Podróż dłużyła się i dłużyła, dzieci myślały, że kanion, którym jechał nigdy się nie skończy. Zapadała noc, Staś kazał Kalemu i Mei przygotować schronienie. Księżyc świecił wysoko ponad horyzontem, jednak deszczowe chmury powoli zaczynały zasłaniać jego blask - wybuchła wielka ulewa. Jakby tego było mało wokół nich krążyły lwy. Kali wdrapał się drzewo, pomógł wejść Nel i Stasiowi. Cała czwórka siedziała na drzewie czekając na poranek. Chłopiec bał się o swoją małą towarzyszkę, gdyż była to drobna istotka, która łatwo mogła zachorować na taką chorobę jak febra.
Podróż dłużyła się i dłużyła, dzieci myślały, że kanion, którym jechał nigdy się nie skończy. Zapadała noc, Staś kazał Kalemu i Mei przygotować schronienie. Księżyc świecił wysoko ponad horyzontem, jednak deszczowe chmury powoli zaczynały zasłaniać jego blask - wybuchła wielka ulewa. Jakby tego było mało wokół nich krążyły lwy. Kali wdrapał się drzewo, pomógł wejść Nel i Stasiowi. Cała czwórka siedziała na drzewie czekając na poranek. Chłopiec bał się o swoją małą towarzyszkę, gdyż była to drobna istotka, która łatwo mogła zachorować na taką chorobę jak febra.