jnqwy
W końcu nadszedł dzień, w którym muszę zmierzyć się z siostrą. Całą noc myślałam o tym, co wymyśliła matka, co jej przyszło do głowy. Nagle oblał mnie zimny pot. Przecież to Alina jest zawsze tą lepszą i szybszą. Jednak musze stawić jej czoła. Jestem wściekła, ogarnia mnie strach, myślę że sobie nie poradzę, ale muszę zostać żona Kirkora ponad wszystko. Już wczesnym rankiem wyruszyłyśmy do lasu. Serce zaczęło mi kołotać jak wypłoszony ptak, ogarnia mnie niepokój. Jak mało tu malin a wszystkie czerwone jakby krew. Jestem obłąkana i zrozpaczona, nogi mam jak z waty. Boję się ,że przegram. Jednak na dnie serca jest we mnie jakaś iskierka nadziei, być może Alina nie ma jeszcze pełnego dzbana. Podbudowana tą myślą przyspieszam kroku. Podchodzę bliżej, ogarnia mnie taka słabość. Nie wiem co robić, nic nie przychodzi mi do głowy. Odtąd wątpliwości nurtowały mnie stale, nie dawały spokoju. Muszę się wziąć w garść-mówię sobie w duchu i przygryzam wargę do bólu, a paznokcie wbijam w dłonie. To jeszcze nie koniec siostro moja. Ten dzień należy do mnie i zostanę hrabinią Kirkor.
0 votes Thanks 0
karolcia123123123123
Za tyle pkt to nawet wierszyk ułożyłam ;) o tym jak biegłam w wyścigu ;D
Stoję na białej lini Nade mną napis: start Czuję adrenalinę Biec w tym wyścigu - to fart
Już czuję ten mocny stres I wielką tremę przed startem Za chwilę ktoś da miznak I niczym się już nie martwię
Niedługo ruszę już z miejsca I nie jest to jednak żart Za chwilę słyszę komendę: Na miejsca, gotowi, start!
I ruszył tłum, jak torpeda I biegną prędko, co tchu Aż uspokoić się nie da Tak jeden biegnie za dwóch
Za chwilę koniec wyścigu Za uchem coś mi już świerszczy Oh, jakie wielkie to szczęście Byłem na mecie pierwszy!
Już wczesnym rankiem wyruszyłyśmy do lasu. Serce zaczęło mi kołotać jak wypłoszony ptak, ogarnia mnie niepokój. Jak mało tu malin a wszystkie czerwone jakby krew. Jestem obłąkana i zrozpaczona, nogi mam jak z waty. Boję się ,że przegram. Jednak na dnie serca jest we mnie jakaś iskierka nadziei, być może Alina nie ma jeszcze pełnego dzbana. Podbudowana tą myślą przyspieszam kroku. Podchodzę bliżej, ogarnia mnie taka słabość. Nie wiem co robić, nic nie przychodzi mi do głowy. Odtąd wątpliwości nurtowały mnie stale, nie dawały spokoju. Muszę się wziąć w garść-mówię sobie w duchu i przygryzam wargę do bólu, a paznokcie wbijam w dłonie. To jeszcze nie koniec siostro moja. Ten dzień należy do mnie i zostanę hrabinią Kirkor.
Stoję na białej lini
Nade mną napis: start
Czuję adrenalinę
Biec w tym wyścigu - to fart
Już czuję ten mocny stres
I wielką tremę przed startem
Za chwilę ktoś da miznak
I niczym się już nie martwię
Niedługo ruszę już z miejsca
I nie jest to jednak żart
Za chwilę słyszę komendę:
Na miejsca, gotowi, start!
I ruszył tłum, jak torpeda
I biegną prędko, co tchu
Aż uspokoić się nie da
Tak jeden biegnie za dwóch
Za chwilę koniec wyścigu
Za uchem coś mi już świerszczy
Oh, jakie wielkie to szczęście
Byłem na mecie pierwszy!