Idąc ulicą,widzę w świetle lampionów,dostojne drzewa,otulone białym puchem śnieżnobiałej pierzynki.Nabrzmiałe gałęzie uginają się pod ich ciężarem ,sprawiając wrażenie zmęczenia, po ciężkiej podróży.W oddali krzak dzikiej róży,wygląda jak biała czapka Mikołaja.
Z nieba lecą okruchy białego śniegu,który lekko kołysze się na wietrze, muskając delikatnie moją twarz.Ten miły dotyk sprawia,że czuję błogi spokój.Wszędzie wokół panuje cisza i tylko słychać pod moimi butami przyjemne skrzypienie zmarzniętego śniegu.
Idąc ulicą,widzę w świetle lampionów,dostojne drzewa,otulone białym puchem śnieżnobiałej pierzynki.Nabrzmiałe gałęzie uginają się pod ich ciężarem ,sprawiając wrażenie zmęczenia, po ciężkiej podróży.W oddali krzak dzikiej róży,wygląda jak biała czapka Mikołaja.
Z nieba lecą okruchy białego śniegu,który lekko kołysze się na wietrze, muskając delikatnie moją twarz.Ten miły dotyk sprawia,że czuję błogi spokój.Wszędzie wokół panuje cisza i tylko słychać pod moimi butami przyjemne skrzypienie zmarzniętego śniegu.