Pewnego ciepłego, wiosennego dnia wybrałam się razem z koleżanka na region świętokszyski. Tam, razem, poszłyśmy sie do parku. Wyglądał przepięknie! Wszystko wkoło rozkwitało i budziło się do życia: żółte żonkile, bielutkie przebiśniegi i śliczne, czerwone krokusy, a także zazielenione dęby i buki. Przez ten jakże piękny park przepływała wąskim strumieniem jasnoniebieska rzeczka, a razem z jej nurtem powoli po jej powierzchni sunęły kaczki i para łabędzi. Po drugiej stronie brzegu rzeki, na niedużej łączce, beztrosko bawiły się dzieci ze swoimi psami. Było ciepło więc ścieżkami spacerowało bardzo dużo ludzi. Ten ark był tak piękny, że aż nie chciało się z niego wychodzić.
Pewnego ciepłego, wiosennego dnia wybrałam się razem z koleżanka na region świętokszyski. Tam, razem, poszłyśmy sie do parku. Wyglądał przepięknie! Wszystko wkoło rozkwitało i budziło się do życia: żółte żonkile, bielutkie przebiśniegi i śliczne, czerwone krokusy, a także zazielenione dęby i buki. Przez ten jakże piękny park przepływała wąskim strumieniem jasnoniebieska rzeczka, a razem z jej nurtem powoli po jej powierzchni sunęły kaczki i para łabędzi. Po drugiej stronie brzegu rzeki, na niedużej łączce, beztrosko bawiły się dzieci ze swoimi psami. Było ciepło więc ścieżkami spacerowało bardzo dużo ludzi. Ten ark był tak piękny, że aż nie chciało się z niego wychodzić.