Studenci wraz z pracownikami uniwersytetu przekonują, że w nadchodzących wyborach parlamentarnych nie warto głosować na liderów list. Argumentują, że „jedynki” swoją pozycję zawdzięczają wpływom w partii, a nie rzeczywistym osiągnięciom w działalności społecznej - streszcza rp.pl.
"Chodzi nam przede wszystkim o promocję nowych ludzi w polityce" - mówił dla "Rzeczpospolitej" prof. Andrzej Piasecki z Uniwersytetu Pedagogicznego, jeden ze współorganizatorów akcji. Piasecki zauważa również, że wiele osób głosuje na pierwszego kandydata na liście, nie mając swojego faworyta w danej partii. Akcję popiera prof. Antoni Dudek. "Chodzi o to, by głosować świadomie. Na ludzi, a nie partyjne szyldy".
"Popieramy kandydatów młodych, którzy dotąd nie pełnili funkcji w parlamencie i obecnie nie startują do Sejmu z pierwszego miejsca" - czytamy na fan page'u "akcji społecznego sprzeciwu". Organizatorzy przedsięwzięcia wzywają, aby nie głosować na kandydatów w wieku emerytalnym, a także na tych, którzy mieli już mandat parlamentarny.
„Wyborco! Nie głosuj na „jedynki”! Pokaż politykom, że liczą się kompetencje, a nie koneksje” - to hasło i główna wymowa akcji przedwyborczej na Facebooku.
„Popieram pomysł. Nie może być tak, żeby dostęp do władzy był ułatwiony tylko osobom mającym wpływy w partiach. Osoby świeże, mające nowatorskie pomysły, często zasłużone społecznie, powinny mieć równą szansę” - twierdzi na Facebooku Adam Rzeszutek, który polubił akcję „Stop jedynkom”. „Super akcja / Głosujmy na ludzi, a nie numerki / Może to jakaś szansa, żeby zmienić aktorów Wiejskiego Kabaretu?” - piszą inni.
Animatorzy akcji nawołują do bojkotu „jedynek” głównie przez Internet, a także przygotowują specjalne ulotki i esemesy. Tymczasem politykom, a zwłaszcza „jedynkom”, akcja zdecydowanie nie przypadła do gustu.
pozytywna:
-zapobieganie rozdrobnieniu politycznemu
negatywna:
-dyskryminacja niektórych partii
-nierówny dostę do mandatów
Studenci wraz z pracownikami uniwersytetu przekonują, że w nadchodzących wyborach parlamentarnych nie warto głosować na liderów list. Argumentują, że „jedynki” swoją pozycję zawdzięczają wpływom w partii, a nie rzeczywistym osiągnięciom w działalności społecznej - streszcza rp.pl.
"Chodzi nam przede wszystkim o promocję nowych ludzi w polityce" - mówił dla "Rzeczpospolitej" prof. Andrzej Piasecki z Uniwersytetu Pedagogicznego, jeden ze współorganizatorów akcji. Piasecki zauważa również, że wiele osób głosuje na pierwszego kandydata na liście, nie mając swojego faworyta w danej partii. Akcję popiera prof. Antoni Dudek. "Chodzi o to, by głosować świadomie. Na ludzi, a nie partyjne szyldy".
"Popieramy kandydatów młodych, którzy dotąd nie pełnili funkcji w parlamencie i obecnie nie startują do Sejmu z pierwszego miejsca" - czytamy na fan page'u "akcji społecznego sprzeciwu". Organizatorzy przedsięwzięcia wzywają, aby nie głosować na kandydatów w wieku emerytalnym, a także na tych, którzy mieli już mandat parlamentarny.
„Wyborco! Nie głosuj na „jedynki”! Pokaż politykom, że liczą się kompetencje, a nie koneksje” - to hasło i główna wymowa akcji przedwyborczej na Facebooku.
„Popieram pomysł. Nie może być tak, żeby dostęp do władzy był ułatwiony tylko osobom mającym wpływy w partiach. Osoby świeże, mające nowatorskie pomysły, często zasłużone społecznie, powinny mieć równą szansę” - twierdzi na Facebooku Adam Rzeszutek, który polubił akcję „Stop jedynkom”.
„Super akcja / Głosujmy na ludzi, a nie numerki / Może to jakaś szansa, żeby zmienić aktorów Wiejskiego Kabaretu?” - piszą inni.
Animatorzy akcji nawołują do bojkotu „jedynek” głównie przez Internet, a także przygotowują specjalne ulotki i esemesy. Tymczasem politykom, a zwłaszcza „jedynkom”, akcja zdecydowanie nie przypadła do gustu.