Pewnego dnia Anaruk poszedł ze swoim tatą Tugto na kilkudniowe polowanie.
Wszyscy z wioski wiedzieli, że to będzie bardzo niebezpieczna wyprawa. Kiedy się żegnali mama Anaruka powiedziała do syna:
- Nie oddalaj się zbyt daleko od taty!
Tugto zdenerwowany na Anaruka za opóźnianie wyprawy krzyknął :
- Szybko chodź, robi się już ciemno, a przecież jeszcze dziś musimy coś upolować!
Chłopiec wreszcie poszedł.
Tugto nagle coś zobaczył i powiedział do Anaruka:
- Posłuchaj, tam jest trzynaście niedźwiedzi . Chłopiec wymyślił plan jak złapać te zwierzęta. Tugto po jakimś czasie był już dziesięć metrów od niedźwiedzi. Wtedy wyjął łuk i strzelił w pięć zwierząt, a reszta uciekła.
Anarukowi nie udało się zabić ani jednego niedźwiedzia, ale tata go pocieszył.
Jest późno, musimy się już położyć spać – rzekł Tugto.
Następnego dnia Anaruk wcześnie wstał . Tata Anaruka pogratulował synowi ponieważ gdyby nie on to zaspał by i byłoby mniej zwierząt.
Zaczęli iść na polowanie w stronę brzegu morza. Kiedy doszli na brzeg zobaczyli wieloryba. Anaruk się ucieszył , bo jego tata pozwolił mu zabić wieloryba.
Chłopiec był szczęśliwy ponieważ pierwszy raz w życiu udało mu się złowić wieloryba.
Anaruk jednak smutno rzekł:
- Tato jak weźmiemy wieloryba, jak skoro całe sanie są zapełnione niedźwiedziami, a po drugie psy i tak nie wytrzymałyby takiego ciężaru.
O to się nie martw, mój przyjaciel ma ogromny statek, który zabierze wieloryba i niedźwiedzie do naszej wioski – odpowiedział tata.
Właśnie przypłynął znajomy Tugto i wziął mięso.
Tata Anaruka powiedział:
- Tyle jedzenia na pewno starczy dla wszystkich z osady.
Anaruk przypomniał tacie, że jutro muszą wracać do wioski ponieważ zaczynają się wtedy huragany. Chłopiec pomyślał chwilę i wpadł na pomysł żeby w nocy kiedy tata będzie spał złowić fokę. Tugto powiedział przed snem: – Dobranoc.
Anaruk do taty też powiedział dobranoc, ale wiedział, że teraz nie będzie spał.
Nie musiał długo czekać ponieważ jego tata był tak bardzo zmęczony, że od razu zasnął.
Chłopiec wstał i wyszedł z namiotu.
Anaruk z daleka zobaczył dziurę,w której foki czerpią powietrze.
Najszybciej jak tylko mógł podbiegł tam i czekał kiedy podpłynie foka.
Minęło bardzo dużo czasu, a żadnej foki ani śladu. Anaruk smutny, że nie złowił foki chciał pójść, ale nagle usłyszał jak podpływa foka. Więc szybko wziął broń i strzelił prosto w głowę foki. Uradowany chciał wracać, ale powiedział do siebie – nie mogę pójść do swojego taty dlatego bo jest ciemno.
Biedny Anaruk przypomniał sobie słowa mamy. Chłopiec wiedział, że kiedy tata się obudzi i go nie zobaczy w namiocie to będzie bardzo się denerwował. Anaruk zobaczył w oddali jakieś światło. Poszedł w ta stronę. Okazało się, że to była mała wioska. Anaruk na ten widok bardzo się ucieszył. Chłopiec zapytał się jednego Eskimosa:
– Czy gdzieś tu jest wolny namiot.
Okazało się, że były aż trzy namioty wolne.
Anaruk zapytał się jeszcze Eskimosa, czy będzie mógł się przespać do rana. Ten się zgodził.
Następnego poranka chłopca obudził pewien szelest. Otworzył oczy i zobaczył swojego tatę.
Anaruk zdziwiony zapytał się taty:
– Jak mnie znalazłeś?
