Atak na Pocztę Polską rozpoczął się o godz. 4:45 równocześnie z rozpoczęciem ostrzału Westerplatteprzez pancernik Schleswig-Holstein. Nieco wcześniej ok. godz. 4:00 budynek pozbawiono prądu oraz połączenia telefonicznego.
W skład sił niemieckich wchodziły: specjalny oddział gdańskiej Policji Porządkowej (Schutzpolizei) oraz pododdziały SS Wachsturmbann "E" i SS-Heimwehr Danzig. Oddziały te dysponowały oprócz broni ręcznej trzema samochodami pancernymi ADGZ. Atakiem dowodził komendant gdańskiej Policji Porządkowej pułkownik Willi Bethke, zaś odpowiedzialność operacyjną za akcje formacji paramilitarnych ponosił szef gdańskiej policji SS-Oberführer Johannes Schäffer.
W gmachu Poczty Polskiej na placu Heweliusza w Gdańsku przebywały z chwilą ataku Niemców 1 września 1939 następujące osoby: 43 pocztowców polskich z Gdańska, 10 pocztowców delegowanych z Gdyni i Bydgoszczy, oraz jeden kolejarz polski z Gdańska. Dysponowali oni trzema lekkimi karabinami maszynowymi Browning wz. 1928, pistoletami i karabinami oraz pewną ilością granatów ręcznych. Poza tym w budynku przebywali jeszcze: dozorca domu, jego żona i ich 10-letnia wychowanica.
Poczta Polska po lewej, prostopadle z prawej strony dawny Urząd Pracy, 2010 r.
Niemiecki plan ataku (opracowany w lipcu 1939) zakładał zdobycie poczty poprzez przebicie się z sąsiadującego przez ścianę z pocztą budynku Krajowego Urzędu Pracy. Równocześnie trzy grupy szturmowe miały związać siły obrońców i wedrzeć się do gmachu od frontu.
Według założeń opracowanych przez Sztab Główny Wojska Polskiego pocztowcy mieli się utrzymać przez ok. 6 godzin, do czasu przybycia z odsieczą części Armii Pomorze. Pocztowcom, w przeciwieństwie do dowódcy załogi Westerplatte, nie przekazano informacji o wycofaniu Korpusu Interwencyjnego z Pomorza.
Polski Urząd Pocztowy nr 1, jedna z większych placówek pol. na terenie Wolnego Miasta Gdańska, istniejąca od 1922 i stanowiąca obiekt pierwszego uderzenia bojówek SA w dniu agresji niem. na Polskę.
Polska na mocy traktatu wersalskiego i w myśl umowy warsz. z 24 X 1921 utworzyła na terytorium Gdańska własną służbę pocztową i telefoniczno-telegraficzną. Po objęciu rządów w Niemczech przez Hitlera władzę w Gdańsku przejęli przywódcy partii hitlerowskiej.
Wobec polskiej ludności w Gdańsku i polskich pracowników państwowych potęgowały się szykany ze strony policji i bojówek hitlerowskich. W przewidywaniu napaści Niemiec na Polskę podjęte zostały środki obronne. Załoga poczty, dowodzona przez ppor. rez. inż. K. Guderskiego "Konrada" (zastępca podreferendarz A. Flisykowskij, dyrektor Okręgu Poczt i Telegrafów RP w Gdańsku - J. Michoń) otrzymała 3 rkm, karabiny oraz granaty. W nocy na 1 września 1939, na terenie poczty znajdowało się 55 osób załogi, poza tym 1 kolejarz i 2 kobiety: żona dozorcy i nastolatka Erwina Barzychowska.
O godzinie 4:45 Niemcy przy użyciu artylerii i broni maszynowej zaatakowali gmach poczty, licząc na jego szybkie opanowanie przez zaskoczenie; odparci przez polską załogę ogniem karabinów maszynowych i granatami sprowadzili pod gmach działa i wozy pancerne (PzKpfw ADGZ "Ostmark", "Sudetenland" oraz prawdopodobnie DZVR "Saarland" lub "Memel").
