Pewnie każdemu z nas szkoła kojarzy się z nauczycielami, którzy ciągle pytają lub z jedynkami i uwagami w dzienniku. Jednak nie zawsze to miejsce jest takie straszne. Ja wiążę z nim wiele ciekawych przygód, ale jednej z nich nie zaponę na pewno do końca życia. Kiedyś gdy byłam w klasie trzeciej szkoły podstawowej rozmawialiśmy o zwierzętach. Na końcu lekcji pani powiedziała, że na następny raz możemy przynieść pluszaki- zwierzęta lub fotografie naszych pupili. Jeden z moich klasowych kolegów,Piotrek postanowił, że lepiej będzie, jak przyniesie do szkoły swojego chomika we własnej osobie. Tak też na lekcji był z nami nietypowy gość, Rufus. Na początku siedział sobie grzecznie w piórniku Piotrka, jednak wkrótce znudzone zwierzę wyskoczyło z piórnika i za parę sekund pojawiło się na ramieniu nauczycielki. Nauczycielka się okropnie przestraszyła .My za to mieliśmy nie zły ubaw. Sytuacja została szybo opanowana. Właściciel schwytał Rufusa, po czym zaniósł przyjaciela do domu. Obiecał też, że więcej nie będzie zabierał swoich zwierzątek do szkoły. Ta sytuacja na dobre utkwiła mi w pamięci. Już nigdy nie zapomnę miny pani, kiedy zobaczyła Rufusa na swoim biurku.
Pewnie każdemu z nas szkoła kojarzy się z nauczycielami, którzy ciągle pytają lub z jedynkami i uwagami w dzienniku. Jednak nie zawsze to miejsce jest takie straszne. Ja wiążę z nim wiele ciekawych przygód, ale jednej z nich nie zaponę na pewno do końca życia.
Kiedyś gdy byłam w klasie trzeciej szkoły podstawowej rozmawialiśmy o zwierzętach. Na końcu lekcji pani powiedziała, że na następny raz możemy przynieść pluszaki- zwierzęta lub fotografie naszych pupili. Jeden z moich klasowych kolegów,Piotrek postanowił, że lepiej będzie, jak przyniesie do szkoły swojego chomika we własnej osobie. Tak też na lekcji był z nami nietypowy gość, Rufus. Na początku siedział sobie grzecznie w piórniku Piotrka, jednak wkrótce znudzone zwierzę wyskoczyło z piórnika i za parę sekund pojawiło się na ramieniu nauczycielki. Nauczycielka się okropnie przestraszyła .My za to mieliśmy nie zły ubaw. Sytuacja została szybo opanowana. Właściciel schwytał Rufusa, po czym zaniósł przyjaciela do domu. Obiecał też, że więcej nie będzie zabierał swoich zwierzątek do szkoły.
Ta sytuacja na dobre utkwiła mi w pamięci. Już nigdy nie zapomnę miny pani, kiedy zobaczyła Rufusa na swoim biurku.