Stanisław II August Poniatowski herbu Ciołek (urodzony w Wołczynie 17 stycznia 1732 roku, zmarł w pałacu Marmurowym, Petersburg, Rosja 12 lutego 1798 roku)herb
Syn Stanisława Poniatowskiego herbu Ciołek generała szwedzkiego, kasztelana krakowskiego i Konstancji księżnej Czartoryskiej herbu Pogoń Litewska, córki Kazimierza księcia Czartoryskiego herbu Pogoń Litewska, podkanclerzego litewskiego, starosty wileńskiego i Izabeli Morsztynówny.
Od 1755 roku pełnił urząd stolnika litewskiego. W latach 1784 do 1790 był podskarbim wielkim litewskim, później został starostą przemyskim. 6 września 1764 roku został wybrany na króla polskiego i wielkiego księcia litewskiego (koronowany 25 listopada 1764 roku). 25 listopada 1795 roku abdykował.
Tytulara władcy:Z Bożej łaski i woli narodu król Polski, wielki książę litewski, ruski, pruski, mazowiecki, żmudzki, kijowski, wołyński, podolski, podlaski, inflancki, smoleński, siewierski i czernihowski etc. etc.
Morganatyczna żona od 1784 roku Elżbieta z Szydłowskich herbu Lubicz (urodzona około 1748 roku, zmarła w Warszawie 1 czerwca 1810 roku), córka Teodora Szydłowskiego herbu Odrowąż wojewody płockiego i Teresy Witkowskiej, wdowa po Janie Jerzym Grabowskim (zmarł w 1789 roku) generale-lejtnancie litewskim i marszałku konfederacji słuckiej.
Władca prywatnie.
Stanisław Antoni Poniatowski urodził się w 1732 roku (imię August przyjął po elekcji). Jego matką była ambitna kobieta, Konstancja Czartoryska, a ojcem Stanisław, twórca wielkości rodu Poniatowskich, związany przez małżeństwo z Familią Czartoryskich. Ojciec był mądrym i zręcznym politykiem, jednym z bardziej światłych przedstawicieli Familii. Podróżując często, prowadził burzliwą działalność. Synów wychowywał surowo. Nakazał im unikania alkoholu i przestrzegał przed wczesnym ożenkiem. Stanisław miał liczne rodzeństwo. W przyszłości syn jego brata, Andrzeja - książę Józef, stał się ulubieńcem króla. Stanisław August był człowiekiem o wybitnej inteligencji i niezwykle szerokich zainteresowaniach. Miał ujmujący sposób bycia, talent oratora i rozmówcy oraz łatwość w dobieraniu argumentów. Dzięki temu łatwo wywierał duży wpływ na otaczających go ludzi. Stanisław miał miłą powierzchowność, choć nie uważano go za okaz tak zwanej męskiej urody. Poniatowski był Europejczykiem w każdym calu. Uzyskał staranne wykształcenie, zjeździł obce kraje, posługiwał się swobodnie kilkoma językami. Był, dążącym do celu najrozmaitszymi środkami, pragmatykiem. Uważany był za elastycznego polityka, odznaczającego się trzeźwością sądów i wspaniałomyślnością. W wieku 23 lat został sekretarzem posła angielskiego w Petersburgu. Tam też, na uroczystym obiedzie, poznał wielką księżnę Katarzynę. Zrobiła ona na nim wielkie wrażenie, zresztą nawzajem przypadli sobie do gustu. Rozpoczął się ich romans (rok 1755) trwający kilka lat. Doświadczona Katarzyna była pierwszą kobietą i miłością Stanisława. Mieli ze sobą córeczkę, ale zmarła ona w wieku dwóch lat. Romansu Stanisława i Katarzyny nie udało się utrzymać w tajemnicy. Wybuchł skandal (Katarzyna była mężatką), który z trudem udało się załagodzić. W późniejszym okresie Stanisław August, już jako władca, miał stale do czynienia z carycą. Po dawnym sentymencie nie pozostało jednak śladu. Gdy jego brat usiłował doprowadzić do małżeństwa Poniatowskiego z którąś z Habsburżanek Katarzyna, nie życząc sobie wzmocnienia potęgi polskiego króla, udaremniła jego wysiłki. Do końca życia spotykały Stanisława upokorzenia z strony carycy. Po abdykacji ostatnie dwa lata życia spędził Stanisław August w Petersburgu. Zmarł tam w Pałacu Marmurowym w roku 1798, otoczony niesławą i obojętnością rodaków. Pochowany został w Petersburgu, potem jego szczątki przeniesiono do kościoła w Wolborzu, aby wreszcie ostatecznie sprowadzić je do kraju.
Działalność publiczna.
Stolnik litewski, Stanisław Poniatowski, pełnił funkcję sekretarza przy pośle angielskim w Petersburgu. Po kilku latach sam został posłem elektora saskiego Augusta III na dworze rosyjskim. Związany był z Familią, stronnictwem Czartoryskich. Po śmierci Augusta III Wettina Katarzyna II była zdecydowana uczynić z Polski uległego i użytecznego sojusznika Rosji. W tym celu zaplanowała wyniesienie na tron polski człowieka, który by wszystko Rosji zawdzięczał. Za jego pomocą chciała skończyć w Polsce z anarchią i wpływami innych niż Rosja mocarstw. Katarzyna pisała: "Jest rzeczą nieodzowną, abyśmy wprowadzili na tron polski Piasta dla nas dogodnego, użytecznego dla naszych rzeczywistych interesów, jednym słowem człowieka, który by wyłącznie nam zawdzięczał swe wyniesienie. W osobie hrabiego Poniatowskiego, stolnika litewskiego, znajdujemy wszystkie warunki niezbędne dla dogodzenia nam i skutkiem tego postanowiliśmy wynieść go na tron Polski". Od Poniatowskiego Rosja oczekiwała opieki nad prawosławiem i poparcia pretensji rosyjskich w sprawie regulacji granic. Pomagając Poniatowskiemu w objęciu władzy w Polsce Katarzyna kierowała się nie osobistymi sympatiami ale zimną kalkulacją. W 1764 roku szlachta jednogłośnie wybrała Stanisława Poniatowskiego królem. Nie bez znaczenia był fakt, że wojska rosyjskie stały wtedy trzy mile od Warszawy. Po sięgnięciu po tytuł, Poniatowski na pierwsze wydatki otrzymał od carycy 100 tysięcy czerwonych złotych. Mimo bezdyskusyjnej zależności od carycy od początku usiłował się z nią targować o reformy. Katarzyna II jednak szybko ostudziła jego zapały. Wykorzystywała trudną sytuację finansową króla i przy każdym sygnale niesubordynacji wstrzymywała subsydia dla Poniatowskiego. Jedyną szansą na uzyskanie zgody Rosji na ograniczone chociażby reformy było przyjęcie propozycji rosyjskiej na wspólną walkę z Turcją. Katarzyna II nie pragnęła rozpadu Polski i jej polityka przez długi czas zabezpieczała nasz kraj przed agresywnymi planami Prus. Poniatowski nie miał oparcia w dziedzicznym państwie, ani w związkach dynastycznych w Europie. Nie miał też wielkiej rodowej fortuny. Sojusznika znajdował jedynie w osobie samej Katarzyny oraz w rodzie Czartoryskich. Wynik elekcji zapoczątkował jednak proces dekompozycji Familii. Poniatowski próbował realizować własną politykę. Wyraźnie chciał zdystansować się od Rosji ale jego sytuacja była niezwykle trudna. Naród szlachecki był nieufny wobec tronu i przywiązany do "złotej wolności". Rola króla sprowadzała się do rozdawnictwa starostw i urzędów między rywalizujące koterie magnackie. Poniatowski od początku popadł w konflikt ze szlachtą zrażając ją swym nowatorstwem i chęcią reform. Także większość konserwatywnych magnatów była mu przeciwna. Stara oligarchia, pogardzając rodziną "dorobkiewiczów" Poniatowskich, nie mogła pogodzić się z wywyższeniem stolnika litewskiego. Czartoryscy także szybko stracili nadzieję, że będą w stanie sprawować kuratelę nad siostrzeńcem. Sam król miał wysokie wyobrażenie o swej misji cywilizacyjnej i reformatorskiej. Pierwsze lata panowania to okres wszechstronnej inicjatywy reformatorskiej w dziedzinie skarbowej (uregulowanie stosunków monetarnych) i wojskowej. W 1765 roku król założył Szkołę Rycerską, mającą kształcić młodzież w duchu reformatorskim. Rozpoczęto wielką kampanię oświatowo-dydaktyczną (między innymi za pośrednictwem, wychodzącego z inicjatywy króla, pisma "Monitor"). Chciano w ten sposób uzyskać społeczną aprobatę na dalsze reformy. Jednak na przeszkodzie temu procesowi stanęła ingerencja z zewnątrz.
Przeciwnicy króla i Familii zwrócili się bowiem do Berlina i Petersburga z denuncjacjami reformatorskich dążeń godzących w "polskie wolności". Prusy były niezadowolone z uchwał sejmu konwokacyjnego, a Rosja nalegała na rozstrzygnięcie sporów granicznych i rozwiązanie problemu różnowierców. Ostatecznie Rosja i Prusy zagroziły Polsce wojną, wysuwając żądania związane z obroną liberum veto i politycznym równouprawnieniem szlachty różnowierczej. Wojska rosyjskie wkroczyły do Polski. Pod ich protekcję zawiązały się w 1767 roku dwie konfederacje dysydenckie: litewska w Słucku i koronna w Toruniu.
Następnie, chcąc złamać opór króla w sprawie reform a Czartoryskich w sprawie dysydentów, Mikołaj Repnindoprowadził do zawiązania konfederacji radomskiej (rok 1767). I tak po trzech latach panowania, opuszczony niemal przez wszystkich, Stanisław August znalazł się o krok od detronizacji. Król przyjął żądania agresorów a zastraszona szlachta uznała dyktat Repnina, ustępując w sprawie różnowierców. Procesowi reform położono tamę. Wprowadzono zapis o prawach kardynalnych (wolna elekcja, liberum veto i wypowiadanie posłuszeństwa królowi). Gwarantką ustroju i granic Rzeczypospolitej została Katarzyna II. Rozwiązanie to nie odpowiadało jednak opozycyjnym magnatom i szlachcie. W 1768 roku zawiązana została konfederacja barska. Objęła swym zasięgiem znaczne obszary Rzeczypospolitej, a przyłaczyła się doń większość, buntującej się przeciw zależności od Rosji oraz reformom, szlachty. Walki trwały przez cztery lata. Konfederaci ogłosili detronizację Stanisława Augusta i próbowali go porwać. Trudności z pacyfikacją Rzeczypospolitej uświadomiły Rosji fiasko protekcyjnej polityki. Nie udało się skłonić Poniatowskiego i Czartoryskich do energicznego zwalczania konfederatów. Katarzyna II postanowiła więc zmienić kurs polityczny wobec Polski i ulec namowom Prus w kwestii rozbiorów. W wyniku rokowań rozbiorowych armie trzech mocarstw zalały bezbronny praktycznie kraj (rok 1772). Nastąpił pierwszy rozbiór Polski w wyniku którego Rzeczpospolita utraciła znaczne i ważne gospodarczo terytoria. Bardzo pogorszyła się jej pozycja międzynarodowa. Mocarstwa rozbiorowe zażądały od szlachty ratyfikacji traktatów rozbiorowych. Zastraszony przez obce wojska sejm, mimo prób oporu ze strony szlachty (Rejtan) oraz cichej opozycji króla i Familii uznał pierwszy rozbiór Polski (rok 1773). Na sejmie rozbiorowym dokonano jednak pewnych doniosłych reform. Utworzono Komisję Edukacji Narodowej. Jej pracom patronował sam król. Powołano też Radę Nieustającą. Formalnie, odbierając królowi najważniejszą prerogatywę, jaką było rozdawnictwo starostw i urzędów, sprowadzała ona jego władzę niemal do zera. Podkreślić należy, że mimo wszystko, rządy Rady stanowiły pewien postęp w porównaniu z poprzedzającą je anarchią. Jako dzieło Katarzyny II Rada była jednak powszechnie znienawidzona. Kolejne lata przyniosły próby kontynuacji reform pod auspicjami króla. Rosja zareagowała jednak szybko co doprowadziło do zahamowania tego procesu a królewskie stronnictwo straciło reformatorską inicjatywę. Nastąpiła jednak pewna stabilizacja sytuacji. Wojska rosyjskie opuściły Rzeczpospolitą. Rosja podjęła próbę zachowania równowagi między królem a opozycją magnacką. Pozycja króla umocniła się. Po zaprzestaniu reform poprawiły się też nastroje szlachty. Wokół Stanisława Augusta zgromadziło się, złożone z fachowców, stronnictwo wytrawnych polityków. W sejmie i senacie król rozporządzał większością głosów. Mimo bardzo ograniczonego arsenału środków działania (jedynie listy, ordery, prezenty) Stanisław potrafił pozyskać zaufanie znacznej części szlachty i senatorów. Zdołał też pozyskać uznanie i sympatię oświeconej Europy.
W 1787 roku Stanisław August Poniatowski spotkał się w Kaniowie z Katarzyną II. Nie widzieli się od 30 lat i król liczył, że dzięki starym sentymentom zdoła wytargować zgodę Rosji na reformy. Stanisław August wiele sobie obiecywał po tym spotkaniu. Czekał na carycę miesiąc. Spotkanie odbyło się bez świadków, trwało tylko pół godziny i przyniosło królowi wielkie rozczarowanie. Tymczasem w kraju narastała antykrólewska opozycja magnacka. W narodzie bardzo silne były nastroje antyrosyjskie. Wrzenie ogarniało cały kraj. W takich warunkach zwołano w Warszawie Sejm, zwany później Czteroletnim (lata 1788 - 1792). Sytuacja międzynarodowa wydawała się korzystna. Prusy, skłócone z Rosją, wyrażały chęć poparcia reform planowanych przez patriotów. W 1790 roku podpisano nawet polsko - pruski sojusz obronny. Ostatecznie w 1791 roku Stanisław August opracował swój program, który zdecydowano się wprowadzić w życie z pominięciem proceduralnych trudności.
Pierwszym krokiem, dla pozyskania poparcia mieszczaństwa, było uchwalenie prawa o miastach. Uchwalono też prawo o sejmikach, wykluczające szlachtę bez posesji z udziału w życiu politycznym kraju. W wyniku tajnych konsultacji zmieniono projekt króla proponując osłabienie pozycji monarchy. Nadszedł historyczny dzień 3 maja 1791 roku. Przebieg wydarzeń został starannie wyreżyserowany. Skorzystano z faktu obecności w Warszawie małej liczby posłów. Zapewniano sobie z góry poparcie większości obecnych. Działano przez zaskoczenie dokonując swoistego zamachu stanu. Wojsko stanęło pod bramą, mieszczanie wyszli na ulicę. Opozycja była zdezorientowana. To wszystko umożliwiło uchwalenie ustawy. W obronie konstytucji stronnictwo patriotyczno - królewskie wysunęło hasło "król z narodem, naród z królem". Dzięki działalności Stanisława Augusta, który zjednywał powiatowych polityków osobistymi listami, obietnicami urzędów, orderami, sejmiki z 1792 roku przyniosły niemal powszechną akceptację konstytucji. Oparta na projekcie Stanisława Augusta Konstytucja 3 Maja stworzyła fundament, na którym można było budować nowoczesne państwo. "Mądry król" przeżywał apogeum popularności w kraju. Nadchodziły liczne głosy aprobaty z innych państw. Rzeczpospolita po raz pierwszy od dawien dawna miała króla pogodzonego że szlachtą, zreformowany sejm i rząd oraz na nowo "urządzony" stan miejski. Powołano, liczącą 60 tysięcy zbrojnych, armię. Ale jednocześnie skarbiec był pusty a magnaci ze stronnictwa hetmańskiego wielce niezadowoleni. Sytuacja międzynarodowa również pogarszała się w szybkim tempie. Rosja doszła do porozumienia z Prusami i nie zamierzała tolerować prób przekształcenia Rzeczypospolitej w silne i niezależne państwo. Jedynie Austria zaprzątnięta konfliktem z Francją skłonna była zaakceptować sytuację w Polsce. W 1792 roku wojska rosyjskie wkroczyły do Polski. Pretekstem do tego stała się, zawiązana przez konserwatywnych magnatów, konfederacja targowicka.
Naczelny wódz, Stanisław August, nie wierzył w możliwość powstrzymania wojsk rosyjskich i z góry zakładał odwrót wszystkich sił ku Warszawie. Król traktował tę wojnę jako demonstrację wojskową, skapitulował prawie bez walki i zdecydował się na prowadzenie rokowań pokojowych. Nie zamierzał toczyć bitew z Rosjanami, większość wojsk zatrzymał w głębi kraju. Dowództwo wojsk koronnych powierzył swemu siostrzeńcowi księciu Józefowi Poniatowskiemu i wzywał go wciąż do odwrotu. Jednak chcąc upamiętnić połowiczny sukces Polaków pod Zieleńcami król ustanowił order "Virtuti Militari". Katarzyna II odrzuciła wszelkie propozycje negocjacji. Domagała się przystąpienia króla do Targowicy, a w razie przedłużenia oporu groziła detronizacją i rozbiorem. Uznając, że nie ma najmniejszych szans na zwycięstwo i aby zapobiec kolejnemu rozbiorowi patrioci z Hugo Kołłątajem na czele opowiedzieli się za akcesem króla do Targowicy. Król przystąpił do konfederacji i rozkazał wstrzymać działania wojenne. W przyszłości cała winę za kapitulację i jej skutki zrzucono na Stanisława. W 1793 roku w Petersburgu Prusy i Rosja podpisały konwencję rozbiorową. Austria, pochłonięta konfliktem z Francją, pozostałą na uboczu. Nastąpił drugi rozbiór Polski.