Ogień prowadzony z odległości kilkudziesięciu metrów spowodował duże uszkodzenia budynku. Następnie podjęto próbę opanowania gmachu poczty przez otwór wybity w ścianie sąsiadującego z nią niemieckiego Arbeitsamtu. Gdy nie udał się ponowny szturm na budynek poczty, podpalono go miotaczami ognia oraz benzyną wpompowaną motopompą. Po 14-godzinnej obronie bohaterscy pocztowcy przerwali walkę. Pierwszy wychodzi z gmachu z białą flagą Jan Michoń i w tym momencie zostaje śmiertelnie ugodzony kulą. Ginie również poparzony miotaczami płomieni - już po kapitulacji - Józef Wąsik.
Podczas obrony poczty poległo 6 jej obrońców (Konrad Guderski, Brunon Marszałkowski, Stanisław Rekowski, Bronisław Szulc, Jan Michoń i Józef Wąsik) Wskutek silnego poparzenia ogniem oraz odniesionych ran 6 osób zmarło w niewoli (Józef Mitkowski, Alojzy Franz, Bernard Binnebesel, Stefan Cywiński oraz Jan Pipka). Była wśród nich również 11-letnia Erwinka Barzychowska, którą Niemcy polali płynem łatwopalnym i podpalili kiedy chciała wydostać się z płonącego budynku.
38 osób Niemcy wzięli do niewoli. Uwięziono ich w Biskupiej Górze. Wyrokiem sądu pod przewodnictwem generała F.G. Eberhardta, szefa SS Heimwehr, obrońców skazano na karę śmierci przez rozstrzelanie - wyrok wykonano 5 października 1939 (wśród rozstrzelanych był m.in. drugi dowódca obrony A. Flisykowski).
Tylko 4 obrońcom poczty udało się w czasie walki zbiec (przetrwali okupację). Pracowników, którzy nie brali udziału w obronie poczty, zabrano z domów i zesłano do obozów koncentracyjnych, gdzie 10 rozstrzelano, a 18 zamęczono. Rodziny pocztowców poddano represjom.
Obrona Poczty Polskiej była patriotycznym, krótkim i pięknym zrywem nielicznej grupy jej pracowników w obronie niepodległości.
Atak na Pocztę Polską rozpoczął się o godz. 4:45 równocześnie z rozpoczęciem ostrzału Westerplatteprzez pancernik Schleswig-Holstein. Nieco wcześniej ok. godz. 4:00 budynek pozbawiono prądu oraz połączenia telefonicznego.
W skład sił niemieckich wchodziły: specjalny oddział gdańskiej Policji Porządkowej (Schutzpolizei) oraz pododdziały SS Wachsturmbann "E" i SS-Heimwehr Danzig. Oddziały te dysponowały oprócz broni ręcznej trzema samochodami pancernymi ADGZ. Atakiem dowodził komendant gdańskiej Policji Porządkowej pułkownik Willi Bethke, zaś odpowiedzialność operacyjną za akcje formacji paramilitarnych ponosił szef gdańskiej policji SS-Oberführer Johannes Schäffer.
W gmachu Poczty Polskiej na placu Heweliusza w Gdańsku przebywały z chwilą ataku Niemców 1 września 1939 następujące osoby: 43 pocztowców polskich z Gdańska, 10 pocztowców delegowanych z Gdyni i Bydgoszczy, oraz jeden kolejarz polski z Gdańska. Dysponowali oni trzema lekkimi karabinami maszynowymi Browning wz. 1928, pistoletami i karabinami oraz pewną ilością granatów ręcznych. Poza tym w budynku przebywali jeszcze: dozorca domu, jego żona i ich 10-letnia wychowanica.
Poczta Polska po lewej, prostopadle z prawej strony dawny Urząd Pracy, 2010 r.Niemiecki plan ataku (opracowany w lipcu 1939) zakładał zdobycie poczty poprzez przebicie się z sąsiadującego przez ścianę z pocztą budynku Krajowego Urzędu Pracy. Równocześnie trzy grupy szturmowe miały związać siły obrońców i wedrzeć się do gmachu od frontu.
