Opisz w kilku zdaniach obraz ,, Muza na Pegazie ".
Plis na dzisiaj !!!!
WruybObraz Gustava Moreau „Orfeusz na grobie Eurydyki” jest przykładem impresjonistycznej sztuki XIX wieku. Patrząc na dzieło Francuza odczuwam silne emocje. Ciemne, kontrastujące ze sobą barwy silnie działają na moją podświadomość. Mają zapewne na celu wzbudzić smutek, żal a nawet ból i strach odczuwalny po stracie najbliższej osoby. Eurydyka była dla Orfeusza wszystkim. Była jego całym światem. Jego nadzieją, radością, życiem. Tracąc żonę król stracił całą radość. Stracił swoje słońce jasno oświetlające drogę ku doskonałości. Bo miłość udoskonala. Może właśnie, dlatego słońca na obrazie zabrakło. Na środku arcydzieła dostrzegamy poetę klęczącego przy grobie ukochanej. Ręką podtrzymuje Orfeusz konar złamanego drzewa. Drzewo to zapewne kiedyś piękne, tryskające życiem – dziś jest suche i pozbawione soków. Może zostało złamane w trakcie szalejącej burzy? „Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny” jak pisał Szekspir. Symbol złamanego drzewa jest symbolem gwałtownej śmierci, – co w przypadku Eurydyki jest symbolem bardzo trafionym. Skupmy się teraz na samym Orfeuszu. Czyż nie jest on w tym momencie postacią tragiczną? Po napiętych mięśniach rąk widać, że ostatkami sił przytrzymuje się na konarze. Nie ma sił. Nie ma sił walczyć z przeznaczeniem. Próbował i uległ. Twarz artysty pozbawiona wyrazu. Być może teraz zastanawia się, kogo chciał oszukać mrzonkami o powrocie swej żony. Czy naprawdę łudził się, że jego ludzka i słaba natura wygra z boskim przeznaczeniem? Bo przecież przeznaczeniem Eurydyki było umrzeć młodo, a Hades pozwalając jej na opuszczenie swego królestwa wystąpił przeciw przeznaczeniu. A może od początku wiedział o słabej woli śpiewaka? Tego chyba się nie dowiemy… Na drugim planie widać ogromny grobowiec królowej. Jego monumentalność ma zapewne odzwierciedlać przywiązanie i szacunek dla zmarłej. Zapewne również miłość, która, jak powszechnie wiadomo, buduje rzeczy wielkie. Miłość Orfeusza nie umarła wraz z Eurydyką. Ona podero wtedy pokazała swą wielkość i siłę. Chmury gnają, kłębią się. Niebo zdaje się również zgłaszać swój sprzeciw. Jest pełnia księżyca. Krwiście czerwone drzewa podkreślają mroczność obrazu. Nadają mu charakter. Jednakże niebo zaczyna się przejaśniać. Czy to oznacza, że i dla Orfeusza przyjdzie czas rozjaśnienia, kiedy ból po stracie najważniejszej osoby minie? A może wręcz odwrotnie? Może niebo dopiero przybiera swoje żałobne kolory by na zawsze przyćmić nimi światło. Światło życia, którym dla poety była Eurydyka. I tutaj nasuwa się kolejne pytanie: czy bohater będzie mógł długo żyć w tej ciemności? Czy da się wytrzymać bez światła? Jedno jest pewne: nie tylko niebiosa są niespokojne. Na ziemi również widać chaos, zamęt, niepokój. Ciepła jaskrawość jest tłumiona tu przez mroczne, ciemne i zimne cienie. Niebo i ziemia płaczą razem z królem Tracji. Jak więc musiał być on ważny, że właściwie wszystkie żywioły szaleją z rozpaczy? Gustaw Moreau był francuskim malarzem i rysownikiem, który tworzył w drugiej połowie XIX wieku. Jego dzieła miały tematykę głowinie religijną i symboliczną. Zawsze utrzymane były w duchu mistycyzmu i spirytualizmu. Nic dziwnego, że wzbudzają takie emocje. Również „Orfeusz na grobie Eurydyki”. Na mnie obraz ten wywarł ogromne wrażenie. Za każdym razem, kiedy spojrzę na dzieło Francuza robi mi się smutno. Razem z bezbronnym jak dziecko Orfeuszem na nowo przeżywam smutek, ból i żal po utracie bliskiej jego sercu osobie.
