Kiedyś, za czasów pana Wojskiego, czyli na przełomie wieku XVIII i XIX, nad rzeką Wilejką, mieszkali dwaj panowie. Byli sąsiadami i nazywali się bardzo podobnie: Domeyko i Doweyko.
Wybrali się pewnego razu na polowanie i wtedy też obaj próbowali uśmiercić napotkaną niedźwiedzicę. Oddali strzały w jej kierunku. Wtedy też rozpoczęła się ich kłótnia, gdyż nie sposób było ustalić, który z nich dokładnie może przypisywać sobie zasługę zabicia zwierzyny. Postanowili więc rozstrzygnąć spór strzelając do siebie przez długość skóry niedźwiedziej. Wieść o pojedynku, którego sekundantem był pan Wojski, rozeszła się wśród ludzi niesłychanie szybko. Przy tym sąsiedzi nie kryli, że za sobą nie przepadają. Nie lubili się tak bardzo nie tylko ze względu na to feralne zdarzenie. Podobieństwo między ich nazwiskami również było powodem sporów. Wszak kiedyś na sejmiku przyjaciele pana Doweyko namawiali innych do oddania na niego głosu. Jednak co poniektórzy zrozumieli, iż mają popierać Domeykę. Kiedy później wznoszono toast za zdrowie tego pierwszego, niektórzy wiwatowali na cześć drugiego z sąsiadów, z czystej pomyłki. Jednak miał miejsce gorszy przypadek. W Wilnie Domeyko zaczepiony przez pijanego szlachcica, stoczył z nim walkę i zwyciężył. Kiedyś ten sam mężczyzna podróżował promem z Doweyką. Wszczął z nim bójkę święcie przekonany, że ma do czynienia z dawnym przeciwnikiem. M. in. te wydarzenia sprawiły, że sąsiedzi ciągle żywili do siebie urazę, ich nazwiska były źródłem problemów dla obu stron. Właśnie kluczową kłótnią, po której panowie postanowili rozstrzygnąć wszelkie spory, była ta dotycząca zabicia niedźwiedzia. Jednakże Wojski nie chciał by pojedynkowali się. Skórę zwierzęcia rozerwał na strzępy i postawił Domeykę po jednej stronie, Doweykę naprzeciw. Nie zamierzał dopuścić do walki i starał się wręcz rozśmieszyć zwaśnionych. Wreszcie sąsiedzi doszli do wniosku, że czas zakończyć bezsensowny spór. Ponadto- stali się nawet przyjaciółmi. Każdy z nich pojął za żonę siostrę swego dawnego wroga, podzielili swe majątki na pół, wybudowali razem karczmę, którą nazwali "Niedźwiadek". Nazwa miała upamiętniać ich ostatnią sprzeczkę, po której zawarli rozejm. I tak panowie żyli w szczęściu, w upragnionym spokoju i wyczekiwanej przez wszystkich zgodzie.
Taką też historię, o tym jak to zagorzali wrogowie stali się dobrymi przyjaciółmi, opowiadał sam pan Wojski swoim krewnym i znajomym. Chciał tym samym rozbawić słuchaczy, a także pouczyć Asesora i Rejenta, którzy to podobny problem, jak bohaterowie Domeyko i Doweyko, mieli między sobą.
0 votes Thanks 0
kociakixdx
Historię dwóch sąsiadów opowiedział bohaterom „Pana Tadeusza” Wojski. Gdy wracali z polowania, on zaczął mówić o Domeyce i Doweyce, którzy ze względu na posiadania nazwisk różniących się jedną literą, byli często myleni. Takie nieporozumienia miały często miejsce na sejmikach - przyjaciele przez nieuwagę stawiali kreskę na przeciwnika Innym razem pewien szlachcic z Wilna po pijanemu pojedynkował się na szable z Domeyką. Po odniesieniu dwóch ran, gdy wracał promem do domu, usłyszał nazwisko Doweyko. Myśląc, że to znowu jego wróg – „podciął” mu wąs.
Historię sąsiadów zakończyła wzmianka o kłótni o niedźwiedzia. Domeyko i Doweyko strzelali kiedyś do zwierzęcia. Jako że obaj byli pewni celności swoich strzałów, rozpoczęli spór o jego skórę (tak jak Asesor z Rejentem). W rozstrzygnięciu konfliktu pomógł im Wojski. Zaproponował, aby pojedynkowali się na pistolety. Gdy nazajutrz ustawili się naprzeciw siebie na odległość rozłożonej skóry niedźwiedzia, jeden stanął przy pysku, drugi przy ogonie - okazało się, że ktoś porozcinał skórę zwierzęcia, więc nie mieli się o co spierać. Zebrana szlachta zaczęła się z nich śmiać, a Wojski kazał im się pogodzić. Tak też uczynili, a po jakimś czasie pożenili się na przemian ze swymi siostrami, zostali szwagrami dzieląc zgodnie majątek na dwie części, a w miejscu pojedynku, do którego nie doszło postawili karczmę „Niedźwiadek”.
