Przedstawiona scena rozgrywa się w lesie, w którym toczyła się jedna z powstańczych bitew. Na pobojowisku leżą polegli w walce żołnierze, rozrzucona dookoła broń i elementy umundurowania. Przy ciele jednego z mężczyzn klęczy starsza kobieta, zapewne jego matka. Za nią, po lewej stronie, stoi zrozpaczona żona (lub może narzeczona) powstańca, a jeszcze dalej – chłop z kilofem opartym o ramię. Obie kobiety ubrane są w czarne, żałobne suknie, a na ich szyjach wiszą masywne krzyżyki – równocześnie symbol religijny i biżuteria patriotyczna. W tle widać dalszą część lasu, leżące między drzewami ciała poległych powstańców oraz delikatnie zarysowane sylwetki dwóch chłopów, którzy przerwali pracę i trwają w zadumie bądź modlitwie.
Przedstawiona w centralnej strefie matka od razu zwraca uwagę widza. To bez wątpienia główna bohaterka dzieła, nierozerwalnie związana – zarówno znaczeniowo, jak i kompozycyjnie – z poległym powstańcem. Układ ciał obu postaci, ich pozy czy ubiór, a przede wszystkim relacja matka – nieżywy syn wywołuje skojarzenia z pietą, czyli przedstawieniem Matki Boskiej i spoczywającego na jej kolanach martwego Jezusa.
Zabieg porównania polskiej matki, wysyłającej swojego syna do powstania i cierpiącej z powodu jego śmierci, do Marii pojawia się w sztuce dość często. Motyw ten odnajdujemy także w utworze, który leży u podstaw stereotypu matki-Polki, czyli w wierszu "Do matki Polki" (1830) Adama Mickiewicza, napisanym tuż przed wybuchem powstania listopadowego. Grottgerowską matkę zbliża do charakterystycznego wizerunku Matki Boskiej narzucona na głowę chusta i suknia przypominająca udrapowaną szatę. Kobieta wznosi oczy ku niebu w geście modlitwy, a dłońmi wskazuje ciało syna, jak gdyby ofiarując go Bogu.
"Polonia" - cykl rysunków Artura Grottgera [galeria]
1 / 9
Poległy na pobojowisku mężczyzna jest półnagi, zapewne ograbiono go po śmierci z butów i koszuli. Leży spokojnie, z głową i torsem opartym o leśne wzniesienie niczym o poduszkę, ze spokojnym wyrazem twarzy. Do wizerunków Chrystusa upodabnia go nagość oraz fałdy spodni wyglądające niczym zwoje materiału okrywających tradycyjnie biodra martwego Jezusa. Co prawda na rysunku Grottgera kobieta klęczy obok powstańca, a nie trzyma go na swoich kolanach, ale układ ciała zabitego mężczyzny i wyciągnięte w jego stronę dłonie matki powtarzają jakby gesty z piety.
W przeciwieństwie do matki i syna-powstańca, postać młodej żony różni się od typu ukształtowanego w ikonografii powstania. Wdowa ukazywana była zazwyczaj jako smutna, ale opanowana, kontemplacyjnie zagłębiona w modlitwie. Jej niezłomność miała krzepić, a towarzyszące jej dzieci zwracać myśli odbiorców ku przyszłości. W ten sposób – znacznie przyczyniając się do popularności tego motywu – przedstawiał wdowy także Grottger, m.in. w cyklach "Warszawa I" (1861) oraz "Warszawa II"(1862). Kobieta z rysunku "Na pobojowisku" to natomiast przeciwieństwo kształtowanego w sztuce ideału żałobnicy. Jej otwarte usta w niemym krzyku, silnie splecione dłonie i pełna napięcia postawa, wyrażające odrętwienie i rozpacz, wyraźnie kontrastują ze spokojnym smutkiem matki.
Co ciekawe, tak dosłowne zobrazowanie cierpienia wdowy, odbiegające od przyjętej konwencji, nie spotkało się raczej z uznaniem krytyków. Zwracano uwagę, że w innych rysunkach cyklu "Polonia"(np. w "Żałobnych wieściach") Grottger poradził sobie z "odpowiednim" przedstawieniem rozpaczających bohaterek, zasłaniając im po prostu twarze. Oceniano także, że postać wdowy burzy kompozycję rysunku: "Jedna tylko psuje harmonię, młoda kobieta [...] z wyrazem namiętnej rozpaczy, z okiem obłąkanym, ustami rozwartymi do krzyku, z rękami zaciśniętymi konwulsyjnie: natura namiętna niby, kobieta, która skończy na pomieszaniu zmysłów, a tu w obrazie, obok tej matki, kontrast doskonały patetyczności przesadzonej, z prawdziwą i piękną" (Stanisław Tarnowski, "Artur Grottger", Kraków 1886).
Emocjonalna reakcja kobiety miała zapewne dopełnić stylizowaną scenę współczesnej piety i poruszyć widza. W starannie kreowanym przez Grottgera wyidealizowanym, heroiczno-patetycznym obrazie roku 1863 nie ma jednak zasadniczo miejsca na autentyczność i realistyczne odtworzenie powstańczej codzienności. Polegli powstańcy wyglądają, jakby zasnęli, a na ich ciałach nie widać żadnej rany, gdyż ich śmierć przestaje być wynikiem zwyczajnej walki, przemieniając się w ofiarę złożoną na ołtarzu Ojczyzny.
