Greccy Bogowie żyli na Olimpie. Życie ich było radosne.Zawsze panowała tam wieczna wiosna. Pod najwyższym szczytem był pałac Zeusa. Był on zrobiony cały ze złota i drogich kamieni. Inni Bogowie mieli bardziej skromniejsze dwory. Wszystko to było dziełem Hefajstosa.
Bogowie mieli bardzo spokojne życie nie musieli wysłuchiwać stękania chorych. Kłótnie i spory trwały jak zwykle krótko, ponieważ Zeus zawsze znalazł jakieś wyjście. Bogowie łączyli się w zażyłe koła towarzyskie. Na większe narady przychodzili do zamku Zeusa. Zebrania bywały mniejsze i większe. Gdy były bardziej, poufne sprawy poruszano tylko Bogów mieszkających na Olimpie. Na inne wiece zapraszano pozostałych bożków które zapowiadał posłaniec Hermes.
Po naradach odbywała się uczta. Bogowie zasiadali do stołów lub zwyczajem starożytnych układali się na łóżkachz kości słoniowej, z miękkimi poduchami.
Hebe bogini miłości i Ganimedes roznosili ambrozję a w złotych pucharach nektarów, a wino olimpijskie o przepięknym zapachu.
Potem Apollo otoczony przez dziewięć muz śpiewał z nimi piękne pieśni i grał na harfie. po czym wszyscy szli do domów na spoczynek.
Tak wyglądało życie Bogów na Olimpie.
Starożytni Grecy wyobrażali sobie zaświaty jako królestwo boga Hadesa i jego żony Persefony. Wejście do królestwa zmarłych znajdowało się daleko na Zachodzie. Grecy wierzyli, że jest ono pogrążone w wiecznym mroku i nigdy nie dochodzi tam słoneczne światło.
Po drodze do otchłani trzeba było przedostać się przez wody rzeki Styks i jej odnogi Acheront, Kokytos i Lete – symbolizujące boleść, lament i zapomnienie. Sama dusza nie dałaby rady przepłynąć ich wszystkich. Musiała prosić o pomoc Charona – brzydkiego, antypatycznego starca. Charon mógł przewieźć zmarłego na druga stronę rzeki w skórzanej łodzi. Za taką przysługę, brał zawsze taką samą opłatę. Podróż kosztowała niewiele, jednego obola jednego obola, drobną monetę. Charon był jednak nieustępliwy. Jeśli nie dostał swojej zapłaty zostawiał duszę na brzegu Styksu na wieczną tułaczkę. Dlatego Grecy tak bardzo dbali o to, by wszystkim zmarłym włożyć przed pochówkiem obola do ust.
Po drugiej stronie piekielnej rzeki na duszę czekała kolejna niespodzianka. Trójgłowy pies Ceber pilnował wejścia do zaświatów. Trzeba go było obłaskawić ciastkiem pieczonym na miodzie.
Kiedy zmarłemu udało się wreszcie przedostać na ponurą równinę Hadesu czekał go sąd. Trybunałowi przewodniczyli trzej królowie: Minos, Ajakos i rudy Radamantys. Kiedyś uczciwie panowali na ziemi. Po śmierci Zeus ustanowił ich sędziami podziemia. Sędziowie na specjalnej wadze ważyli dobre i złe uczynki zmarłych.
Jeśli przeważały błędy i złe postępki dusze musiały iść do Tartaru. Tam straż nad skazanymi trzymały Erynie - trzy potworne siostry. Usposobienie wyrzutów sumienia. Ich czarne szaty rozwiewały się w locie jak żałobne chorągwie. Erynie pilnowały, by każdy wypełnił nałożoną na siebie karę.
Ten, kto żył sprawiedliwie odjeżdża na Wyspę Błogosławionych, gdzie dusze bawiły się i biesiadowały zapominając o troskach życia. Miejsce ich zabaw i odpoczynku, to Pola Elizejskie. Sprawiedliwi mieli być nieśmiertelni. Po polach Elizejskich przechadzali się ubrani w delikatne szaty z purpurowej pajęczyny. W przeciwieństwie do mieszkańców Tartaru mogli cieszyć swe oczy światłem porannej zorzy.
