Jest wtorek, godzina 8:00. To jeden z lepszych dni tygodnia dla klasy IId. Zanim wszedłem do szkoły spotkałem parę uczniów po drodze. Głównym tematem ich rozmów były prace domowe. Nie ma dnia, aby któryś z nich nie zadał pytania typu: ?Czy było coś zadane z polskiego?? lub ?Zapomniałem odrobić matematykę. Czy da mi ktoś z was spisać??. Po wejściu do szkoły kieruję się do szatni, w której ? jak to zwykle w szatniach bywa ? panuje tłok. Słychać strzępki rozmów takich jak: ?Mam nadzieję, że Bartkiewicz mnie nie spyta. Nie chcę znowu dostać pały.? albo ?Uważaj jak chodzisz ? nadepnęłaś mi na nogę!?. Po wyjściu kieruję się do klasy numer 4. We wtorki w tej klasie IId ma polski przez
Jeden dzień z życia Dedala
dwie pierwsze lekcje. Na polskim część klasy zachowuje się głośno. Niestety traci na tym reszta ? pani Moskwin w takich przypadkach zadaje całej klasie dodatkową pracę domową albo(co jest najgorsze) skraca im termin oddania dużych prac domowych oraz czas na przeczytanie lektury, więc reszta klasy stara się być cicho. Pierwszy polski mija szybko. Po dzwonku wszyscy wychodzą na korytarz. Uczniowie są zadowoleni z przerwy od nauki, mimo że ta pierwsza przerwa trwa tylko pięć minut. Na korytarzu zawsze panuje hałas. Wszyscy nawzajem siebie przekrzykują. Niektórzy w pośpiechu przepisują pracę domową lub uczą się przed klasówką. Ta przerwa mija bardzo szybko. Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy wrócili pod drzwi klasy, które otworzyła nam pani od polskiego. Wszyscy zajęli swoje miejsca.. Na szczęścielekcja upłynęła bardzo szybko. Po kolejnym dzwonku uczniowie IId i ja udaliśmy się na drugie piętro do klasy 206. W tej klasie uczą się chemii, albo WOS-u. Obu tych przedmiotów naucza pan Rybka. Tego dnia mieli chemię. Większość uczniów lubi chemię, ponieważ pan od chemii często robi różne ciekawe doświadczenia. Poza tym nie jest bardzo wymagający. Chemia minęła całkiem szybko. Kolejny dzwonek zaprowadził mnie do klasy naprzeciwko pracowni chemicznej. Jest to klasa z numerem 207. Należy ona do klasy IId. Pani Włodarska, która uczy tutaj, jest ich wychowawczynią. Naucza ona matematyki. Klasa nie za bardzo lubi matematykę, gdyż lekcje są po prostu nudne. Przez ćwierć lekcji uczniowie grzecznie przepisują przykłady. Potem większość zaczyna to nudzić, więc przestają pisać w zeszytach. Jeśli ktoś zacznie pracować, to tylko dlatego, że pani stoi w pobliżu takiego delikwenta. Niestety ta lekcja bardzo się dłuży. Na dźwięk dzwonka wszyscy czują się jak zwierzęta wypuszczone z klatki. Uczniowie szybko się pakują i wychodzą z klasy. Kolejna lekcja to język angielski. Lekcja ta odbywa się w klasie numer 203. Tego dnia nie mieliśmy angielskiego z tą panią co zazwyczaj uczy IId, lecz z praktykantką. Pani ta całkiem ciekawie prowadzi lekcje. Ja osobiście z tej lekcji jestem bardzo zadowolony, ponieważ dostałem piątkę (mimo, że reporterom nie stawia się ocen), podobnie jak uczeń Czarek Fałek. Lekcja ta minęła bardzo szybko. Po wyjściu udałem się do sklepiku po picie. Jest on mały i stoi na półpiętrze. Wadą tego sklepiku są ceny, które są troszeczkę wyższe od cen w normalnych sklepach. Ale i tak uczniowie kupują tutaj, bo większość po jakimś czasie staje się głodna, lub spragniona. Gdy stamtąd wyszedłem udałem się ponownie do klasy numer 4. Tym razem IId miała Religię. Pani Krakus, która naucza tego przedmiotu jest w porządku. Pani ta potrafi poprowadzić ciekawie lekcje. Po religii ja i uczeń Piotrek udaliśmy się na obiad. Obiad zjedliśmy w podstawówce, bo gimnazjum jest z nią połączone. Jedyne co dzieli szkołę podstawową, a gimnazjum są drzwi, więc zanim udałem się na obiad musiałem poczekać zanim, któraś z pań otworzy mi i reszcie uczniów te drzwi. Pierwsze daniem był krupnik, a na drugie schab z ziemniakami i mizerią. Po obiedzie wróciłem z powrotem do gimnazjum. Był to już koniec lekcji, więc udałem się do szatni, która się na szczęście wyludniła, ponieważ większość uczniów nie je obiadów. Po ubraniu się zadowolony wyszedłem ze szkoły.
