Pewnego razu byłam u koleżanki razem oglądałyśmy film. Zaczęło sie robić pochmurnie i duszno, potem spadł deszcz. Zerwał sie potężny wiatr, był tak silny , że potężne drzewa uginały się jak ździbła trawy. Zrobiło się troche chłodniej. Deszcz lał się jak woda z rynny. Niebo zrobiło się zupełnie ciemno. Chmury wyglądały jak skrzydła czarnego kruka. Pioruny waliły jeden po drugim, co chwilę robiło się to jasno, to ciemno. Grzmoty były tak silne jak huk samolotu. Na szczęście po godzinie zaczęło się przejaśniać i wyszło słońce.
Pewnego razu byłam u koleżanki razem oglądałyśmy film. Zaczęło sie robić pochmurnie i duszno, potem spadł deszcz. Zerwał sie potężny wiatr, był tak silny , że potężne drzewa uginały się jak ździbła trawy. Zrobiło się troche chłodniej. Deszcz lał się jak woda z rynny. Niebo zrobiło się zupełnie ciemno. Chmury wyglądały jak skrzydła czarnego kruka. Pioruny waliły jeden po drugim, co chwilę robiło się to jasno, to ciemno. Grzmoty były tak silne jak huk samolotu. Na szczęście po godzinie zaczęło się przejaśniać i wyszło słońce.
O to chodziło? ;D