Urodził się w Ołońcu, w Karelii nad Morzem Białym. Zimny klimat sprzyjał spartańskiemu
wychowaniu. Toteż kiedy jako dziewięcioletni chłopak przeniósł się z mamą i rodzeństwem
do Wilna, by rozpocząć naukę w szkole, od razu zapisał się do harcerstwa. Tego, które orga-
nizował Andrzej Małkowski? Tego samego. Tak zaczęło się jego życie w konspiracji
.
Miał siedemnaście lat, kiedy przerwał naukę w gimnazjum i zgłosił się na ochotnika, by
walczyć z bolszewikami. Już wtedy zasłynął z brawurowej akcji. Jakiej? Zawrócił na koniu
- gnając naprzeciw nacierającego wroga - by doprowadzić do oddziału ośmiu kolegów,
którzy... przespali rozkaz do wyjazdu. Także potem, będąc ułanem pod rozkazami legendar-
nego majora „Łupaszki", miał wiele okazji, by wykazać się bohaterstwem.
Kiedy wojna się skończyła, zamieszkał w Sukurczach koło Lidy na Wileńszczyźnie.
W dawnej posiadłości... Domeyków. Tych od Ignacego? Wyobraź sobie. Przystojny podpo-
rucznik miał trzydzieści lat, kiedy ożenił się z Marią, miejscową nauczycielką. Któregoś dnia
namalował dla niej pięknie pastelami obraz Matki Bożej karmiącej Jezusa.
Wkrótce na świat przyszły dzieci: Andrzej i Zosia. „Ciekawe życie mieliśmy z ojcem" –
wyznał kiedyś Andrzej. Był zaledwie kilkuletnim chłopakiem, kiedy tata kazał mu jechać
po mamę do szkoły - powożąc bryczką! W ten sposób dzieci przygotowywane były do sa-
modzielnego życia. „Musieliśmy sami słać łóżka, choć w domu była służba - opowiadał
Andrzej. - A po modlitwie i porannej toalecie składałem ojcu codziennie meldunek: Tatusiu,
melduję, wszystko jest w porządku".
Spacery z tatą i przejażdżki na jego ukochanej klaczy Bajce skończyły się jednak, gdy
wybuchła druga wojna światowa. Skończyła się bajka. Witold znowu założył mundur.
Polska bardzo szybko znalazła się pod okupacją niemiecką i sowiecką, a on bardzo szybko
- wraz z innymi oficerami – zorganizował Tajną Armię Polską (TAP). Kiedy Niemcy wywieź-
li do obozu śmierci Auschwitz w Oświęcimiu pierwszy transport Polaków, postanowiono
wysłać tam kogoś z tajną misją. Wybór padł - na Witolda. Pozwolił się Niemcom schwytać
w ulicznej łapance i po trzech dniach był już w obozie. Stał się świadkiem ludobójstwa,
jakiego Niemcy dopuszczali się zwłaszcza na Polakach i Żydach. Każdego dnia zaglądał
w oczy śmierci, a przecież wykonał rozkaz, dokonując rzeczy niebywałej: utworzył tam, za
drutami kolczastymi – konspiracyjną organizację wojskową! Przeżył dwa i pół roku obozo-
wego piekła. A kiedy zakończył już swoją misję, zdecydował się - na ucieczkę!
Był później jednym z dowódców Kedywu Armii Krajowej. Działał w organizacji „NIE”
powstaniu warszawskim. Trafił do obozu jenieckiego w Murnau, a po wyzwoleniu - z roz-
kazu generała Andersa – przyjechał do Polski rządzonej przez komunistów. Po co? Żeby zor-
ganizować – chyba się już domyślasz - siatkę wywiadowczą! I ten rozkaz wykonał bez za-
rzutu. Ale komuniści mieli go już na oku. Uwięziony i torturowany, przeżył piekło gorsze niż
Auschwitz. A oskarżony o zdradę stanu i zdradę narodu został skazany - na karę śmierci. .
On, który całe życie poświęcił Ojczyźnie. Którego znany brytyjski historyk prof. Michael
Foot zaliczył - uwaga - do sześciu największych bohaterów podziemnego ruchu oporu.
Zapadł wyrok, który - tak jak w przypadku gen. Fieldorfa - został po latach unieważniony.