Kiedyś, za czasów pana Wojskiego, czyli na przełomie wieku XVIII i XIX, nad rzeką Wilejką, mieszkali dwaj panowie. Byli sąsiadami i nazywali się bardzo podobnie: Domeyko i Doweyko.
Wybrali się pewnego razu na polowanie i wtedy też obaj próbowali uśmiercić napotkaną niedźwiedzicę. Oddali strzały w jej kierunku. Wtedy też rozpoczęła się ich kłótnia, gdyż nie sposób było ustalić, który z nich dokładnie może przypisywać sobie zasługę zabicia zwierzyny. Postanowili więc rozstrzygnąć spór strzelając do siebie przez długość skóry niedźwiedziej. Wieść o pojedynku, którego sekundantem był pan Wojski, rozeszła się wśród ludzi niesłychanie szybko. Przy tym sąsiedzi nie kryli, że za sobą nie przepadają. Nie lubili się tak bardzo nie tylko ze względu na to feralne zdarzenie. Podobieństwo między ich nazwiskami również było powodem sporów. Wszak kiedyś na sejmiku przyjaciele pana Doweyko namawiali innych do oddania na niego głosu. Jednak co poniektórzy zrozumieli, iż mają popierać Domeykę. Kiedy później wznoszono toast za zdrowie tego pierwszego, niektórzy wiwatowali na cześć drugiego z sąsiadów, z czystej pomyłki. Jednak miał miejsce gorszy przypadek. W Wilnie Domeyko zaczepiony przez pijanego szlachcica, stoczył z nim walkę i zwyciężył. Kiedyś ten sam mężczyzna podróżował promem z Doweyką. Wszczął z nim bójkę święcie przekonany, że ma do czynienia z dawnym przeciwnikiem. M. in. te wydarzenia sprawiły, że sąsiedzi ciągle żywili do siebie urazę, ich nazwiska były źródłem problemów dla obu stron. Właśnie kluczową kłótnią, po której panowie postanowili rozstrzygnąć wszelkie spory, była ta dotycząca zabicia niedźwiedzia. Jednakże Wojski nie chciał by pojedynkowali się. Skórę zwierzęcia rozerwał na strzępy i postawił Domeykę po jednej stronie, Doweykę naprzeciw. Nie zamierzał dopuścić do walki i starał się wręcz rozśmieszyć zwaśnionych. Wreszcie sąsiedzi doszli do wniosku, że czas zakończyć bezsensowny spór. Ponadto- stali się nawet przyjaciółmi. Każdy z nich pojął za żonę siostrę swego dawnego wroga, podzielili swe majątki na pół, wybudowali razem karczmę, którą nazwali "Niedźwiadek". Nazwa miała upamiętniać ich ostatnią sprzeczkę, po której zawarli rozejm. I tak panowie żyli w szczęściu, w upragnionym spokoju i wyczekiwanej przez wszystkich zgodzie.
Taką też historię, o tym jak to zagorzali wrogowie stali się dobrymi przyjaciółmi, opowiadał sam pan Wojski swoim krewnym i znajomym. Chciał tym samym rozbawić słuchaczy, a także pouczyć Asesora i Rejenta, którzy to podobny problem, jak bohaterowie Domeyko i Doweyko, mieli między sobą.
Innym razem pewien szlachcic z Wilna po pijanemu pojedynkował się na szable z Domeyką. Po odniesieniu dwóch ran, gdy wracał promem do domu, usłyszał nazwisko Doweyko. Myśląc, że to znowu jego wróg – „podciął” mu wąs.
Historię sąsiadów zakończyła wzmianka o kłótni o niedźwiedzia. Domeyko i Doweyko strzelali kiedyś do zwierzęcia. Jako że obaj byli pewni celności swoich strzałów, rozpoczęli spór o jego skórę (tak jak Asesor z Rejentem). W rozstrzygnięciu konfliktu pomógł im Wojski. Zaproponował, aby pojedynkowali się na pistolety. Gdy nazajutrz ustawili się naprzeciw siebie na odległość rozłożonej skóry niedźwiedzia, jeden stanął przy pysku, drugi przy ogonie - okazało się, że ktoś porozcinał skórę zwierzęcia, więc nie mieli się o co spierać. Zebrana szlachta zaczęła się z nich śmiać, a Wojski kazał im się pogodzić. Tak też uczynili, a po jakimś czasie pożenili się na przemian ze swymi siostrami, zostali szwagrami dzieląc zgodnie majątek na dwie części, a w miejscu pojedynku, do którego nie doszło postawili karczmę „Niedźwiadek”.