Opisz po angielsku widokówkę do rodziny z morza bałtyckiego jaka była tam pogoda itd.
Proszę o pilną odpowiedz!!!!
balsam1196
Hey. Jestem nad morzem bałtyckim. Jest tam pięknie! Jest świetna pogoda, chociaż rano było trochę chłodno. Bawię się na prawdę dobrze. Morze jest śliczne,a szczególnie o zachodzie słońca. Pozdrawiam was! Buziaki.
Hello. I am at the Baltic sea. It is there nice! There is an excellent weather, although the morning was a bit coldly. I am having a good time to the truth. The sea is lovely, particularly at sunset. I am greeting you! Kisses.
Jakbys chciała coś więcej to pisz
1 votes Thanks 0
mmadziusiaaa
Okładnie tak samo jak przy każdym wyjeździe do starej ojczyzny na pewno pojadę do Krynicy Morskiej, najchętniej oczywiście statkiem, bo dymiących parowców jakie znamy niestety już nie ma, każdego lata gdy piszę artykuł dla Kuriera, automatycznie w głowie mam hasło – Kahlberg.
Czytelnicy, którzy czytają Kurier już wiele lat, powiedzą: wkrótce już mu nic nie wpadnie do głowy na ten temat. Wielka pomyłka! Każdy nowy obraz, każda nowa kartka do moich zbiorów, ale i każda rozmowa lub wymiana listów z fanami Krynicy przywołuje młodzieńcze wspomnienia o tym „wakacyjnym raju między morzami”, o tej oazie spokoju, która nas fascynowała.
Tutaj zapominało się o całym ferworze życia, a po 1939 nawet o wydarzeniach wojennych, ponieważ tam zawsze panował „czysty spokój”.
Gdy dzisiaj stoję w Krynicy i zamykam oczy zapadając we wspomnienia, widzę przed moimi oczami jak było wcześniej a obrazy ostatnich 25 lat (1972-1997) bledną.
Widzę na molu bryczkę z wychudzonym koniem. Pan Petermann, chyba tak nazywał się woźnica, siedział na bryczce z boku, machając opuszczonymi nogami w oczekiwaniu na nowych gości lub ich bagaż, który rozwoził do poszczególnych pensjonatów, hoteli lub prywatnych kwater. „Möwe” była oddalona od mola tylko kilka minut, koń i woźnica stali gotowi aby zarobić kilka fenigów. Był to jedyny pojazd w całym kąpielisku, ponieważ jazda samochodem przez kąpielisko była zabroniona, za wyjątkiem samochodów dostawczych teatru miejskiego i marynarki wojennej, która miała w pobliżu latarni stację radiową i namiernikową. Poza tym musiały one korzystać z tzw Mittelweg, która istnieje jeszcze dzisiaj w starym stanie. Dzisiaj wszystkie inne ulice Krynicy zajmuje śmierdząca lawina blachy, co zabrało miejscowości spokój i zapach lasu.
We wspomnieniach wędruję z mola na ulicę Bellevue, przez kilka lat pod nazwą Adolf-Hitler, nasze miejsce łazikowania, pani Ella Carstenn, znana wszystkim elblążanom nauczycielka, siedzi na werandzie pensjonatu „Wrangel” i cieszy się, gdy jest pozdrawiana przez przechodzących byłych uczniów, z którymi chętnie nawiązuje rozmowę aby dowiedzieć się co wyrosło z byłych urwisów. Mój ojciec też należał do tej grupy. Maszeruję dalej w kierunku ogrodu Kurgarten, gdzie właśnie gra Pelzsche Kapelle. Czysty taras z różanym ogrodem był punktem spotkań na popołudniowej kawie, ponieważ przedpołudnie należało, jakże by inaczej, do życia na plaży. Gdy morze poruszył sztorm lub nagle zmienił się kierunek wiatru, udawały się zbiory bursztynu, szczególnie wcześnie rano, zanim plaże zaludnili goście.
