Anixxx001
Na płytę tę natknąłem się zupełnie przypadkowo, szukając zupełnie czegoś innego na półach sklepu muzycznego. Znajomość nazwiska wykonawcy i jego kilku, popularnych dawniej piosenek, sprawiły, że kupiłem ją bez namysłu. Wszak zawarta jest na niej ogromna garść moich wspomnień z lat 60-tych. Michał Burano - jeden z filarów stajni Niebiesko-Czarnych - już jako nastolatek miał wyjątkowo dobrze ukształtowany głos, a w jego śpiewie wyczuwało się specyficzny cygański feeling i wyjątkową muzykalność, wręcz niespotykaną. Próba porównywania jego głosu, pełnego ekspresji i romantyzmu, do sławnych wówczas głosów przedstawicieli amerykańskiej popkultury tamtych lat pozbawiona jest jakiejkolwiek racjonalności, bo głos Michała Burano to źródło wyobrażeń o kulturze Cyganów, zagadkowej dla nas i jednocześnie pociągającej. W jego śpiewie wyczuwa się tęsknotę za wolnym życiem; życiem wędrownym - taborowym, wyzwolonym z obowiązujących - nie zawsze wygodnych i potrzebnych, a często sztucznych - norm społecznych. Choć nie jesteśmy Cyganami, to podświadomie tęsknimy do wolnego życia, na wzór cygański - w taborach i bez problemów - bo kieruje nami zew natury. Puszczając w ruch tę płytę, byłem pewien, że doznam przyjemnego uścisku w gardle. I nie pomyliłem się! Słuchając śpiewu Michała Burano odnosi się wrażenie, że tuż za progiem jest polana, a na niej ognisko i kociołek ze strawą, mimo że piosenki na tej płycie wcale nie opisują wędrówek plemion cygańskich. To właśnie ów specyficzny cygański feeling i wyjątkowy głos wokalisty pobudza w ten sposób naszą wyobraźnię. Piosenki Michała Burano, choć nie cygańskie, to mocno zabarwione są cygańskim romantyzmem i to właśnie sprawia, że są piękne i naturalne - niewycyzelowane w studiu nagrań, po stokroć powtarzane, aż do osiągnięcia "ideału".