Zawsze chciałem zwiedzić Afrykę przejść ścieżkami którymi wędrowali bohaterowie naszej lektury „w pustyni i w puszczy ” . Wyruszyłem wic w kierunku czarnego lądu lot był bardzo długi , mijałem wiele lądów i mórz aż w końcu dotarłem w sam środek puszczy. Oczom moim okazał się wielki baobab a na nim wyryty napis „Kraków” . Wtedy już widziałem że jestem na dobrej drodze. Znalazłem w nim schronienie , bo bałem się dzikich zwierząt których było tam setki na drzewach rosły egzotyczne owoce , które mogłem jeść bez końca . w oddali zobaczyłem stado słoni podszedłem trochę bliżej , a ze środka stada wyszedł oswojony słoń jestem przekonany , że był to King. W nocy obudził mnie stukot kopyt koni wiedziałem , że to pościg smaina . Nie wiele mogli mi zrobić miałem przecież skrzydła na ramionach i szybko oddaliłem się z tego niebezpiecznego miejsca . Leciałem bardzo długo , robiło się coraz bardziej zimno w końcu dotarłem do krainy wiecznych śniegów- Grenladi. Z daleka zauważyłem domki Eskimosów- igla . Gdy poleciłem trochę bliżej moim oczom ukazał się chłopiec którego twarz znałem dziki opowiadaniu Centkiewiczów tak to był „ Anaruk – chłopiec z Grenlandii” , od razu mnie zauważył i zaprosił mnie na ucztę , którą jego rodzina wyprawiała po zabiciu dorodnego morsa , nigdy nie zapomnę smaku surowego mięsa i spania w domku całego ze śniegu. Zachwycałem się też fascynującym zjawiskiem zorzy polarnej.Opuściłem ten kraj szybko ponieważ było mi bardzo zimno. Wyruszyłem w następna podróż . Z wysoka zobaczyłem dziwny kraj , kraj który wyglądem przypominał buta . Bez zastanowienia tam wylądowałem . Wsiadłem do pociągu aby podziwiać ten piękny kraj , a tu znienacka do pociągu wskoczył pies , którego znałem z opowiadania Romana Pisarskiego „ O psie , który jeździł koleją” , to był Lampo . byłem wzruszony , przecież on nie żyje ... Lampo reagował na moje wołanie i radośnie merdał ogonem . Byłem tak wzruszony , że chciałem już lecieć do domu i z kolegami podzielić się tą radosną nowiną : i wtedy usłyszałem głos mamy : - Radek wstawaj , czas do szkoły! –spojrzałem do lusterka po policzku płynęła mi łza. I ni wiem , czy z radości , czy z tego smutku , że tak wspaniały sen się skończył.
Zawsze chciałem zwiedzić Afrykę przejść ścieżkami którymi wędrowali bohaterowie naszej lektury „w pustyni i w puszczy ” . Wyruszyłem wic w kierunku czarnego lądu lot był bardzo długi , mijałem wiele lądów i mórz aż w końcu dotarłem w sam środek puszczy. Oczom moim okazał się wielki baobab a na nim wyryty napis „Kraków” . Wtedy już widziałem że jestem na dobrej drodze. Znalazłem w nim schronienie , bo bałem się dzikich zwierząt których było tam setki na drzewach rosły egzotyczne owoce , które mogłem jeść bez końca . w oddali zobaczyłem stado słoni podszedłem trochę bliżej , a ze środka stada wyszedł oswojony słoń jestem przekonany , że był to King. W nocy obudził mnie stukot kopyt koni wiedziałem , że to pościg smaina . Nie wiele mogli mi zrobić miałem przecież skrzydła na ramionach i szybko oddaliłem się z tego niebezpiecznego miejsca . Leciałem bardzo długo , robiło się coraz bardziej zimno w końcu dotarłem do krainy wiecznych śniegów- Grenladi. Z daleka zauważyłem domki Eskimosów- igla . Gdy poleciłem trochę bliżej moim oczom ukazał się chłopiec którego twarz znałem dziki opowiadaniu Centkiewiczów tak to był „ Anaruk – chłopiec z Grenlandii” , od razu mnie zauważył i zaprosił mnie na ucztę , którą jego rodzina wyprawiała po zabiciu dorodnego morsa , nigdy nie zapomnę smaku surowego mięsa i spania w domku całego ze śniegu. Zachwycałem się też fascynującym zjawiskiem zorzy polarnej.Opuściłem ten kraj szybko ponieważ było mi bardzo zimno. Wyruszyłem w następna podróż . Z wysoka zobaczyłem dziwny kraj , kraj który wyglądem przypominał buta . Bez zastanowienia tam wylądowałem . Wsiadłem do pociągu aby podziwiać ten piękny kraj , a tu znienacka do pociągu wskoczył pies , którego znałem z opowiadania Romana Pisarskiego „ O psie , który jeździł koleją” , to był Lampo . byłem wzruszony , przecież on nie żyje ... Lampo reagował na moje wołanie i radośnie merdał ogonem . Byłem tak wzruszony , że chciałem już lecieć do domu i z kolegami podzielić się tą radosną nowiną : i wtedy usłyszałem głos mamy : - Radek wstawaj , czas do szkoły! –spojrzałem do lusterka po policzku płynęła mi łza. I ni wiem , czy z radości , czy z tego smutku , że tak wspaniały sen się skończył.