„Mój ojciec żył krótko i pięknie" - stwierdziła po latach jego córka Zofia.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Urodził się w Ołońcu, w Karelii nad Morzem Białym. Zimny klimat sprzyjał spartańskiemu
wychowaniu. Toteż kiedy jako dziewięcioletni chłopak przeniósł się z mamą i rodzeństwem
do Wilna, by rozpocząć naukę w szkole, od razu zapisał się do harcerstwa. Tego, które orga-
nizował Andrzej Małkowski? Tego samego. Tak zaczęło się jego życie w konspiracji
.
Miał siedemnaście lat, kiedy przerwał naukę w gimnazjum i zgłosił się na ochotnika, by
walczyć z bolszewikami. Już wtedy zasłynął z brawurowej akcji. Jakiej? Zawrócił na koniu
- gnając naprzeciw nacierającego wroga - by doprowadzić do oddziału ośmiu kolegów,
którzy... przespali rozkaz do wyjazdu. Także potem, będąc ułanem pod rozkazami legendar-
nego majora „Łupaszki", miał wiele okazji, by wykazać się bohaterstwem.
Kiedy wojna się skończyła, zamieszkał w Sukurczach koło Lidy na Wileńszczyźnie.
W dawnej posiadłości... Domeyków. Tych od Ignacego? Wyobraź sobie. Przystojny podpo-
rucznik miał trzydzieści lat, kiedy ożenił się z Marią, miejscową nauczycielką. Któregoś dnia
namalował dla niej pięknie pastelami obraz Matki Bożej karmiącej Jezusa.
Wkrótce na świat przyszły dzieci: Andrzej i Zosia. „Ciekawe życie mieliśmy z ojcem" –
wyznał kiedyś Andrzej. Był zaledwie kilkuletnim chłopakiem, kiedy tata kazał mu jechać
po mamę do szkoły - powożąc bryczką! W ten sposób dzieci przygotowywane były do sa-
modzielnego życia. „Musieliśmy sami słać łóżka, choć w domu była służba - opowiadał
Andrzej. - A po modlitwie i porannej toalecie składałem ojcu codziennie meldunek: Tatusiu,
melduję, wszystko jest w porządku".
Spacery z tatą i przejażdżki na jego ukochanej klaczy Bajce skończyły się jednak, gdy
wybuchła druga wojna światowa. Skończyła się bajka. Witold znowu założył mundur.
Polska bardzo szybko znalazła się pod okupacją niemiecką i sowiecką, a on bardzo szybko
- wraz z innymi oficerami – zorganizował Tajną Armię Polską (TAP). Kiedy Niemcy wywieź-
li do obozu śmierci Auschwitz w Oświęcimiu pierwszy transport Polaków, postanowiono
wysłać tam kogoś z tajną misją. Wybór padł - na Witolda. Pozwolił się Niemcom schwytać
w ulicznej łapance i po trzech dniach był już w obozie. Stał się świadkiem ludobójstwa,
jakiego Niemcy dopuszczali się zwłaszcza na Polakach i Żydach. Każdego dnia zaglądał
w oczy śmierci, a przecież wykonał rozkaz, dokonując rzeczy niebywałej: utworzył tam, za
drutami kolczastymi – konspiracyjną organizację wojskową! Przeżył dwa i pół roku obozo-
wego piekła. A kiedy zakończył już swoją misję, zdecydował się - na ucieczkę!
Był później jednym z dowódców Kedywu Armii Krajowej. Działał w organizacji „NIE”
powstaniu warszawskim. Trafił do obozu jenieckiego w Murnau, a po wyzwoleniu - z roz-
kazu generała Andersa – przyjechał do Polski rządzonej przez komunistów. Po co? Żeby zor-
ganizować – chyba się już domyślasz - siatkę wywiadowczą! I ten rozkaz wykonał bez za-
rzutu. Ale komuniści mieli go już na oku. Uwięziony i torturowany, przeżył piekło gorsze niż
Auschwitz. A oskarżony o zdradę stanu i zdradę narodu został skazany - na karę śmierci. .
On, który całe życie poświęcił Ojczyźnie. Którego znany brytyjski historyk prof. Michael
Foot zaliczył - uwaga - do sześciu największych bohaterów podziemnego ruchu oporu.
Zapadł wyrok, który - tak jak w przypadku gen. Fieldorfa - został po latach unieważniony.
„Mój ojciec żył krótko i pięknie" - stwierdziła po latach jego córka Zofia.