Tugto odpowiedział:
– Dzisiaj rano kiedy zobaczyłem, że ciebie nie ma poszedłem do tej wioski zapytać się czy ktoś ciebie widział? Właśnie wtedy powiedzieli mi, że jesteś w tym namiocie.
Anaruk z tatą wyszli z namiotu i podziękowali wszystkim mieszkańcom wioski za nocleg.
Tugto szczęśliwy z udanego polowania powiedział – Musimy już iść do naszej wioski.
Autor książki opisał w niej swój pobyt na największej wyspie świata – Grenlandii. Głównym bohaterem jego opowieści jest dwunastoletni chłopiec Anaruk. Szybko się z nim zaprzyjaźnił. Poznał też jego brata Nukuna oraz ojca – Tugto. Anaruk wodził rej wśród rówieśników w osadzie, gdzie latem żyli w namiotach, nad brzegiem oceanu. Był odważny, zręczny i silny oraz dumny z tego, że ojciec często zabierał go na polowania. Była to najważniejsza czynność dla Eskimosów. Dzięki temu, co upolowali mężczyźni, wszyscy mieli jedzenie. Mięso fok, morsów, niedźwiedzi, wielorybów i renów Eskimosi spożywali na surowo. Część zachowywali jako zapasy na bardzo długą zimę. Skóry zwierząt były wykorzystywane jako materiał na ubrania i poszycie namiotów, a kości do wyrobu broni i narzędzi. Natomiast tłuszcz służył jako paliwo do lamp. Za pomocą harpunów i strzał myśliwi zabijali zwierzęta morskie, pływając między krami po mistrzowsku w skórzanych kajakach. Polowali też, czekając cierpliwie przy otworach w lodzie na foki, które muszą się czasami wynurzyć, aby zaczerpnąć powietrze. Bywały także polowania, w których brała udział cała ludność osady. Kobiety, dzieci i starcy, hałasując naganiały stada dzikich renów do wcześniej przygotowanej, kamiennej zagrody. Gościnni myśliwi ucztowali potem razem, zapraszając do ucztowania swoich gości. Eskimosi są pogodni i życzliwi – nie walczą ze sobą. W ich języku nie istnieje słowo „kradzież”. Bywało, że z powodu swej ufności i naiwności byli oszukiwani przez obcych ludzi, przybywających na statkach. Stało się tak na przykład, gdy Tugto wymieniał skóry lisów. Nie rozumiał dlaczego kapitan statku w zamian za cenne futra dał mu starą, zepsutą strzelbę. Polowanie i łowienie ryb były zajęciem mężczyzn. Natomiast kobiety szyły ubrania i buty oraz naprawiały je, gdy te ulegały zniszczeniu. Pewnego razu Anaruk i jego przyjaciel Omialik postanowili samodzielnie zapolować na fokę, aby zrobić zapasy na nadchodzącą zimę. Rozdzielili się i Anaruk został sam przy otworze w lodzie, czekając na fokę. Gdy wychyliła się, aby zaczerpnąć powietrza, chłopiec rzucił harpunem i w ten sposób po raz pierwszy zrobił to samodzielnie. Nie zauważył przy tym, że kra, na której stał, odpłynęła od brzegu. Przygoda zakończyła się szczęśliwie, bo Omialik pobiegł po pomoc do osady. Przybył Tugto i uwolnił syna, rzucając harpun z liną, a następnie przyciągając go do brzegu. Ojciec pochwalił syna, że chciał przynieść świeże mięso, ale dodał też, że mądry chłopiec nie powinien narażać na śmierć siebie i innych. Z nastaniem zimy Eskimosi przenieśli się do osady w głębi wyspy. Po 2 dniach marszu dotarli na miejsce i zbudowali z bloków śnieżnych domki – igloo. W czasie długiej nocy polarnej Eskimosi zajmowali się wytwarzaniem i naprawianiem broni – strzał, harpunów i noży, ozdabiając je rzeźbionymi rysunkami z historiami polowań. Kobiety naprawiały ubrania, śpiewając w czasie pracy. Czas oczekiwania na wiosnę umilali sobie, opowiadając legendy. Autor miał okazję wysłuchać właśnie taką opowieść o białym niedźwiadku, wychowanym od małego przez starą, samotną kobietę.