Został on ratyfikowany przez sejm w Grodnie w roku 1793. Aresztowania, konfiskaty dóbr, przekupstwo i obecność obcych wojsk zmusiły posłów do uległości. Był to ostatni sejm Rzeczypospolitej szlacheckiej. W tej niezwykle trudnej sytuacji król Stanisław August szukał szansy na zachowanie choć resztki suwerenności okrojonej Rzeczpospolitej. Nie wierzył w sukces w walce zbrojnej. Jednak wypracowany w Grodnie kompromis nie został wcielony w życie. Rosja straciła przekonanie o jego celowości, a polscy patrioci nie chcieli w ogóle o nim słyszeć. W kraju i na emigracji powstało sprzysiężenie powstańcze i w 1794 roku doszło do wybuchu powstania kościuszkowskiego. Król, będąc przekonanym o nieuchronnej, ostatecznej katastrofie państwa stał na uboczu wydarzeń w czasie dramatycznych miesięcy Insurekcji. Gdy nadszedł moment kapitulacji, przywódcy Insurekcji powierzyli Stanisławowi Augustowi ostatnią, beznadziejną misję pertraktowania ze zwycięzcą. Katarzyna II postanowiła jednak usunąć Stanisława Augusta z tronu. Król został internowany w Grodnie pod opieką Repnina. Prusy i Austria zajęły ziemie Rzeczypospolitej. Faktom dokonanym towarzyszyły rokowania rozbiorowe. Likwidacja państwa polskiego była przesądzona. Trwały zażarte targi o podział łupu, między zaborcami dochodziło do poważnych nieporozumień na tym tle. Ostateczne porozumienia, na mocy których Warszawa znalazła się we władaniu Prus, podpisano w 1795 roku a Stanisław August abdykował miesiąc później.
Bilans panowania.
Panowanie żadnego chyba króla nie obfitowało w tak tragiczne i dramatyczne wydarzenia. Stanisław August skazany został przez los na rolę figuranta i biernego obserwatora tragicznych wypadków i likwidacji państwa. Jest on jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w historii. Jego przeciwnicy obarczają go odpowiedzialnością za wszystkie nieszczęścia, które spotkały Polskę w okresie jego panowania. Potępiają beztroskę Stanisława Augusta w wydawaniu pieniędzy ponad stan. Czy przeznaczanie ogromnych sum na zbiory sztuki i pałac w Łazienkach było słuszne w tak trudnej sytuacji kraju? Krytycy widzą w Stanisławie Auguście Poniatowskim króla słabego charakteru, lękliwego, uległego wobec Rosji i dbającego przede wszystkim o własne interesy. Na ocenę jego panowania olbrzymi wpływ ma oczywiście kapitulacja w 1792 roku i akces do Targowicy, oraz udział w sejmie grodnieńskim.
Bilans panowania Stanisława Augusta zawiera również szereg pozytywów. Zaliczyć do nich możemy: wyjście z marazmu czasów saskich, odbudowa i reforma instytucji państwowych, dyplomacji, armii, gospodarki. Na poważną skalę prowadzony był mecenat kultury. Z dworem związani byli tacy twórcy jak Fontana, Merlini, Bacciarelli, Canaletto, Norblin. Do dzisiaj mówimy o przełomie czasów stanisławowskich, o literaturze i stylu Stanisława Augusta. Sam król chciał być cywilizatorem swych poddanych. Wśród jego dokonań wymienić należy Szkołę Rycerską, Komisję Edukacji Narodowej, Konstytucję 3 Maja, obiady czwartkowe, przebudowę zamku w Warszawie oraz szczytowe osiągnięcie stylu Stanisławowskiego - letnią rezydencję króla - Łazienki.
Losy króla po abdykacji i śmierci
Niewątpliwie najistotniejszymi osiągnięciami panowania ostatniego naszego monarchy, Stanisława Augusta Poniatowskiego (1764-1795) było powołanie do życia Komisji Edukacji Narodowej (1773) oraz ustawa rządowa z 3 Maja 1791 roku, zwaną konstytucją majową. Ten, niewątpliwie tragiczny monarcha niemało zasłużył się dla kultury narodowej, jako sprawca nowego świata polskiego tworzenia, twórca narodowej edukacji, uruchomił polską zdolność myślenia, z rozwoju oświaty czyniąc narzędzie przetrwania klęski politycznej. To przecież Stanisław August - mimo rozbiorów - wyzwolił w elitach narodu bunt umysłów, wpisując Polaków w europejski postęp pomimo rozbiorów, właśnie przeciw nim. Przeoranie świadomości społecznej, przeciwstawienie przemocy - społeczeństwa zdolnego do myślenia, było niejako wartością polityczną, wnoszącą niewątpliwie jutrzenkę nadziei w klęskę rozbiorów. Nadziei .w końcu przecież spełnionych. - Nie doczekam brylantowych dni, ale je przygotuje siejąc ziarno w ziemię, którą mnie przysypią pisał u schyłku życia król. A schyłek ten był trudny, podobnie jak niezwykłe stały się pośmiertne losy Stanisława Augusta.
Po upadku powstania kościuszkowskiego Stanisław August na rozkaz carowej Katarzyny II opuścił Warszawę i udał się pod opieką księcia Mikołaja Repnina do Grodna. 24 października 1795 roku trzy mocarstwa dokonały ostatecznego podziału Rzeczypospolitej, która tym samym znikała z mapy Europy. Od Stanisława Augusta zażądano formalnej abdykacji. Miesiąc później, 25 listopada, równo w rocznicę swojej koronacji, Stanisław August abdykował. Liczył wówczas sześćdziesiąt trzy lata, był zmęczony życiem, chciał na koniec odpocząć i to w ukochanej przezeń Italii.
I w tym momencie raz jeszcze zawiódł się na potężnej Katarzynie. Wedle jej życzenia resztę życia miał spędzić w Grodnie pod troskliwą opieką księcia Repnina. Tymczasem los zrządził inaczej. 17 listopada 1796 roku imperatorowa Rosji zmarła, a jej syn car Paweł postanowił wypuścić z więzienia polskich patriotów, a w marcu 1797 roku ostatniego polskiego monarchę zaprosił do Petersburga, oddając mu na rezydencję Pałac Marmurowy. Rozpoczynał się nowy, tym razem ostatni, okres w życiu ekskróla Stanisława. Otoczony wiernymi dworzanami, bywał na dworskich uroczystościach, pisał pamiętniki, tęskniąc do kraju. 12 lutego 1798 roku śmierć położyła kres życiu Stanisława. Wkrótce odbyły się podniosłe uroczystości pogrzebowe z udziałem cara Pawła. Cesarski dwór, mieszkańcy nadnewskiej stolicy Rosji oddawali ostatni hołd cieniom polskiego monarchy. Ciało złożono w podziemiach kościoła św. Katarzyny w Petersburgi. Tu miało spoczywać aż do roku 1938. Los sprawił, że Polacy zapomnieli lub też nie chcieli pamiętać o tym zasłużonym królu, wzbudzającym w naszej historii zawsze emocje.
Po pierwszej wojnie, światowej sprowadzono do kraju prochy wielu osób pochowanych na terenie Rosji. Osobę Stanisława Augusta zawsze pomijano. I słusznie z oburzeniem pisał w roku 1926 roku znany historyk kultury i publicysta Stanisław Wasilewski: gdy dwa lata temu powódź w Petersburgu. zniszczyła groby polskie w podziemiach kościoła św. Katarzyny, zwrócił się rzad sowiecki z propozycją do Polski, aby sobie zabrała resztki swoich nieboszczyków. Oprowadzono tedy do Ojczyzny ciało p. Prota i pochowano w Grójca, przywieziono zwłoki. Kalasantego: i pochowano u Kutnie itd. Jeden tylko pan Stanislaw Poniatowski pozotał nadal na łasce rozbitej trumny gruzach podziemi. Prawda, ten Poniatowski to był przestępca i prawie zbrodniarz, który nic więcej nie zrobił, tylko rzucił podwaliny nowożytnej kultury duchowej. Prawda, że to rozwiąźle, pudrowane paniczysko nie wy myśliło niczego więcej, tylko jakąś tam komisję edukacyjną, stworzyło sztukę polską 18. wieku i Łazienki, zorganizowało produkcję przemysłową. To niewiele, ale zawsze, jaki był, taki byt, w każdym razie nie gorszy od pana Prota w Grójca i pana Kalasantego w Kutnie... nie gorszy o tyle przynajmniej, że i jemu patrzyłby się krzyżyk na grobie i pół metra ziemi w Polsce.
Jednak wtedy monarszych zwłok nie sprowadzono. Rok po artykule Wasilewskiego za którym wiązał się w Warszawie komitet celem sprowadzenia doczesnych szczątek Stanisława Augusta Poniatowskiego. Lecz w roku 1927 wskutek wyraźnej niechęci sfer rządowych, a szczególnie wicepremiera Kazimierza Bartla, sprawę odłożono do akt.
Tymczasem z początkiem roku 1938 rząd radziecki zwrócił się do władz polskich, aby te zabrały z podziemi leningradzkiego kościoła św. Katarzyny, spoczywające tam trumny, ponieważ świątynię przeznaczono do natychmiastowej rozbiórki. I oto krakowski "Ilustrowany Kuryer Codzienny" z 30 lipca 1938 roku przyniósł nastupującą wzmiankę: Na Polesiu krąży niezwykła wieść, jakoby zwłoki ostatniego króla Stanisława Augusta wrócić miały do Walczy na nad. Pulwą, niewielkiej osady, odległej od Brześcia o 35 km W miejscowości tej urodził się i spędził lata dziecięce Stanisław August Poniatowski, którego metryka zachowała się do dzisiaj w zabytkowym kościele. W ścisłej tajemnicy zwłoki królewskie sprowadzono niedawno z Leningradu i złożono tymczasowo, w podziemiach kościoła - a niżej czytamy lakoniczny komunikat Polskiej Agencji Telegraficznej o sprowadzeniu królewskiego ciała bez jakichkolwiek wyjaśnień. Parę dni później "Ilustrowany Kuryer Codzienny" donosił: W wielkiej . tajemnicy 15 lipca o godz. l po północy zajechały pod kościół w Wołczynie dwa auta ciężarowe ze zgaszonymi światłami. W jednym aucie znajdowała się trumna i robotnicy z poza terenu Wołczyna, a w drugim policjanci, którzy kordonem otoczyli kościół. W. autach osobowych. przybyli przedstawiciele rządu i ambasady sowieckiej w Polsce. Z mieszkańców Wołczyna obecny był jedynie ksiądz proboszcz. Robotnicy. przy świetle kieszonkowych. latarek elektrycznych umieścili trumnę ze zwłokami w podziemiach kościoła: Tyle wzmianki prasowe. Tak po z górą stu la przyjmowała druga Rzeczpospolita szczątki króla Stanisława Augusta. Wracał nie witany, a władze obeszły się z nim jak z najgorszym złoczyńcą, którego grzebie się potajemnie. Premier Felicjan Sławoj-Składkowski zadecydował, że Stanisław August nie jest godzien nie tylko Wawelu, ale i Warszawy. Proboszcz wołczyńskiej parafii Antoni Czyszewicz nakazał trumnę zamurować w jednej z nisz kościoła. Obecnym nakazano milczeć pod rygorem surowych kar, jako że sprawa była wagi państwowej. Jednym z przypadkowych uczestników tego haniebnego pochówku był artysta Józef Charyton, któremu proboszcz Czyszewicz polecił kilka dni wcześniej odnowienie i ozdobienie niszy kościoła, nie wyjaśniając mu, dlaczego ma te zrobić. Po latach z nieukrywanym żalem Charyton, który z czasem stał się strażnikiem królewskiego grobu, pisał: Tak to powitanie ugotowała Rzeczypospolita swemu ostatniemu pomazańcowi, powracającemu z wygnania do ojczyzny: zamiast uroczystości pogrzebowych z udziałem przedstawicieli całego narodu - wstydliwie skrywana pod osłoną nocy sekretna akcja policji; zamiast reprezentacyjnych żałobnych ekwipaży - dwie brudne policyjne budy, kryte łatanymi plandekami.
Wkrótce na łamach prasy codziennej i periodycznej rozpętała się zażarta dyskusja nie tylko o miejsce dla ostatniego monarchy, lecz także o właściwą ocenę jego panowania, jednym słowem - zasług i przewinień zmarłego. Potajemne sprowadzenie - szczątków Stanisława Augusta oraz pochowanie ich w Wołczynie do głębi wstrząsnęło całą opinią publiczną. Na łamach "Głosu Narodu", "Ilustrowanego Kuryera Codziennego", "Tygodnik Ilustrowanego", a przede wszystkim "Wiadomości Literackich", by poprzestać na wymienieniu najważniejszych czasopism, rozpoczęto wielką dyskusję.. Pojawiły się głosy, aby króla pochować w Warszawie, w podziemiach katedry św. Jana, względnie w osobnym mauzoleum na terenie Łazienek. Większość jednak wypowiadała się za Wawelem jako najwłaściwszym miejscem dla królewskich zwłok, lecz nie brakło i tych, którzy żądali odesłania trumny z powrotem do Leningradu. Dyskutowano ostro, namiętnie kuszono się o ponowną analiza panowania Stanisława Augusta, .brano pod. rozwagi, wszystkie, plusy i minusy monarchy. Przeważała jednak zgodna opinia, że Wołczyn nie jest właściwym miejscem spoczynku dla ostatniego naszego monarchy, a postępowanie polskich. władz wywołało głębokie oburzenie, z bólem i rozgoryczeniem pisał o tym prof. UJ Stanisław Estreicher: Konspiracyjny niegodny wielkiego narodu i wielkiego - mimo wszystkich swych biegów króla - pogrzeb w Wołczynie tłumaczy się w moich. oczach niczem, chyba nieznajomością dziejów, zarówno Stanisława Augusta, jak całych porozbiorowych. Miejsce dla Stanisława Augusta jest - na Wawelu, tam gdzie leżą zwłoki innych królów narodu obok zwłok kilku królów-duchów. Pogrzebanie ich gdziekolwiek indziej źleby świadczyło o obecnym pokoleniu, o jego rozumieniu łącznością najważniejszych wydarzeń i jego wdzięczności dla jednego z najbardziej zasłużonych dla odrodzenia synów - i dalej jakby widząc sąd przyszłych pokoleń pisze, przyszedłby też niebawem czas, któryby musiał ten nasz błąd i ten dysonans wołczyński naprawić, a o jego sprawcach wydać sąd równie surowy, jak go oni samowolnie pośpiesznie i niesprawiedliwie wydali o Stanisławie Auguście. Stanowiska dyskutantów, których nie sposób tutaj cytować, były rozbieżne. Wszyscy doskonale wiedzieli, że podczas pamiętnej wizyty królewskiej w Krakowie, w roku 1787, monarcha wybrał sobie miejsce wiecznego spoczynku - kryptę św. Leonarda w podziemiach katedry. Zdawał sobie doskonale sprawę, że katedra krakowska jest nekropolią polskich władców. Pochówek, na Wawelu należał do wielkich przywilejów polskich monarchów, szanowanych przez naród bez względu na ich osobiste zasługi, klęski czy winy. Zresztą nie wiadomo, jaki byłby finał tego przeciągającego się w nieskończoność sporu, gdyby nie nadszedł tragiczny wrzesień roku 1939. Po zakończeniu drugiej wojny światowej trumna ze zwłokami monarchy, spoczywającymi w wołczyńskim kościele, znowu znalazła się na terytorium Związku Radzieckiego. Już po wojnie władze sowieckie zamieniły wołczyński kościół na magazyn nawozów rolniczych. Zawaliło się sklepienie zbezczeszczonej intelektualiści raz jeszcze przypomnieli władzom PRL-u sprawę sprowadzenia do kraju i godnego pogrzebania ostatniego naszego monarchy. Sprzeciwił się temu ówczesny premier Józef Cyrankiewicz. Ponownie przypomniano o tej sprawie w roku 1971, gdy postanowiono odbudować Zamek Królewski w Warszawie, tak bardzo związany z osobą i mecenatem Stanisława Augusta Poniatowskiego. I tym razem w sferach rządowych zapadło i głuche milczenie. Przypomniano tę złożoną kwestię po wybuchu "Solidarności" w roku 1980 oraz 1981. I znowu pojawiły się prawicowe epitety: zdrajca, sprzedawczyk, mason, marionetka carycy Katarzyny. Zatem Poniatowskiemu, nawet teraz, blisko dwa wieki po śmierci, nie żałowano. Kler zaczął oskarżać monarchę o sympatie promasońskie, odmawiając pogrzebu tak na Wawelu, jak i w katedrze św. Jana w Warszawie. Natomiast poparł projekt pochówku królewskiego w katedrze św. Jana prymas Stefan Wyszyński. Po jego śmierci i ogłoszeniu stanu wojennego przez komunistyczne władze, sprawa została znowu odłożona. Powróciła z końcem lat osiemdziesiątych, tym razem wsparta przez Fundację Kultury Polskiej, która sfinansowała parce archeologiczne w Wołczynie i przywiezienie resztek zachowanych szczątków Stanisława Augusta do trzeciej Rzeczypospolitej. Po wielu perypetiach, niewiarygodnych wprost, losach pośmiertnych, ostatni król Rzeczypospolitej spoczął 14 lutego 1995 roku w podziemiach katedry św. Jana w Warszawie, tam, gdzie 25 listopada 1764 roku nałożono nań monarszą koronę. Prawie dwieście lat, trwała wędrówka jego prochów. Podczas złożenia jego doczesnych szczątków prymas Polski kardynał Józef Glemp powiedział: Tragiczne prochy uczonego króla, kochającego Polskę po swojemu, ale szczerze niż inni władcy, niech odpoczywają w pokoju wiecznym w świątyni koronacji i zaprzysiężenia konstytucji. Niech Miłosierdzie Boże (...) otacza ostatniego monarchę, a nas uczy odważnej miłości ojczyzny.
