Dzisiaj byłam u babci na wsi. Rano do mojego pokoju wpadła mama i powiedziała, że jedziemy do babci Zosi. Byłam na nią wściekła, ponieważ chciałam byłam zmęczona i chciałam spać. Mimo tego wstałam na rozkaz mamy i razem z nią wyruszyłyśmy. W drodze do babci spałam czego w późniejszym czasie bardzo żałowałam, ponieważ wiejskie widoki są piękne. Tym bardziej, że jest maj i wszystko tak pęknie kwitnie. Mieszkam w mieście i gdy wysiadłam z samochodu poczułam to świeże powietrze i ten wiejski klimat. Od progu babcia poczęstowała mnie swojskim plackiem. Babcia potem zabrała mnie do obory żeby dać jeść krowom i wyprowadzić je na łąkę. Poszłyśmy również do sadu nazbierać jabłka na kompot. Zrobiłyśmy taki dobry obiad. Były to prażuchy. Pierwszy raz takie dobre jedzenie jadłam. Po obiedzie babcia pokazała mi jak doi się krowy. Gdy już wydoiłam wszystkie wzięłam taczkę i poszłam z pełnymi kankami na mostek w celu sprzedania świeżego mleka. W mgnieniu oka wszystkie kanki się sprzedały. Było bardzo gorąco, więc poszłam usiąść sobie w cieniu brzozy. Jednak mama nie dała mi odpocząć. Przyszła do mnie z kolorowa ładną torebką. Wyglądała ona jakby był w niej jakiś prezent. Jak się okazało mama sprezentowała mi nowe kolorowe kalosze w kwiatuszki, po czym zaprosiła mnie do obory. Do rąk wręczyła mi widły i rozpoczęło się wielkie sprzątanie. Wieczorem razem z mamą sprowadziłyśmy krowy do świeżej, czysto wysprzątanej obory, pożegnałyśmy się z babcią i wróciłyśmy do miasta. Ten wyjazd będę bardzo długo wspominała, ponieważ tam mogłam zobaczyć jak wygląda życie na wsi. Po tym całym dniu spędzonym tam stwierdzam, że na wsi nie da się nudzić, ale we wszystkim co wykonywane jest zachowany taki spokój wewnętrzny, a w mieście każdemu praca pali się w rękach i każdy jest zabiegany.
Dzisiaj byłam u babci na wsi. Rano do mojego pokoju wpadła mama i powiedziała, że jedziemy do babci Zosi. Byłam na nią wściekła, ponieważ chciałam byłam zmęczona i chciałam spać. Mimo tego wstałam na rozkaz mamy i razem z nią wyruszyłyśmy. W drodze do babci spałam czego w późniejszym czasie bardzo żałowałam, ponieważ wiejskie widoki są piękne. Tym bardziej, że jest maj i wszystko tak pęknie kwitnie. Mieszkam w mieście i gdy wysiadłam z samochodu poczułam to świeże powietrze i ten wiejski klimat. Od progu babcia poczęstowała mnie swojskim plackiem. Babcia potem zabrała mnie do obory żeby dać jeść krowom i wyprowadzić je na łąkę. Poszłyśmy również do sadu nazbierać jabłka na kompot. Zrobiłyśmy taki dobry obiad. Były to prażuchy. Pierwszy raz takie dobre jedzenie jadłam. Po obiedzie babcia pokazała mi jak doi się krowy. Gdy już wydoiłam wszystkie wzięłam taczkę i poszłam z pełnymi kankami na mostek w celu sprzedania świeżego mleka. W mgnieniu oka wszystkie kanki się sprzedały. Było bardzo gorąco, więc poszłam usiąść sobie w cieniu brzozy. Jednak mama nie dała mi odpocząć. Przyszła do mnie z kolorowa ładną torebką. Wyglądała ona jakby był w niej jakiś prezent. Jak się okazało mama sprezentowała mi nowe kolorowe kalosze w kwiatuszki, po czym zaprosiła mnie do obory. Do rąk wręczyła mi widły i rozpoczęło się wielkie sprzątanie. Wieczorem razem z mamą sprowadziłyśmy krowy do świeżej, czysto wysprzątanej obory, pożegnałyśmy się z babcią i wróciłyśmy do miasta. Ten wyjazd będę bardzo długo wspominała, ponieważ tam mogłam zobaczyć jak wygląda życie na wsi. Po tym całym dniu spędzonym tam stwierdzam, że na wsi nie da się nudzić, ale we wszystkim co wykonywane jest zachowany taki spokój wewnętrzny, a w mieście każdemu praca pali się w rękach i każdy jest zabiegany.