opis x rozdziału w pustyni i w puszczy PILNE!!!!!!!!
kalina0093
ROZDZIAŁ X Wszyscy w jednej chwili rzucili się z okropnym krzykiem na Stasia, w mgnieniu oka wydarli mu strzelbę, naboje i przewróciwszy go na ziemię skrępowali mu ręce i nogi postronkami, bijąc go przy tym i kopiąc, póki wreszcie nie odpędził ich Idrys w obawie o życie chłopca. Następnie poczęli rozmawiać urywanymi słowami, jak ludzie, nad którymi zawisło straszliwe niebezpieczeństwo i których ocalił tylko wypadek....
Wszyscy w jednej chwili rzucili się z okropnym krzykiem na Stasia, w mgnieniu oka wydarli mu strzelbę, naboje i przewróciwszy go na ziemię skrępowali mu ręce i nogi postronkami, bijąc go przy tym i kopiąc, póki wreszcie nie odpędził ich Idrys w obawie o życie chłopca. Następnie poczęli rozmawiać urywanymi słowami, jak ludzie, nad którymi zawisło straszliwe niebezpieczeństwo i których ocalił tylko wypadek. -To szatan wcielony! - zawołał Idrys z twarzą pobladłą ze strachu i wzruszenia. -Byłby nas powystrzelał jak dzikie gęsi na karm! - dodał Gebhr. -Ach, gdyby nie ten pies. -Bóg go zesłał. -A chcieliście go zabić! - rzekł Chamis. -Nikt go odtąd nie dotknie. -Będzie miał zawsze kości i wodę. -Allach! Allach! - powtarzał nie mogąc się uspokoić Idrys - śmierć była nad nami. Uf! I poczęli spoglądać na leżącego Stasia z nienawiścią, ale i pewnym zdumieniem, że jeden mały chłopak mógłby stać się przyczyną ich klęski i zguby. -Na proroka! - ozwał się jeden z Beduinów - trzeba przecie zapobiec temu, by ten syn Iblisa nie poskręcał nam karków. Węża wieziemy Mahdiemu! Co myślicie z nim teraz uczynić?wzięlam to z neta ;]
Wszyscy w jednej chwili rzucili się z okropnym krzykiem na Stasia, w mgnieniu oka wydarli mu strzelbę, naboje i przewróciwszy go na ziemię skrępowali mu ręce i nogi postronkami, bijąc go przy tym i kopiąc, póki wreszcie nie odpędził ich Idrys w obawie o życie chłopca. Następnie poczęli rozmawiać urywanymi słowami, jak ludzie, nad którymi zawisło straszliwe niebezpieczeństwo i których ocalił tylko wypadek.
-To szatan wcielony! - zawołał Idrys z twarzą pobladłą ze strachu i wzruszenia.
-Byłby nas powystrzelał jak dzikie gęsi na karm! - dodał Gebhr.
-Ach, gdyby nie ten pies.
-Bóg go zesłał.
-A chcieliście go zabić! - rzekł Chamis.
-Nikt go odtąd nie dotknie.
-Będzie miał zawsze kości i wodę.
-Allach! Allach! - powtarzał nie mogąc się uspokoić Idrys - śmierć była nad nami. Uf!
I poczęli spoglądać na leżącego Stasia z nienawiścią, ale i pewnym zdumieniem, że jeden mały chłopak mógłby stać się przyczyną ich klęski i zguby.
-Na proroka! - ozwał się jeden z Beduinów - trzeba przecie zapobiec temu, by ten syn Iblisa nie poskręcał nam karków. Węża wieziemy Mahdiemu! Co myślicie z nim teraz uczynić?wzięlam to z neta ;]