OCENA STARAŃ STANISŁAWA AUGUSTA PONIATOWSKIEGO O SUWERENNOŚĆ PAŃSTWA POLSKIEGO”
6 września 2004 roku minęło dokładnie 240 lat od ostatniej elekcji w Rzeczpospolitej, od wybrania ostatniego króla- Stanisława Augusta Poniatowskiego. Już po trzech latach panowania w 1767 roku znalazł się on o krok od detronizacji, opuszczony niemal przez wszystkich. Nastąpiły potem tragiczne lata konfederacji barskiej: otwartego buntu „narodu”, więziennej niemal „opieki” Repnina i jego następców, a ponadto paraliżującej wszelką inicjatywę presji ze strony Czartoryskich, ślepych na niebezpieczeństwo rozbioru. Potem zaś przyszedł pierwszy rozbiór, okupacja kraju i stolicy przez obce armie, bezkarne nadużycia kliki Ponińskiego, dokuczliwa arogancja Sułkowskich i wreszcie formalne sprowadzenie władzy króla niemal do zera przez odebranie mu najważniejszej prerogatywy: rozdawnictwa starostw i urzędów na rzecz Rady Nieustającej. Dalszym etapem były lata królowania w cieniu wszechwładnego „prekonsula” Stackelberga w okrojonej i bezsilnej Rzeczpospolitej, wśród dokuczliwych szykan magnackiej opozycji. Potem triumf tej opozycji na początku Sejmu Czteroletniego, pozbawienie króla wpływu na podstawowe decyzje w polityce zagranicznej i na tworzenie nowej „formy rządu” wyemancypowanej od obcej „influencji” Rzeczpospolitej. I wreszcie ostatnie lata pseudokrólowania; odebranie władzy i szykany ze strony konfederacji targowickiej, a jednocześnie brzemię odium za kapitulację przed nią, dławiąca atmosfera tragifarsy sejmu grodzieńskiego i Igelstromowskich rządów w Warszawie, dramatyczne miesiące Insurekcji: poczucie nieuchronnej, ostatecznej katastrofy państwa, a jednocześnie strach przed radykałami gotowymi targnąć się na życie bezsilnego monarchy. W końcu zaś wygnanie grodzieńskie, pseudosplendory pozłacanego więzienia petersburskiego i zgon wśród obojętności i gorzej niż obojętności rodaków. Wydawać się więc może, że żaden król nie tylko nie miał tak tragicznego panowania, ale też że żaden nie panował w okolicznościach tak bardzo uniemożliwiających mu wpływanie na losy kraju, żaden nie był tak skazany na rolę narzędzia obcych sił, figuranta, a w najlepszym razie biernego obserwatora wypadków, i że wobec tego ostatni z pocztu królów polskich był największą wśród nich nicością. Jednak, żeby udowodnić, lub obalić tę tezę, musimy się cofnąć do czasu przed jego panowaniem. Mam nadzieję, że odpowiem na pytanie, jakie były starania Stanisława Augusta Poniatowskiego o suwerenność państwa Polskiego. Wraz ze śmiercią Augusta III w dniu 5 października 1763 r. został położony naturalny kres czasom saskim w dziejach Polski. Problem ewentualnego wyboru jego syna Fryderyka Christiana, w ogóle nie powstał. Tym razem Rosjanie mieli swoje własne plany. Katarzynie II bardzo zależało na zreformowaniu polskiego protektoratu podług własnych wyobrażeń. Musiała w tym względzie współzawodniczyć z polskimi reformatorami, a gdyby zdecydowała się nie ustąpić-sprowokować wybuch konfliktu. Tak wiec po 30 latach sennej sklerozy, politycznym organizmem RP miały wstrząsnąć gwałtowne konwulsje. Wielu z tych, którzy przeżyli epokę rozbiorów, z pewnością z nutką żalu wspominało dobre czasy saskie. Człowiekowi, za którego panowania Polska zniknęła z mapy świata, od urodzenia przepowiadano sławę i koronę. Podobno jeden z wróżbitów, nieznajomy Szwed, na widok noworodka-Stanisława Antoniego, miał powiedzieć: „pozdrawiam Cię królu Polaków, pozdrawiam cię już dziś, chociaż nic jeszcze nie wiesz o swoim wyniesieniu”. Przepowiednia była radosna i zadziwiająca, a przy tym prawdopodobna. Szczególnie matka, bliska rodzina, niektórzy wtajemniczeni domownicy, a potem i dorastający chłopiec wierzyli w nią głęboko. Poniatowscy z dawna sądzili, iż są i będą rodziną wybitną i nieprzeciętną, a ponadto działo się to w kraju w, którym każdy szlachcic, nawet niemajętny, nosił berło królewskie pod kontuszem jak żołnierz buławę w plecaku. Stanisław Antoni urodził się 17 stycznia 1732 roku w Wołczynie, wówczas posiadłości Stanisława Poniatowskiego herbu Ciołek, generała szwedzkiego, podskarbiego wielkiego litewskiego, wojewody mazowieckiego, a wkrótce regimentarza wojsk koronnych, doświadczonego żołnierza, senatora, obieżyświata, ambitnego dyplomaty, zręcznego polityka. Stasiu był kolejnym, szóstym dzieckiem, a czwartym synem Konstancji Czartoryskiej i Stanisława. Młodsi bracia Stanisława to Andrzej, ur. w 1734 r. przyszły generał w służbie austriackiej, a więc kontynuator kariery wojskowej ojca. Drugi brat Michał, ur. w 1736 r., przeznaczony do stanu duchownego, zostanie za panowania Stanisława prymasem Polski. Stanisław miał jeszcze starszego o przeszło 10 lat brata Kazimierza (ur. w 1721r.), przyszłego podkomorzego koronnego, człowieka o wygórowanych ambicjach niekoniecznie popartych prawdziwymi zaletami, utracjusza, który nie cieszył się dobrą opinią i odegrał negatywną rolę w życiu naszego przyszłego króla. Miał także 2 starsze siostry, Ludwikę (Luizę) ur. w 1728 roku, która wyszła za maż za Jana Zamoyskiego, wojewodę podolskiego, i ukochaną, o 2 lata starszą od niego Izabelę, wydaną za mąż już w 1748 r. Za starszego od niej o 40 lat, bogatego i wpływowego magnata Jana Klemensa Branickiego. W Stasiu matka ulokowała wszystkie zawiedzione nadzieje, jakie wiązała ze starszymi synami, i nieposkromiona dumę i ambicje, które cechowały ją w takim samym stopniu, jak jej starszych braci Michała i Augusta Czartoryskich. Separowała go od innych dzieci i tych wszystkich ludzi, których uważała za zbyt wulgarnych lub za mało wykształconych. Stanisław szybko poczuł się mądrzejszy i lepszy od innych, lekceważył ludzi przeciętnych, unikał towarzystwa, które zdaniem matki nie było dostatecznie mądre i dystyngowane. W pamiętnikach oceniał sam siebie jako dziecko zbyt dumne i zarozumiałe. „ W poszukiwaniu ludzi doskonałych prawie z nikim nie rozmawiałem, a liczba tych, którzy uważali, że nimi pogardzam, stała się przyczyną przykrego wyróżnienia, jakim było posiadanie wrogów już w wieku 15 lat.” Wychowanie jakie dano Stasiowi, i zainteresowania jakie w nim rozwijano, stałe przebywanie w gronie rodzeństwa lub ludzi dorosłych pozbawiły go rzeczy bardzo ważnej- prawdziwego dzieciństwa. We własnej Stanisława opinii było to psychiczne okaleczenie nie do naprawienia, z niego zrodziła się owa skłonność do melancholii, która stanie się z biegiem czasu coraz bardziej dokuczliwa. Przedwczesna powaga i pewność siebie nie uchroniły przyszłego króla od błędów, które, jak sądził, były mu i tak przypisane, a dodajmy, że zbyt szerokie spektrum zainteresowań rozwijanych od wczesnego dzieciństwa, mimo niewątpliwych uzdolnień, inteligencji i rozmaitych talentów, sprzyjało powierzchowności i dyletanctwu w wielu dziedzinach sztuki, nauki i polityki. Cechował go ujmujący sposób bycia, talent oratora i rozmówcy oraz łatwość w dobieraniu argumentów. Dzięki temu łatwo wywierał duży wpływ na otaczających go ludzi. Miał on miłą powierzchowność, choć nie uważano go za okaz tak zwanej „męskiej urody”. Poniatowski był Europejczykiem w każdym calu. Uzyskał staranne wykształcenie, zjeździł obce kraje, posługiwał się swobodnie kilkoma językami. Był, dążącym do celu najrozmaitszymi środkami, pragmatykiem. Uważany był za elastycznego polityka, odznaczającego się trzeźwością sądów i wspaniałomyślnością. W wieku 23 lat został sekretarzem posła angielskiego w Petersburgu. Tam też, na uroczystym obiedzie, poznał wielką księżnę Katarzynę. Zrobiła ona na nim wielkie wrażenie, zresztą nawzajem przypadli sobie do gustu. Rozpoczął się ich romans (rok 1755) trwający kilka lat. Doświadczona Katarzyna była pierwszą kobietą i miłością Stanisława. Mieli ze sobą córeczkę, ale zmarła ona w wieku dwóch lat. Romansu Stanisława i Katarzyny nie udało się utrzymać w tajemnicy. Wybuchł skandal (Katarzyna była mężatką), który z trudem udało się załagodzić. W późniejszym okresie Stanisław August, już jako władca, miał stale do czynienia z carycą. Po dawnym sentymencie nie pozostało jednak śladu. Gdy jego brat usiłował doprowadzić do małżeństwa Poniatowskiego z którąś z Habsburżanek, Katarzyna, nie życząc sobie wzmocnienia potęgi polskiego króla, udaremniła jego wysiłki. Do końca życia spotykały Stanisława upokorzenia z strony carycy. Wiele mocarstw europejskich przypinało Polsce etykietę „Rzeczpospolita Anarchii”, nie da się jednak zaprzeczyć, że to nie było z gruntu bezzasadne. Przez blisko 50 lat, licząc od Sejmu Niemego z 1717 r., politycy byli zupełnie bezsilni w kwestii naprawy wielu z jej poważnych dolegliwości. Państwo wciąż było jeszcze Rzeczpospolitą Obojga Narodów, gdzie ścieranie się sprzecznych interesów obu części składowych- Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego- skutecznie utrudniało wszelkie próby reform. Monarchia była nadal monarchia elekcyjną- zabawką w rękach międzynarodowej dyplomacji. Działalność sejmu nadal paraliżowało liberum veto. Konstytucja wciąż dopuszczała zawiązywanie konfederacji. Mimo 11 mln ludzi oraz obszaru wynoszącego 730 380 km kwadratowych –czyli większego niż obszar Francji lub Hiszpanii- wciąż jeszcze brak było centralnego skarbu, a szeregi armii królewskiej praktycznie liczyły nie więcej niż 12 000 ludzi. „Złota wolność”, którą większość szlacheckich obywateli nauczyła się uważać za chlubę swojej Korony, straciła swe znaczenie w kraju, w którym 90% ludności żyło w ubóstwie i niewoli i gdzie z zasady wszystkie sprawy załatwiano obietnicami francuskiego złota lub groźbą rosyjskiego przymusu. Przez blisko 50 lat Rzeczpospolitą traktowano jak rosyjski protektorat i rządzono w nim metodami, które w życiu cywilnym uznano by za normalne gangsterstwo. Dopóki rosyjscy gangsterzy dostawali swoją dolę, a polscy naiwniacy i frajerzy przyjmowali ich „opiekę”, panował spokój. Ale gdy tylko podopieczni próbowali zrzucić sobie z karku niepożądanych opiekunów, nieuchronnie zaczynały się kłopoty. Pewną rolę w rozbiorach odegrała osobliwość poszczególnych władców. Król pruski, Fryderyk, błyskotliwy, cyniczny i pozbawiony skrupułów- wiedział dokładnie czego chce i dokąd zmierza. Miał do czynienia z 2 monarchiami, których słabości wykorzystywał z największą zręcznością, pochlebiając jednej i drażniąc się z drugą. Katarzyna II, wyniesiona właśnie na tron Wszechrosji po śmierci zamordowanego męża, Piotra III, była córką feldmarszałka pruskiego. Była również surowa dla swoich sprzymierzeńców, co dla swoich niezliczonych kochanków. Maria Teresa, „królowa- wdowa Węgier i cesarzowa Austrii”, była równie pobożna co niecierpliwa. Gdy 1 rozbiór w końcu się dokonał, Fryderyk zauważył: „carowa Katarzyna i ja jesteśmy zgoła piratami, ale- zastanawiam się, w jaki sposób królowa- cesarzowa zdołała załatwić tę sprawę ze swoim spowiednikiem!! (...)” Był wreszcie, jak wspomniałam wcześniej, Stanisław August Poniatowski (imię August zmienił po obraniu go królem Augustus- to tytuł imperatorów Rzymu)- gładki, łatwo ulegający wpływom, kosmopolityczny siostrzeniec popieranej przez Rosję frakcji Czartoryskich (Familii). Perspektywa elekcji królewskiej w Polsce przyspieszyła rozwój związanych wcześniej intryg. Zarówno Fryderyk jak i Katarzyna już dawniej przygotowywali się do tego wydarzenia- Fryderyk koordynując w r. 1762 własne plany z planami nieszczęsnego Piotra III, Katarzyna- przy pomocy siły zbrojnej instalując w styczniu 1763 nowego władcę w księstwie Kurlandii. Teraz rozpoczęli konspirację w ściślejszym porozumieniu. 11.04.1764 roku podpisano traktat, na mocy którego Fryderyk zdobywał zgodę Katarzyny na szereg punktów, wcześniej uzgodnionych z Piotrem III: jako kandydata do tronu Polskiego oboje mieli poprzeć „Piasta”, oboje też mieli ze sobą współdziałać w obronie „złotej wolności” i praw religijnych mniejszości wyznaniowych. Głównym motywem działania Fryderyka była chęć usunięcia z tronu Sasów- jego rywali w Niemczech. Motywem działania Katarzyny było przetarcie drogi Poniatowskiemu. Na początku całej akcji była dość naiwna na to, aby rozesłać po wszystkich dworach europy deklarację przeczącą pogłoskom o przygotowanym rozbiorze. „Jeśli kiedykolwiek złośliwość, idąc ramie w ramię z kłamstwem, zdołała uknuć kompletnie bezpodstawna plotkę, jest taką niewątpliwie plotka, która ośmiela się insynuować, że postanowiliśmy poprzeć elekcję Piasta z jednym tylko celem na względzie, a mianowicie po to, aby przy jego poparciu i współudziale, móc łatwiej dokonać najazdu na kilka prowincji Królestwa Polski i Wielkiego Księstwa Litewskiego, rozczłonkować je na części, a następnie oddać je bezzwłocznie w posiadanie nasze i Naszego Imperium.” Droga Poniatowskiego istotnie została nieźle przetarta. Pole elekcyjne otoczono rosyjskimi żołnierzami oraz dworakami Czartoryskich 27 lipca 1764 r. Ci spośród szlachty Rzeczpospolitej, którzy już wcześniej nie opuścili z oburzeniem pola elekcyjnego, jednobrzmiącym okrzykiem ogłosili wybór swego nowego króla. Jak zauważył sam zwycięzca, była to najmniej kłopotliwa elekcja w dziejach Rzeczpospolitej. Jego panowanie to głównie klęski, ale można też odczytywać je (panowanie) pozytywnie. Pierwsze lata to wyjście z dominacji Sasów, to „nowe świata polskiego tworzenie”, używając własnych słów króla, odbudowa i reforma zdegenerowanych lub zamarłych instytucji państwowych, organizowanie nowoczesnego aparatu administracji i dyplomacji, zapoczątkowanie modernizacji i zwiększenia armii, pomnożenie dochodów skarbowych, inicjatywy ożywienia gospodarki, pierwsze, bardzo ostrożne kroki w dziedzinie reform społecznych, przemyślana, wytrwała i jak na polskie stosunki na bardzo poważną skalę prowadzona polityka inicjatyw i mecenatu w dziedzinie szeroko pojętej kultury. Ale przede wszystkim Stanisław chciał być nauczycielem swych poddanych, chciał zmienić ich mentalność i obyczaje. Sam, dzięki starannej edukacji i zagranicznym podróżom, brzydził się sarmatyzmem. Propagował, więc własnym przykładem i inspirowaną przez siebie akcją propagandową nowe wzorce postawy krytycznej wobec rzeczywistości, otwartej na nowe idee, oświeconej i obywatelsko zaangażowanej. Klęski polityczne przygaszały żarliwy entuzjazm, ale nie załamały optymistycznej wiary króla w swoją misję reformatora i nauczyciela, którą wypełniać będzie przez całe życie. Można się tu zastanowić, dlaczego Stanisław Poniatowski dbał tylko o oświatę i kulturę, a nie o suwerenność i politykę Polski. Zabrakło mu chyba silnej osobowości, był gotów na ustępstwa, nie wierzył w swoje siły, za każdym razem to on był przegranym... Pierwsze lata panowania naszego Stanisława Augusta, to okres wszechstronnej inicjatywy reformatorskiej w dziedzinie skarbowej (uregulowanie stosunków monetarnych) i wojskowej. W 1765 roku król założył Szkołę Rycerską, mającą kształcić młodzież w duchu reformatorskim. Rozpoczęto wielką kampanię oświatowo-dydaktyczną (między innymi za pośrednictwem, wychodzącego z inicjatywy króla pisma "Monitor"). Chciano w ten sposób uzyskać społeczną aprobatę na dalsze reformy. Jednak na przeszkodzie temu procesowi stanęła ingerencja z zewnątrz. Przeciwnicy króla i Familii zwrócili się bowiem do Berlina i Petersburga z denuncjacjami reformatorskich dążeń godzących w "polskie wolności". Prusy były niezadowolone z uchwał sejmu konwokacyjnego, a Rosja nalegała na rozstrzygnięcie sporów granicznych i rozwiązanie problemu różnowierców. Ostatecznie Rosja i Prusy zagroziły Polsce wojną, wysuwając żądania związane z obronąliberum veto i politycznym równouprawnieniem szlachty różnowierczej. Wojska rosyjskie wkroczyły do Polski. Pod ich protekcję zawiązały się w 1767 roku dwie konfederacje dysydenckie: litewska w Słucku i koronna w Toruniu. Następnie, chcąc złamać opór króla w sprawie reform, a Czartoryskich w sprawie dysydentów, Mikołaj Repnin doprowadził do zawiązania konfederacji radomskiej (rok 