„Niebezpieczna przygoda”
Pewnego dnia Anaruk poszedł ze swoim tatą Tugto na kilkudniowe polowanie.
Wszyscy z wioski wiedzieli, że to będzie bardzo niebezpieczna wyprawa. Kiedy się żegnali mama Anaruka powiedziała do syna:
- Nie oddalaj się zbyt daleko od taty!
Tugto zdenerwowany na Anaruka za opóźnianie wyprawy krzyknął :
- Szybko chodź, robi się już ciemno, a przecież jeszcze dziś musimy coś upolować!
Chłopiec wreszcie poszedł.
Tugto nagle coś zobaczył i powiedział do Anaruka:
- Posłuchaj, tam jest trzynaście niedźwiedzi . Chłopiec wymyślił plan jak złapać te zwierzęta. Tugto po jakimś czasie był już dziesięć metrów od niedźwiedzi. Wtedy wyjął łuk i strzelił w pięć zwierząt, a reszta uciekła.
Anarukowi nie udało się zabić ani jednego niedźwiedzia, ale tata go pocieszył.
Jest późno, musimy się już położyć spać – rzekł Tugto.
Następnego dnia Anaruk wcześnie wstał . Tata Anaruka pogratulował synowi ponieważ gdyby nie on to zaspał by i byłoby mniej zwierząt.
Zaczęli iść na polowanie w stronę brzegu morza. Kiedy doszli na brzeg zobaczyli wieloryba. Anaruk się ucieszył , bo jego tata pozwolił mu zabić wieloryba.
Chłopiec był szczęśliwy ponieważ pierwszy raz w życiu udało mu się złowić wieloryba.
Anaruk jednak smutno rzekł:
- Tato jak weźmiemy wieloryba, jak skoro całe sanie są zapełnione niedźwiedziami, a po drugie psy i tak nie wytrzymałyby takiego ciężaru.
O to się nie martw, mój przyjaciel ma ogromny statek, który zabierze wieloryba i niedźwiedzie do naszej wioski – odpowiedział tata.
Właśnie przypłynął znajomy Tugto i wziął mięso.
Tata Anaruka powiedział:
- Tyle jedzenia na pewno starczy dla wszystkich z osady.
Anaruk przypomniał tacie, że jutro muszą wracać do wioski ponieważ zaczynają się wtedy huragany. Chłopiec pomyślał chwilę i wpadł na pomysł żeby w nocy kiedy tata będzie spał złowić fokę. Tugto powiedział przed snem: – Dobranoc.
Anaruk do taty też powiedział dobranoc, ale wiedział, że teraz nie będzie spał.
Nie musiał długo czekać ponieważ jego tata był tak bardzo zmęczony, że od razu zasnął.
Chłopiec wstał i wyszedł z namiotu.
Anaruk z daleka zobaczył dziurę, w której foki czerpią powietrze.
Najszybciej jak tylko mógł podbiegł tam i czekał kiedy podpłynie foka.
Minęło bardzo dużo czasu, a żadnej foki ani śladu. Anaruk smutny, że nie złowił foki chciał pójść, ale nagle usłyszał jak podpływa foka. Więc szybko wziął broń i strzelił prosto w głowę foki. Uradowany chciał wracać, ale powiedział do siebie – nie mogę pójść do swojego taty dlatego bo jest ciemno.
Biedny Anaruk przypomniał sobie słowa mamy. Chłopiec wiedział, że kiedy tata się obudzi i go nie zobaczy w namiocie to będzie bardzo się denerwował. Anaruk zobaczył w oddali jakieś światło. Poszedł w ta stronę. Okazało się, że to była mała wioska. Anaruk na ten widok bardzo się ucieszył. Chłopiec zapytał się jednego Eskimosa:
– Czy gdzieś tu jest wolny namiot.
Okazało się, że były aż trzy namioty wolne.
Anaruk zapytał się jeszcze Eskimosa, czy będzie mógł się przespać do rana. Ten się zgodził.
Następnego poranka chłopca obudził pewien szelest. Otworzył oczy i zobaczył swojego tatę.
Anaruk zdziwiony zapytał się taty:
– Jak mnie znalazłeś?