Odpowiedź:
Przedstawiona scena rozgrywa się w lesie, w którym toczyła się jedna z powstańczych bitew. Na pobojowisku leżą polegli w walce żołnierze, rozrzucona dookoła broń i elementy umundurowania. Przy ciele jednego z mężczyzn klęczy starsza kobieta, zapewne jego matka. Za nią, po lewej stronie, stoi zrozpaczona żona (lub może narzeczona) powstańca, a jeszcze dalej – chłop z kilofem opartym o ramię. Obie kobiety ubrane są w czarne, żałobne suknie, a na ich szyjach wiszą masywne krzyżyki – równocześnie symbol religijny i biżuteria patriotyczna. W tle widać dalszą część lasu, leżące między drzewami ciała poległych powstańców oraz delikatnie zarysowane sylwetki dwóch chłopów, którzy przerwali pracę i trwają w zadumie bądź modlitwie.
Przedstawiona w centralnej strefie matka od razu zwraca uwagę widza. To bez wątpienia główna bohaterka dzieła, nierozerwalnie związana – zarówno znaczeniowo, jak i kompozycyjnie – z poległym powstańcem. Układ ciał obu postaci, ich pozy czy ubiór, a przede wszystkim relacja matka – nieżywy syn wywołuje skojarzenia z pietą, czyli przedstawieniem Matki Boskiej i spoczywającego na jej kolanach martwego Jezusa.
Zabieg porównania polskiej matki, wysyłającej swojego syna do powstania i cierpiącej z powodu jego śmierci, do Marii pojawia się w sztuce dość często. Motyw ten odnajdujemy także w utworze, który leży u podstaw stereotypu matki-Polki, czyli w wierszu "Do matki Polki" (1830) Adama Mickiewicza, napisanym tuż przed wybuchem powstania listopadowego. Grottgerowską matkę zbliża do charakterystycznego wizerunku Matki Boskiej narzucona na głowę chusta i suknia przypominająca udrapowaną szatę. Kobieta wznosi oczy ku niebu w geście modlitwy, a dłońmi wskazuje ciało syna, jak gdyby ofiarując go Bogu.
"Polonia" - cykl rysunków Artura Grottgera [galeria]
1 / 9
Poległy na pobojowisku mężczyzna jest półnagi, zapewne ograbiono go po śmierci z butów i koszuli. Leży spokojnie, z głową i torsem opartym o leśne wzniesienie niczym o poduszkę, ze spokojnym wyrazem twarzy. Do wizerunków Chrystusa upodabnia go nagość oraz fałdy spodni wyglądające niczym zwoje materiału okrywających tradycyjnie biodra martwego Jezusa. Co prawda na rysunku Grottgera kobieta klęczy obok powstańca, a nie trzyma go na swoich kolanach, ale układ ciała zabitego mężczyzny i wyciągnięte w jego stronę dłonie matki powtarzają jakby gesty z piety.
W przeciwieństwie do matki i syna-powstańca, postać młodej żony różni się od typu ukształtowanego w ikonografii powstania. Wdowa ukazywana była zazwyczaj jako smutna, ale opanowana, kontemplacyjnie zagłębiona w modlitwie. Jej niezłomność miała krzepić, a towarzyszące jej dzieci zwracać myśli odbiorców ku przyszłości. W ten sposób – znacznie przyczyniając się do popularności tego motywu – przedstawiał wdowy także Grottger, m.in. w cyklach "Warszawa I" (1861) oraz "Warszawa II"(1862). Kobieta z rysunku "Na pobojowisku" to natomiast przeciwieństwo kształtowanego w sztuce ideału żałobnicy. Jej otwarte usta w niemym krzyku, silnie splecione dłonie i pełna napięcia postawa, wyrażające odrętwienie i rozpacz, wyraźnie kontrastują ze spokojnym smutkiem matki.
Co ciekawe, tak dosłowne zobrazowanie cierpienia wdowy, odbiegające od przyjętej konwencji, nie spotkało się raczej z uznaniem krytyków. Zwracano uwagę, że w innych rysunkach cyklu "Polonia"(np. w "Żałobnych wieściach") Grottger poradził sobie z "odpowiednim" przedstawieniem rozpaczających bohaterek, zasłaniając im po prostu twarze. Oceniano także, że postać wdowy burzy kompozycję rysunku: "Jedna tylko psuje harmonię, młoda kobieta [...] z wyrazem namiętnej rozpaczy, z okiem obłąkanym, ustami rozwartymi do krzyku, z rękami zaciśniętymi konwulsyjnie: natura namiętna niby, kobieta, która skończy na pomieszaniu zmysłów, a tu w obrazie, obok tej matki, kontrast doskonały patetyczności przesadzonej, z prawdziwą i piękną" (Stanisław Tarnowski, "Artur Grottger", Kraków 1886).
Emocjonalna reakcja kobiety miała zapewne dopełnić stylizowaną scenę współczesnej piety i poruszyć widza. W starannie kreowanym przez Grottgera wyidealizowanym, heroiczno-patetycznym obrazie roku 1863 nie ma jednak zasadniczo miejsca na autentyczność i realistyczne odtworzenie powstańczej codzienności. Polegli powstańcy wyglądają, jakby zasnęli, a na ich ciałach nie widać żadnej rany, gdyż ich śmierć przestaje być wynikiem zwyczajnej walki, przemieniając się w ofiarę złożoną na ołtarzu Ojczyzny.
Wyjaśnienie: