Opisz w czterech zdaniach strażnika w swojej wypowiedzi zawżyj słowa ocene postepowania tej postaci
zuzia444
STRAŻNIK: Tak się rzecz miała: kiedyśmy tam przyszli, Zmietliśmy z trupa ziemię i znów, nagie I już nadpsute zostawiwszy ciało, Na bliskim wzgórzu siedliśmy, to bacząc, By nam wiatr nie niósł wstrętnego zaduchu. A jeden beształ drugiego słowami, By się nie lenić i nie zaspać sprawy. To trwało chwilę; a potem na niebie Zabłysnął w środku ognisty krąg słońca, I grzać poczęło; aż nagle się z ziemi Wicher poderwał i wśród strasznej trąby Wył po równinie, drąc liście i korę Z drzew, i zapełnił kurzawą powietrze; Przymknąwszy oczy, drżeliśmy ze strachu. A kiedy wreszcie ten szturm się uciszył, Widzimy dziewkę, która tak boleśnie Jak ptak zawodzi, gdy znajdzie swe gniazdo Obrane z piskląt i opustoszałe. Tak ona, trupa dojrzawszy nagiego, Zaczyna jęczeć i przeklęstwa miotać Na tych, co brata obnażyli ciało. I wnet przynosi garść suchego piasku, A potem z wiadra, co dźwiga na głowie, Potrójnym płynem martwe skrapia zwłoki. My więc rzucimy się na nią i dziewkę Chwytamy, ona zaś nic się nie lęka. Badamy dawne i świeże jej winy, Ona zaś żadnej nie zaprzecza zbrodni; Co dla mnie miłe, lecz i przykre było, Bo że z opałów sam się wydostałem, Znajomych, przykre. Chociaż ostatecznie, Skorom ja cały, resztę lekko ważę.
Tak się rzecz miała: kiedyśmy tam przyszli,
Zmietliśmy z trupa ziemię i znów, nagie
I już nadpsute zostawiwszy ciało,
Na bliskim wzgórzu siedliśmy, to bacząc,
By nam wiatr nie niósł wstrętnego zaduchu.
A jeden beształ drugiego słowami,
By się nie lenić i nie zaspać sprawy.
To trwało chwilę; a potem na niebie
Zabłysnął w środku ognisty krąg słońca,
I grzać poczęło; aż nagle się z ziemi
Wicher poderwał i wśród strasznej trąby
Wył po równinie, drąc liście i korę
Z drzew, i zapełnił kurzawą powietrze;
Przymknąwszy oczy, drżeliśmy ze strachu.
A kiedy wreszcie ten szturm się uciszył,
Widzimy dziewkę, która tak boleśnie
Jak ptak zawodzi, gdy znajdzie swe gniazdo
Obrane z piskląt i opustoszałe.
Tak ona, trupa dojrzawszy nagiego,
Zaczyna jęczeć i przeklęstwa miotać
Na tych, co brata obnażyli ciało.
I wnet przynosi garść suchego piasku,
A potem z wiadra, co dźwiga na głowie,
Potrójnym płynem martwe skrapia zwłoki.
My więc rzucimy się na nią i dziewkę
Chwytamy, ona zaś nic się nie lęka.
Badamy dawne i świeże jej winy,
Ona zaś żadnej nie zaprzecza zbrodni;
Co dla mnie miłe, lecz i przykre było,
Bo że z opałów sam się wydostałem,
Znajomych, przykre. Chociaż ostatecznie,
Skorom ja cały, resztę lekko ważę.