Jest wtorek, godzina 8:00. To jeden z lepszych dni tygodnia dla klasy IId. Zanim wszedłem do szkoły spotkałem parę uczniów po drodze. Głównym tematem ich rozmów były prace domowe. Nie ma dnia, aby któryś z nich nie zadał pytania typu: ?Czy było coś zadane z polskiego?? lub ?Zapomniałem odrobić matematykę. Czy da mi ktoś z was spisać??.
Po wejściu do szkoły kieruję się do szatni, w której ? jak to zwykle w szatniach bywa ? panuje tłok. Słychać strzępki rozmów takich jak: ?Mam nadzieję, że Bartkiewicz mnie nie spyta. Nie chcę znowu dostać pały.? albo ?Uważaj jak chodzisz ? nadepnęłaś mi na nogę!?. Po wyjściu kieruję się do klasy numer 4. We wtorki w tej klasie IId ma polski przez
Jeden dzień z życia Dedala
dwie pierwsze lekcje. Na polskim część klasy zachowuje się głośno. Niestety traci na tym reszta ? pani Moskwin w takich przypadkach zadaje całej klasie dodatkową pracę domową albo(co jest najgorsze) skraca im termin oddania dużych prac domowych oraz czas na przeczytanie lektury, więc reszta klasy stara się być cicho. Pierwszy polski mija szybko. Po dzwonku wszyscy wychodzą na korytarz. Uczniowie są zadowoleni z przerwy od nauki, mimo że ta pierwsza przerwa trwa tylko pięć minut. Na korytarzu zawsze panuje hałas. Wszyscy nawzajem siebie przekrzykują. Niektórzy w pośpiechu przepisują pracę domową lub uczą się przed klasówką. Ta przerwa mija bardzo szybko. Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy wrócili pod drzwi klasy, które otworzyła nam pani od polskiego. Wszyscy zajęli swoje miejsca.. Na szczęścielekcja upłynęła bardzo szybko.
Po kolejnym dzwonku uczniowie IId i ja udaliśmy się na drugie piętro do klasy 206. W tej klasie uczą się chemii, albo WOS-u. Obu tych przedmiotów naucza pan Rybka. Tego dnia mieli chemię. Większość uczniów lubi chemię, ponieważ pan od chemii często robi różne ciekawe doświadczenia. Poza tym nie jest bardzo wymagający. Chemia minęła całkiem szybko. Kolejny dzwonek zaprowadził mnie do klasy naprzeciwko pracowni chemicznej. Jest to klasa z numerem 207. Należy ona do klasy IId. Pani Włodarska, która uczy tutaj, jest ich wychowawczynią. Naucza ona matematyki. Klasa nie za bardzo lubi matematykę, gdyż lekcje są po prostu nudne. Przez ćwierć lekcji uczniowie grzecznie przepisują przykłady. Potem większość zaczyna to nudzić, więc przestają pisać w zeszytach. Jeśli ktoś zacznie pracować, to tylko dlatego, że pani stoi w pobliżu takiego delikwenta. Niestety ta lekcja bardzo się dłuży. Na dźwięk dzwonka wszyscy czują się jak zwierzęta wypuszczone z klatki. Uczniowie szybko się pakują i wychodzą z klasy. Kolejna lekcja to język angielski. Lekcja ta odbywa się w klasie numer 203. Tego dnia nie mieliśmy angielskiego z tą panią co zazwyczaj uczy IId, lecz z praktykantką. Pani ta całkiem ciekawie prowadzi lekcje. Ja osobiście z tej lekcji jestem bardzo zadowolony, ponieważ dostałem piątkę (mimo, że reporterom nie stawia się ocen), podobnie jak uczeń Czarek Fałek. Lekcja ta minęła bardzo szybko. Po wyjściu udałem się do sklepiku po picie. Jest on mały i stoi na półpiętrze. Wadą tego sklepiku są ceny, które są troszeczkę wyższe od cen w normalnych sklepach. Ale i tak uczniowie kupują tutaj, bo większość po jakimś czasie staje się głodna, lub spragniona. Gdy stamtąd wyszedłem udałem się ponownie do klasy numer 4. Tym razem IId miała Religię. Pani Krakus, która naucza tego przedmiotu jest w porządku. Pani ta potrafi poprowadzić ciekawie lekcje. Po religii ja i uczeń Piotrek udaliśmy się na obiad. Obiad zjedliśmy w podstawówce, bo gimnazjum jest z nią połączone. Jedyne co dzieli szkołę podstawową, a gimnazjum są drzwi, więc zanim udałem się na obiad musiałem poczekać zanim, któraś z pań otworzy mi i reszcie uczniów te drzwi. Pierwsze daniem był krupnik, a na drugie schab z ziemniakami i mizerią.
Po obiedzie wróciłem z powrotem do gimnazjum. Był to już koniec lekcji, więc udałem się do szatni, która się na szczęście wyludniła, ponieważ większość uczniów nie je obiadów. Po ubraniu się zadowolony wyszedłem ze szkoły.