Opisz swoje wrażenie i emocje po ostatniej wizycie w operze . W wyowiedzi używaj muzycznych terminów (libretto , antrakt , uwertura , dyrygent , batuta , orkiestra , choreograf , scenografia , aria , chór , duety )
Proszę o pomoc . Nie wiem jak się wogóle do tego zabrać :(
RoodyAlien
Ostatnim przedstawieniem na jakim byłem w operze była "La Traviata" Giuseppe Verdiego. Co prawda nie znam języka włoskiego (no, może z wyjątkiem kilkudziesięciu terminów muzycznych) ale treść libretta nie jest dla mnie aż taka obca gdyż dawniej miałem przyjemność zapoznać się z klasyczną powieścią Aleksandra Dumasa syna "Dama kameliowa". Orkiestra siedziała w kanale i kończyła już stroić instrumenty. Po kilku minutach pojawił się dyrygent z batutą w dłoni i nieoczekiwanie, bez poczekania na koniec oklasków publiczności, rozpoczął prowadzić muzyków grających uwerturę. Bardzo zawiodłem się na scenografii gdyż wyglądała po prostu nienaturalnie (zupełnie jak u mnie w domu :D). Mój zły humor na szczęście szybko minął gdyż okazało się, że pieniądze jakie zostały wydane na stworzenie polskiego baletu narodowego nie zmarnowały się – choreografia była przednia, dzięki czemu moje złe wrażenie spowodowane scenografią szybko minęło. Z niecierpliwością oczekiwałem duetu „Libiamo ne lieti calici” i specjalnie na tę okazję zabrałem ze sobą do budynku opery butelkę wódki (była to oczywiście wódka „Chopin” - co prawda trochę droga ale na kulturę nie wolno żałować pieniędzy...). Chyba trochę przesadziłem z tym toastem gdyż niekontrolujący swojego zachowania przyłączyłem się do wykonywania jednej partii chóru. Osobiście uważam, że w takim stanie bardziej nadawał bym się do partii Sparafucila, lecz już wtedy wiedziałem, że będę musiał o tym przez jakiś czas zapomnieć (bilety na przedstawienia operowe strasznie podrożały – kiedyś za tą samą cenę człowiek siedział na poziomie amfiteatru [to w tym nawiasie kwadratowym nie jest integralną częścią odpowiedzi do zadania a jedynie moim małym komentarzem: piszę tutaj o architekturze Teatru Wielkiego-Opery Narodowej; tam między na widowni między parterem a balkonami jest takie „podwyższenie” nazywane amfiteatrem – to tak jakby ktoś nie wiedział i dziwił się o co chodzi z tym amfiteatrem] a teraz musi zadowolić się balkonem...). Niestety okazało się, że w podziwianiu arcydzieł włoskiej opery romantycznej przeszkodzą mi nie tylko względy finansowe. Podczas antraktu zostałem po cichu zaczepiony przez dwóch mężczyzn w garniturach. Wyglądali jak ci co wykazują miejsca na widowni. Nie wiedziałem o co im chodzi i strasznie denerwowało mnie to, iż przeszkadzają mi w odbiorze muzyki. Potem już nie pamiętam co się stało (nikt z sąsiadów na widowni nie chciał nie mną pić więc wypiłem sam... 1,5l...) ale podejrzewam, że te informacje prasowe mówiące o tym, że ten ważący kilkaset kilogramów żyrandol z budynku opery został sprzedany anonimowemu nabywcy w trybie nadzwyczaj ekspresowym mają mało wspólnego z prawdą... Kiedy odzyskałem przytomność leżałem obok meneli, którzy zaczepiają ludzi na Krakowskim Przedmieściu. Reasumując: bardzo lubię operę i bywałbym tam częściej gdyby nie to, że za każdym razem gdy pojawiam się na pl. Teatralnym to dosłownie każdy chce ze mną zrobić coś na wzór tego co zrobiono z tą dziewicą ze „Święta wiosny” Igora Strawińskiego (przynajmniej ja to tak odczuwam).