1767). I tak po trzech latach panowania, opuszczony niemal przez wszystkich, Stanisław August znalazł się o krok od detronizacji. Król przyjął żądania agresorów, a zastraszona szlachta uznała dyktat Repnina, ustępując w sprawie różnowierców. Procesowi reform położono tamę. Wprowadzono zapis o prawach kardynalnych (wolna elekcja, liberum veto i wypowiadanie posłuszeństwa królowi). Gwarantką ustroju i granic Rzeczypospolitej została Katarzyna II. Rozwiązanie to nie odpowiadało jednak opozycyjnym magnatom i szlachcie. W 1768 roku zawiązana została konfederacja barska. Objęła swym zasięgiem znaczne obszary Rzeczypospolitej, a przyłączyła się doń większość, buntującej się przeciw zależności od Rosji oraz reformom, szlachty. Walki trwały przez cztery lata. Konfederaci ogłosili detronizację Stanisława Augusta i próbowali go porwać. Trudności z pacyfikacją Rzeczypospolitej uświadomiły Rosji fiasko protekcyjnej polityki. Nie udało się skłonić Poniatowskiego i Czartoryskich do energicznego zwalczania konfederatów. Katarzyna II postanowiła więc zmienić kurs polityczny wobec Polski i ulec namowom Prus w kwestii rozbiorów. W wyniku rokowań rozbiorowych armie trzech mocarstw zalały bezbronny praktycznie kraj (rok 1772). Nastąpił pierwszy rozbiór Polski, w wyniku którego Rzeczpospolita utraciła znaczne i ważne gospodarczo terytoria. Bardzo pogorszyła się jej pozycja międzynarodowa. Mocarstwa rozbiorowe zażądały od szlachty ratyfikacji traktatów rozbiorowych. Zastraszony przez obce wojska sejm, mimo prób oporu ze strony szlachty (Rejtan) oraz cichej opozycji króla i Familii uznał pierwszy rozbiór Polski (rok 1773). Na sejmie rozbiorowym dokonano jednak pewnych doniosłych reform. Utworzono Komisję Edukacji Narodowej. Jej pracom patronował sam król. Powołano też Radę Nieustającą. Formalnie, odbierając królowi najważniejszą prerogatywę, jaką było rozdawnictwo starostw i urzędów, sprowadzała ona jego władzę niemal do zera. Podkreślić należy, że mimo wszystko, rządy Rady stanowiły pewien postęp w porównaniu z poprzedzającą je anarchią. Jako dzieło Katarzyny II Rada była jednak powszechnie znienawidzona. Kolejne lata przyniosły próby kontynuacji reform pod auspicjami króla. Rosja zareagowała jednak szybko, co doprowadziło do zahamowania tego procesu, a królewskie stronnictwo straciło reformatorską inicjatywę. Nastąpiła jednak pewna stabilizacja sytuacji. Wojska rosyjskie opuściły Rzeczpospolitą. Rosja podjęła próbę zachowania równowagi między królem a opozycją magnacką. Pozycja króla umocniła się. Po zaprzestaniu reform poprawiły się też nastroje szlachty. Wokół Stanisława Augusta zgromadziło się, złożone z fachowców, stronnictwo wytrawnych polityków. W sejmie i senacie król rozporządzał większością głosów. Mimo bardzo ograniczonego arsenału środków działania (jedynie listy, ordery, prezenty) Stanisław potrafił pozyskać zaufanie znacznej części szlachty i senatorów. Zdołał też pozyskać uznanie i sympatię oświeconej Europy. W 1787 roku Stanisław August Poniatowski spotkał się w Kaniowie z Katarzyną II. Nie widzieli się od 30 lat i król liczył, że dzięki starym sentymentom zdoła wytargować zgodę Rosji na reformy. Stanisław August wiele sobie obiecywał po tym spotkaniu. Czekał na carycę miesiąc. Spotkanie odbyło się bez świadków, trwało tylko pół godziny i przyniosło królowi wielkie rozczarowanie. Tymczasem w kraju narastała anty-królewska opozycja magnacka. W narodzie bardzo silne były nastroje antyrosyjskie. Wrzenie ogarniało cały kraj. W takich warunkach zwołano w Warszawie Sejm, zwany później Czteroletnim (lata 1788 - 1792). Sytuacja międzynarodowa wydawała się korzystna. Prusy, skłócone z Rosją, wyrażały chęć poparcia reform planowanych przez patriotów. W 1790 roku podpisano nawet polsko - pruski sojusz obronny. Ostatecznie w 1791 roku Stanisław August opracował swój program, który zdecydowano się wprowadzić w życie z pominięciem proceduralnych trudności. Pierwszym krokiem, dla pozyskania poparcia mieszczaństwa, było uchwalenie prawa o miastach. Uchwalono też prawo o sejmikach, wykluczające szlachtę bez posesji z udziału w życiu politycznym kraju. W wyniku tajnych konsultacji zmieniono projekt króla proponując osłabienie pozycji monarchy. Nadszedł historyczny dzień 3 maja 1791 roku. Przebieg wydarzeń został starannie wyreżyserowany. Skorzystano z faktu obecności w Warszawie małej liczby posłów. Zapewniano sobie z góry poparcie większości obecnych. Działano przez zaskoczenie dokonując swoistego zamachu stanu. Wojsko stanęło pod bramą, mieszczanie wyszli na ulicę. Opozycja była zdezorientowana. To wszystko umożliwiło uchwalenie ustawy. W obronie konstytucji stronnictwo patriotyczno - królewskie wysunęło hasło "król z narodem, naród z królem". Dzięki działalności Stanisława Augusta, który zjednywał powiatowych polityków osobistymi listami, obietnicami urzędów, orderami, sejmiki z 1792 roku przyniosły niemal powszechną akceptację konstytucji. Oparta na projekcie Stanisława Augusta Konstytucja 3 Maja stworzyła fundament, na którym można było budować nowoczesne państwo. "Mądry król" przeżywał apogeum popularności w kraju. Nadchodziły liczne głosy aprobaty z innych państw. Rzeczpospolita po raz pierwszy od dawien dawna miała króla pogodzonego ze szlachtą, zreformowany sejm i rząd oraz na nowo "urządzony" stan miejski. Powołano, liczącą 60 tysięcy zbrojnych, armię. Ale jednocześnie skarbiec był pusty a magnaci ze stronnictwa hetmańskiego wielce niezadowoleni. Sytuacja międzynarodowa również pogarszała się w szybkim tempie. Rosja doszła do porozumienia z Prusami i nie zamierzała tolerować prób przekształcenia Rzeczypospolitej w silne i niezależne państwo. Jedynie Austria zaprzątnięta konfliktem z Francją skłonna była zaakceptować sytuację w Polsce. W 1792 roku wojska rosyjskie wkroczyły do Polski. Pretekstem do tego stała się, zawiązana przez konserwatywnych magnatów, konfederacja targowicka. Naczelny wódz, nasz kochany król Stanisław August, nie wierzył w możliwość powstrzymania wojsk rosyjskich i z góry zakładał odwrót wszystkich sił ku Warszawie. Król traktował tę wojnę jako demonstrację wojskową, skapitulował prawie bez walki i zdecydował się na prowadzenie rokowań pokojowych. Nie zamierzał toczyć bitew z Rosjanami, większość wojsk zatrzymał w głębi kraju. Dowództwo wojsk koronnych powierzył swemu siostrzeńcowi księciu Józefowi Poniatowskiemu i wzywał go wciąż do odwrotu. Jednak chcąc upamiętnić połowiczny sukces Polaków pod Zieleńcami król ustanowił order "Virtuti Militari". Katarzyna II odrzuciła wszelkie propozycje negocjacji. Domagała się przystąpienia króla do Targowicy, a w razie przedłużenia oporu groziła detronizacją i rozbiorem. Uznając, że nie ma najmniejszych szans na zwycięstwo i aby zapobiec kolejnemu rozbiorowi patrioci z Hugo Kołątajem na czele, opowiedzieli się za akcesem króla do Targowicy. Król przystąpił do konfederacji i rozkazał wstrzymać działania wojenne. W przyszłości cała winę za kapitulację i jej skutki zrzucono na Stanisława. W 1793 roku w Petersburgu Prusy i Rosja podpisały konwencję rozbiorową. Austria, pochłonięta konfliktem z Francją, pozostałą na uboczu. Nastąpił drugi rozbiór Polski. Został on ratyfikowany przez sejm w Grodnie w roku 1793. Aresztowania, konfiskaty dóbr, przekupstwo i obecność obcych wojsk zmusiły posłów do uległości. Był to ostatni sejm Rzeczypospolitej szlacheckiej. W tej niezwykle trudnej sytuacji król Stanisław August szukał szansy na zachowanie, choć resztki suwerenności okrojonej Rzeczpospolitej. Nie wierzył w sukces w walce zbrojnej. Jednak wypracowany w Grodnie kompromis nie został wcielony w życie. Rosja straciła przekonanie o jego celowości, a polscy patrioci nie chcieli w ogóle o nim słyszeć. W kraju i na emigracji powstało sprzysiężenie powstańcze i w 1794 roku doszło do wybuchu powstania kościuszkowskiego. Król, będąc przekonanym o nieuchronnej, ostatecznej katastrofie państwa stał na uboczu wydarzeń w czasie dramatycznych miesięcy Insurekcji. Gdy nadszedł moment kapitulacji, przywódcy Insurekcji powierzyli Stanisławowi Augustowi ostatnią, beznadziejną misję pertraktowania ze zwycięzcą. Katarzyna II postanowiła jednak usunąć Stanisława Augusta z tronu. Król został internowany w Grodnie pod opieką Repnina. Prusy i Austria zajęły ziemie Rzeczypospolitej. Faktom dokonanym towarzyszyły rokowania rozbiorowe. Likwidacja państwa polskiego była przesądzona. Trwały zażarte targi o podział łupu, między zaborcami dochodziło do poważnych nieporozumień na tym tle. Ostateczne porozumienia, na mocy których Warszawa znalazła się we władaniu Prus, podpisano w 1795 roku a Stanisław August abdykował miesiąc później. Stanisław August oceniany jest przez pryzmat jego osiągnięć dla polskiej kultury, jego ogromnego wkładu dla polskich reform, ale również twierdzi się, że był marionetką w rękach swej byłej kochanki – carycy Katarzyny II. Że zdradził Polskę przystępując do Konfederacji Targowickiej, sprzeciwiającej się Konstytucji 3 maja, którą to de facto król popierał, że nie wiedział co zrobić, a często oskarża się go o to, że „przez niego” doszło w okresie 23 lat do rozebrania wszystkich ziem Rzeczypospolitej. Doprowadził do zagarnięcia przez zaborców ok. 0,8 mln km kwadratowych ziem należących od pokoleń do Lachów. Wypomina się mu, że przez niego 9 mln Polaków i ich potomków miało przez 123 lata cierpieć z rąk Prusaków, Rosjan, czy Austriaków. Jednym słowem wielu twierdzi, że to właśnie Stanisław August – mecenat sztuki – spowodował zniknięcie Polski z mapy Europy. Jednak z drugiej strony nie trzeba być historykiem, by móc ocenić czyjąś działalność. W przeciwieństwie do znawców, nie trzeba starać się być obiektywnym. Prace historyków udostępniane są ogółowi, a ludzi traktujących historię, jako szczególne zainteresowanie – nie. Moim zdaniem, w opinii własnej nie-historyków nie powinno kłaść się nacisku na ocenę Stanisława Augusta przez pryzmat jego polityki i przede wszystkim nie powinno się oceniać go jako, wzbudzającego wiele kontrowersji króla, ale jako człowieka, który wielokrotnie popełniał błędy, lecz w życiu kierował się mimo wszystko zasadą dobra Polaków. I właśnie przez taki pryzmat chciałbym ocenić działalność ostatniego polskiego władcy z koroną. Ocenę jego postępowania należałoby rozpocząć od czasu bezkrólewia po śmierci Augusta III. Oto na tron wstępuje kandydat „familii”. Nie będzie to jednak, wbrew powszechnemu mniemaniu Michał Fryderyk Czartoryski, ani nawet August Aleksander z tego samego rodu, a stolnik litewski, bez żadnego zaplecza politycznego Stanisław August Poniatowski. Nie bez znaczenia był fakt, że osoba ta to były kochanek carycy Katarzyny, która, jak wiemy, miała decydujący głos co do wyboru króla. Bo przecież racjonalnie myśląc, gdyby elekcja odbywała się bez „wtrącania się” silniejszych sąsiadów, to Stanisław August nie miałby żadnych szans zajęcia tronu polskiego. Kandydat, bez większych wpływów politycznych, a przy tym nie mający poparcia żadnej większej warstwy społecznej po prostu nie nadaje się do pełnienia wysokiego urzędu, nie mówiąc już o zajęciu stanowiska króla, tak dużego i tak silnie skłóconego kraju, jakim w tamtym okresie była Rzeczpospolita. Co więc spowodowało, że obrano go monarchą? Zapewne spodziewano się, że Stanisław August Poniatowski będzie marionetką w rękach zaborców (szczególnie Rosji, rządzonej przez carycę Katarzynę II) Sama „marionetka” na pewno zdawała sobie sprawę, czemu wybór padł akurat na niego. Jednak robił wszystko, aby sznurków nim sterujących było jak najmniej. Zresztą nikt chyba nie ma wątpliwości, że reformy, jakie król przeprowadzał, w latach późniejszych przynosiły Rzeczypospolitej wyłącznie korzyści. Za największe zasługi należy uznać mi.: - uregulowanie sprawy innowierców (jednak „dzięki” Czartoryskim zapewniono jedynie swobodę kultu) - wspomaganie kolegiów: Collegium Nobilium S. Konarskiego, oraz jezuickich, kształcących całe zastępy światłych nauczycieli. - zgodnie z postanowieniami pacta conventa założenie w 1765 Szkoły Rycerskiej, kształcącej kadry oficerskie - założenie w październiku 1773 roku Komisji Edukacji Narodowej, niezależnej od Rady nieustającej. Instytucja ta wyprowadzała Polskę z głębokiego kryzysu szkolnictwa i zacofania, jakie pozostały po rządach saskich. - zniósł prywatne cła wewnętrzne, ustalił urzędowy system miar i wag i powołał Komisję Dobrego Porządku, co usprawniło handel i ożywiło gospodarkę. - dzięki jego działalności, w Polsce zaczął rozwijać się swoisty rynek kapitałowy, mimo że zabrakło utworzenia giełdy w Warszawie. Ale trzeba się też zastanowić, dlaczego ów „mądry król”, „król patriota”, ów „król kochany” w dobie 3 Maja miał i za życia, i u potomnych, a również i w historiografii tak nieraz fatalną opinię. Opinię tę psuto mu systematycznie od wstąpienia na tron. Później zaczęto szerzyć negatywne opinie znacznie zręczniej formułowane i znacznie bardziej podobne do prawdy. Kuźnią ich były przede wszystkim zazdrosne koła nowej, już oświeconej opozycji magnackiej, z Czartoryskimi na czele. Król dobry, ale słabego charakteru, rozumny, ale lękliwy. Dbał przede wszystkim o własne interesy- oto przedstawiona w skrócie opinia, którą wówczas lansowano i która przetrwała częściowo do dzisiaj. Najtrwalej zaciążyła zaś nad oceną ostatniego króla polskiego jego kapitulacja w 1792 roku. Zapomniano, że była to w gruncie rzeczy kapitulacja całego obozu konstytucyjnego, że królowi świadomie powierzono rolę dogadania się z Katarzyna II, ale ludzie, którzy to uczynili, wyparli się potem wszystkiego i całą winę zrzucili na króla. Według mnie patrząc na tę postać jak na króla, za którego rządów Polska zniknęła z,mapy Europy stwierdzić można, że lepiej byłoby, gdyby nigdy nie zasiadł na tronie. Ja jednak sądzę inaczej. Uważam, że należy Stanisława Augusta oceniać, jako człowieka, który mając niewiele swobody politycznej, opierał się w miarę skutecznie naciskom ze strony Petersburga. Należy na niego spojrzeć jak na osobę, która przez pojęcie „ojczyzny” rozumiała nie państwo, otoczone granicami, lecz naród, o który należy dbać. Oceniam go, jako kogoś, kto musiał podejmować wiekopomne decyzje, ważące o losach kraju. Jednak nie należy oczerniać go za to, że decyzje te były niesłuszne i doprowadziły do tragedii. Jednak czy walczył on o suwerenność państwa polskiego? Moim zdaniem nie. Zależało mu bardziej na kulturze, zmianie obyczajów, jedności narodu, a nie na tym, by Polska uwolniła się spod protektoratu Rosji, Prus i Austrii. Jestem przekonana, że gdyby nasz król nie był tak słabego charakteru, to losy Polski potoczyłyby się z pewnością inaczej. Stanisław August miał tylko najlepsze intencje i chciał dobra narodu. Zacytuję tu ocenę jego panowania z książki Krystyny Zienkowskiej, gdyż zgadzam się z tymi słowami w 100%. „Dobra wola i dobre intencje nie są jednak wystarczającymi cechami męża stanu. Z tej matni mógł wydostać się tylko król- legenda, król- bohater, nader potrzebny narodowi, który miał utracić własne państwo i którego terytorium zostało podzielona na 3 części między 3 różne despotyczne kraje. Ale ten naród też nie był ulubieńcem historii. Był zarazem bohaterski i sprzedajny. Dwa pierwsze rozbiory podpisał własnymi, nie tylko królewskimi rękami. Do legitymizacji ostatniego rozbioru wystarczyła już tylko korona. „Nie mówię o przeszłej Polsce i Polakach. Znikło już i to państwo, i to imię, jak znikło tyle innych w dziejach świata. Każdy z przeszłych Polaków ojczyznę sobie obrać powinien”. Tyle Szczęsny Potocki, marszałek konfederacji targowickiej z Humania w 1795 roku.” Tak więc zakończyło się panowanie ostatniego króla. Nie został on uwielbiony przez historię. Bohaterem narodowym został szukający śmierci na maciejowickim polu Kościuszko, a nie zmarły w petersburskim Marmurowym Pałacu Stanisław August.