Odpowiedź:
Greccy Bogowie żyli na Olimpie. Życie ich było radosne.Zawsze panowała tam wieczna wiosna. Pod najwyższym szczytem był pałac Zeusa. Był on zrobiony cały ze złota i drogich kamieni. Inni Bogowie mieli bardziej skromniejsze dwory. Wszystko to było dziełem Hefajstosa.
Bogowie mieli bardzo spokojne życie nie musieli wysłuchiwać stękania chorych. Kłótnie i spory trwały jak zwykle krótko, ponieważ Zeus zawsze znalazł jakieś wyjście. Bogowie łączyli się w zażyłe koła towarzyskie. Na większe narady przychodzili do zamku Zeusa. Zebrania bywały mniejsze i większe. Gdy były bardziej, poufne sprawy poruszano tylko Bogów mieszkających na Olimpie. Na inne wiece zapraszano pozostałych bożków które zapowiadał posłaniec Hermes.
Po naradach odbywała się uczta. Bogowie zasiadali do stołów lub zwyczajem starożytnych układali się na łóżkachz kości słoniowej, z miękkimi poduchami.
Hebe bogini miłości i Ganimedes roznosili ambrozję a w złotych pucharach nektarów, a wino olimpijskie o przepięknym zapachu.
Potem Apollo otoczony przez dziewięć muz śpiewał z nimi piękne pieśni i grał na harfie. po czym wszyscy szli do domów na spoczynek.
Tak wyglądało życie Bogów na Olimpie.
Starożytni Grecy wyobrażali sobie zaświaty jako królestwo boga Hadesa i jego żony Persefony. Wejście do królestwa zmarłych znajdowało się daleko na Zachodzie. Grecy wierzyli, że jest ono pogrążone w wiecznym mroku i nigdy nie dochodzi tam słoneczne światło.
Po drodze do otchłani trzeba było przedostać się przez wody rzeki Styks i jej odnogi Acheront, Kokytos i Lete – symbolizujące boleść, lament i zapomnienie. Sama dusza nie dałaby rady przepłynąć ich wszystkich. Musiała prosić o pomoc Charona – brzydkiego, antypatycznego starca. Charon mógł przewieźć zmarłego na druga stronę rzeki w skórzanej łodzi. Za taką przysługę, brał zawsze taką samą opłatę. Podróż kosztowała niewiele, jednego obola jednego obola, drobną monetę. Charon był jednak nieustępliwy. Jeśli nie dostał swojej zapłaty zostawiał duszę na brzegu Styksu na wieczną tułaczkę. Dlatego Grecy tak bardzo dbali o to, by wszystkim zmarłym włożyć przed pochówkiem obola do ust.
Po drugiej stronie piekielnej rzeki na duszę czekała kolejna niespodzianka. Trójgłowy pies Ceber pilnował wejścia do zaświatów. Trzeba go było obłaskawić ciastkiem pieczonym na miodzie.
Kiedy zmarłemu udało się wreszcie przedostać na ponurą równinę Hadesu czekał go sąd. Trybunałowi przewodniczyli trzej królowie: Minos, Ajakos i rudy Radamantys. Kiedyś uczciwie panowali na ziemi. Po śmierci Zeus ustanowił ich sędziami podziemia. Sędziowie na specjalnej wadze ważyli dobre i złe uczynki zmarłych.
Jeśli przeważały błędy i złe postępki dusze musiały iść do Tartaru. Tam straż nad skazanymi trzymały Erynie - trzy potworne siostry. Usposobienie wyrzutów sumienia. Ich czarne szaty rozwiewały się w locie jak żałobne chorągwie. Erynie pilnowały, by każdy wypełnił nałożoną na siebie karę.
Ten, kto żył sprawiedliwie odjeżdża na Wyspę Błogosławionych, gdzie dusze bawiły się i biesiadowały zapominając o troskach życia. Miejsce ich zabaw i odpoczynku, to Pola Elizejskie. Sprawiedliwi mieli być nieśmiertelni. Po polach Elizejskich przechadzali się ubrani w delikatne szaty z purpurowej pajęczyny. W przeciwieństwie do mieszkańców Tartaru mogli cieszyć swe oczy światłem porannej zorzy.
Wyjaśnienie: