Odnieś się do słów francuskiej pisarki. Simone de Beauvoir : Nikt nie rodzi się kobietą, tylko się nią staje. Odpowiedz, jaki wpływ na wygląd człowieka ma natura, a jaki - jego własne działanie. Czy tylko cechy biologiczne czynią z ludzi kobiety lub mężczyzn. Uzasadnij swoją wypowiedź.
Mrrruczek
Moim zdaniem ciało nie ma wiele wspólnego z duszą i zgadzam się z przytoczonymi słowami Simone de Beauvoir. Ciało kobiety jest jej przystosowaniem do urodzenia i opiekowania się dziećmi, ciało mężczyzny do umożliwienia kobiecie spełnienia tego zadania - tak ukształtowała nas natura, ale człowiek i tak kształtuje się na swój własny sposób. Kobiety malują się i upiększają, aby przykuć uwagę mężczyzny. Trudno mi powiedzieć na ile jest to naturalne. W świecie zwierząt jest na odwrót - to mężczyzna ozdabia się, aby przypodobać się kobiecie - ona go wybiera lub odrzuca. Dlaczego w "świecie" istoty rozumnej jest odwrotnie? Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, ale myślę, że nasza cywilizacja zostawiła daleko w tyle naturę - czy słusznie? - Nie sądzę. W każdym z nas jest jednak coś głębszego, co odbiega od ciała, dlatego nie wierzę w żadne stereotypy odnośnie płci. Są kobiety które mają "męskie" zdolności i zainteresowania i mężczyźni "kobiece" - często jest to jednak powód do wstydu.
Skąd u nas biorą się stereotypowe zachowania? Myślę, że z wychowania. Co by się stało, gdyby nagle zamienić role już od dziecka i dziewczynkom dawać się bawić samochodzikami, a chłopcom lalkami barbie? Co gdyby nagle zacząć wpajać dzieciakom wzorce przeciwne do ich płci (pomijając oczywiście macierzyństwo) - czy wyrośli by z nich ludzie nieszczęśliwi i pogubieni, czy może po prostu normalni ludzie nie wyobrażający sobie podziału jaki jest teraz, tak jak my nie wyobrażamy sobie zastosowania podanego przeze mnie pomysłu?
To czy da się urodzić mężczyzną lub kobietą od strony duchowej, zależy przede wszystkim od tego, co przez te pojęcia rozumiemy. Bo jeśli kobiecość pojętą jako robienie z siebie delikatnej damy, uczuciowej istoty i męskość jako siłę, powściągliwość w wyrażaniu uczuć itp. To z pewnością nikt nie rodzi się mężczyzną ani kobietą - to tylko wyuczony wzorzec... Z doświadczenia wiem, że to bzdura, że "chłopaki nie płaczą" - gdyby nie był to dla nich wstyd, płakaliby jak dzieci. A wzór ten jest zły, bo przez to, że nie mogą się wypłakać i wykrzyczeć, są słabsi psychicznie, bo duszą wszystko w sobie. Jednym słowem uważam, że przez stereotypy sami siebie krzywdzimy.
Skąd u nas biorą się stereotypowe zachowania? Myślę, że z wychowania. Co by się stało, gdyby nagle zamienić role już od dziecka i dziewczynkom dawać się bawić samochodzikami, a chłopcom lalkami barbie? Co gdyby nagle zacząć wpajać dzieciakom wzorce przeciwne do ich płci (pomijając oczywiście macierzyństwo) - czy wyrośli by z nich ludzie nieszczęśliwi i pogubieni, czy może po prostu normalni ludzie nie wyobrażający sobie podziału jaki jest teraz, tak jak my nie wyobrażamy sobie zastosowania podanego przeze mnie pomysłu?
To czy da się urodzić mężczyzną lub kobietą od strony duchowej, zależy przede wszystkim od tego, co przez te pojęcia rozumiemy. Bo jeśli kobiecość pojętą jako robienie z siebie delikatnej damy, uczuciowej istoty i męskość jako siłę, powściągliwość w wyrażaniu uczuć itp. To z pewnością nikt nie rodzi się mężczyzną ani kobietą - to tylko wyuczony wzorzec... Z doświadczenia wiem, że to bzdura, że "chłopaki nie płaczą" - gdyby nie był to dla nich wstyd, płakaliby jak dzieci. A wzór ten jest zły, bo przez to, że nie mogą się wypłakać i wykrzyczeć, są słabsi psychicznie, bo duszą wszystko w sobie. Jednym słowem uważam, że przez stereotypy sami siebie krzywdzimy.