Stanisław II August Poniatowski herbu Ciołek (urodzony w Wołczynie 17 stycznia 1732 roku, zmarł w pałacu Marmurowym, Petersburg, Rosja 12 lutego 1798 roku) herb
Syn Stanisława Poniatowskiego herbu Ciołek generała szwedzkiego, kasztelana krakowskiego i Konstancji księżnej Czartoryskiej herbu Pogoń Litewska, córki Kazimierza księcia Czartoryskiego herbu Pogoń Litewska, podkanclerzego litewskiego, starosty wileńskiego i Izabeli Morsztynówny.
Od 1755 roku pełnił urząd stolnika litewskiego. W latach 1784 do 1790 był podskarbim wielkim litewskim, później został starostą przemyskim. 6 września 1764 roku został wybrany na króla polskiego i wielkiego księcia litewskiego (koronowany 25 listopada 1764 roku). 25 listopada 1795 roku abdykował.
Tytulara władcy: Z Bożej łaski i woli narodu król Polski, wielki książę litewski, ruski, pruski, mazowiecki, żmudzki, kijowski, wołyński, podolski, podlaski, inflancki, smoleński, siewierski i czernihowski etc. etc.
Morganatyczna żona od 1784 roku Elżbieta z Szydłowskich herbu Lubicz (urodzona około 1748 roku, zmarła w Warszawie 1 czerwca 1810 roku), córka Teodora Szydłowskiego herbu Odrowąż wojewody płockiego i Teresy Witkowskiej, wdowa po Janie Jerzym Grabowskim (zmarł w 1789 roku) generale-lejtnancie litewskim i marszałku konfederacji słuckiej.
Władca prywatnie.
Stanisław Antoni Poniatowski urodził się w 1732 roku (imię August przyjął po elekcji). Jego matką była ambitna kobieta, Konstancja Czartoryska, a ojcem Stanisław, twórca wielkości rodu Poniatowskich, związany przez małżeństwo z Familią Czartoryskich. Ojciec był mądrym i zręcznym politykiem, jednym z bardziej światłych przedstawicieli Familii. Podróżując często, prowadził burzliwą działalność. Synów wychowywał surowo. Nakazał im unikania alkoholu i przestrzegał przed wczesnym ożenkiem. Stanisław miał liczne rodzeństwo. W przyszłości syn jego brata, Andrzeja - książę Józef, stał się ulubieńcem króla. Stanisław August był człowiekiem o wybitnej inteligencji i niezwykle szerokich zainteresowaniach. Miał ujmujący sposób bycia, talent oratora i rozmówcy oraz łatwość w dobieraniu argumentów. Dzięki temu łatwo wywierał duży wpływ na otaczających go ludzi. Stanisław miał miłą powierzchowność, choć nie uważano go za okaz tak zwanej męskiej urody. Poniatowski był Europejczykiem w każdym calu. Uzyskał staranne wykształcenie, zjeździł obce kraje, posługiwał się swobodnie kilkoma językami. Był, dążącym do celu najrozmaitszymi środkami, pragmatykiem. Uważany był za elastycznego polityka, odznaczającego się trzeźwością sądów i wspaniałomyślnością. W wieku 23 lat został sekretarzem posła angielskiego w Petersburgu. Tam też, na uroczystym obiedzie, poznał wielką księżnę Katarzynę. Zrobiła ona na nim wielkie wrażenie, zresztą nawzajem przypadli sobie do gustu. Rozpoczął się ich romans (rok 1755) trwający kilka lat. Doświadczona Katarzyna była pierwszą kobietą i miłością Stanisława. Mieli ze sobą córeczkę, ale zmarła ona w wieku dwóch lat. Romansu Stanisława i Katarzyny nie udało się utrzymać w tajemnicy. Wybuchł skandal (Katarzyna była mężatką), który z trudem udało się załagodzić. W późniejszym okresie Stanisław August, już jako władca, miał stale do czynienia z carycą. Po dawnym sentymencie nie pozostało jednak śladu. Gdy jego brat usiłował doprowadzić do małżeństwa Poniatowskiego z którąś z Habsburżanek Katarzyna, nie życząc sobie wzmocnienia potęgi polskiego króla, udaremniła jego wysiłki. Do końca życia spotykały Stanisława upokorzenia z strony carycy. Po abdykacji ostatnie dwa lata życia spędził Stanisław August w Petersburgu. Zmarł tam w Pałacu Marmurowym w roku 1798, otoczony niesławą i obojętnością rodaków. Pochowany został w Petersburgu, potem jego szczątki przeniesiono do kościoła w Wolborzu, aby wreszcie ostatecznie sprowadzić je do kraju.
Działalność publiczna.
Stolnik litewski, Stanisław Poniatowski, pełnił funkcję sekretarza przy pośle angielskim w Petersburgu. Po kilku latach sam został posłem elektora saskiego Augusta III na dworze rosyjskim. Związany był z Familią, stronnictwem Czartoryskich. Po śmierci Augusta III Wettina Katarzyna II była zdecydowana uczynić z Polski uległego i użytecznego sojusznika Rosji. W tym celu zaplanowała wyniesienie na tron polski człowieka, który by wszystko Rosji zawdzięczał. Za jego pomocą chciała skończyć w Polsce z anarchią i wpływami innych niż Rosja mocarstw. Katarzyna pisała: "Jest rzeczą nieodzowną, abyśmy wprowadzili na tron polski Piasta dla nas dogodnego, użytecznego dla naszych rzeczywistych interesów, jednym słowem człowieka, który by wyłącznie nam zawdzięczał swe wyniesienie. W osobie hrabiego Poniatowskiego, stolnika litewskiego, znajdujemy wszystkie warunki niezbędne dla dogodzenia nam i skutkiem tego postanowiliśmy wynieść go na tron Polski". Od Poniatowskiego Rosja oczekiwała opieki nad prawosławiem i poparcia pretensji rosyjskich w sprawie regulacji granic. Pomagając Poniatowskiemu w objęciu władzy w Polsce Katarzyna kierowała się nie osobistymi sympatiami ale zimną kalkulacją. W 1764 roku szlachta jednogłośnie wybrała Stanisława Poniatowskiego królem. Nie bez znaczenia był fakt, że wojska rosyjskie stały wtedy trzy mile od Warszawy. Po sięgnięciu po tytuł, Poniatowski na pierwsze wydatki otrzymał od carycy 100 tysięcy czerwonych złotych. Mimo bezdyskusyjnej zależności od carycy od początku usiłował się z nią targować o reformy. Katarzyna II jednak szybko ostudziła jego zapały. Wykorzystywała trudną sytuację finansową króla i przy każdym sygnale niesubordynacji wstrzymywała subsydia dla Poniatowskiego. Jedyną szansą na uzyskanie zgody Rosji na ograniczone chociażby reformy było przyjęcie propozycji rosyjskiej na wspólną walkę z Turcją. Katarzyna II nie pragnęła rozpadu Polski i jej polityka przez długi czas zabezpieczała nasz kraj przed agresywnymi planami Prus. Poniatowski nie miał oparcia w dziedzicznym państwie, ani w związkach dynastycznych w Europie. Nie miał też wielkiej rodowej fortuny. Sojusznika znajdował jedynie w osobie samej Katarzyny oraz w rodzie Czartoryskich. Wynik elekcji zapoczątkował jednak proces dekompozycji Familii. Poniatowski próbował realizować własną politykę. Wyraźnie chciał zdystansować się od Rosji ale jego sytuacja była niezwykle trudna. Naród szlachecki był nieufny wobec tronu i przywiązany do "złotej wolności". Rola króla sprowadzała się do rozdawnictwa starostw i urzędów między rywalizujące koterie magnackie. Poniatowski od początku popadł w konflikt ze szlachtą zrażając ją swym nowatorstwem i chęcią reform. Także większość konserwatywnych magnatów była mu przeciwna. Stara oligarchia, pogardzając rodziną "dorobkiewiczów" Poniatowskich, nie mogła pogodzić się z wywyższeniem stolnika litewskiego. Czartoryscy także szybko stracili nadzieję, że będą w stanie sprawować kuratelę nad siostrzeńcem. Sam król miał wysokie wyobrażenie o swej misji cywilizacyjnej i reformatorskiej. Pierwsze lata panowania to okres wszechstronnej inicjatywy reformatorskiej w dziedzinie skarbowej (uregulowanie stosunków monetarnych) i wojskowej. W 1765 roku król założył Szkołę Rycerską, mającą kształcić młodzież w duchu reformatorskim. Rozpoczęto wielką kampanię oświatowo-dydaktyczną (między innymi za pośrednictwem, wychodzącego z inicjatywy króla, pisma "Monitor"). Chciano w ten sposób uzyskać społeczną aprobatę na dalsze reformy. Jednak na przeszkodzie temu procesowi stanęła ingerencja z zewnątrz.
Przeciwnicy króla i Familii zwrócili się bowiem do Berlina i Petersburga z denuncjacjami reformatorskich dążeń godzących w "polskie wolności". Prusy były niezadowolone z uchwał sejmu konwokacyjnego, a Rosja nalegała na rozstrzygnięcie sporów granicznych i rozwiązanie problemu różnowierców. Ostatecznie Rosja i Prusy zagroziły Polsce wojną, wysuwając żądania związane z obroną liberum veto i politycznym równouprawnieniem szlachty różnowierczej. Wojska rosyjskie wkroczyły do Polski. Pod ich protekcję zawiązały się w 1767 roku dwie konfederacje dysydenckie: litewska w Słucku i koronna w Toruniu.
Następnie, chcąc złamać opór króla w sprawie reform a Czartoryskich w sprawie dysydentów, Mikołaj Repnindoprowadził do zawiązania konfederacji radomskiej (rok 1767). I tak po trzech latach panowania, opuszczony niemal przez wszystkich, Stanisław August znalazł się o krok od detronizacji. Król przyjął żądania agresorów a zastraszona szlachta uznała dyktat Repnina, ustępując w sprawie różnowierców. Procesowi reform położono tamę. Wprowadzono zapis o prawach kardynalnych (wolna elekcja, liberum veto i wypowiadanie posłuszeństwa królowi). Gwarantką ustroju i granic Rzeczypospolitej została Katarzyna II. Rozwiązanie to nie odpowiadało jednak opozycyjnym magnatom i szlachcie. W 1768 roku zawiązana została konfederacja barska. Objęła swym zasięgiem znaczne obszary Rzeczypospolitej, a przyłaczyła się doń większość, buntującej się przeciw zależności od Rosji oraz reformom, szlachty. Walki trwały przez cztery lata. Konfederaci ogłosili detronizację Stanisława Augusta i próbowali go porwać. Trudności z pacyfikacją Rzeczypospolitej uświadomiły Rosji fiasko protekcyjnej polityki. Nie udało się skłonić Poniatowskiego i Czartoryskich do energicznego zwalczania konfederatów. Katarzyna II postanowiła więc zmienić kurs polityczny wobec Polski i ulec namowom Prus w kwestii rozbiorów. W wyniku rokowań rozbiorowych armie trzech mocarstw zalały bezbronny praktycznie kraj (rok 1772). Nastąpił pierwszy rozbiór Polski w wyniku którego Rzeczpospolita utraciła znaczne i ważne gospodarczo terytoria. Bardzo pogorszyła się jej pozycja międzynarodowa. Mocarstwa rozbiorowe zażądały od szlachty ratyfikacji traktatów rozbiorowych. Zastraszony przez obce wojska sejm, mimo prób oporu ze strony szlachty (Rejtan) oraz cichej opozycji króla i Familii uznał pierwszy rozbiór Polski (rok 1773). Na sejmie rozbiorowym dokonano jednak pewnych doniosłych reform. Utworzono Komisję Edukacji Narodowej. Jej pracom patronował sam król. Powołano też Radę Nieustającą. Formalnie, odbierając królowi najważniejszą prerogatywę, jaką było rozdawnictwo starostw i urzędów, sprowadzała ona jego władzę niemal do zera. Podkreślić należy, że mimo wszystko, rządy Rady stanowiły pewien postęp w porównaniu z poprzedzającą je anarchią. Jako dzieło Katarzyny II Rada była jednak powszechnie znienawidzona. Kolejne lata przyniosły próby kontynuacji reform pod auspicjami króla. Rosja zareagowała jednak szybko co doprowadziło do zahamowania tego procesu a królewskie stronnictwo straciło reformatorską inicjatywę. Nastąpiła jednak pewna stabilizacja sytuacji. Wojska rosyjskie opuściły Rzeczpospolitą. Rosja podjęła próbę zachowania równowagi między królem a opozycją magnacką. Pozycja króla umocniła się. Po zaprzestaniu reform poprawiły się też nastroje szlachty. Wokół Stanisława Augusta zgromadziło się, złożone z fachowców, stronnictwo wytrawnych polityków. W sejmie i senacie król rozporządzał większością głosów. Mimo bardzo ograniczonego arsenału środków działania (jedynie listy, ordery, prezenty) Stanisław potrafił pozyskać zaufanie znacznej części szlachty i senatorów. Zdołał też pozyskać uznanie i sympatię oświeconej Europy.
W 1787 roku Stanisław August Poniatowski spotkał się w Kaniowie z Katarzyną II. Nie widzieli się od 30 lat i król liczył, że dzięki starym sentymentom zdoła wytargować zgodę Rosji na reformy. Stanisław August wiele sobie obiecywał po tym spotkaniu. Czekał na carycę miesiąc. Spotkanie odbyło się bez świadków, trwało tylko pół godziny i przyniosło królowi wielkie rozczarowanie. Tymczasem w kraju narastała antykrólewska opozycja magnacka. W narodzie bardzo silne były nastroje antyrosyjskie. Wrzenie ogarniało cały kraj. W takich warunkach zwołano w Warszawie Sejm, zwany później Czteroletnim (lata 1788 - 1792). Sytuacja międzynarodowa wydawała się korzystna. Prusy, skłócone z Rosją, wyrażały chęć poparcia reform planowanych przez patriotów. W 1790 roku podpisano nawet polsko - pruski sojusz obronny. Ostatecznie w 1791 roku Stanisław August opracował swój program, który zdecydowano się wprowadzić w życie z pominięciem proceduralnych trudności.
Pierwszym krokiem, dla pozyskania poparcia mieszczaństwa, było uchwalenie prawa o miastach. Uchwalono też prawo o sejmikach, wykluczające szlachtę bez posesji z udziału w życiu politycznym kraju. W wyniku tajnych konsultacji zmieniono projekt króla proponując osłabienie pozycji monarchy. Nadszedł historyczny dzień 3 maja 1791 roku. Przebieg wydarzeń został starannie wyreżyserowany. Skorzystano z faktu obecności w Warszawie małej liczby posłów. Zapewniano sobie z góry poparcie większości obecnych. Działano przez zaskoczenie dokonując swoistego zamachu stanu. Wojsko stanęło pod bramą, mieszczanie wyszli na ulicę. Opozycja była zdezorientowana. To wszystko umożliwiło uchwalenie ustawy. W obronie konstytucji stronnictwo patriotyczno - królewskie wysunęło hasło "król z narodem, naród z królem". Dzięki działalności Stanisława Augusta, który zjednywał powiatowych polityków osobistymi listami, obietnicami urzędów, orderami, sejmiki z 1792 roku przyniosły niemal powszechną akceptację konstytucji. Oparta na projekcie Stanisława Augusta Konstytucja 3 Maja stworzyła fundament, na którym można było budować nowoczesne państwo. "Mądry król" przeżywał apogeum popularności w kraju. Nadchodziły liczne głosy aprobaty z innych państw. Rzeczpospolita po raz pierwszy od dawien dawna miała króla pogodzonego że szlachtą, zreformowany sejm i rząd oraz na nowo "urządzony" stan miejski. Powołano, liczącą 60 tysięcy zbrojnych, armię. Ale jednocześnie skarbiec był pusty a magnaci ze stronnictwa hetmańskiego wielce niezadowoleni. Sytuacja międzynarodowa również pogarszała się w szybkim tempie. Rosja doszła do porozumienia z Prusami i nie zamierzała tolerować prób przekształcenia Rzeczypospolitej w silne i niezależne państwo. Jedynie Austria zaprzątnięta konfliktem z Francją skłonna była zaakceptować sytuację w Polsce. W 1792 roku wojska rosyjskie wkroczyły do Polski. Pretekstem do tego stała się, zawiązana przez konserwatywnych magnatów, konfederacja targowicka.
Naczelny wódz, Stanisław August, nie wierzył w możliwość powstrzymania wojsk rosyjskich i z góry zakładał odwrót wszystkich sił ku Warszawie. Król traktował tę wojnę jako demonstrację wojskową, skapitulował prawie bez walki i zdecydował się na prowadzenie rokowań pokojowych. Nie zamierzał toczyć bitew z Rosjanami, większość wojsk zatrzymał w głębi kraju. Dowództwo wojsk koronnych powierzył swemu siostrzeńcowi księciu Józefowi Poniatowskiemu i wzywał go wciąż do odwrotu. Jednak chcąc upamiętnić połowiczny sukces Polaków pod Zieleńcami król ustanowił order "Virtuti Militari". Katarzyna II odrzuciła wszelkie propozycje negocjacji. Domagała się przystąpienia króla do Targowicy, a w razie przedłużenia oporu groziła detronizacją i rozbiorem. Uznając, że nie ma najmniejszych szans na zwycięstwo i aby zapobiec kolejnemu rozbiorowi patrioci z Hugo Kołłątajem na czele opowiedzieli się za akcesem króla do Targowicy. Król przystąpił do konfederacji i rozkazał wstrzymać działania wojenne. W przyszłości cała winę za kapitulację i jej skutki zrzucono na Stanisława. W 1793 roku w Petersburgu Prusy i Rosja podpisały konwencję rozbiorową. Austria, pochłonięta konfliktem z Francją, pozostałą na uboczu. Nastąpił drugi rozbiór Polski.
