fanką flower power i bywała w prawie każdą sobotę w Żaku na takiej imprezie. Choć dużo było między nami niedomówień, Kaśka nigdy nie dała mi odczuć, że jest mną zainteresowana w taki sposób, jak ja byłam nią. Dobrze mi z nią było i myślałam, że byłoby jeszcze lepiej, gdybyśmy zostały kochankami; ale nigdy nie zostałyśmy. Pozostałyśmy koleżankami z liceum i nic więcej.
Po krótkiej rozmowie z rodzicami byłam pewna, że jadę na tę wycieczkę. Mama nigdy nie była przeciwna takim wyjazdom. Bardzo lubiła podróżować, tylko ojciec nie chciał nigdzie wyjeżdżać. Z tego właśnie powodu mama zawsze popierała mnie w takich kwestiach.
- Jeśli tylko masz okazję gdzieś jechać, nie wahaj się, jedź. - Mawiała.
Nigdy nie byłam w górach, więc tym bardziej się cieszyłam. Już układałam w głowie plany wędrówek, wdrapywanie się na pomniejsze szczyty; a może i nawet zdobycie jakiegoś większego. Był wrzesień, a na te wycieczkę mieliśmy jechać dopiero w maju. Prawie cały rok szkolny przed nami.
Miesiące mijały spokojnie i bez większych ekscesów, nie licząc ciągłych niedomówień z Kaśką. Poznałam ją rok temu dzięki Iwonie. Były razem w jednej klasie. Ja i Iwona grałyśmy w szkolnej drużynie koszykówki. Już od pierwszego wejrzenia Kaśka zrobiła na mnie wrażenie. Była bardzo ładna i inteligentna. Poszła rok wcześniej do szkoły, więc była w sumie młodsza o dwa lata ode mnie. Wysoka, dobrze zbudowana, długie kręcone brązowe włosy, wiecznie uśmiechnięta. Zaczęłyśmy częściej się spotykać. Spędzałyśmy razem większość przerw między lekcjami, oczywiście w asyście i pod okiem Iwony. W końcu, wypuściłyśmy się raz i drugi same na wagary. Spacerowałyśmy po okolicznych laskach i wzgórzach. Kaśka bardzo lubiła las i naturę. Była fanką flower power i bywała w prawie każdą sobotę w Żaku na takiej imprezie. Choć dużo było między nami niedomówień, Kaśka nigdy nie dała mi odczuć, że jest mną zainteresowana w taki sposób, jak ja byłam nią. Dobrze mi z nią było i myślałam, że byłoby jeszcze lepiej, gdybyśmy zostały kochankami; ale nigdy nie zostałyśmy. Pozostałyśmy koleżankami z liceum i nic więcej.