Opisz w formie opowiadania ostatni dzień przed końcem świata (możesz posłużyć się fragmentami Apokalipsy)
94sylwia14
Wracam spokojnie ze szkoły, aż nagle widzę że robi się coraz ciemniej. Dziwne bo jest dopiero 13. Patrzę w niebo a tam ciemne chmury jakich nikt nigdy nie widział. Były przerażające. Inni krzyczeli w panice. Nie wiedzieli co się dzieje. Później pojawiły się potężne grzmoty i błyskawice przeszywające niebo. Wszyscy biegali w panice i wołali "koniec świata". Nagle przyszła mi do głowy myśl "to nie wielka burza, to naprawdę koniec świata". I nagle zapadła całkowita ciemność. Nie czułam ziemi pod nogami. Wtedy dało się widzieć szybko przelatujące jasne komety. Aż w końcu nastała taka jasność że trzeba było oczy mrużyć. Dziwne było to, że mnie nie bolały. Nie czułam nic. Nic nie słyszałam. Czekałam tylko co będzie dalej. I wtedy dało się zobaczyć coś na kształt piekła-dochodziły z tamtąd jęki i krzyki. Ludzie tam cierpieli za życie na ziemi. Po przeciwnej stronie ujrzałam niebo. Było błękitnobiałe i pełne spokoju. Dochodziła z tamtąd spokojna muzyka. Spojrzałam na siebie. Nie wyglądałam tak jak zawsze. Byłam przezroczystą mgiełką, jakby duszkiem. I wtedy poczułam że jakaś delikatna siła pcha mnie do przodu, w kierunku nieba. Od tamtej pory czuję tylko radość i spokój...