Został on ratyfikowany przez sejm w Grodnie w roku 1793. Aresztowania, konfiskaty dóbr, przekupstwo i obecność obcych wojsk zmusiły posłów do uległości. Był to ostatni sejm Rzeczypospolitej szlacheckiej. W tej niezwykle trudnej sytuacji król Stanisław August szukał szansy na zachowanie choć resztki suwerenności okrojonej Rzeczpospolitej. Nie wierzył w sukces w walce zbrojnej. Jednak wypracowany w Grodnie kompromis nie został wcielony w życie. Rosja straciła przekonanie o jego celowości, a polscy patrioci nie chcieli w ogóle o nim słyszeć. W kraju i na emigracji powstało sprzysiężenie powstańcze i w 1794 roku doszło do wybuchu powstania kościuszkowskiego. Król, będąc przekonanym o nieuchronnej, ostatecznej katastrofie państwa stał na uboczu wydarzeń w czasie dramatycznych miesięcy Insurekcji. Gdy nadszedł moment kapitulacji, przywódcy Insurekcji powierzyli Stanisławowi Augustowi ostatnią, beznadziejną misję pertraktowania ze zwycięzcą. Katarzyna II postanowiła jednak usunąć Stanisława Augusta z tronu. Król został internowany w Grodnie pod opieką Repnina. Prusy i Austria zajęły ziemie Rzeczypospolitej. Faktom dokonanym towarzyszyły rokowania rozbiorowe. Likwidacja państwa polskiego była przesądzona. Trwały zażarte targi o podział łupu, między zaborcami dochodziło do poważnych nieporozumień na tym tle. Ostateczne porozumienia, na mocy których Warszawa znalazła się we władaniu Prus, podpisano w 1795 roku a Stanisław August abdykował miesiąc później.
Bilans panowania.
Panowanie żadnego chyba króla nie obfitowało w tak tragiczne i dramatyczne wydarzenia. Stanisław August skazany został przez los na rolę figuranta i biernego obserwatora tragicznych wypadków i likwidacji państwa. Jest on jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w historii. Jego przeciwnicy obarczają go odpowiedzialnością za wszystkie nieszczęścia, które spotkały Polskę w okresie jego panowania. Potępiają beztroskę Stanisława Augusta w wydawaniu pieniędzy ponad stan. Czy przeznaczanie ogromnych sum na zbiory sztuki i pałac w Łazienkach było słuszne w tak trudnej sytuacji kraju? Krytycy widzą w Stanisławie Auguście Poniatowskim króla słabego charakteru, lękliwego, uległego wobec Rosji i dbającego przede wszystkim o własne interesy. Na ocenę jego panowania olbrzymi wpływ ma oczywiście kapitulacja w 1792 roku i akces do Targowicy, oraz udział w sejmie grodnieńskim.
Bilans panowania Stanisława Augusta zawiera również szereg pozytywów. Zaliczyć do nich możemy: wyjście z marazmu czasów saskich, odbudowa i reforma instytucji państwowych, dyplomacji, armii, gospodarki. Na poważną skalę prowadzony był mecenat kultury. Z dworem związani byli tacy twórcy jak Fontana, Merlini, Bacciarelli, Canaletto, Norblin. Do dzisiaj mówimy o przełomie czasów stanisławowskich, o literaturze i stylu Stanisława Augusta. Sam król chciał być cywilizatorem swych poddanych. Wśród jego dokonań wymienić należy Szkołę Rycerską, Komisję Edukacji Narodowej, Konstytucję 3 Maja, obiady czwartkowe, przebudowę zamku w Warszawie oraz szczytowe osiągnięcie stylu Stanisławowskiego - letnią rezydencję króla - Łazienki.
Losy króla po abdykacji i śmierci
Niewątpliwie najistotniejszymi osiągnięciami panowania ostatniego naszego monarchy, Stanisława Augusta Poniatowskiego (1764-1795) było powołanie do życia Komisji Edukacji Narodowej (1773) oraz ustawa rządowa z 3 Maja 1791 roku, zwaną konstytucją majową. Ten, niewątpliwie tragiczny monarcha niemało zasłużył się dla kultury narodowej, jako sprawca nowego świata polskiego tworzenia, twórca narodowej edukacji, uruchomił polską zdolność myślenia, z rozwoju oświaty czyniąc narzędzie przetrwania klęski politycznej. To przecież Stanisław August - mimo rozbiorów - wyzwolił w elitach narodu bunt umysłów, wpisując Polaków w europejski postęp pomimo rozbiorów, właśnie przeciw nim. Przeoranie świadomości społecznej, przeciwstawienie przemocy - społeczeństwa zdolnego do myślenia, było niejako wartością polityczną, wnoszącą niewątpliwie jutrzenkę nadziei w klęskę rozbiorów. Nadziei .w końcu przecież spełnionych. - Nie doczekam brylantowych dni, ale je przygotuje siejąc ziarno w ziemię, którą mnie przysypią pisał u schyłku życia król. A schyłek ten był trudny, podobnie jak niezwykłe stały się pośmiertne losy Stanisława Augusta.
Po upadku powstania kościuszkowskiego Stanisław August na rozkaz carowej Katarzyny II opuścił Warszawę i udał się pod opieką księcia Mikołaja Repnina do Grodna. 24 października 1795 roku trzy mocarstwa dokonały ostatecznego podziału Rzeczypospolitej, która tym samym znikała z mapy Europy. Od Stanisława Augusta zażądano formalnej abdykacji. Miesiąc później, 25 listopada, równo w rocznicę swojej koronacji, Stanisław August abdykował. Liczył wówczas sześćdziesiąt trzy lata, był zmęczony życiem, chciał na koniec odpocząć i to w ukochanej przezeń Italii.
I w tym momencie raz jeszcze zawiódł się na potężnej Katarzynie. Wedle jej życzenia resztę życia miał spędzić w Grodnie pod troskliwą opieką księcia Repnina. Tymczasem los zrządził inaczej. 17 listopada 1796 roku imperatorowa Rosji zmarła, a jej syn car Paweł postanowił wypuścić z więzienia polskich patriotów, a w marcu 1797 roku ostatniego polskiego monarchę zaprosił do Petersburga, oddając mu na rezydencję Pałac Marmurowy. Rozpoczynał się nowy, tym razem ostatni, okres w życiu ekskróla Stanisława. Otoczony wiernymi dworzanami, bywał na dworskich uroczystościach, pisał pamiętniki, tęskniąc do kraju. 12 lutego 1798 roku śmierć położyła kres życiu Stanisława. Wkrótce odbyły się podniosłe uroczystości pogrzebowe z udziałem cara Pawła. Cesarski dwór, mieszkańcy nadnewskiej stolicy Rosji oddawali ostatni hołd cieniom polskiego monarchy. Ciało złożono w podziemiach kościoła św. Katarzyny w Petersburgi. Tu miało spoczywać aż do roku 1938. Los sprawił, że Polacy zapomnieli lub też nie chcieli pamiętać o tym zasłużonym królu, wzbudzającym w naszej historii zawsze emocje.
Po pierwszej wojnie, światowej sprowadzono do kraju prochy wielu osób pochowanych na terenie Rosji. Osobę Stanisława Augusta zawsze pomijano. I słusznie z oburzeniem pisał w roku 1926 roku znany historyk kultury i publicysta Stanisław Wasilewski: gdy dwa lata temu powódź w Petersburgu. zniszczyła groby polskie w podziemiach kościoła św. Katarzyny, zwrócił się rzad sowiecki z propozycją do Polski, aby sobie zabrała resztki swoich nieboszczyków. Oprowadzono tedy do Ojczyzny ciało p. Prota i pochowano w Grójca, przywieziono zwłoki. Kalasantego: i pochowano u Kutnie itd. Jeden tylko pan Stanislaw Poniatowski pozotał nadal na łasce rozbitej trumny gruzach podziemi. Prawda, ten Poniatowski to był przestępca i prawie zbrodniarz, który nic więcej nie zrobił, tylko rzucił podwaliny nowożytnej kultury duchowej. Prawda, że to rozwiąźle, pudrowane paniczysko nie wy myśliło niczego więcej, tylko jakąś tam komisję edukacyjną, stworzyło sztukę polską 18. wieku i Łazienki, zorganizowało produkcję przemysłową. To niewiele, ale zawsze, jaki był, taki byt, w każdym razie nie gorszy od pana Prota w Grójca i pana Kalasantego w Kutnie... nie gorszy o tyle przynajmniej, że i jemu patrzyłby się krzyżyk na grobie i pół metra ziemi w Polsce.
Jednak wtedy monarszych zwłok nie sprowadzono. Rok po artykule Wasilewskiego za którym wiązał się w Warszawie komitet celem sprowadzenia doczesnych szczątek Stanisława Augusta Poniatowskiego. Lecz w roku 1927 wskutek wyraźnej niechęci sfer rządowych, a szczególnie wicepremiera Kazimierza Bartla, sprawę odłożono do akt.
Tymczasem z początkiem roku 1938 rząd radziecki zwrócił się do władz polskich, aby te zabrały z podziemi leningradzkiego kościoła św. Katarzyny, spoczywające tam trumny, ponieważ świątynię przeznaczono do natychmiastowej rozbiórki. I oto krakowski "Ilustrowany Kuryer Codzienny" z 30 lipca 1938 roku przyniósł nastupującą wzmiankę: Na Polesiu krąży niezwykła wieść, jakoby zwłoki ostatniego króla Stanisława Augusta wrócić miały do Walczy na nad. Pulwą, niewielkiej osady, odległej od Brześcia o 35 km W miejscowości tej urodził się i spędził lata dziecięce Stanisław August Poniatowski, którego metryka zachowała się do dzisiaj w zabytkowym kościele. W ścisłej tajemnicy zwłoki królewskie sprowadzono niedawno z Leningradu i złożono tymczasowo, w podziemiach kościoła - a niżej czytamy lakoniczny komunikat Polskiej Agencji Telegraficznej o sprowadzeniu królewskiego ciała bez jakichkolwiek wyjaśnień. Parę dni później "Ilustrowany Kuryer Codzienny" donosił: W wielkiej . tajemnicy 15 lipca o godz. l po północy zajechały pod kościół w Wołczynie dwa auta ciężarowe ze zgaszonymi światłami. W jednym aucie znajdowała się trumna i robotnicy z poza terenu Wołczyna, a w drugim policjanci, którzy kordonem otoczyli kościół. W. autach osobowych. przybyli przedstawiciele rządu i ambasady sowieckiej w Polsce. Z mieszkańców Wołczyna obecny był jedynie ksiądz proboszcz. Robotnicy. przy świetle kieszonkowych. latarek elektrycznych umieścili trumnę ze zwłokami w podziemiach kościoła: Tyle wzmianki prasowe. Tak po z górą stu la przyjmowała druga Rzeczpospolita szczątki króla Stanisława Augusta. Wracał nie witany, a władze obeszły się z nim jak z najgorszym złoczyńcą, którego grzebie się potajemnie. Premier Felicjan Sławoj-Składkowski zadecydował, że Stanisław August nie jest godzien nie tylko Wawelu, ale i Warszawy. Proboszcz wołczyńskiej parafii Antoni Czyszewicz nakazał trumnę zamurować w jednej z nisz kościoła. Obecnym nakazano milczeć pod rygorem surowych kar, jako że sprawa była wagi państwowej. Jednym z przypadkowych uczestników tego haniebnego pochówku był artysta Józef Charyton, któremu proboszcz Czyszewicz polecił kilka dni wcześniej odnowienie i ozdobienie niszy kościoła, nie wyjaśniając mu, dlaczego ma te zrobić. Po latach z nieukrywanym żalem Charyton, który z czasem stał się strażnikiem królewskiego grobu, pisał: Tak to powitanie ugotowała Rzeczypospolita swemu ostatniemu pomazańcowi, powracającemu z wygnania do ojczyzny: zamiast uroczystości pogrzebowych z udziałem przedstawicieli całego narodu - wstydliwie skrywana pod osłoną nocy sekretna akcja policji; zamiast reprezentacyjnych żałobnych ekwipaży - dwie brudne policyjne budy, kryte łatanymi plandekami.
Wkrótce na łamach prasy codziennej i periodycznej rozpętała się zażarta dyskusja nie tylko o miejsce dla ostatniego monarchy, lecz także o właściwą ocenę jego panowania, jednym słowem - zasług i przewinień zmarłego. Potajemne sprowadzenie - szczątków Stanisława Augusta oraz pochowanie ich w Wołczynie do głębi wstrząsnęło całą opinią publiczną. Na łamach "Głosu Narodu", "Ilustrowanego Kuryera Codziennego", "Tygodnik Ilustrowanego", a przede wszystkim "Wiadomości Literackich", by poprzestać na wymienieniu najważniejszych czasopism, rozpoczęto wielką dyskusję.. Pojawiły się głosy, aby króla pochować w Warszawie, w podziemiach katedry św. Jana, względnie w osobnym mauzoleum na terenie Łazienek. Większość jednak wypowiadała się za Wawelem jako najwłaściwszym miejscem dla królewskich zwłok, lecz nie brakło i tych, którzy żądali odesłania trumny z powrotem do Leningradu. Dyskutowano ostro, namiętnie kuszono się o ponowną analiza panowania Stanisława Augusta, .brano pod. rozwagi, wszystkie, plusy i minusy monarchy. Przeważała jednak zgodna opinia, że Wołczyn nie jest właściwym miejscem spoczynku dla ostatniego naszego monarchy, a postępowanie polskich. władz wywołało głębokie oburzenie, z bólem i rozgoryczeniem pisał o tym prof. UJ Stanisław Estreicher: Konspiracyjny niegodny wielkiego narodu i wielkiego - mimo wszystkich swych biegów króla - pogrzeb w Wołczynie tłumaczy się w moich. oczach niczem, chyba nieznajomością dziejów, zarówno Stanisława Augusta, jak całych porozbiorowych. Miejsce dla Stanisława Augusta jest - na Wawelu, tam gdzie leżą zwłoki innych królów narodu obok zwłok kilku królów-duchów. Pogrzebanie ich gdziekolwiek indziej źleby świadczyło o obecnym pokoleniu, o jego rozumieniu łącznością najważniejszych wydarzeń i jego wdzięczności dla jednego z najbardziej zasłużonych dla odrodzenia synów - i dalej jakby widząc sąd przyszłych pokoleń pisze, przyszedłby też niebawem czas, któryby musiał ten nasz błąd i ten dysonans wołczyński naprawić, a o jego sprawcach wydać sąd równie surowy, jak go oni samowolnie pośpiesznie i niesprawiedliwie wydali o Stanisławie Auguście. Stanowiska dyskutantów, których nie sposób tutaj cytować, były rozbieżne. Wszyscy doskonale wiedzieli, że podczas pamiętnej wizyty królewskiej w Krakowie, w roku 1787, monarcha wybrał sobie miejsce wiecznego spoczynku - kryptę św. Leonarda w podziemiach katedry. Zdawał sobie doskonale sprawę, że katedra krakowska jest nekropolią polskich władców. Pochówek, na Wawelu należał do wielkich przywilejów polskich monarchów, szanowanych przez naród bez względu na ich osobiste zasługi, klęski czy winy. Zresztą nie wiadomo, jaki byłby finał tego przeciągającego się w nieskończoność sporu, gdyby nie nadszedł tragiczny wrzesień roku 1939. Po zakończeniu drugiej wojny światowej trumna ze zwłokami monarchy, spoczywającymi w wołczyńskim kościele, znowu znalazła się na terytorium Związku Radzieckiego. Już po wojnie władze sowieckie zamieniły wołczyński kościół na magazyn nawozów rolniczych. Zawaliło się sklepienie zbezczeszczonej intelektualiści raz jeszcze przypomnieli władzom PRL-u sprawę sprowadzenia do kraju i godnego pogrzebania ostatniego naszego monarchy. Sprzeciwił się temu ówczesny premier Józef Cyrankiewicz. Ponownie przypomniano o tej sprawie w roku 1971, gdy postanowiono odbudować Zamek Królewski w Warszawie, tak bardzo związany z osobą i mecenatem Stanisława Augusta Poniatowskiego. I tym razem w sferach rządowych zapadło i głuche milczenie. Przypomniano tę złożoną kwestię po wybuchu "Solidarności" w roku 1980 oraz 1981. I znowu pojawiły się prawicowe epitety: zdrajca, sprzedawczyk, mason, marionetka carycy Katarzyny. Zatem Poniatowskiemu, nawet teraz, blisko dwa wieki po śmierci, nie żałowano. Kler zaczął oskarżać monarchę o sympatie promasońskie, odmawiając pogrzebu tak na Wawelu, jak i w katedrze św. Jana w Warszawie. Natomiast poparł projekt pochówku królewskiego w katedrze św. Jana prymas Stefan Wyszyński. Po jego śmierci i ogłoszeniu stanu wojennego przez komunistyczne władze, sprawa została znowu odłożona. Powróciła z końcem lat osiemdziesiątych, tym razem wsparta przez Fundację Kultury Polskiej, która sfinansowała parce archeologiczne w Wołczynie i przywiezienie resztek zachowanych szczątków Stanisława Augusta do trzeciej Rzeczypospolitej. Po wielu perypetiach, niewiarygodnych wprost, losach pośmiertnych, ostatni król Rzeczypospolitej spoczął 14 lutego 1995 roku w podziemiach katedry św. Jana w Warszawie, tam, gdzie 25 listopada 1764 roku nałożono nań monarszą koronę. Prawie dwieście lat, trwała wędrówka jego prochów. Podczas złożenia jego doczesnych szczątków prymas Polski kardynał Józef Glemp powiedział: Tragiczne prochy uczonego króla, kochającego Polskę po swojemu, ale szczerze niż inni władcy, niech odpoczywają w pokoju wiecznym w świątyni koronacji i zaprzysiężenia konstytucji. Niech Miłosierdzie Boże (...) otacza ostatniego monarchę, a nas uczy odważnej miłości ojczyzny.
