opisz w formie paiętnika swój pobyt w dowolnym miejscu w Europie.Napisz tam swoje przwżycia. plisss na jutro na 1,5 strony
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
26.03.2011
Wow! Pierwszy raz w życiu leciałam samolotem ;) A tak się tego obawiałam. Niesamowite wrażenia. Jeszcze wczoraj wieczorem nie mogłam się doczekać wizyty w Londynie a tutaj proszę, pierwszy dzień minął jak pięć minut. Coś niesamowitego. Lot przebiegał spokojnie nawet nie czułam turbulencji. Zaraz po przyjeździe z lotniska London - Luton udaliśmy się w centrum miasta by obejrzeć parlament i Big Bena i udać się nad Tamizę. Następnie wraz z przyjaciółmi poszliśmy do jakiejś knajpki po drodze zjeść lunch. Był pyszny i choć jadłam omleta w domu nie raz, ten smakował zupełnie inaczej. Ok. 14 udaliśmy się do 3 strefy Londynu by zameldować się w Motelu. PO przybyciu na miejsce odświeżyliśmy się trochę i heya zwiedzać dalej. Muszę przyznać że piętrowe autobusy są ekstra zwłaszcza ja się jedzie na pietrze i siedzi w pierwszym rzędzie.
Najpierw udaliśmy się do British Museum. Jest ogromnie. Oczywiście całego nie zdążyliśmy zwiedzić. Potrzeba by tygodnia, by obejść wszystkie sale. Po 5 godzinach oglądania wystawionych ciekawych nawet rzeczy tak bolały mnie nogi - zresztą wszystkich - że postanowiliśmy udać się na miasto by coś zjeść i wrócić do motelu. Po tak wyczerpującym dniu wszyscy od razu poszliśmy spać.
27.03.11
8.00 rano pobudka i śniadania w prawdziwym angielskim stylu - serwowane przez motel oczywiście.
Do wyboru tosty z dżemem lub płatki śniadaniowe. Do picia sok pomarańczowy lub herbata - co prawda anglicy jej nie piją ale wiadomo że w europie wschodniej herbata jest popularnym napojem. godzina 10 wyjazd na miasto ;) kolejny dzień pięknej słonecznej pogody, a mówią że w Londynie wiecznie pada. Początek wycieczki zaczęliśmy od London Aye i Sean Museum. Muzeuz było fajne, pełno okazów ryb z oceanu. ale bardziej podobał mi się przejazd na London Aye. Coś czego nie da się opisać, ten widok na Londyn to trzeba po prostu zobaczyć na własne oczy.
Następnie udaliśmy się na stacje metra, fajowe przeżycie, i pojechaliśmy parę stacji dalej by iść pod Backingam Palace. Flaga była wywieszona więc królowa była w "domu". Następnie spacerek po parku i znowu na metro by powrócić nad niepowtarzalną Tamizę i Tower Bridge o blasku księżyca. Pomiędzy Tower Bridge - mostem a Tower Bridge wiezieniem ciągnącego się wzdłuż Tamizy do kolejnego mostu - który jest w nocy podświetlony na czerwono i niebiesko - super wygląda - są alejki spacerowe a po drugiej stronie knajpa przy knajpie i mnóstwo pyszności ;)
28.03.2011
Trzeci dzień pobytu przeznaczyliśmy na zakupy i zwiedzanie dzielnic. Najbardziej podobała mi się tzw, chińska dzielnica - zapewne przez to iż większość mieszkańców faktycznie była chińczykami - ale te sklepy w tych pełnych życia alejkach coś niesamowitego, zapiera dech w piersiach. Pełno klubów nocnych, dyskotek, barów ze stolikami na chodnikach, pełno lamp i świateł, wszystko zabarwione w kolorach czerwieni, super widok.
Potem ulice centrum Londynu. Pełno sklepów i biurowców podświetlanych od ziemi po dach. I te sklepy zupełnie inne niż u nas, bez porównania. Eleganckie i szykowne, w typowym angielskim stylu, ale też i europejskie markety ciuchów, z tym że też wyglądają stylowo nie tak jak nasze, generalnie jednak super. A pod wieczór kolacja w knajpie, prawdziwej szykownej angielskiej knajpie. Ach co to było za jedzenie, chyba tylko anglicy potrafią przyrządzić tak pysznego indyka ...
Jutro o 7.00 pobudka a o 15.00 samolot do Polski ....