Opis sytuacji Pojedynek Zbyszka z Rotgierem (Krzyżacy)
Tak około na 1 kartkę z zeszytu
Zgłoś nadużycie!
Pojedynek miał się odbyć już jutro na podwórzu dworu pary książęcej, księżnej Anny Danuty i księcia Janusza. Nadszedł długo oczekiwany dzień, na podwórcu trwały ostatnie przygotowania do mojej walki z Rotgierem, śnieg na placu bitwy został posypany popiołem, abyśmy podczas walki nie poślizgnęli się. Dzisiejszy dzień jest dosyć wilgotny, zimny ale jasny. Widownia była pełna ludzi, księżna Anna Danuta i książe Janusz wraz z dziećmi zajęli honorowe miejsca. W pewnej chwili rozlega się pierwszy głos trąby, wchodzę na pole bitwy z prawej strony, a Rotgierd z lewej. Mój przeciwnik ma na sobie błękitny pancerz, nabiodrza oraz hełm z podniesioną przyłbicą i pawimi piórami. Spoglądając na Rotgiera, poczułem niepokój przed walką z tak doświadczonym rycerzem. Ja byłem zwykłym Zbyszkiem z Bogdańca, ubranym w opinaną, pyszną mediolańską zbroję, na głowie miałem nie zamknięty hełm z okapem, bez piór, na nogach miałem bycze skórzane buty. Na lewych ramionach trzymaliśmy tarcze z herbami, a w prawych rękach topory. Wtedy zabrzmiał drugi dźwięk trąby, to oznaczało dla nas, że za chwilę odbędzie się walka. Na widowni zrobiło się zamieszanie. Mój przeciwnik podszedł do pary książęcej i wypowiedział słowa przed walką. Zdenerwowała mnie jego mowa, pewność siebie i pycha. Zabrzmiał trzeci głos trąby i nadszedł ostateczny czas walki. Zbliżyliśmy się powoli do siebie. Rotgier uderzał bardzo spokojnie i mocno, poczułem wtedy obawę przed lepszym przeciwnikiem. Broniłem się, jak mogłem, rycerz krzyżacki igrał ze mną, ale nie dałem za wygraną, na widowni zrobiło się głośno, przeciwnika zaczęło ogarniać zmęczenie. Wtem zrodziła się we mnie sił, chęć walki i zwycięstwa dla Danusi. Uderzyłem w Niemca, aż jego ramię opadło, potem był jego koniec. Wtedy zrozumiałem, że zdobyłem przewagę i zwyciężyłem ten pojedynek.
Na widowni zrobiło się zamieszanie. Mój przeciwnik podszedł do pary książęcej i wypowiedział słowa przed walką. Zdenerwowała mnie jego mowa, pewność siebie i pycha. Zabrzmiał trzeci głos trąby i nadszedł ostateczny czas walki. Zbliżyliśmy się powoli do siebie. Rotgier uderzał bardzo spokojnie i mocno, poczułem wtedy obawę przed lepszym przeciwnikiem. Broniłem się, jak mogłem, rycerz krzyżacki igrał ze mną, ale nie dałem za wygraną, na widowni zrobiło się głośno, przeciwnika zaczęło ogarniać zmęczenie.
Wtem zrodziła się we mnie sił, chęć walki i zwycięstwa dla Danusi. Uderzyłem w Niemca, aż jego ramię opadło, potem był jego koniec. Wtedy zrozumiałem, że zdobyłem przewagę i zwyciężyłem ten pojedynek.