OCENA STARAŃ STANISŁAWA AUGUSTA PONIATOWSKIEGO O SUWERENNOŚĆ PAŃSTWA POLSKIEGO”
6 września 2004 roku minęło dokładnie 240 lat od ostatniej elekcji w Rzeczpospolitej, od wybrania ostatniego króla- Stanisława Augusta Poniatowskiego. Już po trzech latach panowania w 1767 roku znalazł się on o krok od detronizacji, opuszczony niemal przez wszystkich. Nastąpiły potem tragiczne lata konfederacji barskiej: otwartego buntu „narodu”, więziennej niemal „opieki” Repnina i jego następców, a ponadto paraliżującej wszelką inicjatywę presji ze strony Czartoryskich, ślepych na niebezpieczeństwo rozbioru. Potem zaś przyszedł pierwszy rozbiór, okupacja kraju i stolicy przez obce armie, bezkarne nadużycia kliki Ponińskiego, dokuczliwa arogancja Sułkowskich i wreszcie formalne sprowadzenie władzy króla niemal do zera przez odebranie mu najważniejszej prerogatywy: rozdawnictwa starostw i urzędów na rzecz Rady Nieustającej. Dalszym etapem były lata królowania w cieniu wszechwładnego „prekonsula” Stackelberga w okrojonej i bezsilnej Rzeczpospolitej, wśród dokuczliwych szykan magnackiej opozycji. Potem triumf tej opozycji na początku Sejmu Czteroletniego, pozbawienie króla wpływu na podstawowe decyzje w polityce zagranicznej i na tworzenie nowej „formy rządu” wyemancypowanej od obcej „influencji” Rzeczpospolitej. I wreszcie ostatnie lata pseudokrólowania; odebranie władzy i szykany ze strony konfederacji targowickiej, a jednocześnie brzemię odium za kapitulację przed nią, dławiąca atmosfera tragifarsy sejmu grodzieńskiego i Igelstromowskich rządów w Warszawie, dramatyczne miesiące Insurekcji: poczucie nieuchronnej, ostatecznej katastrofy państwa, a jednocześnie strach przed radykałami gotowymi targnąć się na życie bezsilnego monarchy. W końcu zaś wygnanie grodzieńskie, pseudosplendory pozłacanego więzienia petersburskiego i zgon wśród obojętności i gorzej niż obojętności rodaków.
Wydawać się więc może, że żaden król nie tylko nie miał tak tragicznego panowania, ale też że żaden nie panował w okolicznościach tak bardzo uniemożliwiających mu wpływanie na losy kraju, żaden nie był tak skazany na rolę narzędzia obcych sił, figuranta, a w najlepszym razie biernego obserwatora wypadków, i że wobec tego ostatni z pocztu królów polskich był największą wśród nich nicością. Jednak, żeby udowodnić, lub obalić tę tezę, musimy się cofnąć do czasu przed jego panowaniem. Mam nadzieję, że odpowiem na pytanie, jakie były starania Stanisława Augusta Poniatowskiego o suwerenność państwa Polskiego.
Wraz ze śmiercią Augusta III w dniu 5 października 1763 r. został położony naturalny kres czasom saskim w dziejach Polski. Problem ewentualnego wyboru jego syna Fryderyka Christiana, w ogóle nie powstał. Tym razem Rosjanie mieli swoje własne plany. Katarzynie II bardzo zależało na zreformowaniu polskiego protektoratu podług własnych wyobrażeń. Musiała w tym względzie współzawodniczyć z polskimi reformatorami, a gdyby zdecydowała się nie ustąpić-sprowokować wybuch konfliktu. Tak wiec po 30 latach sennej sklerozy, politycznym organizmem RP miały wstrząsnąć gwałtowne konwulsje. Wielu z tych, którzy przeżyli epokę rozbiorów, z pewnością z nutką żalu wspominało dobre czasy saskie.
Człowiekowi, za którego panowania Polska zniknęła z mapy świata, od urodzenia przepowiadano sławę i koronę. Podobno jeden z wróżbitów, nieznajomy Szwed, na widok noworodka-Stanisława Antoniego, miał powiedzieć: „pozdrawiam Cię królu Polaków, pozdrawiam cię już dziś, chociaż nic jeszcze nie wiesz o swoim wyniesieniu”. Przepowiednia była radosna i zadziwiająca, a przy tym prawdopodobna. Szczególnie matka, bliska rodzina, niektórzy wtajemniczeni domownicy, a potem i dorastający chłopiec wierzyli w nią głęboko. Poniatowscy z dawna sądzili, iż są i będą rodziną wybitną i nieprzeciętną, a ponadto działo się to w kraju w, którym każdy szlachcic, nawet niemajętny, nosił berło królewskie pod kontuszem jak żołnierz buławę w plecaku.
Stanisław Antoni urodził się 17 stycznia 1732 roku w Wołczynie, wówczas posiadłości Stanisława Poniatowskiego herbu Ciołek, generała szwedzkiego, podskarbiego wielkiego litewskiego, wojewody mazowieckiego, a wkrótce regimentarza wojsk koronnych, doświadczonego żołnierza, senatora, obieżyświata, ambitnego dyplomaty, zręcznego polityka. Stasiu był kolejnym, szóstym dzieckiem, a czwartym synem Konstancji Czartoryskiej i Stanisława. Młodsi bracia Stanisława to Andrzej, ur. w 1734 r. przyszły generał w służbie austriackiej, a więc kontynuator kariery wojskowej ojca. Drugi brat Michał, ur. w 1736 r., przeznaczony do stanu duchownego, zostanie za panowania Stanisława prymasem Polski. Stanisław miał jeszcze starszego o przeszło 10 lat brata Kazimierza (ur. w 1721r.), przyszłego podkomorzego koronnego, człowieka o wygórowanych ambicjach niekoniecznie popartych prawdziwymi zaletami, utracjusza, który nie cieszył się dobrą opinią i odegrał negatywną rolę w życiu naszego przyszłego króla. Miał także 2 starsze siostry, Ludwikę (Luizę) ur. w 1728 roku, która wyszła za maż za Jana Zamoyskiego, wojewodę podolskiego, i ukochaną, o 2 lata starszą od niego Izabelę, wydaną za mąż już w 1748 r. Za starszego od niej o 40 lat, bogatego i wpływowego magnata Jana Klemensa Branickiego.
W Stasiu matka ulokowała wszystkie zawiedzione nadzieje, jakie wiązała ze starszymi synami, i nieposkromiona dumę i ambicje, które cechowały ją w takim samym stopniu, jak jej starszych braci Michała i Augusta Czartoryskich. Separowała go od innych dzieci i tych wszystkich ludzi, których uważała za zbyt wulgarnych lub za mało wykształconych. Stanisław szybko poczuł się mądrzejszy i lepszy od innych, lekceważył ludzi przeciętnych, unikał towarzystwa, które zdaniem matki nie było dostatecznie mądre i dystyngowane. W pamiętnikach oceniał sam siebie jako dziecko zbyt dumne i zarozumiałe. „ W poszukiwaniu ludzi doskonałych prawie z nikim nie rozmawiałem, a liczba tych, którzy uważali, że nimi pogardzam, stała się przyczyną przykrego wyróżnienia, jakim było posiadanie wrogów już w wieku 15 lat.”
Wychowanie jakie dano Stasiowi, i zainteresowania jakie w nim rozwijano, stałe przebywanie w gronie rodzeństwa lub ludzi dorosłych pozbawiły go rzeczy bardzo ważnej- prawdziwego dzieciństwa. We własnej Stanisława opinii było to psychiczne okaleczenie nie do naprawienia, z niego zrodziła się owa skłonność do melancholii, która stanie się z biegiem czasu coraz bardziej dokuczliwa. Przedwczesna powaga i pewność siebie nie uchroniły przyszłego króla od błędów, które, jak sądził, były mu i tak przypisane, a dodajmy, że zbyt szerokie spektrum zainteresowań rozwijanych od wczesnego dzieciństwa, mimo niewątpliwych uzdolnień, inteligencji i rozmaitych talentów, sprzyjało powierzchowności i dyletanctwu w wielu dziedzinach sztuki, nauki i polityki.
Cechował go ujmujący sposób bycia, talent oratora i rozmówcy oraz łatwość w dobieraniu argumentów. Dzięki temu łatwo wywierał duży wpływ na otaczających go ludzi. Miał on miłą powierzchowność, choć nie uważano go za okaz tak zwanej „męskiej urody”. Poniatowski był Europejczykiem w każdym calu. Uzyskał staranne wykształcenie, zjeździł obce kraje, posługiwał się swobodnie kilkoma językami. Był, dążącym do celu najrozmaitszymi środkami, pragmatykiem. Uważany był za elastycznego polityka, odznaczającego się trzeźwością sądów i wspaniałomyślnością. W wieku 23 lat został sekretarzem posła angielskiego w Petersburgu. Tam też, na uroczystym obiedzie, poznał wielką księżnę Katarzynę. Zrobiła ona na nim wielkie wrażenie, zresztą nawzajem przypadli sobie do gustu. Rozpoczął się ich romans (rok 1755) trwający kilka lat. Doświadczona Katarzyna była pierwszą kobietą i miłością Stanisława. Mieli ze sobą córeczkę, ale zmarła ona w wieku dwóch lat. Romansu Stanisława i Katarzyny nie udało się utrzymać w tajemnicy. Wybuchł skandal (Katarzyna była mężatką), który z trudem udało się załagodzić. W późniejszym okresie Stanisław August, już jako władca, miał stale do czynienia z carycą. Po dawnym sentymencie nie pozostało jednak śladu. Gdy jego brat usiłował doprowadzić do małżeństwa Poniatowskiego z którąś z Habsburżanek, Katarzyna, nie życząc sobie wzmocnienia potęgi polskiego króla, udaremniła jego wysiłki. Do końca życia spotykały Stanisława upokorzenia z strony carycy.
Wiele mocarstw europejskich przypinało Polsce etykietę „Rzeczpospolita Anarchii”, nie da się jednak zaprzeczyć, że to nie było z gruntu bezzasadne. Przez blisko 50 lat, licząc od Sejmu Niemego z 1717 r., politycy byli zupełnie bezsilni w kwestii naprawy wielu z jej poważnych dolegliwości. Państwo wciąż było jeszcze Rzeczpospolitą Obojga Narodów, gdzie ścieranie się sprzecznych interesów obu części składowych- Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego- skutecznie utrudniało wszelkie próby reform. Monarchia była nadal monarchia elekcyjną- zabawką w rękach międzynarodowej dyplomacji. Działalność sejmu nadal paraliżowało liberum veto. Konstytucja wciąż dopuszczała zawiązywanie konfederacji. Mimo 11 mln ludzi oraz obszaru wynoszącego 730 380 km kwadratowych –czyli większego niż obszar Francji lub Hiszpanii- wciąż jeszcze brak było centralnego skarbu, a szeregi armii królewskiej praktycznie liczyły nie więcej niż 12 000 ludzi. „Złota wolność”, którą większość szlacheckich obywateli nauczyła się uważać za chlubę swojej Korony, straciła swe znaczenie w kraju, w którym 90% ludności żyło w ubóstwie i niewoli i gdzie z zasady wszystkie sprawy załatwiano obietnicami francuskiego złota lub groźbą rosyjskiego przymusu. Przez blisko 50 lat Rzeczpospolitą traktowano jak rosyjski protektorat i rządzono w nim metodami, które w życiu cywilnym uznano by za normalne gangsterstwo. Dopóki rosyjscy gangsterzy dostawali swoją dolę, a polscy naiwniacy i frajerzy przyjmowali ich „opiekę”, panował spokój. Ale gdy tylko podopieczni próbowali zrzucić sobie z karku niepożądanych opiekunów, nieuchronnie zaczynały się kłopoty.
Pewną rolę w rozbiorach odegrała osobliwość poszczególnych władców. Król pruski, Fryderyk, błyskotliwy, cyniczny i pozbawiony skrupułów- wiedział dokładnie czego chce i dokąd zmierza. Miał do czynienia z 2 monarchiami, których słabości wykorzystywał z największą zręcznością, pochlebiając jednej i drażniąc się z drugą. Katarzyna II, wyniesiona właśnie na tron Wszechrosji po śmierci zamordowanego męża, Piotra III, była córką feldmarszałka pruskiego. Była również surowa dla swoich sprzymierzeńców, co dla swoich niezliczonych kochanków. Maria Teresa, „królowa- wdowa Węgier i cesarzowa Austrii”, była równie pobożna co niecierpliwa. Gdy 1 rozbiór w końcu się dokonał, Fryderyk zauważył: „carowa Katarzyna i ja jesteśmy zgoła piratami, ale- zastanawiam się, w jaki sposób królowa- cesarzowa zdołała załatwić tę sprawę ze swoim spowiednikiem!! (...)”
Był wreszcie, jak wspomniałam wcześniej, Stanisław August Poniatowski (imię August zmienił po obraniu go królem Augustus- to tytuł imperatorów Rzymu)- gładki, łatwo ulegający wpływom, kosmopolityczny siostrzeniec popieranej przez Rosję frakcji Czartoryskich (Familii).
Perspektywa elekcji królewskiej w Polsce przyspieszyła rozwój związanych wcześniej intryg. Zarówno Fryderyk jak i Katarzyna już dawniej przygotowywali się do tego wydarzenia- Fryderyk koordynując w r. 1762 własne plany z planami nieszczęsnego Piotra III, Katarzyna- przy pomocy siły zbrojnej instalując w styczniu 1763 nowego władcę w księstwie Kurlandii. Teraz rozpoczęli konspirację w ściślejszym porozumieniu. 11.04.1764 roku podpisano traktat, na mocy którego Fryderyk zdobywał zgodę Katarzyny na szereg punktów, wcześniej uzgodnionych z Piotrem III: jako kandydata do tronu Polskiego oboje mieli poprzeć „Piasta”, oboje też mieli ze sobą współdziałać w obronie „złotej wolności” i praw religijnych mniejszości wyznaniowych. Głównym motywem działania Fryderyka była chęć usunięcia z tronu Sasów- jego rywali w Niemczech. Motywem działania Katarzyny było przetarcie drogi Poniatowskiemu. Na początku całej akcji była dość naiwna na to, aby rozesłać po wszystkich dworach europy deklarację przeczącą pogłoskom o przygotowanym rozbiorze.
„Jeśli kiedykolwiek złośliwość, idąc ramie w ramię z kłamstwem, zdołała uknuć kompletnie bezpodstawna plotkę, jest taką niewątpliwie plotka, która ośmiela się insynuować, że postanowiliśmy poprzeć elekcję Piasta z jednym tylko celem na względzie, a mianowicie po to, aby przy jego poparciu i współudziale, móc łatwiej dokonać najazdu na kilka prowincji Królestwa Polski i Wielkiego Księstwa Litewskiego, rozczłonkować je na części, a następnie oddać je bezzwłocznie w posiadanie nasze i Naszego Imperium.”
Droga Poniatowskiego istotnie została nieźle przetarta. Pole elekcyjne otoczono rosyjskimi żołnierzami oraz dworakami Czartoryskich 27 lipca 1764 r. Ci spośród szlachty Rzeczpospolitej, którzy już wcześniej nie opuścili z oburzeniem pola elekcyjnego, jednobrzmiącym okrzykiem ogłosili wybór swego nowego króla. Jak zauważył sam zwycięzca, była to najmniej kłopotliwa elekcja w dziejach Rzeczpospolitej.
Jego panowanie to głównie klęski, ale można też odczytywać je (panowanie) pozytywnie. Pierwsze lata to wyjście z dominacji Sasów, to „nowe świata polskiego tworzenie”, używając własnych słów króla, odbudowa i reforma zdegenerowanych lub zamarłych instytucji państwowych, organizowanie nowoczesnego aparatu administracji i dyplomacji, zapoczątkowanie modernizacji i zwiększenia armii, pomnożenie dochodów skarbowych, inicjatywy ożywienia gospodarki, pierwsze, bardzo ostrożne kroki w dziedzinie reform społecznych, przemyślana, wytrwała i jak na polskie stosunki na bardzo poważną skalę prowadzona polityka inicjatyw i mecenatu w dziedzinie szeroko pojętej kultury. Ale przede wszystkim Stanisław chciał być nauczycielem swych poddanych, chciał zmienić ich mentalność i obyczaje. Sam, dzięki starannej edukacji i zagranicznym podróżom, brzydził się sarmatyzmem. Propagował, więc własnym przykładem i inspirowaną przez siebie akcją propagandową nowe wzorce postawy krytycznej wobec rzeczywistości, otwartej na nowe idee, oświeconej i obywatelsko zaangażowanej. Klęski polityczne przygaszały żarliwy entuzjazm, ale nie załamały optymistycznej wiary króla w swoją misję reformatora i nauczyciela, którą wypełniać będzie przez całe życie. Można się tu zastanowić, dlaczego Stanisław Poniatowski dbał tylko o oświatę i kulturę, a nie o suwerenność i politykę Polski. Zabrakło mu chyba silnej osobowości, był gotów na ustępstwa, nie wierzył w swoje siły, za każdym razem to on był przegranym...
