Na pewno każdy chciałby mieć swoją własną wyspę, na której byłby władcą. Cudownie byłoby przechadzać się po niej i myśleć "to wszystko moje". Wszyscy by chcieli, ale każda wyspa byłaby inna, bo każdy człowiek jest inny. Jaka byłaby moja?
Ogromna, okrągła wyspa, z zieloną, miękką trawą, gdzieniegdzie mieszającą się ze złocistym piaskiem, delikatniejszym od powietrza. Z każdej strony oblewa ją lazurowe morze z białymi, spienionymi niczym bita śmietana falami. Od reszty świata moją wyspę odziela pas rafy koralowej piękniejszej niż najpiękniejsza. Warstwa małych chmurek, odpędzałay wszelkie niechciane deszcze i wiatry, gdyż tylko ja mogę decydować o pogodzie na mojej wyspie.
Mieszkałabym w centrum wyspy, w wielkim domku rozpostartym na kilkunastu palmach. Uwielbiam luksus więc w domku nie może zabraknąć telewizorów plazmowych, komputerów oraz kilku łazienek, sypialni, salonów i garderob, pełnych strojów kąpielowych, kolorowych sukienek i mrocznych kreacji dyskotekowych.
Na wyspie musi być oczywiście mnóstwo klubów nocnych, salonów SPA, butików, salonów fryzjerskich i kosmetycznych oraz wielkiej galerii handlowej o powierzchni 10 Bonarek.
Całymi dniami leżałabym na plaży i się opalała lub kąpała w morzu. Wokół mnie chodziłoby mnóstwo przystojnych kelnerów podających drinki, oraz służących noszących torby i wożących białą limuzyną z czarnymi szybami. Otaczałabym się samymi przyjaciółkami, z którymi bym plotkowała cały czas. Natomiast po zachodzie słońca udawałabym się do jednego z licznych klubów nocnych i tańczyła do rana. Na mojej wyspie byłoby tyle atrakcji, że nie starczyłoby miejsca na najmniejzą nawet szkołę. Gdyby (niedaj boże) zachciało mi się uczyć, wezwałabym prywatnego nauczyciela.
Moja wyspa byłaby prawdziwym rajem, szkoda, że istnieje tylko w mojej głowie.
Ja i moja wyspa
Na pewno każdy chciałby mieć swoją własną wyspę, na której byłby władcą. Cudownie byłoby przechadzać się po niej i myśleć "to wszystko moje". Wszyscy by chcieli, ale każda wyspa byłaby inna, bo każdy człowiek jest inny. Jaka byłaby moja?
Ogromna, okrągła wyspa, z zieloną, miękką trawą, gdzieniegdzie mieszającą się ze złocistym piaskiem, delikatniejszym od powietrza. Z każdej strony oblewa ją lazurowe morze z białymi, spienionymi niczym bita śmietana falami. Od reszty świata moją wyspę odziela pas rafy koralowej piękniejszej niż najpiękniejsza. Warstwa małych chmurek, odpędzałay wszelkie niechciane deszcze i wiatry, gdyż tylko ja mogę decydować o pogodzie na mojej wyspie.
Mieszkałabym w centrum wyspy, w wielkim domku rozpostartym na kilkunastu palmach. Uwielbiam luksus więc w domku nie może zabraknąć telewizorów plazmowych, komputerów oraz kilku łazienek, sypialni, salonów i garderob, pełnych strojów kąpielowych, kolorowych sukienek i mrocznych kreacji dyskotekowych.
Na wyspie musi być oczywiście mnóstwo klubów nocnych, salonów SPA, butików, salonów fryzjerskich i kosmetycznych oraz wielkiej galerii handlowej o powierzchni 10 Bonarek.
Całymi dniami leżałabym na plaży i się opalała lub kąpała w morzu. Wokół mnie chodziłoby mnóstwo przystojnych kelnerów podających drinki, oraz służących noszących torby i wożących białą limuzyną z czarnymi szybami. Otaczałabym się samymi przyjaciółkami, z którymi bym plotkowała cały czas. Natomiast po zachodzie słońca udawałabym się do jednego z licznych klubów nocnych i tańczyła do rana. Na mojej wyspie byłoby tyle atrakcji, że nie starczyłoby miejsca na najmniejzą nawet szkołę. Gdyby (niedaj boże) zachciało mi się uczyć, wezwałabym prywatnego nauczyciela.
Moja wyspa byłaby prawdziwym rajem, szkoda, że istnieje tylko w mojej głowie.
Mam nadzieję, że pomogłam. ;)