Jak co dnia śpieszyłam się do szkoły. Mieszkałam od niej aż 5 kilometrów ,więc musiałam iść zwartym krokiem. Ranek był niespokojny. Nad miastem wisiały ciężkie,wręcz gradowe chmury, przez które nie mogły przebić się promienie słońca. Mimo tego, szłam z uśmiechem na twarzy ,myśląc,że znowu spotkam Kasię i Damiana- moich najlepszych przyjaciół.
-Uff,wreszcie doszłam- powiedziałam sama do siebie.
Usiadłam na przystanku i popatrzyłam do góry. Nad moją głową dalej, nie przerwanie kłębiły się sine chmury. Mój zegarek pokazywał właśnie godzinę 7:10.
Nie marnowałam czasu. Wyciągnęłam 10 zł z plecaka i poszłam kupić bilet.
Uprzejma pani podała mi kawałek papieru do podbicia i pożegnała się ze mną,a ja wróciłam na przystanek.
W końcu autobus przyjechał. Teraz wystarczyło pójść i skasować bilet. Podeszłam do maszyny wykonującej tą czynność i nie wierząc własnym oczon- zgasł prąd. Rozpęłtała się wichura,zaczął padać grad i na dodatek -śnieg.
Nie zastanawiając się wsiadłam do autobusu. Myślałam,że zniosę tam jajko !
Przecież,jechałam z nieskasowanym biletem !
-Gdyby tylko przeszedł tu ten cały kanar Bogdan..- pomyślałam.
Niestety, owy pan, pojawił się w drzwiach autobusu.
Całe szczęście, nawet nie sprawdzał biletów.
Od tamtej pory, postanowiłam, kasować bilety od razu !
Jak co dnia śpieszyłam się do szkoły. Mieszkałam od niej aż 5 kilometrów ,więc musiałam iść zwartym krokiem. Ranek był niespokojny. Nad miastem wisiały ciężkie,wręcz gradowe chmury, przez które nie mogły przebić się promienie słońca. Mimo tego, szłam z uśmiechem na twarzy ,myśląc,że znowu spotkam Kasię i Damiana- moich najlepszych przyjaciół.
-Uff,wreszcie doszłam- powiedziałam sama do siebie.
Usiadłam na przystanku i popatrzyłam do góry. Nad moją głową dalej, nie przerwanie kłębiły się sine chmury. Mój zegarek pokazywał właśnie godzinę 7:10.
Nie marnowałam czasu. Wyciągnęłam 10 zł z plecaka i poszłam kupić bilet.
Uprzejma pani podała mi kawałek papieru do podbicia i pożegnała się ze mną,a ja wróciłam na przystanek.
W końcu autobus przyjechał. Teraz wystarczyło pójść i skasować bilet. Podeszłam do maszyny wykonującej tą czynność i nie wierząc własnym oczon- zgasł prąd. Rozpęłtała się wichura,zaczął padać grad i na dodatek -śnieg.
Nie zastanawiając się wsiadłam do autobusu. Myślałam,że zniosę tam jajko !
Przecież,jechałam z nieskasowanym biletem !
-Gdyby tylko przeszedł tu ten cały kanar Bogdan..- pomyślałam.
Niestety, owy pan, pojawił się w drzwiach autobusu.
Całe szczęście, nawet nie sprawdzał biletów.
Od tamtej pory, postanowiłam, kasować bilety od razu !