Pierwsze lata panowania naszego Stanisława Augusta, to okres wszechstronnej inicjatywy reformatorskiej w dziedzinie skarbowej (uregulowanie stosunków monetarnych) i wojskowej. W 1765 roku król założył Szkołę Rycerską, mającą kształcić młodzież w duchu reformatorskim. Rozpoczęto wielką kampanię oświatowo-dydaktyczną (między innymi za pośrednictwem, wychodzącego z inicjatywy króla pisma "Monitor"). Chciano w ten sposób uzyskać społeczną aprobatę na dalsze reformy. Jednak na przeszkodzie temu procesowi stanęła ingerencja z zewnątrz. Przeciwnicy króla i Familii zwrócili się bowiem do Berlina i Petersburga z denuncjacjami reformatorskich dążeń godzących w "polskie wolności". Prusy były niezadowolone z uchwał sejmu konwokacyjnego, a Rosja nalegała na rozstrzygnięcie sporów granicznych i rozwiązanie problemu różnowierców. Ostatecznie Rosja i Prusy zagroziły Polsce wojną, wysuwając żądania związane z obronąliberum veto i politycznym równouprawnieniem szlachty różnowierczej. Wojska rosyjskie wkroczyły do Polski. Pod ich protekcję zawiązały się w 1767 roku dwie konfederacje dysydenckie: litewska w Słucku i koronna w Toruniu. Następnie, chcąc złamać opór króla w sprawie reform, a Czartoryskich w sprawie dysydentów, Mikołaj Repnin doprowadził do zawiązania konfederacji radomskiej (rok 1767). I tak po trzech latach panowania, opuszczony niemal przez wszystkich, Stanisław August znalazł się o krok od detronizacji. Król przyjął żądania agresorów, a zastraszona szlachta uznała dyktat Repnina, ustępując w sprawie różnowierców. Procesowi reform położono tamę. Wprowadzono zapis o prawach kardynalnych (wolna elekcja, liberum veto i wypowiadanie posłuszeństwa królowi). Gwarantką ustroju i granic Rzeczypospolitej została Katarzyna II. Rozwiązanie to nie odpowiadało jednak opozycyjnym magnatom i szlachcie. W 1768 roku zawiązana została konfederacja barska. Objęła swym zasięgiem znaczne obszary Rzeczypospolitej, a przyłączyła się doń większość, buntującej się przeciw zależności od Rosji oraz reformom, szlachty. Walki trwały przez cztery lata. Konfederaci ogłosili detronizację Stanisława Augusta i próbowali go porwać. Trudności z pacyfikacją Rzeczypospolitej uświadomiły Rosji fiasko protekcyjnej polityki. Nie udało się skłonić Poniatowskiego i Czartoryskich do energicznego zwalczania konfederatów. Katarzyna II postanowiła więc zmienić kurs polityczny wobec Polski i ulec namowom Prus w kwestii rozbiorów. W wyniku rokowań rozbiorowych armie trzech mocarstw zalały bezbronny praktycznie kraj (rok 1772). Nastąpił pierwszy rozbiór Polski, w wyniku którego Rzeczpospolita utraciła znaczne i ważne gospodarczo terytoria. Bardzo pogorszyła się jej pozycja międzynarodowa. Mocarstwa rozbiorowe zażądały od szlachty ratyfikacji traktatów rozbiorowych. Zastraszony przez obce wojska sejm, mimo prób oporu ze strony szlachty (Rejtan) oraz cichej opozycji króla i Familii uznał pierwszy rozbiór Polski (rok 1773). Na sejmie rozbiorowym dokonano jednak pewnych doniosłych reform. Utworzono Komisję Edukacji Narodowej. Jej pracom patronował sam król. Powołano też Radę Nieustającą. Formalnie, odbierając królowi najważniejszą prerogatywę, jaką było rozdawnictwo starostw i urzędów, sprowadzała ona jego władzę niemal do zera. Podkreślić należy, że mimo wszystko, rządy Rady stanowiły pewien postęp w porównaniu z poprzedzającą je anarchią. Jako dzieło Katarzyny II Rada była jednak powszechnie znienawidzona. Kolejne lata przyniosły próby kontynuacji reform pod auspicjami króla. Rosja zareagowała jednak szybko, co doprowadziło do zahamowania tego procesu, a królewskie stronnictwo straciło reformatorską inicjatywę. Nastąpiła jednak pewna stabilizacja sytuacji. Wojska rosyjskie opuściły Rzeczpospolitą. Rosja podjęła próbę zachowania równowagi między królem a opozycją magnacką. Pozycja króla umocniła się. Po zaprzestaniu reform poprawiły się też nastroje szlachty. Wokół Stanisława Augusta zgromadziło się, złożone z fachowców, stronnictwo wytrawnych polityków. W sejmie i senacie król rozporządzał większością głosów. Mimo bardzo ograniczonego arsenału środków działania (jedynie listy, ordery, prezenty) Stanisław potrafił pozyskać zaufanie znacznej części szlachty i senatorów. Zdołał też pozyskać uznanie i sympatię oświeconej Europy. W 1787 roku Stanisław August Poniatowski spotkał się w Kaniowie z Katarzyną II. Nie widzieli się od 30 lat i król liczył, że dzięki starym sentymentom zdoła wytargować zgodę Rosji na reformy. Stanisław August wiele sobie obiecywał po tym spotkaniu. Czekał na carycę miesiąc. Spotkanie odbyło się bez świadków, trwało tylko pół godziny i przyniosło królowi wielkie rozczarowanie. Tymczasem w kraju narastała anty-królewska opozycja magnacka. W narodzie bardzo silne były nastroje antyrosyjskie. Wrzenie ogarniało cały kraj. W takich warunkach zwołano w Warszawie Sejm, zwany później Czteroletnim (lata 1788 - 1792). Sytuacja międzynarodowa wydawała się korzystna. Prusy, skłócone z Rosją, wyrażały chęć poparcia reform planowanych przez patriotów. W 1790 roku podpisano nawet polsko - pruski sojusz obronny. Ostatecznie w 1791 roku Stanisław August opracował swój program, który zdecydowano się wprowadzić w życie z pominięciem proceduralnych trudności. Pierwszym krokiem, dla pozyskania poparcia mieszczaństwa, było uchwalenie prawa o miastach. Uchwalono też prawo o sejmikach, wykluczające szlachtę bez posesji z udziału w życiu politycznym kraju. W wyniku tajnych konsultacji zmieniono projekt króla proponując osłabienie pozycji monarchy. Nadszedł historyczny dzień 3 maja 1791 roku. Przebieg wydarzeń został starannie wyreżyserowany. Skorzystano z faktu obecności w Warszawie małej liczby posłów. Zapewniano sobie z góry poparcie większości obecnych. Działano przez zaskoczenie dokonując swoistego zamachu stanu. Wojsko stanęło pod bramą, mieszczanie wyszli na ulicę. Opozycja była zdezorientowana. To wszystko umożliwiło uchwalenie ustawy. W obronie konstytucji stronnictwo patriotyczno - królewskie wysunęło hasło "król z narodem, naród z królem". Dzięki działalności Stanisława Augusta, który zjednywał powiatowych polityków osobistymi listami, obietnicami urzędów, orderami, sejmiki z 1792 roku przyniosły niemal powszechną akceptację konstytucji. Oparta na projekcie Stanisława Augusta Konstytucja 3 Maja stworzyła fundament, na którym można było budować nowoczesne państwo. "Mądry król" przeżywał apogeum popularności w kraju. Nadchodziły liczne głosy aprobaty z innych państw. Rzeczpospolita po raz pierwszy od dawien dawna miała króla pogodzonego ze szlachtą, zreformowany sejm i rząd oraz na nowo "urządzony" stan miejski. Powołano, liczącą 60 tysięcy zbrojnych, armię. Ale jednocześnie skarbiec był pusty a magnaci ze stronnictwa hetmańskiego wielce niezadowoleni. Sytuacja międzynarodowa również pogarszała się w szybkim tempie. Rosja doszła do porozumienia z Prusami i nie zamierzała tolerować prób przekształcenia Rzeczypospolitej w silne i niezależne państwo. Jedynie Austria zaprzątnięta konfliktem z Francją skłonna była zaakceptować sytuację w Polsce. W 1792 roku wojska rosyjskie wkroczyły do Polski. Pretekstem do tego stała się, zawiązana przez konserwatywnych magnatów, konfederacja targowicka. Naczelny wódz, nasz kochany król Stanisław August, nie wierzył w możliwość powstrzymania wojsk rosyjskich i z góry zakładał odwrót wszystkich sił ku Warszawie. Król traktował tę wojnę jako demonstrację wojskową, skapitulował prawie bez walki i zdecydował się na prowadzenie rokowań pokojowych. Nie zamierzał toczyć bitew z Rosjanami, większość wojsk zatrzymał w głębi kraju. Dowództwo wojsk koronnych powierzył swemu siostrzeńcowi księciu Józefowi Poniatowskiemu i wzywał go wciąż do odwrotu. Jednak chcąc upamiętnić połowiczny sukces Polaków pod Zieleńcami król ustanowił order "Virtuti Militari". Katarzyna II odrzuciła wszelkie propozycje negocjacji. Domagała się przystąpienia króla do Targowicy, a w razie przedłużenia oporu groziła detronizacją i rozbiorem. Uznając, że nie ma najmniejszych szans na zwycięstwo i aby zapobiec kolejnemu rozbiorowi patrioci z Hugo Kołątajem na czele, opowiedzieli się za akcesem króla do Targowicy. Król przystąpił do konfederacji i rozkazał wstrzymać działania wojenne. W przyszłości cała winę za kapitulację i jej skutki zrzucono na Stanisława. W 1793 roku w Petersburgu Prusy i Rosja podpisały konwencję rozbiorową. Austria, pochłonięta konfliktem z Francją, pozostałą na uboczu. Nastąpił drugi rozbiór Polski. Został on ratyfikowany przez sejm w Grodnie w roku 1793. Aresztowania, konfiskaty dóbr, przekupstwo i obecność obcych wojsk zmusiły posłów do uległości. Był to ostatni sejm Rzeczypospolitej szlacheckiej. W tej niezwykle trudnej sytuacji król Stanisław August szukał szansy na zachowanie, choć resztki suwerenności okrojonej Rzeczpospolitej. Nie wierzył w sukces w walce zbrojnej. Jednak wypracowany w Grodnie kompromis nie został wcielony w życie. Rosja straciła przekonanie o jego celowości, a polscy patrioci nie chcieli w ogóle o nim słyszeć. W kraju i na emigracji powstało sprzysiężenie powstańcze i w 1794 roku doszło do wybuchu powstania kościuszkowskiego. Król, będąc przekonanym o nieuchronnej, ostatecznej katastrofie państwa stał na uboczu wydarzeń w czasie dramatycznych miesięcy Insurekcji. Gdy nadszedł moment kapitulacji, przywódcy Insurekcji powierzyli Stanisławowi Augustowi ostatnią, beznadziejną misję pertraktowania ze zwycięzcą. Katarzyna II postanowiła jednak usunąć Stanisława Augusta z tronu. Król został internowany w Grodnie pod opieką Repnina. Prusy i Austria zajęły ziemie Rzeczypospolitej. Faktom dokonanym towarzyszyły rokowania rozbiorowe. Likwidacja państwa polskiego była przesądzona. Trwały zażarte targi o podział łupu, między zaborcami dochodziło do poważnych nieporozumień na tym tle. Ostateczne porozumienia, na mocy których Warszawa znalazła się we władaniu Prus, podpisano w 1795 roku a Stanisław August abdykował miesiąc później.
Stanisław August oceniany jest przez pryzmat jego osiągnięć dla polskiej kultury, jego ogromnego wkładu dla polskich reform, ale również twierdzi się, że był marionetką w rękach swej byłej kochanki – carycy Katarzyny II. Że zdradził Polskę przystępując do Konfederacji Targowickiej, sprzeciwiającej się Konstytucji 3 maja, którą to de facto król popierał, że nie wiedział co zrobić, a często oskarża się go o to, że „przez niego” doszło w okresie 23 lat do rozebrania wszystkich ziem Rzeczypospolitej. Doprowadził do zagarnięcia przez zaborców ok. 0,8 mln km kwadratowych ziem należących od pokoleń do Lachów. Wypomina się mu, że przez niego 9 mln Polaków i ich potomków miało przez 123 lata cierpieć z rąk Prusaków, Rosjan, czy Austriaków. Jednym słowem wielu twierdzi, że to właśnie Stanisław August – mecenat sztuki – spowodował zniknięcie Polski z mapy Europy.
Jednak z drugiej strony nie trzeba być historykiem, by móc ocenić czyjąś działalność. W przeciwieństwie do znawców, nie trzeba starać się być obiektywnym. Prace historyków udostępniane są ogółowi, a ludzi traktujących historię, jako szczególne zainteresowanie – nie. Moim zdaniem, w opinii własnej nie-historyków nie powinno kłaść się nacisku na ocenę Stanisława Augusta przez pryzmat jego polityki i przede wszystkim nie powinno się oceniać go jako, wzbudzającego wiele kontrowersji króla, ale jako człowieka, który wielokrotnie popełniał błędy, lecz w życiu kierował się mimo wszystko zasadą dobra Polaków. I właśnie przez taki pryzmat chciałbym ocenić działalność ostatniego polskiego władcy z koroną.
Ocenę jego postępowania należałoby rozpocząć od czasu bezkrólewia po śmierci Augusta III. Oto na tron wstępuje kandydat „familii”. Nie będzie to jednak, wbrew powszechnemu mniemaniu Michał Fryderyk Czartoryski, ani nawet August Aleksander z tego samego rodu, a stolnik litewski, bez żadnego zaplecza politycznego Stanisław August Poniatowski. Nie bez znaczenia był fakt, że osoba
ta to były kochanek carycy Katarzyny, która, jak wiemy, miała decydujący głos co do wyboru króla. Bo przecież racjonalnie myśląc, gdyby elekcja odbywała się bez „wtrącania się” silniejszych sąsiadów, to Stanisław August nie miałby żadnych szans zajęcia tronu polskiego.
Kandydat, bez większych wpływów politycznych, a przy tym nie mający poparcia żadnej większej warstwy społecznej po prostu nie nadaje się do pełnienia wysokiego urzędu, nie mówiąc już o zajęciu stanowiska króla, tak dużego i tak silnie skłóconego kraju, jakim w tamtym okresie była Rzeczpospolita. Co więc spowodowało, że obrano go monarchą? Zapewne spodziewano się, że Stanisław August Poniatowski będzie marionetką w rękach zaborców (szczególnie Rosji, rządzonej przez carycę Katarzynę II) Sama „marionetka” na pewno zdawała sobie sprawę, czemu wybór padł akurat na niego. Jednak robił wszystko, aby sznurków nim sterujących było jak najmniej.
Zresztą nikt chyba nie ma wątpliwości, że reformy, jakie król przeprowadzał, w latach późniejszych przynosiły Rzeczypospolitej wyłącznie korzyści. Za największe zasługi należy uznać mi.:
- uregulowanie sprawy innowierców (jednak „dzięki” Czartoryskim zapewniono jedynie swobodę kultu)
- wspomaganie kolegiów: Collegium Nobilium S. Konarskiego, oraz jezuickich, kształcących całe zastępy światłych nauczycieli.
- zgodnie z postanowieniami pacta conventa założenie w 1765 Szkoły Rycerskiej, kształcącej kadry oficerskie
- założenie w październiku 1773 roku Komisji Edukacji Narodowej, niezależnej od Rady nieustającej. Instytucja ta wyprowadzała Polskę z głębokiego kryzysu szkolnictwa i zacofania, jakie pozostały po rządach saskich.
- zniósł prywatne cła wewnętrzne, ustalił urzędowy system miar i wag i powołał Komisję Dobrego Porządku, co usprawniło handel i ożywiło gospodarkę.
- dzięki jego działalności, w Polsce zaczął rozwijać się swoisty rynek kapitałowy, mimo że zabrakło utworzenia giełdy w Warszawie.
Ale trzeba się też zastanowić, dlaczego ów „mądry król”, „król patriota”, ów „król kochany” w dobie 3 Maja miał i za życia, i u potomnych, a również i w historiografii tak nieraz fatalną opinię. Opinię tę psuto mu systematycznie od wstąpienia na tron. Później zaczęto szerzyć negatywne opinie znacznie zręczniej formułowane i znacznie bardziej podobne do prawdy. Kuźnią ich były przede wszystkim zazdrosne koła nowej, już oświeconej opozycji magnackiej, z Czartoryskimi na czele. Król dobry, ale słabego charakteru, rozumny, ale lękliwy. Dbał przede wszystkim o własne interesy- oto przedstawiona w skrócie opinia, którą wówczas lansowano i która przetrwała częściowo do dzisiaj. Najtrwalej zaciążyła zaś nad oceną ostatniego króla polskiego jego kapitulacja w 1792 roku. Zapomniano, że była to w gruncie rzeczy kapitulacja całego obozu konstytucyjnego, że królowi świadomie powierzono rolę dogadania się z Katarzyna II, ale ludzie, którzy to uczynili, wyparli się potem wszystkiego i całą winę zrzucili na króla.
Według mnie patrząc na tę postać jak na króla, za którego rządów Polska zniknęła z,mapy Europy stwierdzić można, że lepiej byłoby, gdyby nigdy nie zasiadł na tronie. Ja jednak sądzę inaczej. Uważam, że należy Stanisława Augusta oceniać, jako człowieka, który mając niewiele swobody politycznej, opierał się w miarę skutecznie naciskom ze strony Petersburga. Należy na niego spojrzeć jak na osobę, która przez pojęcie „ojczyzny” rozumiała nie państwo, otoczone granicami, lecz naród, o który należy dbać. Oceniam go, jako kogoś, kto musiał podejmować wiekopomne decyzje, ważące o losach kraju. Jednak nie należy oczerniać go za to, że decyzje te były niesłuszne i doprowadziły do tragedii.
Jednak czy walczył on o suwerenność państwa polskiego? Moim zdaniem nie. Zależało mu bardziej na kulturze, zmianie obyczajów, jedności narodu, a nie na tym, by Polska uwolniła się spod protektoratu Rosji, Prus i Austrii. Jestem przekonana, że gdyby nasz król nie był tak słabego charakteru, to losy Polski potoczyłyby się z pewnością inaczej. Stanisław August miał tylko najlepsze intencje i chciał dobra narodu. Zacytuję tu ocenę jego panowania z książki Krystyny Zienkowskiej, gdyż zgadzam się z tymi słowami w 100%. „Dobra wola i dobre intencje nie są jednak wystarczającymi cechami męża stanu. Z tej matni mógł wydostać się tylko król- legenda, król- bohater, nader potrzebny narodowi, który miał utracić własne państwo i którego terytorium zostało podzielona na 3 części między 3 różne despotyczne kraje. Ale ten naród też nie był ulubieńcem historii. Był zarazem bohaterski i sprzedajny. Dwa pierwsze rozbiory podpisał własnymi, nie tylko królewskimi rękami. Do legitymizacji ostatniego rozbioru wystarczyła już tylko korona. „Nie mówię o przeszłej Polsce i Polakach. Znikło już i to państwo, i to imię, jak znikło tyle innych w dziejach świata. Każdy z przeszłych Polaków ojczyznę sobie obrać powinien”. Tyle Szczęsny Potocki, marszałek konfederacji targowickiej z Humania w 1795 roku.”
Tak więc zakończyło się panowanie ostatniego króla. Nie został on uwielbiony przez historię. Bohaterem narodowym został szukający śmierci na maciejowickim polu Kościuszko, a nie zmarły w petersburskim Marmurowym Pałacu Stanisław August.