Przed oczyma ciągle jeszcze mam pięknie oświetlony Pałac Kultury a w uszach ostatnie dźwięki słynnego ‘Memory’. Z wielką chęcią i uśmiechem szykowałam się do tego krótkiego odpoczynku od szkoły. Miałam przede wszystkim nadzieję na dobrą zabawę. Głównym celem październikowego "wypadu" do stolicy naszego kraju było jej zwiedzanie, poznawanie ważnych obiektów, wędrówka po muzeum. Ten element był konieczny. Nie wszyscy jednak z uwagą przyglądali się zabytkom miasta i słuchali opowieści przewodników. Zamek Królewski, którego okazała bryła wznosi się w pobliżu Kolumny Zygmunta zbytnio nie zrobił na mnie wrażenia. W zasadzie jechałam do Warszawy z myślą, by w teatrze Roma zobaczyć słynny musical „Koty” i nie zawiodłam się. Pięknie przebrani i upstrzeni w pióra aktorzy zachwycili nie tylko swa grą i specyficznymi ruchami ale i nieprzeciętnymi zdolnościami wokalnymi. Utwór „Pamięć” wykonany przez Grizeldę sprawił, że co niektórym łezka zakręciła się w oku. Po ponad dwugodzinnym spektaklu widownia nagrodziła artystów owacjami na stojąco, którym nie było końca. Jednym z punktów wycieczki były Powązki- najstarszy i najbardziej znany cmentarz w Polsce, na którym spoczywa wiele zasłużonych osobistości. Spacerując po alejkach można niemalże czytać, jak w otwartej księdze z życia dawnej Warszawy. Kolejnym etapem była ulica Wiejska a wraz z nią gmach sejmu, w którym obejrzeliśmy między innymi salę obrad i dowiedzieliśmy się wielu informacji dotyczących historii polskiego parlamentu. Podczas dalszej podróży mieliśmy okazję zobaczyć Cytadelę i malownicze Łazienki. Ważnym i jednocześnie ostatnim punktem programu była wizyta w Muzeum Powstania Warszawskiego, podczas której w sposób szczególny pochyliliśmy się nad historią dramatu i bohaterstwa walczących. Dowiedziałam się tam wielu ciekawych rzeczy, które zapewne trudno byłoby odnaleźć w źródłach historycznych, a nawet gdyby mi się to udało, nie wzbudziłoby to we mnie takiego zainteresowania. Warszawa-pełna spalin i zanieczyszczonego powietrza, niekończące się korki, zatłoczone metro i autobusy. Idąc Marszałkowską zauważa się coraz to dziwniejsze, ciekawsze i intrygujące osoby. To miasto to mikstura gustów i charakterów, a co za tym idzie, tłumy indywidualistów. Zjawisko ciekawe i godne obserwacji. Mnie najbardziej podobało się Stare Miasto. Stare kamienice doskonale zachowują dawny klimat. Można tam napić się kawy, zjeść lody lub zrobić sobie portret. Ludzie mieszkający w Warszawie stoją w gigantycznych korkach. Wszędzie jest tłok i zgiełk. Turyści nie dbają o wygląd i czystość miasta, bo im jest to obojętne. Nie chciałabym mieszkać tam na stałe. Choć miasto nie zachwyciło mnie swym urokiem, to jednak było w nim coś, co odróżniało go od innych, być może bardziej malowniczych okolicy. Wróciliśmy zmęczeni, ale zadowoleni, ponieważ czas spędzony z przyjaciółmi był bardzo owocny. Zdobyliśmy dużo nowej wiedzy o świecie i o sobie nawzajem.
Przed oczyma ciągle jeszcze mam pięknie oświetlony Pałac Kultury a w uszach ostatnie dźwięki słynnego ‘Memory’. Z wielką chęcią i uśmiechem szykowałam się do tego krótkiego odpoczynku od szkoły. Miałam przede wszystkim nadzieję na dobrą zabawę. Głównym celem październikowego "wypadu" do stolicy naszego kraju było jej zwiedzanie, poznawanie ważnych obiektów, wędrówka po muzeum. Ten element był konieczny. Nie wszyscy jednak z uwagą przyglądali się zabytkom miasta i słuchali opowieści przewodników. Zamek Królewski, którego okazała bryła wznosi się w pobliżu Kolumny Zygmunta zbytnio nie zrobił na mnie wrażenia. W zasadzie jechałam do Warszawy z myślą, by w teatrze Roma zobaczyć słynny musical „Koty” i nie zawiodłam się. Pięknie przebrani i upstrzeni w pióra aktorzy zachwycili nie tylko swa grą i specyficznymi ruchami ale i nieprzeciętnymi zdolnościami wokalnymi. Utwór „Pamięć” wykonany przez Grizeldę sprawił, że co niektórym łezka zakręciła się w oku. Po ponad dwugodzinnym spektaklu widownia nagrodziła artystów owacjami na stojąco, którym nie było końca. Jednym z punktów wycieczki były Powązki- najstarszy i najbardziej znany cmentarz w Polsce, na którym spoczywa wiele zasłużonych osobistości. Spacerując po alejkach można niemalże czytać, jak w otwartej księdze z życia dawnej Warszawy. Kolejnym etapem była ulica Wiejska a wraz z nią gmach sejmu, w którym obejrzeliśmy między innymi salę obrad i dowiedzieliśmy się wielu informacji dotyczących historii polskiego parlamentu. Podczas dalszej podróży mieliśmy okazję zobaczyć Cytadelę i malownicze Łazienki. Ważnym i jednocześnie ostatnim punktem programu była wizyta w Muzeum Powstania Warszawskiego, podczas której w sposób szczególny pochyliliśmy się nad historią dramatu i bohaterstwa walczących. Dowiedziałam się tam wielu ciekawych rzeczy, które zapewne trudno byłoby odnaleźć w źródłach historycznych, a nawet gdyby mi się to udało, nie wzbudziłoby to we mnie takiego zainteresowania. Warszawa-pełna spalin i zanieczyszczonego powietrza, niekończące się korki, zatłoczone metro i autobusy. Idąc Marszałkowską zauważa się coraz to dziwniejsze, ciekawsze i intrygujące osoby. To miasto to mikstura gustów i charakterów, a co za tym idzie, tłumy indywidualistów. Zjawisko ciekawe i godne obserwacji. Mnie najbardziej podobało się Stare Miasto. Stare kamienice doskonale zachowują dawny klimat. Można tam napić się kawy, zjeść lody lub zrobić sobie portret. Ludzie mieszkający w Warszawie stoją w gigantycznych korkach. Wszędzie jest tłok i zgiełk. Turyści nie dbają o wygląd i czystość miasta, bo im jest to obojętne. Nie chciałabym mieszkać tam na stałe. Choć miasto nie zachwyciło mnie swym urokiem, to jednak było w nim coś, co odróżniało go od innych, być może bardziej malowniczych okolicy. Wróciliśmy zmęczeni, ale zadowoleni, ponieważ czas spędzony z przyjaciółmi był bardzo owocny. Zdobyliśmy dużo nowej wiedzy o świecie i o sobie nawzajem.
ZA TĄ PRACE DOSTAŁEM --- 5---