Na środku arcydzieła dostrzegamy poetę klęczącego przy grobie ukochanej. Ręką podtrzymuje
Orfeusz konar złamanego drzewa. Drzewo to zapewne kiedyś piękne, tryskające życiem – dziś jest suche i pozbawione soków. Może zostało złamane w trakcie szalejącej burzy? „Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny” jak pisał Szekspir. Symbol złamanego drzewa jest symbolem gwałtownej śmierci, – co w przypadku Eurydyki jest symbolem bardzo trafionym. Skupmy się teraz na samym Orfeuszu. Czyż nie jest on w tym momencie postacią tragiczną? Po napiętych mięśniach rąk widać, że ostatkami sił przytrzymuje się na konarze. Nie ma sił. Nie ma sił walczyć z przeznaczeniem. Próbował i uległ. Twarz artysty pozbawiona wyrazu. Być może teraz zastanawia się, kogo chciał oszukać mrzonkami o powrocie swej żony. Czy naprawdę łudził się, że jego ludzka i słaba natura wygra z boskim przeznaczeniem? Bo przecież przeznaczeniem Eurydyki było umrzeć młodo, a Hades pozwalając jej na opuszczenie swego królestwa wystąpił przeciw przeznaczeniu. A może od początku wiedział o słabej woli śpiewaka? Tego chyba się nie dowiemy…
Na drugim planie widać ogromny grobowiec królowej. Jego monumentalność ma zapewne odzwierciedlać przywiązanie i szacunek dla zmarłej. Zapewne również miłość, która, jak powszechnie wiadomo, buduje rzeczy wielkie. Miłość Orfeusza nie umarła wraz z Eurydyką. Ona podero wtedy pokazała swą wielkość i siłę.
Chmury gnają, kłębią się. Niebo zdaje się również zgłaszać swój sprzeciw. Jest pełnia księżyca. Krwiście czerwone drzewa podkreślają mroczność obrazu. Nadają mu charakter. Jednakże niebo zaczyna się przejaśniać. Czy to oznacza, że i dla Orfeusza przyjdzie czas rozjaśnienia, kiedy ból po stracie najważniejszej osoby minie? A może wręcz odwrotnie? Może niebo dopiero przybiera swoje żałobne kolory by na zawsze przyćmić nimi światło. Światło życia, którym dla poety była Eurydyka. I tutaj nasuwa się kolejne pytanie: czy bohater będzie mógł długo żyć w tej ciemności? Czy da się wytrzymać bez światła? Jedno jest pewne: nie tylko niebiosa są niespokojne. Na ziemi również widać chaos, zamęt, niepokój. Ciepła jaskrawość jest tłumiona tu przez mroczne, ciemne i zimne cienie. Niebo i ziemia płaczą razem z królem Tracji. Jak więc musiał być on ważny, że właściwie wszystkie żywioły szaleją z rozpaczy?
Gustaw Moreau był francuskim malarzem i rysownikiem, który tworzył w drugiej połowie XIX wieku. Jego dzieła miały tematykę głowinie religijną i symboliczną. Zawsze utrzymane były w duchu mistycyzmu i spirytualizmu. Nic dziwnego, że wzbudzają takie emocje. Również „Orfeusz na grobie Eurydyki”.
Na mnie obraz ten wywarł ogromne wrażenie. Za każdym razem, kiedy spojrzę na dzieło Francuza robi mi się smutno. Razem z bezbronnym jak dziecko Orfeuszem na nowo przeżywam smutek, ból i żal po utracie bliskiej jego sercu osobie.