Tugto odpowiedział:
– Dzisiaj rano kiedy zobaczyłem, że ciebie nie ma poszedłem do tej wioski zapytać się czy ktoś ciebie widział? Właśnie wtedy powiedzieli mi, że jesteś w tym namiocie.
Anaruk z tatą wyszli z namiotu i podziękowali wszystkim mieszkańcom wioski za nocleg.
Tugto szczęśliwy z udanego polowania powiedział – Musimy już iść do naszej wioski.
Autor książki opisał w niej swój pobyt na największej wyspie świata – Grenlandii. Głównym bohaterem jego opowieści jest dwunastoletni chłopiec Anaruk. Szybko się z nim zaprzyjaźnił. Poznał też jego brata Nukuna oraz ojca – Tugto. Anaruk wodził rej wśród rówieśników w osadzie, gdzie latem żyli w namiotach, nad brzegiem oceanu. Był odważny, zręczny i silny oraz dumny z tego, że ojciec często zabierał go na polowania. Była to najważniejsza czynność dla Eskimosów. Dzięki temu, co upolowali mężczyźni, wszyscy mieli jedzenie. Mięso fok, morsów, niedźwiedzi, wielorybów i renów Eskimosi spożywali na surowo. Część zachowywali jako zapasy na bardzo długą zimę. Skóry zwierząt były wykorzystywane jako materiał na ubrania i poszycie namiotów, a kości do wyrobu broni i narzędzi. Natomiast tłuszcz służył jako paliwo do lamp. Za pomocą harpunów i strzał myśliwi zabijali zwierzęta morskie, pływając między krami po mistrzowsku w skórzanych kajakach. Polowali też, czekając cierpliwie przy otworach w lodzie na foki, które muszą się czasami wynurzyć, aby zaczerpnąć powietrze. Bywały także polowania, w których brała udział cała ludność osady. Kobiety, dzieci i starcy, hałasując naganiały stada dzikich renów do wcześniej przygotowanej, kamiennej zagrody. Gościnni myśliwi ucztowali potem razem, zapraszając do ucztowania swoich gości. Eskimosi są pogodni i życzliwi – nie walczą ze sobą. W ich języku nie istnieje słowo „kradzież”. Bywało, że z powodu swej ufności i naiwności byli oszukiwani przez obcych ludzi, przybywających na statkach. Stało się tak na przykład, gdy Tugto wymieniał skóry lisów. Nie rozumiał dlaczego kapitan statku w zamian za cenne futra dał mu starą, zepsutą strzelbę.
Polowanie i łowienie ryb były zajęciem mężczyzn. Natomiast kobiety szyły ubrania i buty oraz naprawiały je, gdy te ulegały zniszczeniu.
Pewnego razu Anaruk i jego przyjaciel Omialik postanowili samodzielnie zapolować na fokę, aby zrobić zapasy na nadchodzącą zimę. Rozdzielili się i Anaruk został sam przy otworze w lodzie, czekając na fokę. Gdy wychyliła się, aby zaczerpnąć powietrza, chłopiec rzucił harpunem i w ten sposób po raz pierwszy zrobił to samodzielnie. Nie zauważył przy tym, że kra, na której stał, odpłynęła od brzegu. Przygoda zakończyła się szczęśliwie, bo Omialik pobiegł po pomoc do osady. Przybył Tugto i uwolnił syna, rzucając harpun z liną, a następnie przyciągając go do brzegu. Ojciec pochwalił syna, że chciał przynieść świeże mięso, ale dodał też, że mądry chłopiec nie powinien narażać na śmierć siebie i innych.
Z nastaniem zimy Eskimosi przenieśli się do osady w głębi wyspy. Po 2 dniach marszu dotarli na miejsce i zbudowali z bloków śnieżnych domki – igloo. W czasie długiej nocy polarnej Eskimosi zajmowali się wytwarzaniem i naprawianiem broni – strzał, harpunów i noży, ozdabiając je rzeźbionymi rysunkami z historiami polowań. Kobiety naprawiały ubrania, śpiewając w czasie pracy. Czas oczekiwania na wiosnę umilali sobie, opowiadając legendy. Autor miał okazję wysłuchać właśnie taką opowieść o białym niedźwiadku, wychowanym od małego przez starą, samotną kobietę.