Była piątkowe, wiosenne popołudnie. Chcąc sprawdzić w Internecie pogodę na jutrzejszy dzień włączyłam komputer. Dotknęłam myszki komputerowej i nagle stało się coś nadzwyczajnego. Rozbolała mnie głowa, wszystko dookoła zaczęło wirować. Spojrzałam na drzwi mojego pokoju, które dotąd stały otworem. Kołysały się. Kołysał się także komputer, książki i zeszyty z mojego plecaka wirowały dookoła. Nie wiedziałam co się dzieje.
Usłyszałam czyiś głos. Nie zrozumiałam co powiedział. Było ich więcej. Otworzyłam oczy. Byłam w jakimś jasnym pomieszczeniu. Stały tam kartony z dokumentami. Było tego mnóstwo. Drzwi były uchylone. Spojrzałam przez nie bardzo ostrożnie. Było to jakieś biuro. Ale to nie byli ludzie... to były jakieś roboty. Poruszały się na kółkach, a mówiły ludzkim głosem. Nie mogłam rozróżnić słów. Niektórzy pracowali przy komputerach, inni coś pisali. Ktoś się zbliżał. Wydałam cichy okrzyk przestrachu. Robot zatrzymał się i zapytał:
- Czy wszystkie dokumenty zostały zgromadzone alfabetycznie?
Towarzysz odpowiedział, że tak. Ten pierwszy chcąc to sprawdzić otworzył drzwi. Wtedy mnie ujrzał.
- Ja... na prawdę nie chciałam... ja nie wiem jak się...
- Czy jesteś z Planety Ziemi?
- Yyy... tak.
- Przetwarzanie... Zostałaś wciągnięta do naszego świata. Nie możemy ci nic o nim powiedzieć, ani nic w nim pokazać, gdyż jest to ścisłą tajemnicą. Nasza planeta nazywa się Zukunft, co oznacza przyszłość.
Na oczy zawiązali mi czarną maskę i zaczęli prowadzić, ciągle powtarzając "nie bój się". Zdjęli mi tę maskę dopiero kiedy mnie gdzieś wprowadzili. Było to tym razem ciemne pomieszczenie. Wszędzie było czarno, wyróżniało się tylko małe, czerwone światełko. Zostawili mnie i zamknęli. Pukałam do drzwi. Były zamknięte na klucz. Podeszłam z ciekawości do światełka. W światełku dostrzegłam mój własny pokój.
Znów zawirowało mi w głowie, usłyszałam głosy mamy, taty, brata.
Znów wszystko było dobrze i nigdy już nie użyję komputera. Tak na prawdę okazało się, że nie było mnie zaledwie pół minuty...
Zostałam wciągnięta przez komputer
Była piątkowe, wiosenne popołudnie. Chcąc sprawdzić w Internecie pogodę na jutrzejszy dzień włączyłam komputer. Dotknęłam myszki komputerowej i nagle stało się coś nadzwyczajnego. Rozbolała mnie głowa, wszystko dookoła zaczęło wirować. Spojrzałam na drzwi mojego pokoju, które dotąd stały otworem. Kołysały się. Kołysał się także komputer, książki i zeszyty z mojego plecaka wirowały dookoła. Nie wiedziałam co się dzieje.
Usłyszałam czyiś głos. Nie zrozumiałam co powiedział. Było ich więcej. Otworzyłam oczy. Byłam w jakimś jasnym pomieszczeniu. Stały tam kartony z dokumentami. Było tego mnóstwo. Drzwi były uchylone. Spojrzałam przez nie bardzo ostrożnie. Było to jakieś biuro. Ale to nie byli ludzie... to były jakieś roboty. Poruszały się na kółkach, a mówiły ludzkim głosem. Nie mogłam rozróżnić słów. Niektórzy pracowali przy komputerach, inni coś pisali. Ktoś się zbliżał. Wydałam cichy okrzyk przestrachu. Robot zatrzymał się i zapytał:
- Czy wszystkie dokumenty zostały zgromadzone alfabetycznie?
Towarzysz odpowiedział, że tak. Ten pierwszy chcąc to sprawdzić otworzył drzwi. Wtedy mnie ujrzał.
- Ja... na prawdę nie chciałam... ja nie wiem jak się...
- Czy jesteś z Planety Ziemi?
- Yyy... tak.
- Przetwarzanie... Zostałaś wciągnięta do naszego świata. Nie możemy ci nic o nim powiedzieć, ani nic w nim pokazać, gdyż jest to ścisłą tajemnicą. Nasza planeta nazywa się Zukunft, co oznacza przyszłość.
Na oczy zawiązali mi czarną maskę i zaczęli prowadzić, ciągle powtarzając "nie bój się". Zdjęli mi tę maskę dopiero kiedy mnie gdzieś wprowadzili. Było to tym razem ciemne pomieszczenie. Wszędzie było czarno, wyróżniało się tylko małe, czerwone światełko. Zostawili mnie i zamknęli. Pukałam do drzwi. Były zamknięte na klucz. Podeszłam z ciekawości do światełka. W światełku dostrzegłam mój własny pokój.
Znów zawirowało mi w głowie, usłyszałam głosy mamy, taty, brata.
Znów wszystko było dobrze i nigdy już nie użyję komputera. Tak na prawdę okazało się, że nie było mnie zaledwie pół minuty...