Swą kandydaturę na króla mógł zgłosić każdy – w tym również cudzoziemiec – pod warunkiem, że był szlachcicem i katolikiem. Proces wyboru monarchy był mało sformalizowany – o takich sprawach, jak kartki wyborcze, czy choćby liczenie głosów, nie było mowy. Ważną rolę odgrywał w nim krążący konno po polu elekcyjnym marszałek wielki koronny. Jego zadaniem było dążenie do jak najszybszego zakończenia elekcji i nakłonienie wyborców do głosowania na tego kandydata, który ma największą szansę na wygraną. Jeśli to zadanie mu się udało, to wówczas przed wieczorem głośno ogłaszano nazwisko zwycięzcy; poszczególne prowincje kolejno dołączały się do wznoszonych okrzyków, aż wreszcie – podnosząc w górę szable - cała zebrana na polu elekcyjnym szlachta potężnym okrzykiem obwoływała swego króla.
Swą kandydaturę na króla mógł zgłosić każdy – w tym również cudzoziemiec – pod warunkiem, że był szlachcicem i katolikiem. Proces wyboru monarchy był mało sformalizowany – o takich sprawach, jak kartki wyborcze, czy choćby liczenie głosów, nie było mowy. Ważną rolę odgrywał w nim krążący konno po polu elekcyjnym marszałek wielki koronny. Jego zadaniem było dążenie do jak najszybszego zakończenia elekcji i nakłonienie wyborców do głosowania na tego kandydata, który ma największą szansę na wygraną. Jeśli to zadanie mu się udało, to wówczas przed wieczorem głośno ogłaszano nazwisko zwycięzcy; poszczególne prowincje kolejno dołączały się do wznoszonych okrzyków, aż wreszcie – podnosząc w górę szable - cała zebrana na polu elekcyjnym szlachta potężnym okrzykiem obwoływała swego króla.