Dla nas dzieci magnesem były oczywiście stragany z wyposażeniem kąpielowym, zabawkami na plażę i wielkim wyborem najpiękniejszych widokówek. Nigdy nie sądziłem, że za te widokówki, które wówczas zaliczały się do towarów za feniga, 60 lat później trzeba będzie zapłacić horrendalne sumy aby zdobyć je do moich zbiorów. Dzisiaj człowiek jest szczęśliwy, gdy na giełdzie staroci lub handlarzy je dopadnie. Jak czasy się zmieniają.
Hello. I am at the Baltic sea. It is there nice! There is an excellent weather, although the morning was a bit coldly. I am having a good time to the truth. The sea is lovely, particularly at sunset. I am greeting you! Kisses.
Jakbys chciała coś więcej to pisz
Czytelnicy, którzy czytają Kurier już wiele lat, powiedzą: wkrótce już mu nic nie wpadnie do głowy na ten temat. Wielka pomyłka! Każdy nowy obraz, każda nowa kartka do moich zbiorów, ale i każda rozmowa lub wymiana listów z fanami Krynicy przywołuje młodzieńcze wspomnienia o tym „wakacyjnym raju między morzami”, o tej oazie spokoju, która nas fascynowała.
Tutaj zapominało się o całym ferworze życia, a po 1939 nawet o wydarzeniach wojennych, ponieważ tam zawsze panował „czysty spokój”.
Gdy dzisiaj stoję w Krynicy i zamykam oczy zapadając we wspomnienia, widzę przed moimi oczami jak było wcześniej a obrazy ostatnich 25 lat (1972-1997) bledną.
Widzę na molu bryczkę z wychudzonym koniem. Pan Petermann, chyba tak nazywał się woźnica, siedział na bryczce z boku, machając opuszczonymi nogami w oczekiwaniu na nowych gości lub ich bagaż, który rozwoził do poszczególnych pensjonatów, hoteli lub prywatnych kwater. „Möwe” była oddalona od mola tylko kilka minut, koń i woźnica stali gotowi aby zarobić kilka fenigów. Był to jedyny pojazd w całym kąpielisku, ponieważ jazda samochodem przez kąpielisko była zabroniona, za wyjątkiem samochodów dostawczych teatru miejskiego i marynarki wojennej, która miała w pobliżu latarni stację radiową i namiernikową. Poza tym musiały one korzystać z tzw Mittelweg, która istnieje jeszcze dzisiaj w starym stanie. Dzisiaj wszystkie inne ulice Krynicy zajmuje śmierdząca lawina blachy, co zabrało miejscowości spokój i zapach lasu.
We wspomnieniach wędruję z mola na ulicę Bellevue, przez kilka lat pod nazwą Adolf-Hitler, nasze miejsce łazikowania, pani Ella Carstenn, znana wszystkim elblążanom nauczycielka, siedzi na werandzie pensjonatu „Wrangel” i cieszy się, gdy jest pozdrawiana przez przechodzących byłych uczniów, z którymi chętnie nawiązuje rozmowę aby dowiedzieć się co wyrosło z byłych urwisów. Mój ojciec też należał do tej grupy. Maszeruję dalej w kierunku ogrodu Kurgarten, gdzie właśnie gra Pelzsche Kapelle. Czysty taras z różanym ogrodem był punktem spotkań na popołudniowej kawie, ponieważ przedpołudnie należało, jakże by inaczej, do życia na plaży. Gdy morze poruszył sztorm lub nagle zmienił się kierunek wiatru, udawały się zbiory bursztynu, szczególnie wcześnie rano, zanim plaże zaludnili goście.
Dla nas dzieci magnesem były oczywiście stragany z wyposażeniem kąpielowym, zabawkami na plażę i wielkim wyborem najpiękniejszych widokówek. Nigdy nie sądziłem, że za te widokówki, które wówczas zaliczały się do towarów za feniga, 60 lat później trzeba będzie zapłacić horrendalne sumy aby zdobyć je do moich zbiorów. Dzisiaj człowiek jest szczęśliwy, gdy na giełdzie staroci lub handlarzy je dopadnie. Jak czasy się zmieniają.