Według założeń opracowanych przez Sztab Główny Wojska Polskiego pocztowcy mieli się utrzymać przez ok. 6 godzin, do czasu przybycia z odsieczą części Armii Pomorze. Pocztowcom, w przeciwieństwie do dowódcy załogi Westerplatte, nie przekazano informacji o wycofaniu Korpusu Interwencyjnego z Pomorza.
Polski Urząd Pocztowy nr 1, jedna z większych placówek pol. na terenie Wolnego Miasta Gdańska, istniejąca od 1922 i stanowiąca obiekt pierwszego uderzenia bojówek SA w dniu agresji niem. na Polskę.
Polska na mocy traktatu wersalskiego i w myśl umowy warsz. z 24 X 1921 utworzyła na terytorium Gdańska własną służbę pocztową i telefoniczno-telegraficzną. Po objęciu rządów w Niemczech przez Hitlera władzę w Gdańsku przejęli przywódcy partii hitlerowskiej.
Wobec polskiej ludności w Gdańsku i polskich pracowników państwowych potęgowały się szykany ze strony policji i bojówek hitlerowskich. W przewidywaniu napaści Niemiec na Polskę podjęte zostały środki obronne. Załoga poczty, dowodzona przez ppor. rez. inż. K. Guderskiego "Konrada" (zastępca podreferendarz A. Flisykowskij, dyrektor Okręgu Poczt i Telegrafów RP w Gdańsku - J. Michoń) otrzymała 3 rkm, karabiny oraz granaty. W nocy na 1 września 1939, na terenie poczty znajdowało się 55 osób załogi, poza tym 1 kolejarz i 2 kobiety: żona dozorcy i nastolatka Erwina Barzychowska.
O godzinie 4:45 Niemcy przy użyciu artylerii i broni maszynowej zaatakowali gmach poczty, licząc na jego szybkie opanowanie przez zaskoczenie; odparci przez polską załogę ogniem karabinów maszynowych i granatami sprowadzili pod gmach działa i wozy pancerne (PzKpfw ADGZ "Ostmark", "Sudetenland" oraz prawdopodobnie DZVR "Saarland" lub "Memel").
Ogień prowadzony z odległości kilkudziesięciu metrów spowodował duże uszkodzenia budynku. Następnie podjęto próbę opanowania gmachu poczty przez otwór wybity w ścianie sąsiadującego z nią niemieckiego Arbeitsamtu. Gdy nie udał się ponowny szturm na budynek poczty, podpalono go miotaczami ognia oraz benzyną wpompowaną motopompą. Po 14-godzinnej obronie bohaterscy pocztowcy przerwali walkę. Pierwszy wychodzi z gmachu z białą flagą Jan Michoń i w tym momencie zostaje śmiertelnie ugodzony kulą. Ginie również poparzony miotaczami płomieni - już po kapitulacji - Józef Wąsik.
Podczas obrony poczty poległo 6 jej obrońców (Konrad Guderski, Brunon Marszałkowski, Stanisław Rekowski, Bronisław Szulc, Jan Michoń i Józef Wąsik) Wskutek silnego poparzenia ogniem oraz odniesionych ran 6 osób zmarło w niewoli (Józef Mitkowski, Alojzy Franz, Bernard Binnebesel, Stefan Cywiński oraz Jan Pipka). Była wśród nich również 11-letnia Erwinka Barzychowska, którą Niemcy polali płynem łatwopalnym i podpalili kiedy chciała wydostać się z płonącego budynku.
38 osób Niemcy wzięli do niewoli. Uwięziono ich w Biskupiej Górze. Wyrokiem sądu pod przewodnictwem generała F.G. Eberhardta, szefa SS Heimwehr, obrońców skazano na karę śmierci przez rozstrzelanie - wyrok wykonano 5 października 1939 (wśród rozstrzelanych był m.in. drugi dowódca obrony A. Flisykowski).
Tylko 4 obrońcom poczty udało się w czasie walki zbiec (przetrwali okupację). Pracowników, którzy nie brali udziału w obronie poczty, zabrano z domów i zesłano do obozów koncentracyjnych, gdzie 10 rozstrzelano, a 18 zamęczono. Rodziny pocztowców poddano represjom.
Obrona Poczty Polskiej była patriotycznym, krótkim i pięknym zrywem nielicznej grupy jej pracowników w obronie niepodległości.